W oczekiwaniu na II kreski = plotki staraczek
-
WIADOMOŚĆ
-
olka30 wrote:Robert przyszedł na świat 13 kwietnia o godzinie 5:10 rano SN po długim,ciężkim porodzie. Waży 3850 gram i 56 cm. /QUOTE]
z innego tematu przyklejam..mam nadzieje ze Ola się nie obraziAnia_84, olka30, iza30, Mika85 lubią tę wiadomość
-
Nie obrażam się Dzięki Zizia. Dziewczynki niedługo wpadnę opowiedzieć co i jak. Dziś popołudniu dopiero wróciłam ze szpitala i próbuję jakoś się ogarnąć. Nie jest łatwo jak mam być szczera, bo mam problem z laktacją, jeszcze nie obczaiłam humorów małego, a niestety momentami daje popalić No i od niedzieli spałam może 10 godzin a to skutecznie potrafi rozwalić wewnętrznie człowieka. Pewnie trochę czasu upłynie nim dojdę do siebie i ogarnę nową sytuację w swoim życiu Na razie wróciłam do do domu i miałam maleńki kryzys hormonalny, nawet trochu mi się pobeczało, bo już bym sobie chciała posprzątać, poprać, a przede wszystkim odespać, a tu się nie da. Po prawdzie tatuś na chwilę zajął się synem i nawet pospałam popołudniu, ale do regeneracji organizmu jeszcze daleko. Zwłaszcza, że mnie okropnie potargało i pewnie trochę potrwa nim znów będę śmigać. Ale mogę spać na plecach, jakiś sukces Poród opiszę może jutro, bo pewnie będzie trochę pisania, ale mogę potwierdzić, że natura to tak skonstruowała, żeby człowiek szybko zapominał i już trochę jawi mi się to tak nierealnie:)
zizia_a, JusWik, iza30, Mika85 lubią tę wiadomość
-
Tynka1990 wrote:Czesc dziewczyny
Olka czekamy niecierpliwie
Izka jakie piekne profilowe jak sie czuje mloda mezatka? Stres byl?
Mika a co ze zdjeciem Twojego malego szczescia?
Dziekuje Tynka :*
Oj stres był nie miłosierny, nie spodziewalam sie że az taki bedzie ale dobrze bo juz za mna A czuje sie jak i przed slubem po 9 latach nie odczuwam zmian jedyne co to mam obraczke na palcuWiadomość wyedytowana przez autora: 21 kwietnia 2015, 20:10
olka30 lubi tę wiadomość
-
W końcu dziś mam troszkę czasu dla siebie. Postanowiłam opisać mój poród i w połowie wyłączył mi się komputer. Można się załamać No cóż już nie mam siły się produkować, może jutro też wygospodaruję trochę czasu to coś napiszę. Na razie docieramy się z synkiem, co skutecznie utrudniają odwiedzający nas co dzień ludzie, ale pewnie to trochę jeszcze potrwa więc muszę to po prostu przetrwać. Mały jest słodki i nie mogę powiedzieć - większość czasu śpi i jest ok. Zwłaszcza gdy jest kochający tatuś. Jak zostaję sama to już potrafi mi dać w kość Nerwus z niego zdrowy i na nic nie ma ochoty czekać - no normalnie po mamusi Zresztą życzyłam sobie żeby był podobny do tatusia, więc jest ksero zdjęte z mamusi - prócz oczu, które jakimś cudem są niebieskie i tak już chyba zostanie (a podobno geny z ciemnymi oczami są silniejsze ). Sytuacja jest dla mnie nowa, nie ukrywam, że trudna - nie jestem już nastolatką i ciężko mi się nagle przestawić na tryb nie mam czasu na nic, kiedy normalnie robota paliła mi się w rękach, ale mam ciągle nadzieję, że jednak uda nam się tak zorganizować, że najbliższych miesięcy nie spędzę z cycami na wierzchu karmiąc małego gryzonia, który przy cycu lubi spać Zobaczymy jak to będzie.
zizia_a, iza30, Mika85 lubią tę wiadomość
-
Ola chyba kazdy maluch lubi spac przy cycu niestety tak to juz jest z tymi dziecmi
Do nowej sytuacji pewnie niedlugo przywkniesz na wszystko potrzeba czasu
Pozdrawiam.
