Starania o maluszka, porady, - dla tych co dołączyli dopiero i jeszcze się nie znają
-
WIADOMOŚĆ
-
A ja powiem tak.. Moja mamusia była i jest przewrażliwioną mamą (ja jestem z 3 ciąży, pierwszą ciąże wypchała jej torbieli straciła wtedy jeden jajnik i jajowód, drugiej ciąży nie straciła ale mój braciszek żył tylko kilka godzin i mama wiedziała o tym że malutki nie przeżyje już w II trymestrze, lekarze doradzali a nawet namawiali ją na usunięcie ze względu na ryzyko że ona sama nie dożyje porodu) Ja jestem wychuchanym, wyczekanym, wypłakanym i wymodlonym dzieckiem i jestem jej za to bycie przewrażliwioną do dziś dozgonnie wdzięczna i nie przestanę, bo uchroniła mnie od tysiąca złych rzeczy i na kilkadziesiąt kilometrów jest wstanie wyczuć że mi się dzieje krzywda nawet nie zdążę do niej zadzwonić a ona już wie że coś się dzieje. Uważam więc że przewrażliwione mamy to najlepsze mamy na świecie
Sylwia91, Sylwia91 lubią tę wiadomość
-
Ja po kilku niby pozytywnych testach (niby bo ta druga kreseczka jednak była słabo widoczna) postanowiłam nie zrobić już ani jednego testu i takim sposobem od marca ani jednego testu nie zrobiłam, teraz zrobię beta po 3 tygodniach spóźnienia i ani dnia wcześniej.
PanaKotka lubi tę wiadomość
-
Niestety jest tak, że im dłużej okres się spóźnia, tym bardziej nas "nakręca", że może jednak.. Niestety tym większe też rozczarowanie, kiedy się okazuje, ze nie tym razem..
Trzeba by było chyba iść na totalny "żywioł" i nie liczyć, nie pisać, nie sprawdzać i nie myśleć o tym kiedy ma przyjść @.
Z doświadczenia wiem jednak, że na "tym etapie" nie jest to już tak proste.
Ja mierzę tempkę od ponad roku i wierzcie mi, że (mimo tego, ze cały ten "proces"nie jest zbyt komfortowy), jak lekarz kazał mi zaprzestać tego na miesiac, to nie wiedziałam jak ja to zrobię.. Miałam wrażenie, że jak przestanę, to ten cały rok będzie zmarnowany..Było ciężko..PanaKotka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCo do testowania, to ja też nie miałam wielu okazji, w pierwszym miesiącu starań trochę mi odbiło i testowałam tydzień po owu, bo miałam zaplanowaną wizytę u dentysty i byłam na 100000% pewna, że mi to się udało za pierwszym podejście, a to przecież już problem ze znieczuleniem itd.
I dawno, dawno temu, jak wizja ciąży była dla mnie przekreśleniem marzeń i wtedy akurat test wyszedł mi pozytywnie (i jak do tej pory to jedyny pozytywny test, który miałam), ale beta negatywna (i już nigdy więcej jej nie robiłam).
I w tym miesiącu też już na pewno nie potestuję sobie -
Niki_124 wrote:Ja po kilku niby pozytywnych testach (niby bo ta druga kreseczka jednak była słabo widoczna) postanowiłam nie zrobić już ani jednego testu i takim sposobem od marca ani jednego testu nie zrobiłam, teraz zrobię beta po 3 tygodniach spóźnienia i ani dnia wcześniej.
Już 3 tygodnie ci się spóźnia? masz jakieś objawy? -
Teraz mierzę od nowa Miałam przerwę tylko miesiąc
Powiem tak, mozna sie "uzależnić " heh, ale z drugiej strony.. temperatura jest pomocna Tobie i ew. lekarzowi. WIadomo co z owulacją i czy doszło do ew. zapłodnienia. Mi np. powiedział dzięki temperaturze, że mam drożne jajowody.
A poza tym jestem spokojniejsza jak do niego idę i na podstawie wykresów moze stwierdzić, czy jest ok.Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 stycznia 2016, 21:46
-
W takim razie zaczynam A czy Wam też lekarze mówili, że leczenie zaczyna się dopiero po roku bezowocnych starań? powiem szczerze, że mnie na początku to bardzo zdenerwowało, ale czytałam, że 85% par dopiero po roku starań cieszy się pozytywnym testem, więc może coś w tym jest...
