Starania o drugiego maluszka
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Terraska i santoocha to trzymam kciuki za nas i za nasze ovulacje
Moja do żłobka poszła w czerwcu, jak miała 20 miesięcy...
A od września borykamy się non stop z chorobami, ale nie u niej tylko u mnie i męża, bo zawsze coś z tego żłobka przyniesie, a ja łapie wszystko, i już w tym roku chyba ze 3 razy wymioty miałam i ze 2 razy witałam się z kibelkiem ...ona szczepiona na rota, to tak nie choruje, ale raz na miesiąc ma katar...tak jak teraz..ale zostawiłam ją u dziadków aby nie brać kolejnego zwolnieniasantoocha lubi tę wiadomość
-
Oj tak, trzymajmy kciuki
Tak sie wydaje, ze takie maluszki nie maja odpornosci, a moim zdaniem moj Eryk tez choruje rzadziej ode mnie No, ale moze wszystko sie zmieni jak pojdzie do zlobka - tam jednak jest wieksze prawdopodobienstwo zalapania jakiegos paskudztwa... Bedzie mial tylko 12 miesiecy, wiec nawet bardziej sie tego obawiam... No ale juz postanowione, wczoraj podpisana umowa od stycznia.
W ogole musze sie przyznac, ze mnie ten zlobek stresuje. U nas jest specyficzna sytuacja jezykowa. Mieszkamy w Luksemburgu, ja mowie do dziecka po polsku, maz po szwedzku. Razem rozmawiamy po angielsku. Zlobek jest prowadzony po luksembursku, a z sasiadami mowimy po francusku (w Luksemburgu sa trzy jezyki urzedowe: luksemburski, francuski i niemiecki)... Jak sie nasze dziecie nauczy mowic - nie wiem sama. I czy mu krzywdy nie robimy z tymi wszystkimi jezykami... Zwariowac mozna
Ale przynajmniej sie wyzalilam tutaj -
Hej dziewczyny, witam nowe staraczki
Terraska, wow z tymi językami, może Wasz synek będzie super-poliglotą
Podczytuję Was na bieżąco, ale albo nie ma kiedy pisać, albo humor taki, że nawet mi się nie chce siadać do komputera. Już nawet spisałam ten cykl na straty, bo robiłam testy owu i cały czas negatyw, aż tu nagle w środę wyszedł prawie prawie pozytywny, a wczoraj pozytyw. No i oczywiście takie moje szczęście, że małż jutro wyjeżdża na trzy dni, więc tyle działania co wczoraj, a i tak cudem, bo jakoś wybitnie się nie składało.
My też zaczęliśmy żłobek, ale na razie po trzech dniach mała się całkiem rozchorowała, już się boję jak to będzie dalej...
Któraś z Was będzie testować w pierwszych dniach grudnia? Bo ja oczywiście staram się nie nastawiać, ale nie ma mocnych, na pewno będę świrować -
Dzieki dziewczyny, ale z nas zadni poligloci - tak po prostu nas sytuacja zyciowa "rzucila" na glebokie wody i za bardzo nie mamy innej opcji. A jednak nie wyobrazam sobie nie mowic do dziecka w ojczystym jezyku - mam wrazenie, ze nauczylby sie moich ewentualnych bledow Mam nadzieje, ze Eryk ma wiecej zdolnosci jezykowych ode mnie
Theagnes, oby bylo tak jak mowisz. Nie za bardzo moge w styczniu wziac urlop, wiec w ogole zastanawiam sie jak to zorganizowac... A jak to bylo u Ciebie, przez caly miesiac chodzilas z dzieckiem na pare godzin? Teraz jej sie podoba?
Ale.ale - jak to mowia, jeden plemnior wystarczy. I oby to byl ten wczorajszy Ja co prawda raczej bym testowala pod koniec grudnia, ale bede kciuki trzymac mocno za Ciebie -
Hej.. ja bede testowala ma pocztku grudnia. Wczoraj mialam monitoring i pecherzyk 20mm. Eiec ginka kazala brac sie do roboty.to sie wzielismy niestety owu wypada na prawym jajniku a tam mialam 3 lata temu pozamaciczna i troche sie boje powtorki z rozrywki...
