Starania o drugiego maluszka
-
WIADOMOŚĆ
-
Iza37 wrote:BillieJean duży już maluszek 😀.
Tylko żeby to było zwykle przeziębienie a nie jak u nas, też myślałam że to przeziębienie, równo z Olą miałyśmy objawy, po paru dniach dołączyła teściowa, wszystkie 3 na antybiotyku. Ja i teściowa (chodzimy do różnych lekarzy) mamy druga serie antybiotyku. Ja mam tak gorzki, wstrętny że dzień i noc czuje gorycz w ustach, szczególnie po kaszlu. Kaszel się zmniejsza, odrywa się i od 3 nocy nie wybudza ale noce ciężkie bo po 2-3 razy budzę się zlana potem, przebieram się, suszę włosy, zmieniam kołdrę i poduszkę. Ale też mam coraz więcej siły. Tylko że ciągle słyszę i czuje świsty w oskrzelach. A jaki mam głos zmieniony. I czuje że na dwóch antybiotykach się nie skończy ☹️. Wyników na krztusiec jeszcze nie ma.
A krztusiec przywieźli od na Ukraińcy. Oni się nie szczepią, my dorośli też nie musimy (powinniśmy powtarzać chyba co 10 lat) i choroba się roznosi.
BillieJean zapytaj swoją ginekolog o szczepienia na krztusiec w ciąży, korzystasz ty i maluszek.
Masz rację, planuje się zaszczepić w 3 trymestrze
Zdrowia Kochana ❤️Iza37 lubi tę wiadomość
-
Nie mam krztuśca
Byłam dziś znów u lekarza. W oskrzelach nadal gra ale zostawił mnie bez kolejnego antybiotyku, byłam też na RTG płuc, płuca czyste. 3 tyg.nie prowadziłam samochodu, tak naprawdę to dziś też nie powinnam prowadzić a ja nie dość że pojechałam sama do lekarza to jeszcze musiałam jechać do kolejnego miasta na to prześwietlenie i spowrotem z płytką do lekarza, no i do domu. Dziś termometry pokazują 34 st. Wróciłam okropnie zmęczona.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 sierpnia, 15:11
-
Cześć dziewczyny. Nie wiem czy ktoś to przeczyta, coś wymarło to forum, cisza taka. Mam nadzieję że korzystacie z urlopów i wypoczywacie. I że was nie zalało jak giełdę w Broniszach czy Ursus, Żyrardów i wiele innych miejscowości. U nas tylko na szczęście pogrzmiało i sobie poszło.
A ja nie mam już siły, ani fizycznie ani psychicznie. Lekarz zostawił mnie tylko na inhalacjach, że światami na oskrzelach. W tej chwili gra mi przy każdym oddechu, bolą mnie plecy, boli mnie w klatce piersiowej, boli każdy oddech, tak jakby choroba znów się rozkręcała. Jutro idę do pulmonologa, znalazłam jakiegoś prywatnie z mega szybkim terminem. Siły do tego chorowania juz nie mam. Psychicznie jestem tak zmęczona, taka w depresji że rano wstaje z łóżka tylko dlatego że dzieciom i kotom trzeba dać jeść i coś na obiad trzeba skołować. Jeszcze mamy ogórki na polu, trochę pomagam rwać mężowi ale patrzymy że czas już zakończyć zbiory, odżałować to co zostanie na polu bo niestety przyszedł ten czas że już nie ma zainteresowania ogórkami, my zbierzemy (z resztą we dwoje nie jesteśmy w stanie zebrać wszystkich ogórków), mąż pojedzie i nie sprzedaje, przywozi i wyrzucamy. A ja jak jednego dnia się narobie to drugiego na nic siły nie mam. Przychodzi ten moment że coś staje się nieopłacalne a włożona praca jest nieadekwatna do zarobku i czas zakonczyc . Ale do tego wszystkiego miesza się teściowa, kłóci się z nami o każdego nie sprzedanego i nie zerwanego ogórka, o to jak mąż handluje, o ceny, dosłownie o wszystko. Nie takie plony nie zebrane ludzie zostawiają na polach, czasami coś urośnie i zostaje nie tknięte, my zebraliśmy 5 ton ogórka, naprawdę ładny wynik. I nie dociera do teściowej nic, że ja nie mam siły pracować i zaczęła się znów rządzić, wymyślać mi robotę, mówić mi co mam robić, i jeszcze się będzie licytować że ona bardziej chora a pracuje a ja nie chcę. Nie chce bo nie mam siły, za co bym się nie wzięła to wracam mokra do domu. Wrak ze mnie i tyle 😭.
