35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Magdala wrote:Nie w pl. Ja tez w uk mieszkam. Dlatego wlasnie pomyslam, ze mozesz skorzystac z mojej wiedzy.
-
AsiaPoli, to cholernie przykre, że w takim momencie musisz się jeszcze sama zajmować tym wszystkim. Tak, wiem, że są zwolennicy takiego systemu leczenia, ale ja do nich nie należę.
Cholera...
Robiłam drugą prowokację białkiem mleka krowiego i klapa
Dla niewtajemniczonych - mój syn ma skazę białkową, czyli nie toleruje białka mleka krowiego. Objawia się to wysypkami, ulewaniem itp., ale nie będę w szczegóły wchodziła. W związku z powyższym karmiąc go piersią musiałam sama przejść na dietę bezmleczną i tak już 10 miesięcy się bujam. Najbardziej brakuje mi teraz sera, wcześniej marzyłam o latte z dużą pianką, ale przy poprzedniej prowokacji (wprowadzenie białka do diety matki i obserwowanie dziecka) wypiłam taką kawę i się rozczarowałam. Inaczej zapamiętałam jej smak. Teraz za to zjadłam przy okazji trochę ptasiego mleczka i też to nie to. Ale żółty ser... pizza teraz dwa miesiące bez bialka krowiego, a później zobaczymy. Chociaż wygląda, że trafił mi się ciężki przypadek.-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
nick nieaktualnyDzień dobry. Za dużo ostatnio na głowie, ciężko się skupić na czymkolwiek. W pracy zapierdziel taki, że nie wiem już jak się nazywam. W domu co chwilę coś wyskakuje. Jeszcze załatwianie rzeczy odnośnie ślubu... dzwonienie po fotografach, dj'ach itp. Całe szczęście, że zarezerwowaliśmy już salę. Marzy mi się kilka dni nicnierobienia.
-
Witam
ja po wizycie wielowodzia nie mam już Zosia waży 2400g i wszystko ok szyjka zamknięta mogę na razie spać spokojnie torby i tak jeszcze nie pakuję następna wizyta 2 listopada
potem będę się pakować
samochód mojego męża się skiepścił więc oddałam mu swój i zostałam bez auta mam nadzieję ze szybko zrobią bo bez auta jak bez ręki a pożyczać nie lubię
pobrał mi GBS i czekam na wynik ma być we wtorek
jestem ciekawa co z Kometą miała mieć wywoływany poród jestem ciekawa z jakim efektem
Myślę ze po tych złych dniach na forum teraz będą tylko lepszeDobrawa, BISCA, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyEmika witamy.
I dzień dobry ogólnie. Piątek... w końcu. Chociaż dzisiaj trochę załatwiania jeszcze, bo mój zmyka na weekend na uczelnie więc ja zostaje z kwestiami obdzwonienia fotografów i DJ'ów. No ale i tak ja jestem ta gadająca . A jutro jadę mierzyć sukienkiEmiKa lubi tę wiadomość
-
Dobry choć nie wiem czy dobry...
Jestem dzisiaj masochistka , w 9 dpo zrobiłam testa żeby obudzić szybciej rano i znowu mi sprzedali wadliwy towar z jedna krechą
Pogoda już bardziej brzydka być nie może, protestuje i chcę złotej pięknej jesieni...marzy mi się widok lasów w kolorach ...a tak to oglądam wodę płynącą z rynny.kapturnica, kicia 123, Ruda Paskuda, BlackCatNorL lubią tę wiadomość
Żyj chwilą ! Chyba, że chwila jest nieprzyjemna, w takim przypadku zjedz ciasteczko. –Ciasteczkowy Potwór -
brrrry
taaaak, pogoda fatalna, ponuro, mokro i się nic nie chce.
