Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
Katarzyna87 wrote:
Nie dorobiliśmy się tego sami, dostaniemy w spadku Kto wie, może kiedyś pojedziemy tam razem z dziećmi
I tak zazdroszczę Ale tak pozytywnie Po prostu takie coś mi się marzy
A z dziećmi bogatych rodziców... Nooo, jak się tak z tym obnoszą, to faktycznie ciężko z nimi wytrzymać. Faktycznie pamiętam, że nawet na studiach ucinałam kontakty z osobami, które, jak gdyby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem, rzucały "o, kupiłam sobie nowe rękawiczki, bo były w promocji, tylko za 50 zł. Ładne?" - kiedy akurat mi została jakaś dycha na żarcie do końca tygodnia Albo "w wakacje byłam na takim świetnym (superdrogim) wyjeździe, bardzo polecam", bądź "takie super jest szkolenie, chodź się zapisz, warto, tylko 500 zł kosztuje". Nie sądzę, żeby robili to złośliwie, ale po prostu kontrast ze swoją własną sytuacją bolał
Ale to pewnie i tak w dużej mierze kwestia wychowaniaWiadomość wyedytowana przez autora: 6 lutego 2015, 23:03
Katarzyna87 lubi tę wiadomość
-
Ale się rozpisałyście wczoraj!!! Na trzy strony!
A mnie nie było, bo parę minut po moim ostatnim wpisie wpadłam w objęcia takiego jednego faceta... Morfeusza
No więc dzisiaj zgdonie z umową wyszczałam patyk, nie ma drugiej krechy, luz powrócił na swoje miejsce. Aż się sama zaśmiałam, że w 9 dpo to mogę sobie drugą tylko dorysować
No to teraz oczekuję spokojnie na Ridża lub na dwie kreski 14-go.
Co do forsy: tak jak Matleena jest przekonana, że za chwileczkę będzie zarabiała duuużo kaski, tak ja jestem przekonana, że za chwilkę pierdyknę szósteczkę. Ot taka wewnętrzna pewność.
A wtedy Zwei i Mar: będziemy sąsiadkami z jednego miachaWiadomość wyedytowana przez autora: 7 lutego 2015, 07:21
mar, Maczek lubią tę wiadomość
-
Katarzyna87 wrote:Ale wiecie co zauważyłam, że dzieci mające rzeczywiście bogatych rodziców (tak serio kasiastych), które wychowywane są w pełnym dostatku są okropnymi bachorami! Mam w rodzinie dwa przykłady. Rodzinę żyjącą normalnie (mają pieniądze, nie chwalą się nimi, ale nie kupują co dwa lata samochodu z salonu), dzieci są grzeczne, szanują pieniądz i to, że rodzice pracują. No i rodzinę nr 2, zbudowali dom w rok bez kredytu, bo mieli taką 'wizję', remont całego 1 piętra po 2 roku mieszkania - bo ona zmieniła styl i ten design jej się już nie podobał. Dzieci są okropne! Rozwydrzone, niegrzeczne, bez szacunku dla nikogo. W przedszkolu i szkole nikt ich nie lubi. Rodzice zdziwieni. Pytam się jej ostatnio 'a Ty przyjaźniłaś się z dziewczynkami, które chwaliły się co one to nie mają?'. W odpowiedzi dostałam 'daj spokój'
Chyba odpuszczę te miliony, które mogłabym wygrywać w lotto jeśli moje dzieci mają takie być
Nie dorobiliśmy się tego sami, dostaniemy w spadku Kto wie, może kiedyś pojedziemy tam razem z dziećmiEmma80 lubi tę wiadomość
-
Coś w tym jest. Ja sama się uśmiechnęłam jak przeczytałam o Twojej "drugiej" kresce Póki co, mój luz jest szeroki i głęboki(?) Czekam na drugą kreskę wyprodukowaną przez mojego Jasia Fasolkę
Matleena wrote:A żebyś wiedziała, że tak. Po pierwsze to było takie mega słodkie z Jego strony, a po drugie tak się wtedy uśmiałam, że wszystkie smutki odeszły jak ręką odjął. -
KASIKK wrote:hejj powrózy mi ktoś z rana?? na podstawie mojego wykresu??:P ;-)he he
Ewidentnie Trondheim! To norweskie miasto słynie ze skoczni narciarskiej (niech tempka nie ląduje z telemarkiem), biegaczy narciarskich, a co najważniejsze - tam między innymi działa się akcja kultowej wśród wiedżm Sagi o Ludziach Lodu, u których seks prawie zawsze kończył się ciążą, czego i Tobie życzę
lauda., KASIKK, Blondik, Katarzyna87, mar, Emma80 lubią tę wiadomość
-
Basik122 wrote:Ja mam w rodzinie męża podobną sytuację. Szwagierka "wżeniła" się w rodzinę gdzie jest dwóch braci żaden nigdy nie musiał szukać pracy bo rodzice mieli świetnie prosperującą firmę. Obydwoje w niej "pracują". Starszy brat ma wszystkich za ścierwa no chyba że mają kase, chajtnoł się z laską tylko dlatego że jej rodzice są jeszcze bardziej kasiaści niż on. Drugi brat ożenił się akurat z miłości z biedną jak mysz kościelna moją szwagierką. I tu zaczynają się jaja bo szwagierka z mężem nigdy nie musiała martwić się o kase bo mąż pracuje w firmie tatusia a jak by przypadkiem kasy brakowało to jego mamusia kase da. Ich córki są rozpieszczone jak ruski bicz bo zawsze mają wszystko to co chcą. Dostawały zawsze najlepsze zabawki i ciuchy. Rodzice nie dość że teście kupili i mieszkanie to jeszcze dali mercedesa nigdy do niczego nie doszli sami, nawet kase na wakacje dostają od teściowej. Podobnie jest u drugiego brata ale tam dzieci są sto razy gorsze Zresztą rodzice też mają nasrane w głowach to i dzieci nie mogą być normalne Moja szwagierka zamiast być wdzięczna teściom za to co ma to tylko im dupe obrabia i wiecznie ma pretęsje że dają jej za mało bo on teraz chce dom sobie szybko wybudować. Słuchać się jej już nie da więc ograniczam kontakty do minimum. U mojego brata jest też bardzo dużo kasy ale jego żona znowu szczyci sie tym jaka ona potrafi być oszczędna a córkę jednak uczy szacunku do pieniądza. Mała jest rozwydrzona ale bardziej w taki pozytywny sposób. Moim zadaniem nie kasa niszczy dzieci tylko ich walnięci rodzice. Bo znam przypadki gdzie kasy jest tak normalnie że starcza na podstawowe rzeczy a dzieci to szatany. Wszystko zależy od charakteru rodziców bo dziecko bierze z nas przykład.
