Typowe trolle :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
Sylwia chyba w przypadku starań o dziecko ciężko powiedzieć dość :> Nie wiem jaką macie sytuację finansową, ale jeśli mąż jest w stanie Was utrzymać, to może zmieniaj pracę, ale staraj się o dziecko dalej Jak nie wyjdzie to przynajmniej będziesz miała nową pracę, a jak wyjdzie no to też będzie radość👧 2017 ❤ 👶 2021
-
nick nieaktualnySylwia_80 wrote:Dziewczyny, a ja dostałam sms-a od mojego doktorka czy mu się pokaże po tym nieudanym cyklu i zdecydujemy do dalej...
No to napisalam, że juz zakonczyłam cały proces
Powiedział że za łatwo sie poddaje i że w piatek jest ostatni dzien przed urlopem i mogę podjechać do niego na wizyte, że on oceni jak to wyglada.
No ale co tu oceniać????
Znów mi zrobił mętlik w głowie , ja już bardzo zaangazowałam się w szukanie pracy, czekam na odzew, zaczęłam żyć czymś innym, a to wszystko wraca jak bumerang...i sama nie wiem co robić. Jestem rozdarta. Pomóżcie, doradzcie...
No bo chyba kiedyś trzeba powiedzieć sobie dość prawda?
Inaa, strasznie mi przykro z powodu tego co przechodzisz, po raz kolejny. Zastanawiałaś się może nad włączeniem sterydu - medrol lub encorton? Badałaś mutacje leiden, mthfr, zespół antyfosfolipidowy? Musi być jakaś przyczyna, to nie jest przypadek już... Ja i cookie pewnie gdyby nie wnikliwe badania, prawdopodobnie nie doszłybyśmy do tych etapów w których jesteśmy. Powodzenia mimo wszystko, mam nadzieję, ze dzieciak sie ruszył przez święta :* -
Sylwia... fajnego masz lekarza, ze sie tak troszczy. Ja bym sie nie poddawała, dokładanie tak samo mysle jak antonna. Ciesz sie nowymi perspektywami na przyszłość, ale próbuj sie starać. W koncu cały czas o tym marzyłaś, nie poddawaj sie!
Inaa.. jak tam? Idziesz do lekarza? Mam nadzieje, ze cuda bożonarodzeniowe zadziałały!
Ja dzis miałam koszmar, poszłam do lekarza i ten dał mi skierowanie do szpitala na usunięcie ciąży
-
Hej kochane .. tak ide na 12.00 do innej gin. I tak pewnie dupa blada z tego wszystkiego, ale wiecie jak to jest... jak się staramy to póki @ nie ma to jest nadzieja, a jak jesteśmy w ciąży i wiemy i najgorszym to też póki krwi nie ma jest głupia niepotrzebna nadzieja. Eh ...co mi to da ... pewnie nic.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyinaa wrote:Hej kochane .. tak ide na 12.00 do innej gin. I tak pewnie dupa blada z tego wszystkiego, ale wiecie jak to jest... jak się staramy to póki @ nie ma to jest nadzieja, a jak jesteśmy w ciąży i wiemy i najgorszym to też póki krwi nie ma jest głupia niepotrzebna nadzieja. Eh ...co mi to da ... pewnie nic.
Inaa, trzymam kciuki, musi byc dobrze, nie ma innej opcji. -
Inaa, ja oczywiście podpisuję się rekami i nogami pod tym, co napisała Ojejku - musisz się przebadać. I moim zdaniem powinnaś zacząć od badań pod kątem trombofilii, bo Twoja mama ją ma. Może okazać się, że same zastrzyki pomogą u Ciebie. Ja nie wiem czy uda mi się szczęśliwie donosić ciążę, bardzo w to wierzę, ale tego nigdy nie wiemy. Wiem natomiast, że poprzednie razy kończyło się maks tydzień po terminie okresu, a teraz sama widzisz po suwaczku gdzie jestem. I tak jak Ojejku napisała, ja wierzę w to, że gdyby nie leki a zwłaszcza clexane, które zaczęłam brać już po owulce i steryd to raczej nie byłabym w tym punkcie w którym jestem.
