Torunianki :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziękuję i wzajemnie Magda lena
właśnie nie miałam robionego monitoringu, więc tak naprawdę "wiem, że nic nie wiem".. na wizytę idę dopiero po 2 cyklach z duphastonem, chyba że wcześniej uda się zaciążyć. Wcześniej podczas którejś wizyty podczas badań przy okazji spytałam o owulację czy już po czy przed, to sam nie był pewny więc kazał serduszkować mimo wszystko.
Wogóle to się zastanawiam czy nie zmienić lekarza, bo B.Michalak uważa, że naprotechnologia/ wszelkie wykresy itp to tylko strata czasu, że po nich tak naprawdę nic nie wiem. A ja natomiast uważam przeciwnie i chyba się nie dogadamy w tym temacie.
Z drugiej strony trzyma mnie u niego to, że dba o swoje pacjentki, dużo czasu każdej przeznacza i daje skierowanie na szczegółowe badania zanim podejmie jakąkolwiek decyzję w leczeniu. Dzięki niemu mam już w normie prolaktynę, więc i reszta z czasem też się pewnie unormuje.
Poczekam jeszcze ze 2-3 miesiące, jeśli dalej nic się nie zmieni, to pójdę do innego ginekologa (choćby dla samego porównania). -
Magdalena, nie, mam zamiar rodzić na Bielanach. Moja mama trzy razy tu rodziła(i to nie 20 lat temu , bo odstęp między rodzeństwem są duuuże), mimo że mieszka 50 km dalej i za każdym razem była zadowolona.
Mi z kolei pasuje tu najlepiej - mieszkam niedaleko, nie mam zastrzeżeń do opieki nad noworodkami, a ja sobie poradzę, nie wymagam, by położne koło mnie skakały. Zdaje się na lekarzy, zawsze i wszędzie można źle trafić.
Choć powiem Wam, że gdyby Matopat miał oddział położniczy, to bardzo chętnie bym zapłaciła i skorzystała. Niestety, o planach rozbudowy ucichło... -
Marteczka wydaje mi się, że sporo lekarzy nie patrzy nawet na wykresy. Sama byłam u kilku takich. Czasem one coś mogą podpowiedzieć a czasem trochę zamieszać, np. dwufazowy cykl a wg USG okazuje się, że owulacji i nie było, i kto ma rację? Podobno skok temperatury nie daje pewności, że owulacja była, więc może dlatego niektórzy lekarze oglądać nie chcą naszych wypocin...
-
Tova możliwe, że właśnie dlatego
Jestem dobrym tego przykładem, bo po moim obecnym wykresie naprawdę ciężko jest cokolwiek stwierdzić. Te temperatury z dnia na dzień coraz bardziej mnie przerażają Myślałam, że może ten cykl będzie szczęśliwy, ale chyba znów pójdzie na straty -
Staraczki możecie powiedzieć jakie macie tsh? Mój wynik ogólnie jest w normie(3,6),ale dowiedziałam się,że najlepiej jest mieć wynik między 1-2. Jeśli jest powzej mogą być problemy z zajęciem w ciążę. Stad twz moje poszukiwania ginekologa endo.Wasi lekarze coś mówili na ten temat? Bo z tego co się orientuję większość nie zwraca na to uwagi, a jak się okazuje ma to znaczenie. Staramy się już 17 cykl i ciągle bezskutecznie. Od nowa robię wszystkie badania, czeka mnie jeszcze droznosc jajowodow. Wiec jeśli któraś z Was robiła to badanie, to niech napisze gdzie? Będę wdzięczna za odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie i życzę nam staraczkom zielonej kropeczki na końcu. Kobietkom , którym się udało życzę spokojnej ciąży i zdowka☺Kejra82
-
kejra82 - 3,6 nie jest w normie. Właśnie najgorsze jest to, że te durne granice norm w laboratoriach wprowadzają w błąd. Już od lat tow. endokrynologiczne podaje za prawidłowy poziom TSH u kobiet w wieku rozrodczym 1-1,5. Wściekam się zawsze jak czytam, że norma do 4, bo właśnie przez to zignorowałam problem tarczycy. Dopiero jak trafiłam do Wojnowskiego, to mi wszystko wytłumaczył... Także - na pewno nie masz wysokiego TSH, ale warto się tym zająć Ja od lat niezmiennie biorę dawkę euthyroxu 50 i 75 naprzemiennie i mam idealne wyniki (w ciąży podskoczyło do 2,28 w pierwszych tygodniach, a teraz trzyma 1,5-1,6) a startowałam z TSH na poziomie 3,88.
kejra82 lubi tę wiadomość
-
Ja mialam 3,4 jak zaczelam sie leczyc.Biore euthyrox 50 i mam obecnie 1,1.
kejra82 lubi tę wiadomość
PCOS?, IO?, niedoczynnosc tarczycy (TSH juz w normie),problem z plemnikami. Walczymy!
