Torunianki :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja po wczorajszym komentarzu ("musi Pani poczekać") dr Ł. zniechęciłam się i zraziłam do niego i raczej go nie polecę nikomu... Bardziej go obchodzi wpatrywanie się głęboko w oczy i flirtowanie niż leczenie... takie mam wrażenie po 3 wizytach u Ł.
Jest sympatyczny i optymistyczny. Prawda, ale nic więcej Niby konkrety były, ale nic więcej. Tylko gadanie.
Rah faktycznie trafiłaś na jakiś lepszy moment na Bielanach. -
AnaR wrote:No niestety Toruń wygląda jak wielką czarna dziura jeżeli chodzi o tego typu problemy. Ale oczywiściekogo to obchodzi nie.
rozbudowują szpital, trąbią o tym na okrągło , ale temat niepłodności w Toruniu jest na poziomie starożytności ... Mam nadzieję, że to sie zmieni... -
Magda Lena, podziwiam cie za wytrwałość bo to jakaś cholerna walka z wiatrakami jest! Mnie też już Łojko trochę zdenerwował. Fajnie, że optymista ale z drugiej strony trzeba też realnie podchodzić do problemu bo samo gadanie, że będzie dobrze raczej nie pomoże.
A jesli chodzi o płatne badanie, ja tez myślę, że nie o to chodzi, żeby samemu sobie fundować jakies zabiegi. Jednak gdy mija tyle czasu i nic a lekarz mówi "zostawmy to naturze", a ja jestem po 30 - stce to co innego robić?
Ja wyszłam sama z inicjatywą u Łojko, że chcę hsg to powiedział, że to dobry kierunek. Szkoda, że nie ma gdzie zrobić...
Dlatego wygląda na to, że pozbędę się 1500 zł bo nie mam już sił na czekanie.
A przed tą dzisiejsza wizyte stresuję się okropnie. Nie wiem dlaczego, chyba nastapiło u mnie jakieś zmęczenie materiału jesli chodzi o starania i lekarzy -
AnaR wrote:Moj mąż też miał kiepskie wyniki. Ale nie aż tak i po 3 mc brania lkarnityny i salfazin możemy się cieszyć 4mm szczesciem
-
Płatku dlatego niestety uważam, ze jak długi czas nie idzie, to nie ma sensu zapisywać sie prywatnie na hsg i znowu wymyślać kolejne adania. Trzeba sie udać do kliniki nieplodnosci. U nas pracuje lekarze nieco bardziej "ogólni", a tam sami specjaliści ukierunkowani tylko na "dziwne" przypadki. Czasem okazuje sie, ze powód jes błahy, a tylko specjalista potrafił to zauważyć (drobiazg na usg, wahania cukru, podejrzane wypadanie włosów itp). Czasem nie trzeba przenosić gór, a wystarczy odpowiednia tabletka
-
Rah, kiedy czytam o tym jak piszesz o dr. Ł. to mam wrażenie że piszemy o kimś zupełnie innym. Zainteresowanie z jego strony? a co to w ogóle jest? Tak mogę ocenić wizyty u niego. Rozumiem jednak twoje zadowolenie bo w końcu Ci się udało, chodź nie wiem jak długo się staraliście. Jednak ja staram się prawię 5 lat i szkoda mi czasu na gdybanie.... faktycznie Rah chyba trafiałaś na dobre momenty.
Płatku o której masz wizytę?rah lubi tę wiadomość
-
Gdy przyszłam do niego, chyba 40 minut przeglądał moje wyniki, badania,wypisy itp. Pod suwaczkiem mam napisane: we wrześniu 2010 roku straciliśmy jedna ciaze, niemal od razu zaczęliśmy sie starac i nic. Bywałam M. in. u Paluszynskiego, Gbiorczyka, Palacz-marchwinskiej, Jackowskiego, w międzyczasie u mojego gina na nfz w poliklinice, i u gina w Warszawie (tam studiowałam). Wszyscy robili te same badania, patrzyli i kazali sie starac. Łojko to poczytał i od razu dał antybiotyk w razie zapalenia lub jakiejś choroby. Od ręki stwierdził, ze pomimo ze miałam 3 razy monitoring to on sie przyjrzy sam (jeszcze w tym samym cyklu). Od razu tez wysłał mnie na hsg bo stwierdził, ze skoro owu jest, wyniki nasienia w porządku, hormony uregulowane w miarę przez innych lekarzy, to moze to byc jedna z przyczyn (zrosty np. po lyzeczkowaniu). Bardzo go interesował moj estradiol(niski) i badałam go kilka razy wraz z progesteronem. Od ręki zajął sie tez lekko rozjechanych cyklem i przyczyna jego skracania. Gdy po hsg przyszłam z bolem, nie mowil ze tak ma byc, tylko oglądał i machał z 20 minut. Od razu stwierdził zapalenie, wyciągnął moja karte i po raz kolejny wertował wszystkie wyniki.