Przepraszam za długi żal post. Choroby nie wypedze, nie wiem co już mam robić. -
Iza37 wrote:Cześć dziewczyny. Nie wiem czy ktoś to przeczyta, coś wymarło to forum, cisza taka. Mam nadzieję że korzystacie z urlopów i wypoczywacie. I że was nie zalało jak giełdę w Broniszach czy Ursus, Żyrardów i wiele innych miejscowości. U nas tylko na szczęście pogrzmiało i sobie poszło.
A ja nie mam już siły, ani fizycznie ani psychicznie. Lekarz zostawił mnie tylko na inhalacjach, że światami na oskrzelach. W tej chwili gra mi przy każdym oddechu, bolą mnie plecy, boli mnie w klatce piersiowej, boli każdy oddech, tak jakby choroba znów się rozkręcała. Jutro idę do pulmonologa, znalazłam jakiegoś prywatnie z mega szybkim terminem. Siły do tego chorowania juz nie mam. Psychicznie jestem tak zmęczona, taka w depresji że rano wstaje z łóżka tylko dlatego że dzieciom i kotom trzeba dać jeść i coś na obiad trzeba skołować. Jeszcze mamy ogórki na polu, trochę pomagam rwać mężowi ale patrzymy że czas już zakończyć zbiory, odżałować to co zostanie na polu bo niestety przyszedł ten czas że już nie ma zainteresowania ogórkami, my zbierzemy (z resztą we dwoje nie jesteśmy w stanie zebrać wszystkich ogórków), mąż pojedzie i nie sprzedaje, przywozi i wyrzucamy. A ja jak jednego dnia się narobie to drugiego na nic siły nie mam. Przychodzi ten moment że coś staje się nieopłacalne a włożona praca jest nieadekwatna do zarobku i czas zakonczyc . Ale do tego wszystkiego miesza się teściowa, kłóci się z nami o każdego nie sprzedanego i nie zerwanego ogórka, o to jak mąż handluje, o ceny, dosłownie o wszystko. Nie takie plony nie zebrane ludzie zostawiają na polach, czasami coś urośnie i zostaje nie tknięte, my zebraliśmy 5 ton ogórka, naprawdę ładny wynik. I nie dociera do teściowej nic, że ja nie mam siły pracować i zaczęła się znów rządzić, wymyślać mi robotę, mówić mi co mam robić, i jeszcze się będzie licytować że ona bardziej chora a pracuje a ja nie chcę. Nie chce bo nie mam siły, za co bym się nie wzięła to wracam mokra do domu. Wrak ze mnie i tyle 😭.
Przepraszam za długi żal post. Choroby nie wypedze, nie wiem co już mam robić.
Właśnie myślałam co u Ciebie słychać, kompletnie nie widziałam tego postu. Coś ten wątek podupadł.
Dopóki nie wylezysz tego, to będziesz ciągle chora, byleby na zapalenie płuc nie padło, wiadomo co Ci dolega?
Byłaś u tego pulmonologa? Jak sie czujesz?Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 sierpnia, 19:36
-
BillieJean wrote:Kurczę Iza naprawdę te objawy które opisujesz przywodzą na myśl krztuśca, niestety lekarze mają czasem problem z rozpoznaniem tej choroby bo przez lata się z tym nie spotykali w Polsce..
a zbadaniem przeciwicial na krztuśca też nie jest tak łatwo bo wytwarzają się one ok 2-3 tygodni od zachorowania a przeważnie wtedy choroba jest już tak rozchulana, że antybiotyk nie pomoże bardzo ciężka sprawa z tym krztuścem, straszne że to powróciło eh
I jak te wyniki ??
