ZŁOTA RADA: wyluzuj...
-
WIADOMOŚĆ
-
Wierzę Ci yourself. Dla mnie tamten rok kalendarzowy był koszmarem. W ciągu 2 miesięcy dowiedziałam się 5 (!) ciążach w moim bliskim otoczeniu. Później było parę miesięcy spokoju, no ale dziewczyny przecież w końcu musiały urodzić. Więc później wysyp maluchów i obowiązki cioci, która musiała dzielnie chodzić, głaskać i oczywiście gratulować rodzicom.
-
Kochana, nie możesz postrzegać tego jak wyścigi. Jednym udaje się od razu, a inni muszą nad tym trochę popracować. Drażni mnie osobiście jak któraś dziewczyna pisze, że to ja miałąm teraz być w ciąży anie moja siostra, bo jest młodsza. Życia nie da się aż tak zaplanować, a jeśli tak myśłimy, to tym boleśniejsze są późńiej rozczarowania, że któraś jest ciąży a my nie.
-
Ja się w grudnio dowiedziałam, że moja siostra, która ma 38 lat będzie miała dziecko. Płakałam chyba tydzień non stop, w pracy, wszędzie. Wyłam, że chcę moje dziecko, które obumarło z powrotem, siedziałam jak głupia ze zdjęciem z USG.
Każda taka ciąża to dla mnie osobista tragedia.
W ogóle ten temat wzbudza we mnie tyle bólu, rozpaczy, że się już nie będę wypowiadać. Musi minąć chyba dużo czasu dopóki uodpornie się na niepłodność. -
Ja nie zapomnę bólu kiedy dowiedziałam się że szwagierka zaszła w ciążę i 9 miesiący po ślubie urodziła... a wtedy najbardziej nie mogłam sobie z ty poradzić... bo za nami wtedy było 2 lata starań nawet jej nie odwiedziłam po porodzie bo nie dałam rady tam pójść i zachwycać sie dzieckiem...
-
Nie wiem, ja postrzegam to tak, że zachodzę w ciążę dla siebie i dla mojego męża. Nie dla rodziców, dziadków czy teściów. A tym bardziej nie dla koleżanek czy ciotek-klotek. Nie mam zamiaru swoim brzuchem komuś czegoś udowadniać. Brzydzę się takim podejściem, według mnie jest obrzydliwe chwalić się ciążą, by komuś pokazać, że jestem lepsza...
-
Ida wrote:Kochana, nie możesz postrzegać tego jak wyścigi. Jednym udaje się od razu, a inni muszą nad tym trochę popracować. Drażni mnie osobiście jak któraś dziewczyna pisze, że to ja miałąm teraz być w ciąży anie moja siostra, bo jest młodsza. Życia nie da się aż tak zaplanować, a jeśli tak myśłimy, to tym boleśniejsze są późńiej rozczarowania, że któraś jest ciąży a my nie.
-
majowka wrote:Wiecie, mnie wkurza inna rzecz. Ktoś, kto patrzy z boku i wyciąga durne wnioski. Ostatnio usłyszałam: na cóż wy tyle czekacie. Tylko kariera i pieniądze się liczą. A dziecko? Chyba już najwyższy czas się postarać!
Myślałam, że szlag mnie trafi na miejscu. Ale nie tłumaczyłam nic, bo to niczyja sprawa.
ja dzień przed wigilią dowiedziałam się, że ciąża obumarła. we wigilie mieliśmy powiedzieć wszystkim, ale nic w końcu nie mówiliśmy. nie chcieliśmy psuć świąt nikomu. na wigilii teściowa mojej siostry życzyła nam bąbla, żebyśmy się wreszcie coś zdziałali czy jakoś tak to szło. nie pamiętam, moje myśli tłoczyły się tylko wokół tego, że mam w brzuchu Aniołka, tyle tylko, że serduszko przestało mu bić...Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
Rozumiem Was wszystkie i każdą z osobna. I aż się wzruszyłam, bo chociaż dalej bardzo chcę dziecka, to jeszcze nigdy nie czułam się taka... zrozumiana? akceptowana? nie wiem jak to nazwać. Mój mąż jest kochany i wspiera jak umie, ale dziewczyny nie oszukujmy się, to tylko facet
Dzięki Wam poczułam się o niebo lepiej. I wcale nie dlatego, że cieszę się z Waszych problemów! Absolutnie nie! Po prostu miło jest być w towarzystwie życzliwych osób, które nie oceniają, tylko wspierają.
