Starania o drugiego maluszka
-
WIADOMOŚĆ
-
Jeny, u nas wczoraj cały dzień pomór. Ja do południa chodziłam, zupę nam ugotowałam, kisiel, i jak się położyłam ok.14 tak praktycznie do rana, wstałam wieczorem coś zjeść i potem o północy do Zuzi. Zuzia po tym syropie też praktycznie cały czas spała, mąż to samo. A Ola wróciła od dziadków po 18, zobaczyła że śpimy/leżymy to stwierdziła że też idzie spać, umyła zęby i naprawdę poszła spać, mąż akurat nie spał to jej pomógł. Taka pierwsza niedziela po skończonej robocie, marzyli nam się wyspać ale nie tak że z powodu choroby. Dziś u nas lepiej, Zuzia jeszcze słaba, Ola oczywiście z glutem. Ale już jest życie w domu.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 października, 20:31
-
Halo dziewczyny, jak żyjecie? Ja w poniedziałek już ok a we wtorek znów cierpiąca bo nie wiem czemu dostałam @, cykl 26 dni, zaskoczona tym byłam jak nie wiem, a tak mi źle było, i brzuch bolał, i mocna, i nerw, mąż się śmiał ze mnie że nie zdążyłam się odstresować z nim i po rwaniu jabłek i po chorowaniu a ja myślałam że go szmatą zdziele. A po południu przyszła do mnie Zuzia że ma okres. We dwie tego samego dnia, ja wcześniejszy, ona spóźniony. To ja zaczęłam się śmiać z męża żeby uważał bo 2 baby na raz to może mieć ciężko 🤣, on wzruszył ramionami i stwierdził że poczeka aż Ola będzie miała, wtedy jak będą 3 to wtedy może być ciężko 😂. Ale teraz on sam chodzi wk... bo mu się w chłodni coś popsuło i ciężko to naprawić, kursował od miasta do miasta i szukal części, a to ciągle na telefonie z osobą która była w stanie mu pomóc, a to leżał pół dnia pod traktorem żeby 2 śruby odkręcić i olej wymienić, i dziś było słychać że chłop chyba ma andropauze 😆.
A ja wam powiem że jakbym miała gdzie to bym się wyprowadziła, z mężem i dziećmi. Trafia mnie już coś na niektóre rzeczy, niekiedy pierdoły, tylko jak są robione po złości to tym bardziej wkurzają. Tyle lat pod jednym dachem a ciągle czuję się tą gorszą. czy ja muszę ciągle walczyć? Bo tak się czuję. Mam 40 lat, jestem dorosła i wiem co jak żyć. A może to już menopauza? Bo ostatnio chodzę, czepiam się wszystkiego i wszystkich i mam zjazd nastroju? Jeszcze to ciągłe chorowanie Oli, z kataru do jelitowki, od jelitowki do kolejnego przeziębienia, jest katar to i ropa w oczach, do tego kaszel. Może dobrze że siedzi w domu bo jelitowka sobie hula w najlepsze i dzieci które niby to już przeszły chorują ponownie, niektóre zaliczyły nawet szpital.
I naprawdę czasami mam dość i nie wyrabiam.
A, będziemy miec male pieski 🐕🐕. Sąsiad ma na wydaniu a nasz jest już stary i czas pomyśleć o innym, niech się uczą zwyczajów od starego. Bierzemy 2, dzieci jeszcze nie wiedza bo pieski jeszcze nie są gotowe na wydanie. Obawiałam się brać kotów a tacy jesteśmy wszyscy zadowoleni, naprawdę fajne i super łowne koty, to teraz pieski bierzemy bez zastanawiania i zbędnej dyskusji.Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 października, 09:48
-
Dziewczyny Melduje że dziś za sprawą pilnej CC urodził się w 34 tc Mikolaj. To 47cm i 1860g czystej miłości 🩵
Maluszek jest dzielny, wspomagany jest jedynie tlenem, parametry super i odciagnelam mu juz 2x siarę, która wypiil strzykawka. Dojdę trochę do siebie to opisze co i jak. Ja po CC jestem zachwycona, gdzie SN był traumą.
