Torunianki :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Płatek szkarłatny wrote:rah ja pierwszy cykl z clo też miałam z antybiotykiem i nic z tego
.
10 dni! To cudnie!
Cudnie i lekko strasznie -
no trochę strasznie rah, ale widać taka trudna musi być kobieca droga do szczęścia. Skup się na tym, że już niedługo przytulisz swoje dzieciątko
.
Wszystkie tu na nie czekamy.
Zaczęłam robić okłady borowiny pod koniec @ i do dziś mam plamienia.Już 7 dzień cyklu. Nie wiem czy to nie od tego. Może za wcześnie zaczęłam. miałyście tak?
rah lubi tę wiadomość
-
Moze ciepełko i podgrzewanie sprawiło ze jeszcze troszke plamisz, a moze po prostu lepiej sie oczyszcza i cos tam sie "rozpuszcza". Ja tez zaczynałam jak tylko ustępowało mocne krwawienie 4-5-6 dnia robiłam.
-
Dzięki dziewczyny, zakładam, że to plamienie to dobry znak. Dziś już zresztą było trochę mniej.
Właśnie wróciliśmy z miasta. Pozwoliliśmy sobie na kieliszek wina. Po prostu szaleństwo! W ostatnich miesiącach staliśmy się prawdziwymi abstynentami.
rah lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyRah a gdzie zamierzasz rodzić? Masz swoją położną i czy chodziłaś na szkołę rodzenia? Mi jeszcze daleko do tych tematów ale już po mału o tym myślę
.
Płatku kieliszek wina albo nawet dwa nie zaszkodzą a trzeba się czasem troszkę wyluzować. A wytrawne winko dobre jest też na endometrium.
-
Oczywiście na Bielanach
chodziłam na SR zeby sie przyzwyczaić do szpitala i do przebywania w nim bo tak to wpadałam w panikę.
położnej nie mam bo jest ona traktowana jako osoba towarzysząca (nie pracująca w szpitalu, nie będąca na dyżurze) wiec oczywiście idzie maz nie położna.
-
nick nieaktualnyrah wrote:Oczywiście na Bielanach
chodziłam na SR zeby sie przyzwyczaić do szpitala i do przebywania w nim bo tak to wpadałam w panikę.
położnej nie mam bo jest ona traktowana jako osoba towarzysząca (nie pracująca w szpitalu, nie będąca na dyżurze) wiec oczywiście idzie maz nie położna.
.
Będę Ci bardzo wdzięczna jak napiszesz swoje wrażenia już po porodzie(ewentualnie jakieś dobre rady).
No i bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, żeby wszystko poszło gładko a dzieciątko było zdrowe. -
rah wrote:Oczywiście na Bielanach
chodziłam na SR zeby sie przyzwyczaić do szpitala i do przebywania w nim bo tak to wpadałam w panikę.
położnej nie mam bo jest ona traktowana jako osoba towarzysząca (nie pracująca w szpitalu, nie będąca na dyżurze) wiec oczywiście idzie maz nie położna.
-
No właśnie... Jestem chyba z tematem do tyłu. Ostatnio wszędzie tu na OF czytam o wynajętych położnych i myślałam, że to jakieś... żeby nikogo nie urazić... wymysły dla lepiej sytuowanych. Ale teraz widzę, że w tych czasach to chyba norma. Jak rodziłam 15 lat temu to się z tym nie spotkałam. I nawet nie myślałam o swojej położnej. Rodziłam sama, panie położne szpitalne były bardzo miłe i pomagały i nawet nie pomyślałam, że mogłoby być inaczej. No tak... Ale wystarczy gorszy dzień takiej pomagającej, a dla rodzącej to dodatkowy, niepotrzebny stres. Ech... Sama nie wiem. Póki co zamierzam rodzić sama, bez męża i mam nadzieję, że trafi mi się dobry personel. Ciekawe czy nie zmienię zdania.