Ja melduję, że już jestem po wizycie, serduszko bije, wszystko jest dobrze, Maluszek ma prawie 2cm, czuję się dobrze tylko mi i Oli przypaletalo się przeziębienie 🤧
A u Ciebie jak tam? Dobrze znosisz ten 1 trymestr? Kiedy kolejna wizyta? -
Maddelainen wrote:Właśnie myślałam co u Ciebie słychać, kompletnie nie widziałam tego postu. Coś ten wątek podupadł.
Dopóki nie wylezysz tego, to będziesz ciągle chora, byleby na zapalenie płuc nie padło, wiadomo co Ci dolega?
Byłaś u tego pulmonologa? Jak sie czujesz?
Jakoś żyje. Dopiero teraz zaczyna mi puszczac ból w klatce piersiowej i ten ucisk przy każdym oddechu. Martwię się jak ja dam radę jak jeszcze nie doszłam do siebie a za tydzień zaczynamy zbiory jabłek, a przecież jeszcze ogórków nie skończyliśmy i nawet chwili oddechu między pracami nie ma, kolejne 4-5 tyg. ciężkiej pracy. -
Iza37 wrote:Jakoś żyje. Dopiero teraz zaczyna mi puszczac ból w klatce piersiowej i ten ucisk przy każdym oddechu. Martwię się jak ja dam radę jak jeszcze nie doszłam do siebie a za tydzień zaczynamy zbiory jabłek, a przecież jeszcze ogórków nie skończyliśmy i nawet chwili oddechu między pracami nie ma, kolejne 4-5 tyg. ciężkiej pracy.
A co powiedział pulmonolog? -
Eh, znowu jestem chora, bardziej przeziebiona- katar, ból gardła i złe samopoczucie. I to moja wina 😩, sadziłam kapustę w tunelu, tam gorąco, na zewnątrz zimniej i wiatr i mnie zawiało. Wogole zakończyliśmy sezon ogórkowy, nie żeby ogórków już nie było tylko mąż się w tym tygodniu rozchorował i nie miał siły jechać na targ i daliśmy już spokój z rwaniem. do nas dwojga dołączyła dziś Ola, też ma katar, dziecko tak nie mogło się doczekać kiedy pójdzie do przedszkola a na dzień dobry katar i dalej będzie siedziała w domu 😤. No i znów zero odpoczynku, sezon letni dopiero co skończony a od jutra zaczynamy sezon jesienny i idziemy rwać jabłka. Jeszcze tak nie było, nie było takiego roku żeby od początku września zaczynać zbiór jabłek, nie u nas nie przy tych odmianach co my mamy, zawsze zaczynaliśmy po połowie września.
-
Iza bardzo współczuję tak złego samopoczucia ;( jakieś naprawdę ciężkie chwile do Was zawitały żeby teraz było już tylko lepiej ! Dużo zdrowia i udanych zbiorów jabłek !
Ja dopiero zaczynam się lepiej czuc, nie wymiotowałam dużo ale mdłości miałam całe dnie i brak sił, mam nadzieję, że już będzie trochę lżej. -
No jakoś ciężko u nas z tym zdrowiem. Naprawdę aż się boje co będzie dalej, lato przechorowane, wrzesień zaczyna się katarami, a co będzie w zimę? Ja wogole siły nie mam, naprawdę wracam z pracy do domu zlana potem, włosy to wyciskam, kapie z nich, ubrania mokre jak z pralki. I jak nie być chorym. A muszę pracować chociaż trochę. Tylko gdzie ta moja siła, ten zapał, te chęci. I martwię się o męża i dzieci, on chory, trochę polezy, trochę pracuje ale nie za dużo i robi takie rzeczy gdzie nie musi używac siły bo ich nie ma, Ola już z glutem, gorzej niż rok temu bo chociaż pierwszy tydzień była w przedszkolu a w tym roku falls start, Zuzia nie chce chodzic do szkoły, oczywiście pozwoliłam jej nie chodzić ale uświadomiłam ją o konsekwencjach 🫣 więc już nawet plecak na wtorek naszykowala i kapcie szkolne 😆.