Odezwę się za jakiś czas....
-
Fania gratuluję!
Odezwij się dlaczego pilne CC, co się stało. Maluszek malutki ale ja takie dzieciątko urodziłam w terminie, nosiłam na jednej ręce, a teraz córka taka jak ja. Po CC najgorsza jest pionizacja (za każdym razem mało nie zemdlałam) i pierwsze kilka dni ale po drugim CC ze mnie się śmialy że w drugiej dobie latałam lepiej niż niejedna po sn. -
Ja już po pionizacji, szczerze... Skala bólu 1/10.
Dla mnie pestka, naprawdę.😅 Bóle krzyżowe które miałam przy SN to 11/10 , a teraz przygotowałam się na ból i milo się zaskoczyłam.
A teraz napiszę jak to było. Z góry wybaczcie za jakieś tam literówki. Będzie długo
Pisałam, że zaczął mi się tak spinać brzuch, ale to mi się spinał, zadzwoniłam do lekarza , mówil żeby nospe brać.. no to we wtorek było ok,a w środę nie pomagała nospa, a brzuch był spięty non stop, tak jakbym miała arbuza zamiast brzucha, no i od poniedziałku do czwartku rana zrobił się ten brzuch dwa razy większy. Piłam herbatę w czwartek po południu i szłam do kuchni z pustym kubkiem żeby włożyć go do zmywarki, oczywiście brzuch spięty a do tego dwa skurcze mocne nakt porodowe, bolące. Zadzwoniłam do lekarza, kazał przyjechać 21.30 by sprawdzi co tam z tym brzuchem.
Wziął mnie na USG, potem patrzy w komputer i mówi że wody płodowe 1,5 tyg temu miałam 13, a jest 30 ( tych jednostek- wyleciało mi teraz z głowy), gdzie normą jest do 22, mówi że dostałam nagłego wilelowodzia i szybko na szpital, pisze pilne.
Więc ja szybko do domu, torbę miałam na szczęście spakowana , wzięłam i na szpital
Zbadali mnie, mówią że Nie ma rozwarcia, skurcze delikatne, zostawia mnie na kilka dni do wyciszenia skurczy i do domu.
Cała noc nie spałam, nospa i magnez nie pomogły. Rano o 5.30 znowu badania, skurcze zamiast się zmniejszyć to zwiększyły się, już wyraźnie je czułam. Mówili że szybko na magnez, plus jakieś leki... Oczywiście znowu historia się powtórzyła , bez skutku wyciszenia, o 8 obchód, wzięli mnie na badania znowu, a rozwarcie 1 cm, wody w ciągu 10h wzrosły do 38. Widziałam wzrok lekarzy po sobie. Pytają czy jadlam cos w nocy, odpowiedź moja była że nie i pytają czy zgadzam się na CC. Wytłumaczyli że te wody rosną w nienormalnym tempie,że takiego czego jeszcze nie było, i że za chwilę i tak ze mnie wylecą pod dużym ciśnieniem i obawiają się czy mi nie zerwa macicy łożyska czy pępowina nie wypadnie...
Biegiem na porodówkę, znieczulenie i o 9. 30 już był Mikołaj.
Lekarze mówili, że takiej sytuacji jeszcze nie mieli, że komuś tak szybko wody rosną, jak mnie nacieli to wszyscy w koło mokrzy plus cała porodówka w moich wodach.. najadłam się strachu ale jak usłyszałam płacz, tak emocje że mnie zeszły i wyłam jak bóbr, że już najgorsze za nami. Tak się cieszę że nie zawiodła mnie intuicja że to nospa nie pomoże i trzeba do lekarza jechać.
-
Fania to się nieźle strachu najadłas. Już wiesz dlaczego tak ci brzuch rósł. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Intuicja kobiety nigdy nie zawodzi.