3 lata starań
4x IUI nieudane
I IVF - beta <1
II IVF -
Obecnie 26 tydz ciąży -
A co do naprotechnologii to zastanawiam sie jak sie ma ta metoda do slabego nasienia ktore jest powodem bezplodnosci?ja w ogole w ta metode nie wierze. Uwazam ze to tylko przedluzanie czasu do normalnego leczenia ktore moze przyniesc skutek.
rah lubi tę wiadomość
PCOS?, IO?, niedoczynnosc tarczycy (TSH juz w normie),problem z plemnikami. Walczymy!
3 lata starań
4x IUI nieudane
I IVF - beta <1
II IVF -
Obecnie 26 tydz ciąży -
cass wrote:Magdalena, nie, mam zamiar rodzić na Bielanach. Moja mama trzy razy tu rodziła(i to nie 20 lat temu , bo odstęp między rodzeństwem są duuuże), mimo że mieszka 50 km dalej i za każdym razem była zadowolona.
Mi z kolei pasuje tu najlepiej - mieszkam niedaleko, nie mam zastrzeżeń do opieki nad noworodkami, a ja sobie poradzę, nie wymagam, by położne koło mnie skakały. Zdaje się na lekarzy, zawsze i wszędzie można źle trafić.
Choć powiem Wam, że gdyby Matopat miał oddział położniczy, to bardzo chętnie bym zapłaciła i skorzystała. Niestety, o planach rozbudowy ucichło...Magda lena, cass lubią tę wiadomość
-
Tova33 wrote:Marteczka wydaje mi się, że sporo lekarzy nie patrzy nawet na wykresy. Sama byłam u kilku takich. Czasem one coś mogą podpowiedzieć a czasem trochę zamieszać, np. dwufazowy cykl a wg USG okazuje się, że owulacji i nie było, i kto ma rację? Podobno skok temperatury nie daje pewności, że owulacja była, więc może dlatego niektórzy lekarze oglądać nie chcą naszych wypocin...
-
Witam nowe osoby:), ja uwazam ze metoda naprotechnologii nie jest wstanie nikogo wyleczyc a jedynie pokazac kiedy byla owulacja i to nie oczywiscie u wszystkich tylko u zdrowych kobiet, poniewaz u kobiet np z PCOs tak jak u mnie sprawdzanie sluzu wgl nie mialo sensu poniewaz np rozciagliwy wygladajacy jak jajo kurze oznacza owulacje nie koniecznie musi wystepowac. To samo z temperatura, wystarczy polozyc sie spac pozniej, albo wstawac w nocy co chwila i juz pomiar bd nie adekwatny:(
-
Zgadzam się w zupełności dziewczyny źle może się wyraziłam, bo też uważam podobnie jak wy. Jednak z drugiej strony, takie wykresy też się do czegoś przydają. I zupełne negowanie naszej pracy z nimi związanej uważam, ze jest nie na miejscu. Poza tym inaczej nas by tu nie było na ovu. Wiec, jako pewien dodatek warto je stosować, co nie znaczy, żeby się opierać wyłącznie na nich
-
No pewnie Marteczka. Ja w czasie kiedy tu prowadzę wykres duo się dowiedziałam o swoim ciele. Wiem jednak, że program nie zawsze dobrze wyznacza mi owulację. Kiedyś już to sprawdziłam na monitoringu. Lekarz powiedział, że już po owulacji a system wyznaczył 2 dni później.
-
Nasz program to tylko program - ciało nie jest niestety matematyczne. Mnie też się zdarzały takie pomyłki 1-2-dniowe. Dlatego nawet jak pokazuje owulacje to trzeba serduszkować bo to nigdy nic nie wiadomo. A ile tu ciąż z cyklu "bezowulacyjnego"? Zresztą... Ciąże też zdarzają się z cyklów "bezowulacyjnych" potwierdzonych przez monitoring... Także wiecie... Nie znacie dnia ni godziny...