No jakiś dołek załapaliśmy 😞
Ogólnie sezon letni uważamy za udany (no poza chorowaniem), jakoś przebrnęliśmy przez niego, dużo pracy, dużo stresu czy damy radę i o osoby do pracy, ale warto było, no poza tym że nie zdążyliśmy jechać na nawet kilkudniowe wakacje. W tamten weekend byliśmy w ZOO Orientarium Łódź, dla mnie ciężka wyprawa bo nie do końca siły były i jeszcze kaszel mnie męczył ale chociaż dzieci zadowolone, rekiny i krokodyl zrobiły furorę. -
Co dajecie dzieciom na odpornosc? Znajoma poleciła mi taki preparat, fajny skład, dobre opinie, sami stosują, tylko cena z kosmosu 🤦, no dobra- kupiłam. I co- żadna z dziewczyn nie chce tego pić. To jest mieszanka olei rybich i ziół (nie czuć ryb). Wierzyłam że pomoże i 🍑. Sama Wit.D która podaje to za mało. Tran odpada bo też nie wypija, 2 sezony Ola brała immunoglukan czy jakos tak, brała raz bronho-vaxom. Teraz nie wiem co podawać, już od początku roku przedszkolnego chora. Wybredne to to jeśli chodzi o leki, teraz z katarem ale żeby jakieś leki zdarzyła to graniczy z cudem 😞, o kroplach do nosa mowy nie ma, inhalacje- to samo. Mówią że dzieci są różne ale mi trafiły się 2 identyczne egzemplarze jeśli chodzi o branie leków 😭. Z resztą ja biorę leki, źle się czuje przez katar a mam wrażenie że to nic nie pomaga, nawet Ibuprom zatoki nie pomaga.
-
Hej hej! Gdyby ktoś pytał czy żyje, to żyje i myślę że wracam po woli do Was. Widzę, że trochę przygasł nasz wątek jak mnie nie było. Hej trzeba rozruszać tutaj staraczki 😂 piszcie co u Was!
-
Kropka6 wrote:Iza ja dawałam rok temu olej z czarnuszki. Daje czesto syrop z sosny i lipy. A czy te oleje to ten my best protekt czy jakoś tak? Bo drogie to jak nie wuem i tez sie waham nad tym...
Ha, oleju z czarnuszki też tknąć nie chcą 🤦. Stoi w lodówce i ja go pije, oczywiście w lato nie piłam bo kto w lato choruje 🤔🤪. A kupuje od pana z targu gdzie handlujemy, on sam tłoczy oleje.
Tak, chodzi o My best protect. Ta znajoma sobie chwali. Osobiście uważam że ma fajny skład. Tran ok, olej z czarnuszki też, wit. D w przyzwoitej ilości, ziola- tymianek, dziewanna to co stosowałam kiedyś jako napar z ziół jeszcze z babką lancetowatą na kaszel i zatoki (teraz nie stosuje bo nie mam kupionych świeżych ziół), jeszcze wyciąg z sosny i owoców czarnego bzu. Wogole Pan Tabletka ma tego recenzje. Ja jeszcze kupiłam 2 butelki bo druga była 50% taniej 🤦. Smak nie jest najgorszy, taki ziołowy. I naprawdę wierzyłam że pomoże, jak już to mi bo będę sama zażywać zamiast dzieci. Jedynie co moje dziewczyny wezmą to Wit.D w kroplach i syrop z mniszka.
Ja ze swoim katarem nie mogę sobie poradzić, najbardziej to głowa boli i ciężko żeby coś pomogło, nawet Ibuprom zatoki, widzę że znów jestem bardziej chora niż dziecko. Jeszcze chodzę rwać jabłka, na tym słońcu jest naprawde ciezko. Jeszcze z teściami, masakra. Teściowa pierdzi na okrągło i bez skrępowania i się z tego śmieje a mnie to brzydzi, rozumiem raz jak się komuś wymknie ale nie tak jak ona 🤦, teść codziennie musi odmówić swoją litanie anty-klerykalna i co by ktoś nie powiedzial to on na swoją stronę aż uszy więdną, jak ja wytrzymam w tym roku to rwanie z nim to nie wiem. Wogole teściowa za tydzień jedzie do sanatorium, zawsze ma termin jak jest największa robota, ona odpoczywa a ja zapitalam, nie dość że swoje muszę- dzieci, dom, na pole iść jak dzieci w szkole, to jeszcze teściowi coś jeść zrobić bo wybredne to to niczym moja Zuzia i jakby było mało kwiatki i pomidorki teściowej podlewać. Ale jedno zrobie- wykopie mała i przytnę duża róże przy bramie, już 2 rok proszę żeby to sama zrobiła bo wyjazd zasłania ale ona uparcie twierdzi że nie zasłania i nie ma potrzeby usuwać.