Sylwia, zgadzam się z Dziewczynami - nie poddawaj się, ale szukaj pracy dalej, pomoże Ci to złapać zdrowy dystans. No i zazdroszczę lekarza - rzadko kiedy zdarza się takie zaangażowanie i motywowanie. Szkoda byłoby to teraz odstawić -
inaa daj znać po wizycie!! Nie możesz mieć do siebie pretensji o to, że masz nadzieję. Może wierzenie w coś co ma małe szanse na powodzenie wydaje Ci się nielogiczne, ale tak jesteśmy skonstruowani jako ludzie. Nadzieja pomaga nam przetrwać najgorsze chwile. Trzymam za Was kciuki! :*
Ja wczoraj byłam w klinice na zastrzyku. Tak się uparłam, żeby jechać wczoraj, a nie dzisiaj, że budziłam mojego na kacu o 9 rano, żeby zdążyć wrócić do Poznania na 12:00 (wiecie jeden dzień różnicy w staraniach potrafi być mega istotny w kobiecym rozumowaniu hehe). Ale zaproponowałam mu, że na głupi zastrzyk mogę pojechać sama (skoro i tak musze prowadzić, bo on jeszcze ma % we krwi), no ale powiedział, że nie, że on musi tam być Mniej więcej za tydzień powinnam zacząć nowy cykl (mam nadzieję, że szczęśliwy).
Pokończyły nam się też witaminy, więc dziś zrobiłam mega zakupy przez internet. Do tej pory kupowałam witaminy głównie mężowi, ale skoro mam mieć szansę być w ciąży już w styczniu to czas zadbać o mnie. Zebrałam też motywację, żeby wrócić na "dietę" (w cudzysłowiu, bo nie chodzi o odchudzanie tylko zdrowe żywienie - może uda mi się od razu wywalić gluten i laktozę/kazeinę - te ostatnie źle trawię) i zacząć przygotowywać sobie wszystkie posiłki w domu i nie jeść na mieście. Zamówiłam sobie zimnotłoczone oleje do sałatek, które (mam nadzieję) będę codziennie robić i ksylitol. Więc jestem całkiem przygotowana. Byleby tylko nie zabrakło mi motywacji. Zaczynam w 2017cookiemonster, Rosolina lubią tę wiadomość
👧 2017 ❤ 👶 2021
-
nick nieaktualnyantonna wrote:inaa daj znać po wizycie!! Nie możesz mieć do siebie pretensji o to, że masz nadzieję. Może wierzenie w coś co ma małe szanse na powodzenie wydaje Ci się nielogiczne, ale tak jesteśmy skonstruowani jako ludzie. Nadzieja pomaga nam przetrwać najgorsze chwile. Trzymam za Was kciuki! :*
Ja wczoraj byłam w klinice na zastrzyku. Tak się uparłam, żeby jechać wczoraj, a nie dzisiaj, że budziłam mojego na kacu o 9 rano, żeby zdążyć wrócić do Poznania na 12:00 (wiecie jeden dzień różnicy w staraniach potrafi być mega istotny w kobiecym rozumowaniu hehe). Ale zaproponowałam mu, że na głupi zastrzyk mogę pojechać sama (skoro i tak musze prowadzić, bo on jeszcze ma % we krwi), no ale powiedział, że nie, że on musi tam być Mniej więcej za tydzień powinnam zacząć nowy cykl (mam nadzieję, że szczęśliwy).