-
Ja kilka razy testowałam dzień-dwa przed okresem, albo dzień po i później jak się dalej spóźniał. Biorę duphaston i mam sprawdzać przed odstawieniem czy nie jestem w ciąży, w razie pozytywnego testu mam brać dalej, więc jeżeli były przytulanki kiedy trzeba to testuję, chociaż szczerze mówiąc to mnie to męczy już... mam wrażenie, że ten duphaston w ogóle nic nie daje, a do tego naczytałam się, że może blokować owulację...
-
nick nieaktualnySylwia91, Mi moja gin, jak powiedziałam, że przez 5 miesięcy nie ma efektów starań, dała pregnyl bo akurat trafiłam na odpowiedni dzień i dodała, że jak się nie uda tym razem, to zaczynamy diagnostykę. Więc u mnie 5 miesięcy, natomiast czytałam, że już w zaleceniach został skrócony ten okres z roku do pół roku, po którym powinno się rozpocząć diagnostykę.
-
ana1122- nie, nie, nie spóźnia mi się teraz okres (chyba..ciężko stwierdzić, ale mniejsza o to). Może źle wcześniej napisałam, chodziło mi o to że jeśli by się mi kiedykolwiek teraz spóźniał ponad 3 tyg to dopiero wtedy zrobię bete nie wcześniej. Raz tylko mi się okres spóźniał prawie 3 tyg, w zeszłym roku, zabrakło kilku dni, a tak to kilka razy po 2 tyg spóźniania się okresu robiłam testy i były właśnie niby pozytywne bo była kreska ale i tak dostawałam okres..
-
Ale ja też poszłam do lekarza dużo wcześniej (chyba po 4 miesiącach), bo to naturalne, że jak zdecydujesz się na dzidzię, to jak nie wychodzi, to zaczynasz się zastanawiać "co tu nie gra". zwłaszcza, że panuje powszechna opinia, że zajście w ciążę jest takie łatwe....
Niestety jak widać, nie dla wszystkich... A przynajmniej nie dla tych, którzy tego bardzo chcą
Ja mam teorię, że szybko zachodzą tylko te dziewczyny, które nie chcą ciąży. To ten strach jest "ciążogenny: -
Hmm... Ja pierwszy raz myślałam, że jestem w ciąży jeszcze przed ślubem, w lipcu 2014. Nie było to planowane i bardzo się stresowałam, ale z drugiej strony jak była taka możliwość to oboje bardzo się cieszyliśmy, a potem zawiedliśmy... od tamtej pory się staramy. W międzyczasie się przeprowadziliśmy i zarówno poprzedni jak i obecny lekarz powiedzieli mi, że mamy się starać "bezstresowo" przez co najmniej rok, ale jak tu się nie stresować jak przez rok nie wychodzi?
Teraz sobie myślę, że jeżeli moja gin nie zacznie być "bardziej skuteczna" to zmieniam lekarza.Buko lubi tę wiadomość
-
ana1122 wrote:Dziewczyny A nie macie obawy że przez takie długie staranie będziemy bardzo przewrażliwionymi mamami?
Ja swoją drogę też już raz przeszłam. 10 lat temu przeszłam laparoskopię. I usłyszałam że pół roku leczenia i ciąża. W tym wieku taka wiadomość brzmi jak wyrok. 2 lata później się zaobrączkowałam bo chciałam po kolei. Z serduszkowaniem też czekaliśmy do ślubu....... Prrrawie Po ślubie okazało się, że mam nawroty więc kolejne 2 lata leczenia. Czyli razem 4 lata. Liczyłam się z tym, że mogę już nie mieć szansy. W międzyczasie zmieniłam lekarza, dostałam danazol i zaraz zafasolkowałam. I szczęśliwie donosiłam. Jak człowiek tyle czasu o coś walczy to troszczy się o to a troska wraca ze zdwojoną siłą.. Mój Cudaczek jest otoczony tą troską, ale dzięki temu jest bardzo wrażliwy i czuły. Nawet w przedszkolu od nauczycielki słyszę, że moje dziecko jest troskliwe i opiekuńcze w stosunku do innych dzieci. To buduje.31 lat, 8 cykl starań zakończony sukcesem, endometrioza, Antoś 5, 5 lat.