Miałam podobną sytuację, jednego dnia wizyta, drugiego dnia szybko CC z powodu stanu przdrzucawkowego i miałam zdrowego skrzata wielkości lalki. Ja ból przy pionizacji 8/10, 15/10 to było jak mi znieczulenie zeszło, przeciwbólowego nie dostałam bo nie mieli takiej dyspozycji od lekarza a lekarz dotykał mój brzuch, myślałam że zejdę, cala się trzęsłam z bólu. A później było już lepiej.Fania017 lubi tę wiadomość
-
Iza37 ja stosuję zioła o.Sroki, Fertistim,Endokrinol, Femibion 0 i siemię lniane a mąż kozieradkę i promen. Co ciekawe chyba mi się cykl skrocil, bo już mi testy wychodzą a jajniki na zmianę szarpią tylko śluz coś marny, myślałam, że będzie dużo lepszy po tym wszystkim... Myślicie że mogła mi się przyspieszyć owulacja?
Fabia gratulacje 😊😊❤️❤️ -
Fania kiedy wypuszczają was do domu? Z takim wcześniakiem to chyba dłużej niż zwykle? Jak Się czujecie?
O, Kropka się odezwała. Co tam u was? Pewnie młyn jak to przy małych żłobkowo-przrdszkolnych dzieciach.
Aswalda moze w następnym cyklu będzie więcej śluzu i cykl się wyreguluje. Część z tego co piszesz braliśmy. Chyba mąż bral promen, drogie dziadostwo. Nie wiem na co ta kozieradka ale mój brał buzdyganek na poprawę testosteronu.
A ja się martwię co to dalej będzie. Bo Ola kolejny tydzień w domu. Po tej jelitowce zaraz pojawił się katar, oko znów zaropiale, poza tym w przedszkolu szaleje druga tura jelitowki (albo nowy szczep wirusa albo ktoś za wczesnie puścił dziecko do przedszkola i jeszcze zarażalo) i jak rozmawiałam z paniami to stwierdziły że to nie głupi pomysł zostawić Olę w domu. Zuzia z katarem chodzi do szkoły bo ma już dużo nieobecności i zaległe sprawdziany. I tak siedzimy, do południa ogarniamy leki, inhalacje, obiad, po południu ja coś tam dlubne w polu bo muszę szykować na kolejny sezon, Ola do ciemnego na podwórku (niech korzysta póki ciepło) a wieczorami znów coś, zawsze sobie coś przyniosę- a to grzybki, a to koperek do zamrażarki, fasolkę do luskania, teraz czosnek rozłupuje do sadzenia. Teściowa wcale się nie kwapi żeby coś zostać z Ola żebym ja mogła szybciej w polu zrobić i zająć się domem. Wogole i dzieciom nie spieszno do babci.
I chyba osiwieje przez teściów. Teść czepia się wszystkiego jak rzep psiego ogona, ale to tak nachalnie że nie idzie tego puścić mimo uszu, ostatnio kazał mi oddać Zuzię do poprawczaka a Ola powinna być grzeczniutka i zawsze ma mu się podobać (to dziecko a nie małpa w zoo). -
Ojeju właśnie przeczytałam, że czekałyscie na moje wróżby 🫣 a tutaj już bobas sam zadecydował 😜 ale Fania to nie przeze mnie, ja nie mieszałam w tym nic palców 😜
Mam nadzieję, ze wszystko w porządku z maluszkiem ❤️ bo wczesniaczk, to jednak czeka Was trochę badań.
Ale opowieść powiem trzymająca w napięciu. Ciekawe skąd takie szybkie i nagłe wielowodzie..