Zanim doczekałam do laparoskopii ( 5 miesiecy po pierwszej wizycie) byłam w ciazy. Teraz tez do niego chodzę i pomimo, ze sam z sie ie za duzo nie mowi, to uważnie sie przygląda, oblicza, sprawdza, porównuje. Nigdzie sie nie spieszy dopóki nie jest pewny. A jak go dopytam, to wszystko szczegółowo opisuje i tłumaczy. Poza tym moge do niego zawsze zadzwonić i zawsze oddzwania. Chocby mi było słabo, a wewnętrznie czułabym ze to od brzucha, to od razu każe przyjeżdzać. Czy to w tygodniu, w week, czy w swieto (byłam np. 1 maja). -
To ja już nie wiem od czego to wszystko zależy, dlaczego nie traktuje wszystkich na równo, nie potrafię tego zrozumieć. Na prawdę mam wrażenie że mówimy o dwóch różnych lekarzach. Mi zlecił raz monitoring a po kilku miesiącach znów tylko raz. Poza tym to jego podejście - podawanie antybiotyku "tak na w razie czego " zamiast zbadać czy to w ogóle jest potrzebne. dziwne jest to o czym wcześniej była tu mowa, że przed badaniem HSG robi się posiew i chyba coś jeszcze ale nie wiem sama co bo praktyką Dr. Ł. jest podawanie antybiotyku na wszelki wypadek.
Rah ja Ci na prawdę ze szczerego serca gratuluję, zwłaszcza że mamy podobny staż starań i obie wiemy co znaczy długa i kręta walka o szczęście. Jednak ja zdania nie zmienię, bo czuję że po prostu byłam tam olewana. Tylko HSG i laparoskopia bez żadnych wstępnych badań, taka była jego praktyka wobec mnie i to mi się nie podobało i dlatego zmieniłam lekarza. Bo teraz w 4 miesiące dowiedziałam się więcej niż wtedy przez 3 lata.
-
Nie mowie, ze ma Ci sie podobać i masz zmieniać zdanie mnie branie leku "na zapas" przekonało, bo po 1 moze faktycznie jest jakies choróbsko to szkoda czasu na badanie i wracanie za miesiac z wynikami. A po drugie miałam zaraz miec hsg przed ktorym i tak podają antybiotyk. A brak posiewu itp przed hsg to nie wymysł Łojko, tylko zasady w szpitalu. Pytałam pielęgniarek i dzwoniłam na oddział sie upewnić. Powiedzieli ze tylko grupę krwi mam miec jesli posiadam. Zero badan. I pytali czy dostałam antybiotyk.
Mam nadzieje, ze trafisz na takiego lekarza, ktory bedzie dla Ciebie "idealny" i szybkimi ruchami rozwiąże sprawę. -
Rah nie chodzi o to co on lubi a czego nie. Jest specjalistą w tej dziedzinie i powinien należycie wykonywać swoją pracę bez względu na to czy lubi i czy ma na to ochotę. Ja nie jestem królikiem doświadczalnym, którego od razu na stół można położyć ale zwykłą kobietą która boryka się z jakimś problemem. Sory ale ja nie mam zamiaru się przekomarzać, piszę tu o swoich doświadczeniach i tyle. Co do dobrego lekarza to już trafiłam na takiego i pisałam o tym wcześniej.
-
Mam dziwne wrazenie, ze złości Cie to co pisze.
Przeciez sie nie przekomarzam i nic Ci nie wmawiam. To "lubie" było w cudzysłowie. Jedni sa specjalistami od hormonow, inni od homeopatii, inni od ciecia. Byc moze on jest z tych ostatnich. Swoja droga zawsze do endokrynologa odsyła bo nie czuje sie mocny jesli chodzi np. o tarczyce. -
Płatek szkarłatny wrote:AnaR a czy mogłabyś mi napisać jaka konkretnie była ta mała ruchliwość? Nie wiem juz czy u nas jest dobrze czy źle a mój mężczyzna trochę drażliwy jest na punkcie tych badań...
-
AnaR, dzięki. A miałaś może podział na ruch A i B? Bo u nas wlasnie z ruchem a jest problem.
No właśnie...jestem po wizycie u Wojtynka. Uważa, że nasienie jest problemem. Są szanse na ciąże ale kiedy...Oczywiście kolejny krok to hsg ale w tym cyklu juz nie zdążę, więc zalecił mi inseminację. Powiedział, że jest 3 razy tańsza i mnie inwazyjna a jak się uda to już drożności nie trzeba będzie sprawdzać.
Najpierw się wypłakałam a teraz biję się z myślami -
Mówi, że jego pacjentki jeżdżą najczęściej do Poznania. Coraz więcej też do Gdyni. Byłam taka zestresowana tym wszystkim, że zapomniałam nazwy kliniki.
A ty Magda lena myślałaś kiedyś o inseminacji? No chyba, że jesteś jeszcze mloda...
U mnie wiek to najwiekszy argument, że czas nie działa na naszą korzyść. -
Prawdę mówiąc nie myślałam. Nasienie męża idealne, a wiem, że inseminację zaleca się w problemach z nasieniem. Nie wiem jak to jest jeśli kobieta ma wrogi śluz, bo oczywiście żadnej lekarz tego badania nie zlecił i pewnie nie zleci w najbliższym czasie. Jako pierwsze miało być hsg.... miało być
mam 27 lat, więc niby czas jeszcze mam, ale mąż ma 40... Wiem, że facet jest płodny nawet w wieku 80 lat ale nie chcę, żeby być starszym ojcem. On z resztą też nie chce... dlatego u Nas też czas goni.
Nie wiadomo na co się zdecydować w Waszym przypadku. z drugiej strony jak inseminacja nie wyjdzie.
A pewnie ta klinika o której mówił Wojtynek to Invimed? Podobno tańsza niż Invicta... ale nie porównywałam.
Macie się zastanowić i przyjść do niego? Czy jaki plan działania? Robił Ci usg?