Są jakieś staraczki z rocznika '89? :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Co ty Natt dziś pracujesz?? Aż mi Ciebie szkoda. Ale niewiele tracisz... pogoda kompletnie nie majówkowa
Wiolka, a nie lepiej poczekać do końca 1ego trymestru? Te początki są takie niepewne, że ja bym się wstrzymała. Oczywiście mam nadzieje, że z kropeczkiem wszystko jest w najlepszym porządku - ale ja jak będę w takiej sytuacji, to raczej będę się wstrzymywać do końca pierwszego trymestru, i pracy i rodzicom i znajomym. Wiadomo - mojemu, to 3 minuty po pozytywnym teście powiem -
my dream wrote:po jakim czasie po laparoskopii zaszłaś w ciąże??
sorki nie zauwarzylam pytania, jakies 3 tylke mi to zajelo, czyli ok 4 miesiecy. W styczniu chyba 13 mialam laparo, a w maju dokladnie na przed dniem matki zobaczylam 2 krechy, to byl 5 tydzien.
PCOs, Niedoczynność tarczycy, Insulinooporność, hiperinsulinemie.
Córka 2013- kauteryzacja jajników...
Syn 2018- inseminacja...
2020 - 3 ciąża wpadka 😂
-
nick nieaktualnyDziś osoba której nawet nie widziałam na oczy złamała mi serce...
Siostra wysłała mi zdjęcia z małym cudeńkiem na rękach - maleńką dziewczynką. Siostry koleżanki mama zajmuje się dziećmi jako rodzina zastępcza do czasu aż biologiczni rodzice zrzekną się całkowicie praw i maluszek będzie mógł trafić do adopcji.
Maleńka K. ma 2500 gram i 50 cm, jest piękną blondyneczką, która ma siedem dni i została odrzucona przez swoją matkę a raczej powinnam napisać 'kobietę, która wydała ją na świat' a nie matkę bo ona, mająca 26 lat kobieta chce mieć jeszcze czas się wybawić i nie jest gotowa na odpowiedzialność.
Gdy usłyszałam tą historię i zobaczyłam małą K. na zdjęciach, na których moja szesnastoletnia siostra ją karmi, tuli i całuje -pękło mi serce. Zalałam się łzami. Cały dzień myślałam o tym bezbronnym maluszku i o tym, że w kimś potrzeba 'szaleństwa' jest ważniejsza i silniejsza niż taki Cud.
Nie jestem naiwna ,wiem, że takie rzeczy się wokół nas dzieją bardzo często ale to było takie wręcz namacalne dla mnie i chyba dlatego tak mną wstrząsnęło...
Popierdolone te życie. A właściwie to nie życie. Popierdoleni ludzie.
Wybaczcie przekleństwa ale naprawdę ta kobieta złamała mi serce.
-
Kurcze aż łzy mi napłynely do oczu. Wyobraziłam sobie tą maleńką biedna, niewinną kruszynkę i też mi sie smutno zrobiło. Jakie te życie jest niesprawiedliwe. Nie życzę nikomu źle ale mam nadzieje że ta DZIEWUCHA pożałuje kiedyś tej decyzji i zrozumie jak wielki bład popelniła. I nie powinnam tak myśleć ale licze na to, ze nigdy nie bedzie mogła mieć już dzieci!!
-
Niestety, życie jest mocno niesprawiedliwe. I pewnie ta dziewucha kiedyś będzie miała dzieci.
Ale... czy to na prawdę do końca takie niesprawiedliwe? Przecież, jest wiele par które nie mogą mieć dzieci i które taką kruszynkę przygarną i dadzą jej prawdziwy dom.Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Marronek wrote:Niestety, życie jest mocno niesprawiedliwe. I pewnie ta dziewucha kiedyś będzie miała dzieci.
Ale... czy to na prawdę do końca takie niesprawiedliwe? Przecież, jest wiele par które nie mogą mieć dzieci i które taką kruszynkę przygarną i dadzą jej prawdziwy dom.
Jeśli ta Kobieta urodziła ale nie byla gotowa do dobrze że oddaje małą,bo rzeczywiście lepiej żeby była oddana do adopcji jakaś para która bardzo pragnie dziecko zatroszczy się pokocha i nieba przychyli, niżeli ta nieodpowiedzialna jeszcze nie gotowa Pania która urodziła dziecko i się nim nie bedzie interesowała. z Dwojga złego mimo że napisała że nie odpowiedzialna po części jest odpowiedzialna bo nie skazała swojego dziecka na tułaczkę podrzucanie innym czy zostawianie samemu tylko oddała zeby miało możliwość mieć własny ciepły, kochający dom.
Nam serce pęka bo Ona zrobiła coś do czego my dążymy i czekamy. Ale z drugiej strony nie wolno nam przecież oceniać.
Sytuacja: Jestem chora choroba jest dziedziczna, 50/50 % szans że moje dziecko w przyszłosci odziedziczy moją chorobę, każdy uważa a jak nie każdy to wiekszość że nie powinnam mnieć wcale dzieci bo skazuje je na ból i cierpnienie świadomie, ale po pierwsze 50 % to wiele i nie wiele zarazem dziecko może być zdrowe, po drugie będąc zdrową osobą mogę urodzić chore dziecko ile teraz jest takich przypadków wokół nas? Nikomu tego nie życzę ale czy Naprawdę uważacie że osoby które są chore nie powinny mieć dzieci ?