A no i Bille Jean gratulacje! Ostatnio ogólnie mam wrażenie chłopaki rządzą
No powiem Wam, że pochłonelo mnie życie matki na etatach.. 🫣 w pracy super! Ale przed i po to młyn. A to ugotować a to popraca a to sprzatanie. Bo ogólnie, to mam pracujące 2 w miesiącu soboty. Mam jeden dzień 12 godzinny w tygodniu. Wiec wiecie trzeba przygotować wszystko jak mnie nie ma. No i dziewczyny stęsknione za mamą. Ale to nie jest najgorsze. W skrócie to przez to że Misia ma w żłobku jedna drzemke tak sie rozregulowała, że albo o 1 w nocy idzie spać ( o 6 pobudka) w między czasie ze 4 raxy pobudki. Ona dwa razy sie budzi i Marcelina i tez woła tylko mamę.. także katastrofa. U nas nigdy nie było kolorowoe ze snem, ale teraz to dramat .. a jeszcze jest opcja druga u Misi jak pojdzie wcześniej spać, to wstaje o 2/3 i godzine zabawy 🤦♀️🤦♀️ w międzyczasie ogarniecie żeby Marcelina sie nie obudzila albo nie narobiła rabanu.. także o losie..
Od niedzieli obydwie chore (wiec Iza łącze sie w bolu z chorobami). I w poniedziałek musiałam piersze wolne w pracy juz wziąć 🤣 poezja macierzyństwa pracy i jesionno zimowego sezonu. Także jakos sobie egzystuje, ale szczesliwie 🤣
Iza Twoj teść widzę że chyba momentami gorszy od teściowej z tymi tekstami... Oj tak jakbys miała gdzie sie wyprowadzić, to by było najlepsze rozwiazanie i mowie o ile by sie polepszylo zachowanie Zuzi czy Oli nawet .. jak ona ma sie inaczej zachowywać jak od ważnych sobie osób moze słyszy, ze ma iść do poprawczaka .. no ludzie... Ciśnienie ax mi sie podnislo. Dzieic z natury nie są złe... Tylko otoczenie je kreuje , albo nie rozumie itp ...
-
Kropka wolałabym połączyć się z tobą w sytuacji "nasze dzieci są zdrowe". Ja naprawdę mam już dość. Ola prawie cały październik w domu, była kilka dni. Zuzia co chwila też w domu.
Wogole jak ty dajesz radę w takim trybie? Przecież już zombie z ciebie. Ja sporo teraz śpię a nie mogę poradzić sobie ze zmęczeniem. A najbardziej wieczorami denerwuje mnie syndrom niespokojnych nóg, objawy mam tylko jak jestem już zmęczona, muszę się wtedy położyć, jak się położę to zaraz zasypiam a niekiedy dzieci jeszcze nie śpią.
Teściowa ma teraz inne rzeczy na głowie - grzybki, sprzątanie, wyjazdy do teatru, na koncerty (o zgrozo z objawami jelitowki pojechała na koncert, pełen autobus ludzi drżał jak tam wymiotowała 🤦), teraz też będzie jechać na jakąś wycieczkę 2-dniowa, mnie chce wyciągnąć. I to że jest jeszcze praca ją nie interesuje, dzisiaj nie dość że chciała żebym piekła ciasta na długi weekend (nie zgodziłam się bo razem z siostrą i bratowa szykujemy imprezę na rocznicę ślubu rodziców) to jeszcze karze mi brać Olę w pole i z nią robić. Tak biorę tylko to jest dziecko które nie będzie stało na polu pół dnia i nie będzie się gapilo jak matka zielsko wyrywa. Nie mogłaby chociaż godzinę pobyć z Olą? Ja sobie radzę jak mogę ale skoro ona jest w domu to troszkę mogłaby mi pomoc. A teść - chyba demencja go bierze albo jakieś zaburzenia wychodzą (on naprawdę ma jakiś autyzm czy coś w tym stylu patrząc na wiele zachowan np. stały rytm dnia którego nie wolno zmieniać, z góry ustalone na cały tydzien posiłki) bo ostatnio jest nie do wytrzymania. Nic mu nie pasuje, nawet mnie się czepia (bo w piecu napalilam, bo znicze kupiłam, bo krzaki fasolki wyrywam i uprzatam pole zamiast to uprawiać jak jest, bo kotom w południe jeść daje- zaznaczam że rano nie dostały bo mnie nie było, bo Zuzia wyszła z pokoju dosłownie na chwilę i nie wyłączyła tv 🤦), on z moim mężem teraz nie może się dogadać, jak coś sobie umysli to tak ma być i nie można mu słowa powiedzieć. Dlatego piszę że nerwowo mnie ci ludzie wykończą. Albo może ze mną coś jest nie tak bo ja coś z mężem ostatnio nie nadaje na tej samej linii, nie wiem co mi jest, może to mi nic nie pasuje a nie im? -
Hej, mam taki sam problem jak Wy (niepłodność, poronienia), co sklonilo mnie do napisania pracy magisterskiej z psychologii na ten temat.