Kasa niszczy dzieci, to fakt... Ja jak byłam mała to się u nas nie przelewało. Mieszkaliśmy z rodzicami w kawalerce bez łazienki, do szkoły
miałam jedną parę butów i trampki na w-f, jedną parę spodni i kilka sweterków/bluzeczek. Zabawek miałam dośc dużo ale w większości były to prezenty. Szanowałam zabawki bardzo. Wiele z nich trafiło do innych dzieci jak ja już z nich wyrosłam. Byłam jedynaczką do czternastego roku życia. Szacunek do kasy miałam ogromny choć nie byłam (i nie jestem) typem dusigrosza. Kiedy urodził się mój brat moja mama zaczęła szyć w domu (żeby dorobić) a tata otworzył firmę i jakoś tak się sytuacja trochę zmieniła. Do momentu aż nasza kochana PL dała rodzicom po dupie. Ja wyfrunęłam z domu ale w zamian za to los dał im jeszcze jedną córkę (młodsza ode mnie o 23 lata ). I wtedy zaczęły się schody, mama już nie mogła szyć tata musiał kombinować z zusem... doszło do tego, że spakowali dzieciaki i wyjechali do Szkocji. Tutaj mają bardzo dobrą sytuację materialną, są tu od dwóch lat, no i tu się zaczyna jazda... wydaje mi się, że próbują "wynagrodzić" dzieciakom te wszystkie lata... Młody ma tableta, komputer, wypasiony telefon, ok 30 par butów (! tak chłopiec ma tyle butów - lat 13) tez w/w wypasiony telefon rozwalił po miesiącu... dostał kolejny... i kiedy tak patrzę na jego zachowanie to stwierdzam, że gdzieś rodzice się zatracili i zaczęli przesadzać smutne to bardzo. Młody ma w dupie pieniądze. "Kup mi to kosztuje TYLKO 5 funtów" to jego standardowy tekst... Dla mnie np. 5 funtów to dużo...
Ech... się rozpisałam
To może któraś mi z wykresu powróży?Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lutego 2015, 10:47
Robimy drugiego Dziedzica
-
Haha ja sobie domalowałam kreskę długopisem na ostatnim teście, wyglądało to co najmniej dziwnie, zamiast zamartwiać się, że jest "pusto" to śmialiśmy się z mężem ;p To był 10dpo i nic nie miało prawa się pojawić, ale se siknęłam
Dzisiaj rano w ramach więzów krwi siknęłam z Laudą, ale oczywiście nic nie było;p Tempka mi skoczyła do góry, bo żem się wczoraj ululała winiaczkiemlauda. lubi tę wiadomość
-
U mnie też za dziecka się nie przelewało chociaż rodzice robili co mogli. Teraz my kasy mamy tyle żeby nam na wszystko starczyło w sensie rachunki, pełna lodówka i jakieś ciuch i buta ale bez żadnych szaleństw Dziecko ucze od samego początku szacunki do nawet najtańszej zabawki, z marnym skutkiem bo chyba odziedziczył gen zniszczenia po moim bracie. Ja swoje zabawki to miałam w takim poszanowaniu że kilka lalek barbie służyło mi ładnych parę lat i mama je komuś dała. Ale nawet jak rodzice srają kasą ale umieją z tego mądrze korzystać to dziecko też zazwyczaj to po nich odziedziczy. Wystarczy odrobina chęci ze strony rodziców
Katarzyna87, Emma80 lubią tę wiadomość
-
Basik122 wrote:U mnie też za dziecka się nie przelewało chociaż rodzice robili co mogli. Teraz my kasy mamy tyle żeby nam na wszystko starczyło w sensie rachunki, pełna lodówka i jakieś ciuch i buta ale bez żadnych szaleństw Dziecko ucze od samego początku szacunki do nawet najtańszej zabawki, z marnym skutkiem bo chyba odziedziczył gen zniszczenia po moim bracie. Ja swoje zabawki to miałam w takim poszanowaniu że kilka lalek barbie służyło mi ładnych parę lat i mama je komuś dała. Ale nawet jak rodzice srają kasą ale umieją z tego mądrze korzystać to dziecko też zazwyczaj to po nich odziedziczy. Wystarczy odrobina chęci ze strony rodziców
Też dlatego stwierdzam, że gdzieś moi rodzice popełnili błąd...
Mam nadzieję, ze ja go nie powtórzę.Robimy drugiego Dziedzica