Staraczki z Niemiec
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyDzwoniłam do pracy bo widziałam, że było drugie połączenie nie odebrane (tel był zakopany w pościeli w sypialni i nie słyszałam) i chcieli tylko zapytać jak się czuję i czy na jutro biorę dalej chorobowe czy juz przyjdę, żeby wiedzieli czy kogoś szukać za mnie na najbliższe dni...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 sierpnia 2015, 14:12
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKrysiak, nawet mi dzis powiedzieli, zebym się umówiła z koleżankami na oddziale u mnie jureo że na początke będę się zajmowała tymi "lżejszymi" mobilnymi przypadkami, albo poprostu te cięższe, żebyśmy robiły we dwie... Naprawdę ulga, że tylko po to dzwonili a nie odrazu mnie o dodatkowe dyżury molestować czy coś...
Paznokcie u stóp zrobione, biore sie za prasowanie... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyHehe, a to Cie przylapalam na lenistwie, hehehe. Ale ja nie jestem lepsza. Wczoraj mialam taaakieeee plany, ze co to ja nie narobie gdy wroce do domu po pracy a jak przyszlam to zasiadlam na kanapie i po planach. Nawet zapomnialam pojsc po paczke do Packstation, a mielismy sobie spacerek zrobic. Dopiero w lozku sobie przypomnialam.
-
nick nieaktualnyA tak w ogole to wydaje mi sie, ze cos z kawa w naszej pracy jest nie tak. Wczoraj bardzo zle sie czulam w pracy i w domu potem tez jakos tak nie za bardzo. Dzisiaj rano wstalam i bylo oki, taka rzeska przyszlam do pracy, mowie do kolezanki, ze dzisiaj wreszcie czuje ze zyje, poszlam po kawe i odtad znowu tak mi zle. Na obiad zjadlam samego precla, bo mi sie wymiotowac chcialo na sam widok jedzenia. W torebce jeszcze gruszka czeka na zjedzenie ale tez jakos nie mam smaka. Jutro sprobuje bez kawy, moze to ona winna. Nie zdziwilabym sie, bo czasem mnie zastanawia na ile to moze byc higieniczne. W domu to jednak wiem, jak czyszcze sobie ekspres a w takiej firmie to na to mleko trzeba uwazac.
-
krysiak wrote:A skoro poruszylas temat adopcji.... No Ty mloda jeszcze jestes, wiec jeszcze masz sporo czasu by zajsc w ciaze. Ja adopcje na dzien dzisiejszy stanowczo odrzucam, tzn generalnie wierze w to, ze uda mi sie zajsc, bo jesli bym w to nie wierzyla, to nie ma sensu sie starac. Moja wiara zostala juz jednak wiele razy wystawiona na probe, bo najpierw stymulacja, wszystko pieknie ladnie, za kazdym razem wychodzilam od gina z przeswiadczeniem, ze to TEN cykl a potem z miesiaca na miesiac rozczarowanie. Kazdy nowy krok napawal tez nowa nadzieja i optymizmem. Tak bylo tez z ostatnia iui, no ale niestety znowu nic. Troche mnie to otrzezwilo i widze niestety, ze mozliwosci sie nam powoli koncza ale trzeba wierzyc i walczyc.
wiem, ze jeszcz ejestem młoda.. ale to już 2,5 roku kochamy sie bez zabezpieczenia, w dni płodne równiez. od prawie 2 lat kiedy zaczynaja sie płodne to min co 2 dzien, tak pilnujac tego... nie brałam tabletek jakoś długo`, bo ok 5 miesiecy z przerwami... a mamy ogromny problem... wątpie zeby z 15 % plemników prawidłowej budowy poprawiły sie do ponad 30 chociaz... a ponizej 30% tylko in vitro. jednak nie bedzie nas stac w pl na to. jedyna szansa tutaj.. a same schody jak narazie...zreszta chcemy wrócic do pl. dlatego mysle o adopcji... wiadomo ze tez chciałabym chodzic z brzuchem, poczuc ruchy malenstwa, karmic piersia... lecz nie wszystkim jest to pisane.. -
nick nieaktualnymarjotka wrote:wiem, ze jeszcz ejestem młoda.. ale to już 2,5 roku kochamy sie bez zabezpieczenia, w dni płodne równiez. od prawie 2 lat kiedy zaczynaja sie płodne to min co 2 dzien, tak pilnujac tego... nie brałam tabletek jakoś długo`, bo ok 5 miesiecy z przerwami... a mamy ogromny problem... wątpie zeby z 15 % plemników prawidłowej budowy poprawiły sie do ponad 30 chociaz... a ponizej 30% tylko in vitro. jednak nie bedzie nas stac w pl na to. jedyna szansa tutaj.. a same schody jak narazie...zreszta chcemy wrócic do pl. dlatego mysle o adopcji... wiadomo ze tez chciałabym chodzic z brzuchem, poczuc ruchy malenstwa, karmic piersia... lecz nie wszystkim jest to pisane..
marjotka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMjotka przykro mi ze tak sie u was to tutaj uklada ze do lekarza wam nie po drodze bo problem z tlumaczem Mam nadzieje ze jednak uda sie jak najszybciej i bedziecie mogli tutaj jeszcze pokozystac z leczenia nim wrocicie do pl...
No a w pl mozecie sie przeciez starac o kwalifikacje do rzadowego ivf (o ile go do tej pory nie wycofaja ) -
nick nieaktualny
-
krysiak wrote:Nie mialam nic zlego na mysli. Chodzilo mi tylko o to, ze czasem nawet "przypadek" sprawia ze sie uda, nawet przy zlych parametrach. A czasem przy dobrych sie nie udaje, mimo, ze ma sie wrazenie, ze wszystkie szanse sie wykorzystuje. Chodzilo mi raczej o to, ze dzieki temu, ze jeszcze jestes mloda, to masz czas na powyprobowywanie wielu rzeczy. Medycyna oferuje teraz super mozliwosci. Ja juz nie bardzo mam czas na eksperymentowanie. Od dwoch lat walczymy o dzidziusia i gdy zaczynalam mialam 31 lat i wydawalo mi sie, ze pare miesiecy czekania to jeszcze nic strasznego. teraz stuknelo mi 33 i coraz bardzioej boje sie tego uciekajacego czasu.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMarjotka, a ja cały czas myśle o Tobie a raczej o tym kimś do tłumaczenia. Normalnie to aż bez sensu aby z takiego powodu nie moc zacząć starań. Poszukaj może na mypolacy.de albo jakichś podobnych stronach kogoś kto by Wam pomógł? A Twój mąż pracuje w Niemczech, prawda? Może ktoś u niego w pracy kogoś zna? A ta kobieta której dziecka pilnujesz? To jest Polka?
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnykrysiak wrote:Marjotka, a ja cały czas myśle o Tobie a raczej o tym kimś do tłumaczenia. Normalnie to aż bez sensu aby z takiego powodu nie moc zacząć starań. Poszukaj może na mypolacy.de albo jakichś podobnych stronach kogoś kto by Wam pomógł? A Twój mąż pracuje w Niemczech, prawda? Może ktoś u niego w pracy kogoś zna? A ta kobieta której dziecka pilnujesz? To jest Polka?