Pazyfae, Płatek szkarłatny lubią tę wiadomość
-
Witajcie Dziewczynki w Nowym Roku
Witam nowe Koleżanki
Pazyfae i Płatku powodzenia Wam życzę z IUI.oby się udało jak najszybciej zobaczyć dwie kreseczki
U nas trochę załamka była po wizycie i złośc straszna na lekarzy z bielan. Od początku-3 grudnia poszłam do szpitala na umówioną laparo. No zbadali,pomierzyli,pobiedzili,podrapali sie po głowie i po naradzie w 6(!) osób stwierdzili,że niestety ale zmiana jest za mała żeby coś robić,jak się uprę to mnie otworzą na ostro i normalną operacje zrobią. ale zalecają isc na invitro. ok,spoko.zaraz w domu zadzwoniłam i zapisałam się na wizytę w klinice genesis w bydgoszczy. w miedzyczasie jak byłam w pracy złapał mnie potworny ból brzucha z lewej strony-8 grudnia. masakra,zwiajłam sie z bólu ale no-spa forte i apap dały rade,zasnęłam i spoko. tylo cały czas mnie pobolewał brzuch. ale,że z 2 dni miałam wizyte w bydzi to nigdzie już nie szłam. I jeszcze odebrałam wypis ze szpitala-znajdowała się tam też kartka a-4-opis poprzedniego zabiegu. Ja wielkie oczy bo jak wyszłam po zabiegu to tylko wypis dostałam. a tam takie rzczy napisane,że docent jak to zobaczył,to złapał sie za głowe i pyta czemu teraz dopiero(po 1,5 roku) ja sie zgłaszam do niego. czemu tak późno. no to mu powiedziałam,że ja dopiero teraz dowiedziałam sie,z tego opisu,że mam jajnik przyklejony zrostami od endometriozy za macica-co znacznie ogranicza pobranie jajeczek z tegoż jajnika-trzebaby się przebić przez macicę. Lewy jajowód natomiast mam zrośniety z jelitem grubym i trochę z macicą. Co też może utrudniać zagnieżdżenie zarodka Masakra!!! Lekarz stwierdził,że z takim opisem i ze stwierdzieniem,że mam endomertiozę IV stopnia(najcieższą) to oni powinni mnie od razu rozciąć i uwolnic jajowód prawy- a dałam im na to zgode przecież.wiec mnie olali,wycieli tylko torbiel i hejo,sprawa załatwiona,kasa sie zgadza. A z tym bolem z lewej strony to wyszlo,że maiałam owulację i jajeczko sobie gdzieś poszło(bo nie miało szans wydostac sie poza jajowód) a ciałko żółte zamiast się wchłonąć to urosło,zrobiła się z tego torbiel i pękła-nazya sie to torbiel krwotoczna. boli jak skurczysyn. Ale dostałam tabletki w końcu na endomende i przy okazji miały sprawić,że ta torbiel się wchłonie. ide na wizytę 21 stycznia.i lekarz powiedział,że postara się żebyśmy mieli choć jedna próbe ivf na rządowy program. jeśli sie nie powiedzie,to będę musiała mieć operację uwolnienia tych jajowodów moich. Powiedział,że sam może ją wykonać. Ogólnie najpierw nas zdołował a potem pocieszył. Zobaczymy co nam powie na tej wizycie. Bo amh mam 2,34-tak w przyblizeniu bo nie chce mi sie wyników wyciagać. wiec rezerwe jajnikowa mam super. Jeszcze musze odebrać tsh i fsh bo kazał zrobic. i cytologie. Jakoś idziemy do przodu. Sorki,że tak chaotycznie ale znowu sie wkurzyłam jak to pisałam -
Hej dziewczyny!
Ale fajnie, że tyle jest tu Torunianek
Kochane moje, tak krótko o mnie.. w czerwcu 2015 wyszłam za mąż i od razu wiedzieliśmy, że chcemy mieć maleństwo, myśleliśmy, że można tak wszystko pięknie zaplanować i zajdę w ciąże na wymarzonej podróży poślubnej... nie udało się, za to długo nie musieliśmy czekać, bo już w sierpniu okazało się, że się udało! i to była moja jedyna radość z tej ciąży... szybko pojawiły się plamienia, bóle. Dostałam duphaston oraz luteine, ale niestety wynik we wrześniu:poronienie zatrzymane... był to 9 tydzień i konieczny był zabieg. To co przeżyłam w Szpitalu na Bielanach to może pomine, bo to po prostu jakis skandal! Zabieg musiałam mieć wykonany dwa razy ponieważ pierwszy spieprzyli:/ KOSZMAR, po prostu koszmar i lek.Kipigroch który przywitał mnie słowami: "bo wy kobiety jesteście głupie przyzwyczajając się do tego stanu tak szybko, do 12 tyg to nie ciąża ani dziecko" a co??!! czyli aborcja powinna być czymś normalnym! no brak słow
Kazali nam poczekać 3 miesiące, ale zmieniłam lekarza (niestety z dr Stankiewicza, ponieważ mój zakład pracy nie przedlużył umowy na wizyty prywatne w Matopacie) i zapisałam się do Lux Medu do dr Nowickiego który stwiedził, że wszystko jest w porządku i możemy zaczać starać się szybciej, jednak do teraz bez skutku przyplątała się jakaś infekcja która po gynoksinie chyba ustąpiła, ale mimo to powiedział że jak chce to przepisze mi inne lekarstwa "Macmiror, Azimycin, Tinidazolum". Macmiror jest bardzo silnym lekiem, mi właśnie koncza sie dni płodne i nie wiem co robić... byłam zadowolona z tego lekarza, ale jak można powiedzieć do pacjentki, że to ode mnie zalezy czy chce czy nie te leki wziąć?;/
Czy któraś z Was też w trakcie starań miała jakąś infekcje i leczyła ją?
I jakiego lekarza polecacie... oprócz Jackowskiego, bo mi nie podpasował. Moj nawet nie chce mi nic dac zeby pomóc mi zajść w ciążę bo uważa ze natura ma sama działać, nie chciał nawet sprawdzić mi endometrium, żeby powiedzieć czy te dni płodne rzeczywiście przypadaja wtedy kiedy myśle... teraz kończą mi się według mnie dni płodne i oby się udalo, ale nie wiem co robić z tymi lekami
Mam nadzieję, że nie przynudziłam
Buziaki