Jeśli któraś z Was chciałaby mi pomóc i wypełnić ankietkę, serdecznie zapraszam, zajmie kilka minut.
Bardzo bardzo dziękuje za pomoc
https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSek1slMQgtvN5kmpg9umyfK46Jcj17Z0F5usrs4AdyGIancOQ/viewform -
Fania - gratulację ❤️chociaż historia przerażająca, dobrze, że się wszystko dla Was dobrze skończyło. Koniecznie napisz kiedy wychodzicie i jak córa zareagowała 🙂
Iza - o kurcze, rozumiem frustrację, bo chciałabyś popracować, niby dziecko w placówce, a ciągle coś....
Mam nadzieję że listopad będzie łaskawszy.
Kropka - dziewczyno, jak Ty funkcjonujesz? Przy takiej ilości snu... Podziwiam entuzjazm i pozytywne podejście.
My powoli do przodu, jakaś rutynę załapaliśmy i mimo że małemu ten refluks daje w kość to jest fajnie. Generalnie to lubię być z nimi sama, paradoksalnie łatwiej mi ogarnąć ich dwóch, bo Stefan jest tak wpatrzony w brata że jak go nie ma, to tylko marudzi 😅
Bardzo szybko się rozwija, w sumie to jeszcze nie ma 5 msc a już pozycję do xzworkaowania i się tak buja. Myślę że na 6 miesięcy zacznie raczkować. Trochę mnie martwi że tak szybko ale fizjo mówi że jest ok, fajny chłopczyk, rozwija się szybciej bo chce doścignąć brata. Przez to że jest taki w miarę stabilny czas to mamy mocne rozkminy że chcemy kolejne żeby już tak tego tematu nie rozciągać 🤭 ja to już w sumie bardzo, mąż by się na kolejnego bobasa nie obraził. No ale na razie nie ma jak. Jutro idę do lekarki zagadac czy może jednak małemu nie spróbować mm na ten refluks bo męczy się bidulek...i w sumie może wtedy coś u mnie rusys. A nawet jeśli nie odstawie go, to na pewno chce szybciej ograniczyć bo w tym wypadku karmienie jest średnio udane i tak jak Michała karmiłam 2 lata, tak teraz czekam na koniec. Właśnie przez to że mały ulewa, płacze i nigdy nie wiem co z mojej diety to spowodowało 😰 -
Hej!
Jakie badania miałyście wykonywane ze względu na poronienia ? Co powinnam jeszcze zbadać ?
Dodam, że w 2015 r. urodziłam zdrową córkę- ciąża książkowa. A od 1,5 roku 4 niepowodzenia zakończone wszystkie mniej więcej w okolicach 8 tygodnia....