Kropka chyba za tydzień, no za 10 dni u was imprezka? Roczek malutkiej 🎂. Kiedy to zleciało?
P.s. w sumie ten My best protect kosztuje ok.150 zł ale dzieciom 6-12 lat podaje się 2,5 ml (dzieci do 6 r.z.po konsultacji z lekarzem), butelka ma 250 ml to dla jednego dziecka jest na 100 dawek, ponad 3 miesiące. To masz 50 zł na miesiąc, kupisz oddzielnie tran i Wit.D, może jeszcze sok z czarnego bzu i na to samo pewnie wyjdzie. Duże kwoty wychodzą jakby stosowała cala rodzina. Tak można kalkulować czy warto tyle za to dać. Nie namawiam, nie zniechęcam. Ja kupiłam i na dzieciach niestety nie sprawdzę skuteczności, spróbowałam nawet zmieszać z syropem z mniszka ale wyczuły i też lipa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 września, 22:52
-
Iza u nas o dziwo olej czarnuszki wchodził jak zloto tylko z syropem dawałam albo malinowym albo właśnie z lipy łączyłam.
Choć niestety w tym roku źle pozamykane były butelki , bo ja zakręcałam i połowa mi pleśń weszła.
No ten olej sztosik podobno że nawet jak dzieci chorują to 3/4 dni i po problemie. Tylo u mnie maluchy są. Tzn Marcelina by pewnie brała bez problemu ale Misia. No tak tylko ile termin ważności? Tylko zdrugiej strony te 150 zl na 3 miesiące lepiej wydać (jeśli działa). Bo wtedy prywatna wizyta 150 zl. 100 jakies lekarstewka i inne syropki i tak może co miesiąc wydawać 250..
O nie.. obrzydliwe... Tzn rozumiem tez sobie w domu ale tak przy innych.. chociaż tez starsi ludzue mają problem z tym żeby "wstrzymać" a i gazów tez mają wiecej. Od i takie kółko zamknięte.
A ja w ogóle czasu mam mało ostatnio. Bo misia tyllo 2 godzinki śpi jak Marcelinka w przedszkolu (od poniedziałku). A reszta dnia trzeba pilnować albo mamoza totalna.. plus do tego doszło poszukiwanie pracy i cv, rozmowy itp mi czas zabierają..
Tak Misia za 9 dni roczek 🫣 a w niedzielę ma imprezkę.. kiedy kiedy? Przecież to moja kruszynka (kluseczka) ale nadal kruszynka.
A jak dziewcyzny ze szkołą i przedszkolem? Bo u nas trochę było płaczków i tęsknoty za żłobkiem. -
Ja i olej z czarnuszki i ten my best protect próbowałam dawać z syropem z mniszka i też nie przeszło 😩.
Ja na swoje chorowanie teraz w sierpniu to wydałam ponad 1 tys. zł 🤦, 550 zł za 3 wizyty prywatnie (i 3 wizyty miałam też w przychodni), 200 zł za badanie na krztuśca, reszta leki, nie zlicze ile bo zawsze kupowałam coś dla kogoś ale te 300 zł może być mało, sam steryd do inhalacji 80 zł. Do tego trzeba doliczyc wizyty prywatne i leki Oli.
Kropka szukasz pracy? A ta poprzednia?