Ludzie mnie oceniają zbyt pochopnie po chorobie to jest dobijające i poniżajace zarazem bo w czym jestem gorsza? Pracuje uczę się, mam męża chce pełną rodzinę.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 maja 2014, 11:27
Marronek lubi tę wiadomość
-
Wg takim osobom nie powinny sie rodzic dzieci i tyle. Nie zasługuja na to by byc matkami, nawet tylko tymi biologicznymi ale jednak matkami. Co z tego ze dziecko zostanie adoptowane, być może trafi do domu, w którym pokochaja je jak swoje dziecko? Kiedys dorosnie i bedzie mu zle z ta myslą, ze rodzona matka je zostawila, ze sie go zrzekła, wyparła. Pół biedy ze nie porzucila gdzies zawinietej kruszyny w przescieradło. Ale odpowiedzialnosc w tej sytuacji jest niewielka bo po prostu wyzbyła sie "problemu' jakim byloby dla niej wychowywawnie dziecka.
Co do choroby to ja rozumiem Twoja decyzje i podejrzewam, że podjelabym taka samą. Kazda z nas zasługuje na szczescie i spełnienie marzenia o macierzynstwie. Wiekszosc widzac szanse 50/50, widzi od razu ze 50 % ryzyka choroby to bardzo duzo, ale nie widza ze tyle samo szans jest na urodzenie zdrowego dziecka. Ludziom sie nie dogodzi (a z reszta po co komus dogadzac), każdy woli oceniac stojac z boku ale nie zastanowia sie co by zrobili sami w takiej sytuacji. -
kwiatuszek789 wrote:Wg takim osobom nie powinny sie rodzic dzieci i tyle. Nie zasługuja na to by byc matkami, nawet tylko tymi biologicznymi ale jednak matkami. Co z tego ze dziecko zostanie adoptowane, być może trafi do domu, w którym pokochaja je jak swoje dziecko? Kiedys dorosnie i bedzie mu zle z ta myslą, ze rodzona matka je zostawila, ze sie go zrzekła, wyparła. Pół biedy ze nie porzucila gdzies zawinietej kruszyny w przescieradło. Ale odpowiedzialnosc w tej sytuacji jest niewielka bo po prostu wyzbyła sie "problemu' jakim byloby dla niej wychowywawnie dziecka.
Co do choroby to ja rozumiem Twoja decyzje i podejrzewam, że podjelabym taka samą. Kazda z nas zasługuje na szczescie i spełnienie marzenia o macierzynstwie. Wiekszosc widzac szanse 50/50, widzi od razu ze 50 % ryzyka choroby to bardzo duzo, ale nie widza ze tyle samo szans jest na urodzenie zdrowego dziecka. Ludziom sie nie dogodzi (a z reszta po co komus dogadzac), każdy woli oceniac stojac z boku ale nie zastanowia sie co by zrobili sami w takiej sytuacji.
Widzisz mimo, że moja choroba nie blokuje mi zajścia w ciąże to jest ogromny z tym problem, i ostatnio zaczełam się zastanawiać czy aby napewno dobrą decyzje podjeliśmy, może nie powinniśmy być rodzicami to jakiś znak, ale o adopcji też nie ma mowy sądzę że choroba mnie zdyskfalifikuje przy naszym prawie adopcyjnym.
-
Ja bym sie nie poddawala i starała sie dalej. Walczycie o Wasze szczescie a do adopcji zawsze można podejsc, spróbować. I w razie czego miec pewnosc, ze zrobiło sie wszystko co było mozna. Mimo, ze wypowiedzialam tak o adopcji na powyższym przykładzie to nie jestem ich przeciwniczką i jakbym nie mogla miec dzieci to chcialabym adoptowac taka kruszynke ale moj adopcji nie chce wiec odpada.
-
kwiatuszek789 wrote:Ja bym sie nie poddawala i starała sie dalej. Walczycie o Wasze szczescie a do adopcji zawsze można podejsc, spróbować. I w razie czego miec pewnosc, ze zrobiło sie wszystko co było mozna. Mimo, ze wypowiedzialam tak o adopcji na powyższym przykładzie to nie jestem ich przeciwniczką i jakbym nie mogla miec dzieci to chcialabym adoptowac taka kruszynke ale moj adopcji nie chce wiec odpada.
-
kwiatuszek789 wrote:A czemu nie chce słyszeć jeśli można wiedzieć?
-
kwiatuszek789 wrote:Kurde troszke przepraszam, że tak to ujme - chore. Kurcze to nie jakieś widzi mi sie ale chodzi o potmostwo. Nie moge jakoś pojąć tego że lepiej nie mieć dziecka niz poddac sie in vitro ehh ciezka sytuacja patrzac z Twojego puktu widzenia
P.S. Wiele razy to powtarzalam i powtórzę ponownie, osoba która nie doświadczyła walki o dziecko, której przyszło to łatwo to nie zrozumie nas osób walczących starających się o swoje szczęścia, Łatwo im mówić oceniać, mojej teściowej też łatwo bo miała trójkę rok po roku i to 4 miesiące po ślubie zaszła.I wkurza mnie takie mówienie "wrzuć na luz" bo i ja mogę mówić ale życie pokazuje całkiem inne realia tego co z nami się dzieje w takich syuacjach i to wcale nie jest proste.
"Syty głodnego nigdy nie zrozumie"Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 maja 2014, 12:20
-
kwiatuszek789 wrote:A mąż umiałby utrzymać o w tajemnicy ze poczecie przez in vitro? O ile dałby sie namówic...
-
Masz racje. Dokładnie - jej łatwo sie mówi ale nie pomysli co Ty czujesz. może jak zacznie gadac ze to tylko w rekach Boga to zapytaj sie czy ona by odpuscila starania gdyby nie mogla zajsc czy by łapała sie każdej możliwości. Niech sobie wyobrzi ze nie ma tej trójki dzieci. Ciekawe jakby se wtedy czuła. Ja swojej bym powiedziała, ze to nasza sprawa i my zadecydujemy to jak bedzie dziecko poczęte.