-
Emka dziekuje za dobre słowo
napisze ale moze na priv bo np ja teraz wole nie słuchać o boleściach porodu i moze ktos tez nie bedzie chciał
Dziewczyny bez paniki, ja pytałam tak ogolnie lekarza czy mozna przyjsc ze swoja, prywatna położna i powiedział, ze mozna i ze jest ona liczona jako osoba towarzysząca. Ale mozna to moze jakos dogadać. Magda musisz zadzwonić do szpitala i bezpośrednio tam przedstawić sytuacje. Płatku a koleżanka poszła z położna tylko? Maz nie brał udziału? -
Na stronie znalazłam takie info:
Poród z osobą towarzyszącą
Możliwy poród z osobą towarzyszącą. W porodzie może uczestniczyć doula, tylko gdy rodząca jest sama. Osoba towarzysząca może zostać 2 godz. po porodzie. W trakcie cesarskiego cięcia osoba towarzysząca nie może być obecna, ale może kangurować dziecko po porodzie. Przystawienie dziecka do piersi możliwe po przyjęciu położnicy na salę pooperacyjną, w trakcie cięcia cesarskiego dziecko kanguruje osoba towarzysząca. -
Tooooova, no coś Ty? Nie wiedziałaś o tym? to jesteś do tyłu
Moja bratowa rodziła 12 lat temu i miała opłaconą położną.
Dobrze, że trafiłaś na miłe i uprzejme położne. Teraz z tego co słyszałam to rzadkość.
Ja na pewno opłacę położną. Będę czuła się psychicznie lepiej. Taka położna też pomaga przy dziecku po porodzie, pomaga karmić itp. Ja nie miałam styczności z niemowlakami i mąż też nie, więc liczę, że taka pomoc będzie przydatna.
Bez opłaconej położnej nie rodzę
Kobieta która ma opłaconą położną może szybciej urodzić, ma pierwszeństwo bardzo często. Niestety takie są realia w naszym kraju. $$$$$$$
Pytałam koleżanki i spoko. Jeśli opłacisz położną, która pracuje na Bielanach to można być z mężem, bo ona nie liczy się jako osoba towarzysząca.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 września 2015, 22:38
-
nick nieaktualny
-
A no właśnie, emka, dobre pytanie
Magda bez paniki.
Rodziłam w wieku 20 lat i nie wiedziałam nic ani o ciąży, ani o dziecku, a już tym bardziej o porodzie. Aż sama jestem w szoku, że aż tyle rzeczy nie wiedziałam o swoim ciele w ogóle, które teraz już wiem. Ale no panic... Poród to fizjologia. No może nie nazwę tego sikaniem hehe i dodam, że owszem - boli ale da się znieść. Córka urodziła się zdrowa w 5 godzin. Nie chodziłam na żadne szkoły rodzenia, wszystko jakoś samo przyszło i chyba wiele rzeczy się robi intuicyjnie.
Przerażenia mnie ogarnęło dopiero w domu gdy zostaliśmy z córka sami. Panika była jak był płacz i zdezorientowanie: "czego ona potrzebuje, dlaczego płacze?" Ale i to szybko minęło.
Oczywiście do niczego Cię nie przekonuję. Czasy się zmieniają, być może tak jest lepiej, położna może dawać poczucie bezpieczeństwa. Ale ja czuję spokój. Poradziłam sobie wtedy - poradzę i teraz.
Miałam chwilę, że myślałam o SR, ale raczej sobie odpuszczę.
Dziś rano oglądałam w tvn rozmowę kilku osób nt cięcia cesarskiego. Czy wiecie, że wg tego co podają to 40% urodzeń jest poprzez CC?! I to podobno lekarze na równi z kobietami do tego dążą. Kobiety bo się boją bólu, lekarze bo się boją konsekwencji jeśli coś pójdzie nie tak. CC podobno bezpieczniejsze...
Liczby mnie przerażają. Nie wyobrażam sobie nie rodzić SN i obawiam się CC... No ale czas pokaże.