-
Terraska, ja przed pójściem do pracy, prowadziłam ją przez tydzień na parę godzin, najpierw były to 2 godziny, potem 3, 4...a po tygodniu, ja już do pracy, a ona mna cały dzień do żłobka...jak zaprrowadzałam ją na te kilka godzin najpierw, to też ją samą zostawiałam, nie było mnie przy niej...
-
Theagnes,nam wlasnie powiedzieli ze pierwsze dni spedzamy z dzieckiem razem na miejscu, potem zostawiamy na troche, potem pare godzin, pozniej na caly dzien... Wg. nich caly proces ma trwac 3 tygodnie (ale tyle urlopu nie wezme, trudno, musza to jakos przebolec )
chabasse, ja tez jestem po pozamacicznej, ale w lewym jajowodzie. U Ciebie pewnie jajowod zostawiono, co? U mnie jest wyciety, wiec nie ma szans na zaplodnienie z lewej strony... -
Tak... ja mam jajowod. Ale ostatnio uslyszlam od dwoch lekarzy dwoe skrajne oponie. Jedna to taka, ze mimo iz mam jajowod to on jest niesprawny, sztywny i w ogole lepiej juz bylo go wyciac bo w razie zaplodnienia z tej strony znow nedzie cp. A druga to taka ze i nez jajowodu mozna zajsc z tej stronu owulujac, bo jajeczko wpada gdzies tam do zatoki i teoretycznie plemnik tam tez moze dotrzec i zaplodnic jajeczko, ktore nadtepnie przedostaje sie do macicy. I badz tu czlowieku madry...
-
Terraska trzymam kciuki przede wszystkim za synka. Moja do żłobka nie chodziła ale jak poszła do przedszkola to cały rok miałam wyjęty z życia. Ciągle płakała aż nie mogłam jej odprowadzać - mąż się tym zajmował, jak odbierałam też płakała. I te ciągłe choroby. Nie było miesiąca żebym na zwolnieniu nie była. I co zrobiłam po wakacjach..... Zmieniłam przedszkole i jak ręką odjął. Teraz chodzi z uśmiechem i choroby też odeszły. Wiem, że mówią że dziecko musi się uodpornić ale psychika moim zdaniem też dużo robi. Jak coś jest nie tak to częściej choruje. I moje dziecko jest tego najlepszym przykładem. Także monitoruj zachowanie synka . Trzeba być czujnym
01.2017 - ciąża biochemiczna -
U nas Młody chodził z nami na 2 godziny przez pierwszy tydzień. Potem już zostawał na kilka godzin. Płacz, brak drzemki, niejedzenie w żłobku były przez 1,5 tyg. Teraz idzie uśmiechnięty, a jak wracamy to jęcZy że chce wracać do dzieci, a do domu to nie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 listopada 2016, 22:16
-
Santoocha mam teraz to samo. Moja to czasem płacze w szatni, że za szybko ją odbieram bo inne koleżanki jeszcze zostały. W pierwszych dniach w sobotę musiałam iść na plac zabaw przedszkolny, żeby jej pokazać, że zamknięte .
I jestem szczęśliwa bo szczęśliwe dziecko to szczęśliwa rodzina. A... i nauczycielki (sa 2)po kilku tygodniach zaczęły się pojawiać na rysunkach Michaśki obok nas jako członkowie rodziny. Dobrze jest mieć wewnętrzny spokój jak dziecko idzie do żłobka/przedszkola, że krzywda mu się nie dzieje.santoocha lubi tę wiadomość
01.2017 - ciąża biochemiczna -
Aagata85, ja do ostatniego dnia czułam się niegotowa. Póki co dziecię nie w żłobku, a na urlopie wychowawczym wziętym przez Tatę... a jak się bałam, że Tata sobie z nim nie poradzi, hehe... a tu jednak i czasem jak widzę moje wychuchane dziecię takie roześmiane na fotkach, to mnie coś w serduchu ukluje a to tylko mój mąż, hahaha.