Ogromny buziak dla wszystkich!vanessa, yourself, Cynamonek30 lubią tę wiadomość
-
yourself wrote:majówko
ja dzień przed wigilią dowiedziałam się, że ciąża obumarła. we wigilie mieliśmy powiedzieć wszystkim, ale nic w końcu nie mówiliśmy. nie chcieliśmy psuć świąt nikomu. na wigilii teściowa mojej siostry życzyła nam bąbla, żebyśmy się wreszcie coś zdziałali czy jakoś tak to szło. nie pamiętam, moje myśli tłoczyły się tylko wokół tego, że mam w brzuchu Aniołka, tyle tylko, że serduszko przestało mu bić... -
Ja jestem na przykład pełna takich uczuć. I co mam zrobić? Przecież na siłę tego nie zmienię- NIE DA SIĘ. Lepiej już chyba zaakceptować te uczucia niż starać się udawać przed sobą, że się cieszę z czyjejś ciąży, jak łzy mi lecą, nie spię po nocach, cierpię.
Tego się nie da zrobić. -
Właśnie przez życzenia prokreacyjne i przy tym głupkowate usmieszki nie odwiedzam rodziny w święta bo skoro nie trawie tych świą to wole je chociaż bez nerwów przeżyć a nie dokładać sobie stresów
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 marca 2014, 10:51
-
Iownka wrote:Ja jestem na przykład pełna takich uczuć. I co mam zrobić? Przecież na siłę tego nie zmienię- NIE DA SIĘ. Lepiej już chyba zaakceptować te uczucia niż starać się udawać przed sobą, że się cieszę z czyjejś ciąży, jak łzy mi lecą, nie spię po nocach, cierpię.
Tego się nie da zrobić. -
vanessa wrote:Właśnie przez życzenia prokreacyjne i przy tym głupkowate usmieszki nie odwiedzam rodziny w święta bo skoro nie trawie tych świą to wole je chociaż bez nerwów przeżyć a nie dokładać sobie stresów
vanessa lubi tę wiadomość
-
Ida wrote:Nie wiem, ja postrzegam to tak, że zachodzę w ciążę dla siebie i dla mojego męża. Nie dla rodziców, dziadków czy teściów. A tym bardziej nie dla koleżanek czy ciotek-klotek. Nie mam zamiaru swoim brzuchem komuś czegoś udowadniać. Brzydzę się takim podejściem, według mnie jest obrzydliwe chwalić się ciążą, by komuś pokazać, że jestem lepsza...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 marca 2014, 10:56
Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
Ida wrote:Nie wiem, ja postrzegam to tak, że zachodzę w ciążę dla siebie i dla mojego męża. Nie dla rodziców, dziadków czy teściów. A tym bardziej nie dla koleżanek czy ciotek-klotek. Nie mam zamiaru swoim brzuchem komuś czegoś udowadniać. Brzydzę się takim podejściem, według mnie jest obrzydliwe chwalić się ciążą, by komuś pokazać, że jestem lepsza...
-
majowka wrote:Ejjj ale ja przecież właśnie to powiedziałam, że nie tłumaczę się bo to niczyja sprawa. A pracą się nie zasłaniam.Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami.
-
Bez urazy ale chciałam Wam dziewczyny opowiedzieć swoją historię, że wyluzowanie mi pomogło ale oczywiście zostałam niemiło przyjęta bo rocznik 94 to co ja tam wiem. Może zamiast wątku załóżcie sobie kółko wzajemnej adoracji skoro osoby z zewnątrz, które wcześniej nie miały z Wami do czynienia nie mogą się odezwać? Skąd mogę wiedzieć ile macie lat i czy na coś chorujecie czy nie? Ale to chyba nie powód żeby być nie miłym? Więc adorujcie tu siebie nawzajem a ja z miłą chęcią więcej tu nie zajrzę Mimo wszystko, powodzenia!
Dotty84 lubi tę wiadomość