Szkoda ze tu juz nikt prawie nie zaglada i nie ma z kim popisacolka30 lubi tę wiadomość
-
Hej, jako że mały daje czadu, zwłaszcza wieczorami to tylko czasem zaglądam co słychać. Miałam wam opisać mój poród,ale opiszę tylko skrótowo, bo pewnie głodomór zaraz będzie sępił cyca.
Rodzić zaczęłam w niedzielę koło południa kiedy to spotkała mnie niespodzianka i zaczęły mi odchodzić wody (niespotykane w mojej rodzinie). Do szpitala pojechałam dopiero koło 4, bez skurczy, ale bałam się małego przydusić. Tu nadmienię dla wszystkich czekających jeszcze na poród - róbcie sobie dziewczyny plan porodu. Nieoceniona rzecz Pojechałam do szpitala, który ma niezbyt dobre opinię, ale był najbliżej. Nastraszyli mnie znajomi jak to tam nie jest źle, a było po prostu super. Po prawdzie rodziłam bez znieczulenia, ale za to miałam pełną swobodę decydowania o sobie (potem o tym co się dzieje z dzieckiem), o pozycji którą mogłam swobodnie zmieniać, nikt w nic nie ingerował, ani nie wykonywał zabiegów których sobie nie życzyłam. Tak więc plan porodu wielka rzecz, polecam. Skurcze dostałam dopiero ok godz. 22 po 3 czopkach rozkurczowych i no-spie. Nie życzyłam sobie oksytocyny i dostałam ją dopiero po porodzie na obkurczenie macicy, bo dużo krwawiłam. Poród miałam rodzinny i mój mąż był bardzo dzielny w trzymaniu mnie za rękę przy skurczach, wycieraniu potu z czoła i nie panikowaniu Jedynym uniedogodnieniem było to, że w zasadzie non stop byłam podpięta pod ktg, żeby monitorować tętno dziecka, bo poród bez wód jest dla dziecka dość niebezpieczny, ale mogłam chodzić koło łóżka, siadać na piłce, a i tak większość czasu spędziłam na worku sako. W pozycji leżącej skurcze były nie do zniesienia, zwłaszcza że cały czas miałam krzyżowe Jedyny minus to to, że 3 razy byłam pod prysznicem i cholera zimna woda była, zero ulgi a jeszcze zmarzłam Najgorsze było dojście do 5 cm rozwarcia, trwało parę godz. i załamałam się jak mi położna powiedziała że dopiero 5, ale reszta poleciała już o wiele szybciej. Skurcze parte rozpoczęły się trochę za wczas, bo szyjka jeszcze była niegotowa i niestety wylądowałam na chwilę na łóżku na boku, żeby ją zmiękczyć z jednej strony co skończyło się takim bólem, że zwymiotowałam, ale za to szyjka puściła i mogłam przeć. Nawet sobie nie wyobrażacie (te co nie rodziły oczywiście) jak to jest jak ci nie pozwolą przeć, a tu natura sama robi swoje. Parte już były tak mocne, że myślałam że pozbędę się kręgosłupa, zachciało mi się lecieć do kibelka, gdzie odtransportował mnie mąż i powiem wam, że na porodówkach powinny być nie łóżka tylko takie pseudo kibelki - tyłek wpada w dziurę, od razu ulga dla kręgosłupa, parę skurczów i niespodzianka.. Coś jest nie tak, sięgam dłonią w dół i czuję, że główka się pcha Masakra Dobrze, że mąż był ze mną, szybko pomógł mi wrócić na salę, gdzie dostał nakaz spieprzania gdzie się da, bo ustaliliśmy, że przy samym porodzie go nie będzie (oboje nie chcieliśmy), a położna została poinformowana, że główka się pcha i rodzę. Dobrze, że zdążyła zawołać lekarza i drugą położną, bo tylko mnie posadzili na łóżko, dwa porządne skurcze i Bobuś był na świecie Bolało tak, że szkoda opisywać, nawet odpychałam położną w trakcie, bo mi się wydawało, że mi krocze rozrywa. Owszem rozrywało, ale to nie ona, tylko 4 kg kolos. Nie chciałam nacięcia, ale go nie uniknęłam, a i tak porozrywało mnie dookoła i niestety szycie było długie i bolesne Do dziś mnie wszystko u dołu boli, a szwy dają popalić. Łożysko poszło w 2 min. A maluch za chwilę był u mnie na piersi Dziwne uczucie jak wyciągają z ciebie takiego małego, fioletowego potworka i myślisz "Boże to moje?" Mój M zdążył tylko wyjść na dwór i wrócić pod drzwi, a tam już się coś darło Potem się dowiedziałam, że od cesarki dzieliło mnie jakieś pół godz., bo za długo dziecko było bez wód, mąż wiedział, ale mnie nie chciał straszyć, ale się cieszę, że obyło się bez skoro i tak wytrzymałam tyle czasu