Badania zrobione do tej pory:
Zespół antyfosfolipidowy brak
P. Ciala przeciw glikoproteinie brak
P. Ciała przeciwkardiolipinie brak
Antykolugant toczniowy ujemny
Białko C w normie
Trombofilia : czynnik V Leiden nie wykazano mutacji, Czynnik V R2 H1299R nie wykazano, Mutacja MTHFR C^77T nie wykazano, Mutacja A1298C wykazano obecność mutacji, Mutacja 675wykazano obecność polimorfizmu
Immunofetyp ( zrobiony 6dni po poronieniu):
leukocyty 8,22
liczba limfocytów 2,48
liczba limfocytów T 1,97
liczba limfocytów B 0,32
liczba limfocytów T 1,35
liczba limfocytów T (CD3+CD8) 0,52
liczba komórek NK (CD3-CD56-CD16) 0,19
liczba limfocytów CD5 1,92
liczba limfocytów CD5+CD19 0,030
stosunek limfocytów CD4+CD82,59
%limfocytów 30,2
%limfocytów T 79,5
% limfocytów B 13,1
%limfocytów T 54,3
%limfocytów T CD3+CD8 21
%komórek NKCD3-CD56+CD16 7.8
%komórek z wysoką ekspresją CD56 2.8
%komórek z niską ekspresją 97.2
%limfocytów CD5+77.3
%limfocytów CD5+CD19 1.2
Antytrombina, białko C/S w normie
ANA1 dodatnie, ANA2 Cytoplazmatyczny1:160 -
Larwa ja nie pomogę, przykro mi.
Kropka, Karolina ja wam zazdroszczę tego spokoju ducha i mimo trudności z dziećmi bo każdemu coś to taki optymizm od was bije. U mnie to ciągła walka z wiatrakami, tesciowie- rozum dziecka, ja nerwowa, zmęczona tym wszystkim. Nic tylko trzepnac drzwiami i jechać w Bieszczady. Kocham te moje dzieci ale czasami marzy mi się odpoczynek. Czy każda z was tak ma?
Byłam dzisiaj u neurochirurga, teściowa też była. O zgrozo, ile to my się nasłuchaliśmy od niej w czasie podróży. Nerwa takiego złapałam, potem stres związany z wizytą i tym co pani dr powiedziała, do godz. 14 bez picia i jedzenia bo się zgapilam i nic nie zabrałam, a jak odebralam Olę od mojej mamy to ona focha zlapala (bo kupiłam jej nowe kapcie) i dziecko najpierw ryczalo przez godzinę a potem nie chciała mi zejsc z kolan przez następne 2 godz, no i w efekcie mam migrenę stulecia 🤕. A pani dr powiedziała żeby pomyśleć o operacji na kręgosłup 😭, żeby nie dźwigać ani się nie schylac. I tym się dzisiaj podlamalam. Bo niby jak teraz pracować?
Apropo Bieszczad. Bieszczady Bieszczadami ale rozważaliśmy z mężem wyjazd gdzieś na kolejny weekend (w naszej szkole mają wolny piątek) tylko że czosnek jeszcze nie posadzony i zrezygnowaliśmy. Teraz rozważam wyjazd nad morze w czasie ferii, tak mi się marzy gdzieś jechać, odpocząć, nawet w zimę, Zuzia nie chce ale zawsze może zostać w domu z dziadkami. Tylko gdzie nad morze żeby coś zobaczyć nie tylko fale i piasek.Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 października, 22:52
-
Ojej Larwa.. masz tak skomplikowane te badania i wyniki, że wymiekam. To trzeba z lekarzem skonsultować chyba bo. Bo o ile jakas tam pojecie mam to tutaj czarna magia.
Ja po poronieniu nie miałam żadnych. Bo jak to lekarz powiedział, chyba po 3 sie zaczyna diagnozę. U mnie to był 11 tydzień. W sumie yo nawet chyba 9 . Tylko w 11 wykryto. Był to w 2019 a w 2020 zaszłam w zdrową ciążę z cudnym efektem starszej córki ❤️
Aswalda, myślę, że mogło wpłynąć na owulacje. Jeśli takie rzeczy jak stres! Ba zmiana klimatu może wpłynąć. To i te specyfiki myślę, że duża rolę moga odegrać.