Pokończyły nam się też witaminy, więc dziś zrobiłam mega zakupy przez internet. Do tej pory kupowałam witaminy głównie mężowi, ale skoro mam mieć szansę być w ciąży już w styczniu to czas zadbać o mnie. Zebrałam też motywację, żeby wrócić na "dietę" (w cudzysłowiu, bo nie chodzi o odchudzanie tylko zdrowe żywienie - może uda mi się od razu wywalić gluten i laktozę/kazeinę - te ostatnie źle trawię) i zacząć przygotowywać sobie wszystkie posiłki w domu i nie jeść na mieście. Zamówiłam sobie zimnotłoczone oleje do sałatek, które (mam nadzieję) będę codziennie robić i ksylitol. Więc jestem całkiem przygotowana. Byleby tylko nie zabrakło mi motywacji. Zaczynam w 2017
A wiesz już jakie leki będziesz miała do stymulacji? Kurcze, tydzien to już za chwilę , potem pewnie kilkanaście dni i punkcja no i transfer. Te bliniaki. . Bardzo Ci kibicuje. Nie ma innej opcji- musi się udać.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 grudnia 2016, 13:26
-
nick nieaktualnycookiemonster wrote:Inaa, ja oczywiście podpisuję się rekami i nogami pod tym, co napisała Ojejku - musisz się przebadać. I moim zdaniem powinnaś zacząć od badań pod kątem trombofilii, bo Twoja mama ją ma. Może okazać się, że same zastrzyki pomogą u Ciebie. Ja nie wiem czy uda mi się szczęśliwie donosić ciążę, bardzo w to wierzę, ale tego nigdy nie wiemy. Wiem natomiast, że poprzednie razy kończyło się maks tydzień po terminie okresu, a teraz sama widzisz po suwaczku gdzie jestem. I tak jak Ojejku napisała, ja wierzę w to, że gdyby nie leki a zwłaszcza clexane, które zaczęłam brać już po owulce i steryd to raczej nie byłabym w tym punkcie w którym jestem.
Sylwia, zgadzam się z Dziewczynami - nie poddawaj się, ale szukaj pracy dalej, pomoże Ci to złapać zdrowy dystans. No i zazdroszczę lekarza - rzadko kiedy zdarza się takie zaangażowanie i motywowanie. Szkoda byłoby to teraz odstawić
No własnie, nie wiem czy to dobra motywacja ale mnie zwyczajnie jest głupio tak jakos go zbywać...bo widzę że jemu faktycznie zalezy żeby mnie doprowadzić do konca
Tylko mnie juz mecza te wizyty. I nie mogę patrzec tylko na to. Jestem mu bardzo wdzieczna, ale jedyne co moge zrobic w tym cyklu to pobrać clo i zostawic wszystko swojemu biegowi. Bez żadnego sprawdzania kiedy bedzie owu.
Bo ja chcę realizowac swój wcześniejszy plan. A jak cos wyjdzie, to wyjdzie i tyle. -
Sylwia jeśli potrzebujesz odpocząć psychicznie od starań, to faktycznie bierz leki, ale nie biegaj na monitoring tylko próbuj się wstrzelić z mężem (o ile to oczywiście nie grozi jakimiś zdrowotnymi konsekwencjami - nie znam się). Szanse będą, ale nie będziesz na to tracić tyle czasu.
Dzięki za miłe słowa :* Oczywiście te bliźniaki to takie małe marzenie, które pewnie się nie spełni. Co do leków no to dostałam w zastrzyku Decapeptyl, a do stymulacji będę brać Puregon. Do tego dojdą jeszcze jakieś inne leki pomocnicze (chociażby progesteron), ale to już nie wiem jakiej firmy i kiedy. Puregon już czeka w lodówce O ile badanie estradiolu i proga w 3 dc wyjdzie dobrze to faktycznie jakoś w połowie miesiąca ta punkcja powinna być. Nie nastawiam się, że się uda od razu, ale no umówmy się, znacznie zwiększa to nasze szanse. Byleby tylko wyprodukować jakąś sensowną liczbę zarodków. To mój największy stres.👧 2017 ❤ 👶 2021
-
antonna wrote:Sylwia jeśli potrzebujesz odpocząć psychicznie od starań, to faktycznie bierz leki, ale nie biegaj na monitoring tylko próbuj się wstrzelić z mężem (o ile to oczywiście nie grozi jakimiś zdrowotnymi konsekwencjami - nie znam się). Szanse będą, ale nie będziesz na to tracić tyle czasu.