Podsumowując poród boli jak diabli, pewnie każdą kobietę inaczej, ale na prawdę natura to tak skonstruowała, żeby szybko zapomnieć. Mi pomogła też noc, bo tyle czasu byłam na nogach, że między skurczami zapadałam w jakiś dziwny letarg i trochę to wszystko takie odrealnione się mi wydaje. W każdym razie da się przeżyć, a jak się trafi na fajnych ludzi to wszystko będzie się dobrze wspominać. U mnie cały pobyt w szpitalu był ok, wszyscy traktowali mnie super, każda położna przychodziła ze mną pogadać jak ze starą znajomą i wiem, że to zasługa mojego planu porodu, bo widać było, że nie codziennie mieli z czymś takim do czynienia. Porównując w ten sam dzień urodziła dziewczyna z rodziny szwagra (leżała na sali obok), to był jej 4 poród i stwierdziła, że najgorszy, bo na nic jej przy porodzie nie pozwolili.iza30, Mika85 lubią tę wiadomość
-
Hej Dziewczynki Olka jak czytałam o Twoim porodzie to mi się mój przypomniał i jakoś odruchowo uda zaciskałam hehe. Ale masz rację - organizm jest tak skonstruowany że po kilku dniach o porodzie się zapomina. To samo mówił mój ginekolog, wówczas wydawało mi się to niemożliwe Co do leżenia z cycem na wierzchu to u nas właśnie tak było Teraz moja Panna wcina już obiadki, kaszki, wszystko je ze smakiem. A dramat jest jak porcja się kończy
olka30, iza30 lubią tę wiadomość
-
A wyżej zdjęcie mojej małej Oli Teraz sobie smacznie śpi. Olka, laktacją się nie stresuj. Jak dasz radę karmić piersią to karm, sprawdź tylko czy dobrze przybiera na wadze, bo u mnie to była przyczyna do wprowadzenia mleka modyfikowanego. Ola na samej piersi była tylko dwa tygodnie, potem dokarmiałam ją mm. Jak skończyła 3 miesiące to cyca już w ogóle nie chciała. Ale jakoś nie poczułam się gorzej z tego powodu. Karmienie butelką ma też swoje plusy
olka30 lubi tę wiadomość
-
Hej dziewczynki Ja już trochę mniej szaleję, pomału się chyba przyzwyczaiłam do sytuacji Karmię swoim pokarmem ale z butelki, mały cyca dostaje żadko, bo się wkurza, że musi ciągnąć, a poza tym gryzie jak cholera i jak odciągam to oboje jesteśmy szczęśliwsi Poza tym jest ok, mam nadzieję że nie doświadczymy kolek, a jeśli to jak najpóźniej. Robert waży już 4300, jest małym puśkiem, a mamie zostały jeszcze 4-6 kg do zrzucenia (w zależności kiedy się ważę ), więc nie jest tak najgorzej. Brzuch nie jest taki tragiczny jak się bałam, czekam aż się skończy połóg i pozbędę się wszystkich szwów i zacznę ćwiczyć.
Tak poza tym to chyba jestem masochistką, bo nie mogłam się doczekać, aż pozbędę się tego wielkiego, ciężkiego brzucha, a teraz mi się do niego tęskni, tak się do niego przyzwyczaiłam
Co u was?? Jak staranka?? Myślę, że odczekam trochę i dołączę znowu do grona staraczek. Póki jeszcze nie jestem za stara i póki mi się jeszcze chce Tak żeby mój dziubek nie musiał wychowywać się sam (choć czeka aż na dniach wykluje się jego kuzynka, a druga już jest w tym samym domu, więc zupełnie sam się wychowywać nie będzie) i żeby między dziećmi nie było dużej różnicy wieku.iza30 lubi tę wiadomość