Moja Ola dziś się popłakała bo nie puściłam jej do przedszkola ☹️. Miała dzis iść, wszystko naszykowanie, spakowanie, dziecko chętne. Tylko coś jej się zrobiło w paluszka, jakieś skaleczenie, zadrapanie, nie powiedziała wcześniej tylko dopiero wieczorem, ja nie zauwazylam a to podeszło już ropa a cały paluszek bardzo opuchnięty, twardy i mocno różowy. Wczoraj popsikalam octeniseptem, zrobiłam okład z sody, na noc z altacetu ale niestety opuchlizna nie zeszła, nawet bardziej bo zewnetrzna strona dłoni zaczęła puchnąć. Więc co, dalej octenisept, do tego szukałam jakiejś maści z antybiotykiem na tą ranke z ropa, jedynie co znalazłam z dobrą data to Neomycynę maść do oczu więc zaryzykowałam (miałam też neomycynę do skóry ale po dacie ważności), potem znów okład z altacetu i widzę że zaczyna schodzić. Obawiałam się puścić do przedszkola bo w domu to cały czas miałam wgląd na sytuację, różne rzeczy się dzieją, nawet zakarzenia które "idą do serca", nie wiem jak to nazwać (mój brat takie miał jak był mały), w domu to w domu, w razie co to szybko do lekarza. Niby blacha sprawa, ot małe skaleczenie, wdały się bakterie i problem gotowy. -
Cześć Dziewczyny, zaglądam tu regularnie, tylko brakowało weny, żeby napisać 🙂
Jak tam nasze Staraczki?
BillieJean - kiedy jakaś wizyta? Przykro mi, że Cie pierwszy trymestr wymęczył... Ja niestety kiepsko znoszę też początki 😰 w drugiej było gorzej, bo co podniosłam głowę, to wymiotowałam, a tutaj maluch do opieki, jak sobie dajesz radę z Olą?
Fania - u Ciebie przecież zaraz rozwiązanie!
Kropka - a Michalinka będzie szła do żłobka? Jak Marcelinka na przedszkole reaguje? Gdzie będziesz składać CV?
Iza - te choroby to Was umecza...co do my best, czytałam właśnie recenzję Pana Tabletki i brzmi sensownie. Ostatecznie nie kupiłam, bo on pisał, że można po prostu kupić dobry tran i olej z czarnuszki i wyjdzie taniej. Też daje Michałkowi tran i olej z czarnuszki, ale w połączeniu z sokiem malinowym. Czasem zje, czasem nie. Mam też przepis na taki domowy syrop - cynamon, oregano, pyłek pszczeli itd. ten bardzo lubi. Do niego też można dodać olej z czarnuszki.
U nas też niestety choroba się przyplątała. Maly kaszlał po Mazurach, półtorej miesiąca za diagnoza alergologa dostawał leki na alergię ale mnie denerwowało że ma ciągle mokry kaszel i w sumie to się polepszyło ale w pewnym momencie stanęło na tym kaszlu i katarze. I skąd widzieć czy się jakaś infekcja robi czy to alergia. Na szczęście nasza pediatra już w domu ogarnęła i mówi że jest teraz jakaś bakteria która nie daje objawów - bez CRP podwyzszonego, osłuchowo czysto, tylko taki mokry kaszle. Zrobiliśmy badania z krwi i wyszło więc wszedł antybiotyk. No ale Michał pełen energii i dziś uwaga, nauczył się jeździć na rowerze z pedałami 🥺 a Stefanek 3 miesiące dzisiaj kończy 🙂 powoli kończyny tryb wakacyjny, chyba wyscisnelismy te wakacje jak cytrynę, udało się kilka mniejszych wyjazdów i ogólnie nie było dnia bez czegoś fajnego. Malutki dalej się męczy z refluksem, no niestety mąż alergik, to i chłopaki mają tendencję ale na szczęście jakoś mamy już rutynę, lepiej nam spi w dzień więc mogę sobie jakos zaplanować różne rzeczy. Ogólnie to pół dnia w chuście ale poza tym jest tak pogodny że się nadziwić nie możemy ❤️ mama zakończyła chemię, teraz czekamy na konsylium. Ogólnie odpowiedziała na leczenie, została ostatnią część czyli operacja i być może naświetlania. Jest bardzo dzielna, przeszła chemię wzorowo, ale niestety widać że jest już umęczona. Jak sobie patrzę na zdjęcia przed to aż mi się płakać chce. Ale już powoli sobie wdraża jakieś kosmetyki, odżywki żeby włosy odrosły itd. będzie dobrze!
Rozpoznałam się ale to tak w skrócie tyle u nas. Piszcie Dziewczyny jak żyjecie ❤️
Iza - no niestety, zaczyna się ta gorsza część roku