Dzięki za miłe słowa :* Oczywiście te bliźniaki to takie małe marzenie, które pewnie się nie spełni. Co do leków no to dostałam w zastrzyku Decapeptyl, a do stymulacji będę brać Puregon. Do tego dojdą jeszcze jakieś inne leki pomocnicze (chociażby progesteron), ale to już nie wiem jakiej firmy i kiedy. Puregon już czeka w lodówce O ile badanie estradiolu i proga w 3 dc wyjdzie dobrze to faktycznie jakoś w połowie miesiąca ta punkcja powinna być. Nie nastawiam się, że się uda od razu, ale no umówmy się, znacznie zwiększa to nasze szanse. Byleby tylko wyprodukować jakąś sensowną liczbę zarodków. To mój największy stres.antonna lubi tę wiadomość
-
Hej... no i bobo urósł przez 4 dni znow niecały milimetr. Oczywiście inny sprzęt wieć można rzec , że w ogóle nie urósł bo przy 4 mm to mogą być zwykłe błędy pomiarowe. Słabszy sprzęt wiec pani doktor nawet serca nie widziała... a może i już nie bije. Pogodziłam się z tym. Dostałam skierowanie do szpitala, ale powiedziała , że lepiej poczekać aż samo zacznie się krwawienie. Mam jeszcze ten termin na 30stego do tamtego gina i nie wiem co robić. Chyba już tam nie pójdę, a poczekam aż zaczne krwawić.
Może dla Was to głupie, ale postanowiłam skończyć starania i za jakiś czas adoptować dziecko
-
To teraz przełom w moim życiu. Mam ochotę- nie myśleć o dziecku .. boże nie wiem czemu tak na to parłam. Mam dopiero 25 lat ! Jeszcze czas... chcę zaoszczędzić na jakieś fajne wakacje.. jeszcze poszaleć, schudnąć, zrobić karierę. Zacznę od włosów. Może jeszcze teraz zapiszę się do fryzjera. Nowy etap. Już mi nie jest wcale przykro- mam taki charakter- wszystko wypieram szybko i zapominam. Kiedy upłynie trochę czasu to wtedy zapiszemy się znowu do ośrodka. Psychicznie przez te 3 lata podupadłam ... to nie ja. Chcę być kobietą sukcesu. Chcę zapisać się jeszcze na studia by móc uczyć na uczelni stacjonarnie. Chcę założyć salon kosmetyczny, chodzić na kursy. Muszę odreagować te lata , w których z dołka się zapuściłam.
I boże ... chwała za to , że nikomu o ciąży nie mówiłam! Teraz nie musze odrzucać telefonów i nikomu się tłumaczyć. Nie lubie dzielić się emocjami. Pokazywać słabości. Bardzo się ciesze, że wytrzymałam nie mówiąc. Niech Wam przykro nie będzie z mojego powodu- nic nie dzieje się przez przypadek. Może musiałam doświadczyć kolejnej straty by obudzić się z tego szaleństwa i przestać. Najwyrazniej nie moge miec dzieci ... i tyle... po sylwestrze jak nie zacznie sie dziac to pojde do szpitala i zaczynam nowe życie !
:*
Za was trzymam kciuki ... bede zaglądać i kibicować. Może kiedyś się spotkamy i ciotka inaa wyściska Wasze piękne dzieciątka :* ! Dziękuję, że byłyście i jesteście ! -
Witajcie po świętach, jak tam przejedzone bardzo ?
Inaa kochana bardzo mi przykro, chociaż ja Cię rozumiem, też w pewnym momencie nie miałam już po prostu sił. I podjęłam inne decyzje i jestem szczęśliwa. Życzę Ci wszystkiego dobrego :*
Mnie kotek zachorował i też stoję przed trudną, bardzo trudną decyzją... Nie miałam nawet sił żeby się odezwać, z dnia na dzień przestał chodzić na tylne łapy, powłóczy nimi, nie może się załatwić, dzisiaj spędził prawie całe dnie u weta, miał 3 prześwietlenia, usg, pobraną krew. Niby jest ok z wynikami. Pani powiedziała żeby jechać na rezonans do wrocławia. Rodzice mówią żeby go uśpić bo teraz nie ma dzieci, są u dziadków drugich, żeby na to nie patrzyły, a ja sobie nie mogę wyobrazić że go nie będzie