Karolina jak ja funkcjonuje, a no nie wiem 😂 innego wyjścia nie ma 🤭
Ogolnie to jak sie bawie z dziewczynami to mi sie oko przymyka 😜
Co do refluksu , to macie stwierdzony przez lekarza? Bo h mnie starsza nie miłosiernie ulewala, ale to było chlustanie po prostu. Mialam wrażenie że to co zjadla to wszystko na podłodze. Na niej, na nas zostawało. I nikt mi nie chciał uwierzy. Tylko że niemowlęta tak mają. Az trafilam na pediatrę chyba w 5/6 miesiącu jej zycia i przepisał debridat (jakos tak) i po wybraniu butelki jak ręką odjął. I nie miało to nic wspolnego z tym co sie je i alergiami. Tylko to wpływalo na kwasy zoladkowe i ten zwieracz (choć miała usg i podobno wporzadku był). No i karmiłam dzieki temu dalej cycem jeszcze kolejny rok ponad. Ale przez to nie mogłam zajść w ciążę.
Iza hmm myślę, że moze ciebie wszystkie i wszyscy wkurzac i w jakims procencie i jako Ty mozesz być winna, bo jestes przemęczona. Ale jeśli chodzi o teściow, to myślę że to nadal ich wina i nie w sobie szukaj.
A może właśnie taki odpoczynek od robity dobrze vy zrobił wszyskimi. Bo bh musieli sie jeszcze Toba zająć i docenili by Twoj wkład. Tylko ze rozumiem ze jak na gospodarstwie nie pracujesz nie masz pieniędzy. Nie tak jak na etacie , że masz l4 w 80% wypalacane które czesto nie wiele sie różni od podstawej pensji.
Co do morze to ja myślałam nad feriami nad morzem ale ja w ogóle sie nie znam... Bo morze to byłam raptem pare razy. -
Kropka - właśnie wczoraj byłam u pediatry takiej sensownej i dobrze się złożyło, bo przy niej mały zaprezentował spektrum objawów 🤷 i też powiedziała, że to nie jest normalne, że koniecznie trzeba coś z tym zrobić, bo dziecko się męczy i do tego ma prawdopodobnie przewlekłe zapalenie przełyku, pali go i jeśli to ma podłoże alergiczne to też w jelitach jest sajgon...akurat kupki są raz ok, raz nie. Na razie mamy skierownaia na badania i próbę pół na pół pierś i mm dla alergików. Sama nie wiem z tym karmieniem...debridat też dostał od gastrologa, a teraz pediatra mówiła że to loteria, jednemu pomoże a drugiemu zrobi jeszcze gorzej, na razie kazała Espumisan żeby trochę te jelita odciążyć. No zobaczy, liczę że pomoże coś a jak nie to chociaż przy rozszerzaniu...pociesza mnie że Marcelince przeszło 🙂
Iza dokładnie jest jak Kropka pisze...ja widzę że jak jestem zmęczona i sfrustrowana to będzie mnie wkurzalo wszystko niezależnie co kto zrobi. Wiadomo macie trudna sytuację z teściami ale myślę że u Ciebie też kwestia permanentnego zmęczenia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 listopada, 15:49
-
Na pewno zmęczenie ma tu wpływ. Do tego narastający bałagan, który drażni, i ciągle coś do zrobienia, nie ma tak - "zrobiłam wszystko co dziś chciałam zrobic". Nie ma we mnie takiego spokoju ducha, decyzję co do przyszłego sezonu nie podjęte szczególnie że nie powinnam pracowac a jednak korci czegos jeszcze z upraw spróbować. I jeszcze krnąbrność dzieci. Mi ostatnio niewiele potrzeba żeby nerwa złapać. Dziś mi się ulalo przy Oli, codziennie coś - w czwartek o kapcie, wczoraj o ubieranie i cmentarz (nie chciała się ubrać i jechać i musieliśmy pozmieniać plany), dzisiaj o mycie i ubieranie. Chyba powinnam zamienić kawę na melisę.
Ja od wczoraj rana w kuchni, no oczywiście byłam w kościele, na cmentarzu i obiedzie i teściowej, upiekłam ciasta, boczek, zgotowałam młoda kapustę, dziś robię ciasto bez pieczenia i sałatkę. Wszystko na imprezę do rodziców. No i same widzicie że święto a ja ciągle coś robię.