Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
Basik122 wrote:ja na studiach jeszcze jadłam takie gotowe dania z knorra w zielonych kubeczkach też dobre
Taaaak Makarony z sosami albo puree "ziemniaczane" ;p
W sumie to dziwne, że nie ważę koło 100g przy mojej "diecie"Basik122 lubi tę wiadomość
-
U mnie własnie dziwna sprawa, dieta (5 zbilansowanych posiłków dziennie, zero słodkiego, przekąsek) po 2 mc waga 0,5 w dół (śmieję się, że przed kupą byłaby taka sama jak wcześniej ;p )...jem słodkie, pije alko, chipsy, jeden ciepły posiłek dziennie o 19:00, waga bez zmian.
-
nick nieaktualnyJa najbardziej z Was poszaleje - zabieram się do wypicia inozytolku, a za mną już herbata Istne szaleństwo smaków
Tak czytając, to kurde zainspirowałyście mnie.
Dziś na obiadokolację dla ciążkopracującego chłopa mego zrobię coś ekstra wyszukanego
Uwaga - spadniecie z krzeseł:
un pollo con formaggio e champignoni anche con un po`di patate
- czyli cycki z inkszą postacią mleka z jadalnymi białymi muchomorami na poduszce z przysmaku dzików, ha
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 stycznia 2015, 11:42
Basik122 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMatleena wrote:Ja też ostatnio nic tylko tyje. Muszę koleżankę namówić, żeby ze mną poszła na jakiś aerobik, siłownię czy coś w tym stylu, bo sama nie mogę się zebrać. Wstyd będzie się pokazać w lecie.
Ja na to konto, co bym się jeszcze zmieściła do spodenek w lecie kupiłam rowerek stacjonarny. Na razie stoi w sypialni w koncie - ale jest i na pewno zdziała cuda -
nick nieaktualny
-
Amelcia wrote:Ja na to konto, co bym się jeszcze zmieściła do spodenek w lecie kupiłam rowerek stacjonarny. Na razie stoi w sypialni w koncie - ale jest i na pewno zdziała cuda
Ja kupiłam orbitreka i też stoi ale w końcu się wezmę za siebie, chyba -
U mnie to bywa tak: zapisałam się na aerobik i siłownię. Kulałam się, skakałam, wyginałam... a na pierwsze zajęcia i tak nie dotarłam
A tak serio, to chodziłam w tamtym roku przez kilka miesiecy na zumbę i piłki. Było super, ale po noworocznym zrywie grupa zaczęła się rozpadać. I tak od stycznia do końca maja zrobiło się ćwiczących 4. Nie ubolewałam, bo miałam okazję wyżyć się na rowerze. W sierpniu zaszłam w ciążę i tak do końca listopada aktywność fizyczna spadła do długich spacerów raptem.
W grudniu jakoś się podniosłam i zaczęłam ćwiczyć w domu "Ewę Chodakowską". Nawet to fajowe.
Koleżanka namawia mnie na chodzenie z kijkami. Czekamy tylko, aż nie będzie tak wiunąć i padać wieczorami.
Chociaż ta zumba mi się tak podobała, takie to fajne było... może skuszę się ponownie, ale tym razem jak juz te wszystkie noworoczniaki zrezygnują. -
nick nieaktualnyA ja kiedyś, przynajmniej raz w tygodniu to brałam moje psy, zapinałam u pasa i biegaliśmy w lesie. Super!! Teraz chodzimy tylko na spacery - przybyło nam wszystkim lat ale zawsze chodzimy baaardzo szybko i nikt nie chce z nami iść, bo pada po przejściu pół kilometra. Ale faktem jest, że wagę mam raczej stałą, tylko idzie mi w brzuch. Ale to sobie tłumaczę tym, że przy insulinooporności tak już jest i się tym nie przejmuję Aczkolwiek mam również i hulahoop taki z masującymi wypustkami - ale nie pasuje jeszcze na mnie hahahahahaha
Poza tym muszę mieć moją kochaną fałdkę na brzuszku, bo do niej się super wbija zastrzykiEva82 lubi tę wiadomość
-
ja ćwiczyłam systematycznie w domu nawet zaczełam w lipcu chodzić na siłkę ale po kłótni z mężem we wrześniu skończyłam a za ćwiczenia w domu nie umiałam się znowu zobilizować. Zażucił mi że zajełam się tylko sobą a jego zostawiam samego z dzieckiem kiedy on przychodzi zmęczony po pracy. Najlepsze jest to że wychodziłam na siłkę tylko wieczorem a dziecko było już wykąpane i chodziło w piżamce wystarczyło je tylko zaprowadzić do łóżka włączyć radio i po 15 min już było w krainie snu no ale mój mąż strasznie musiał się nim zajować