Mysza, jak tam? a gdzie Paszcza? a Biszkopt? Sandra nadal się toczy? eeeech brakuje mi brzuchow w awatarach.
no nic, chyba idę swój obejrzeć sprzed 11 miesięcy... a dopiero urodziłam
a tak żeby trochę powkurzac, to brzuch mam płaski, a waga pokazuje 48 kg
i tak, wiem, że niedługo może mi dupa urosnąć, a waga się zepsuje i będzie pokazywać plus 10, ale na chwilę obecną mam to w podogoniu-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
*aga* wrote:Dobry choć nie wiem czy dobry...
Jestem dzisiaj masochistka , w 9 dpo zrobiłam testa żeby obudzić szybciej rano i znowu mi sprzedali wadliwy towar z jedna krechą
Pogoda już bardziej brzydka być nie może, protestuje i chcę złotej pięknej jesieni...marzy mi się widok lasów w kolorach ...a tak to oglądam wodę płynącą z rynny.
Zjedz ciasteczko
A serio, 9 dpo troche wczesnie. Moze jutro ? Kciuki !*aga* lubi tę wiadomość
-
Hej Morek toczy się toczy a brzuch mój raczej w żaden avatar się nie wciśnie Termin mam na około 21 listopad więc jeśli Zuzia będzie terminowa dziouszka to.jeszcze miesiąc toczenia mi został. A Ty powinnaś się brać za tycie a nie chudniecie. Fstyc się żeby tu o tak malej wadze wspominać, ale nic jak to mówią przyjdzie kryska na matyska se se se
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 października 2016, 16:57
kapturnica, moremi, BISCA, Ruda Paskuda lubią tę wiadomość
-
sandra80 wrote:Hej Morek toczy się toczy a brzuch mój raczej w żaden avatar się nie wciśnie Termin mam na około 21 listopad więc jeśli Zuzia będzie terminowa dziouszka to.jeszcze miesiąc toczenia mi został. A Ty powinnaś się brać za tycie a nie chudniecie. Fstyc się żeby tu o tak malej wadze wspominać, ale nic jak to mówią przyjdzie kryska na matyska se se se
moremi, BISCA lubią tę wiadomość
-
Potwierdzam, Morek jest chudy jak patyk od kaszanki.
My dzis bylismy na malej wycieczce w gorach, jesień w No jest przepiekna, jesli jest słońce Dzisiejsze widoki naprawde zapieraly dech w piersiach, a przeciez widzialam juz tu niejedno. A poniewaz bylam tylko z corka ( chlopaki zostali w domu) to zrobilysmy sobie kardio - prawie biegiem na gore. Uwielbiam ten pot na plecach i zmeczone miesnie.
Mamy tez remont pokoju Adasia, w poniedzialek koniec i mozna jechac do ikea po meble. Nienawidze remontow...krycha.stara, moremi, BISCA, Bozia3, Luna76 lubią tę wiadomość
-
Hej dziewczyny, ja z raportem. Nie byłam w stanie szybciej pisać, za słaba byłam.
W środę wieczorem założyli mi cewnik foleya (balonik) żeby przygotować szyjkę do akcji. Rozwarła się na 4cm do rana. Sala porodowa powitała mnie o godzinie 8:00. Po godzinie szyjka miała już tylko 2cm. Poszła do tego czasu kroplówka z nawodnieniem, glukozą bo bez śniadania, no i pierwsza oxy. Pojawiły się pierwsze, lajtowe skurcze. Posiedzialam trochę na piłce, jakoś zleciało. Badanie - szyjka pracuje, ale główka daleko, nie wstawia się do kanału. Ok. O 14stej przebicie pęcherza. Wodospad. Jednak to co pokazało usg było nic nie warte - nadal wielowodzie. Chyba drugie tyle co ze mnie spuścili jeszcze potem ze mnie wyciekało. Kolejne badania wykazywaly że szyjka powoli się może i rozwiera ale największy problem z główką - żeby to ona a nie np pępowina zatkała ujście i zaczęła napierać na szyjkę zero pionizacji i czekamy na leżąco czy półleżąco z podłączoną oxy. Już sobie nie poskakałam na piłce... Kolejne badania i sytuacja właściwie bez zmian, może trochę bliżej główka ale jeszcze daleko i wysoko. Ponieważ skurcze były już silne a zrobiło się późno dr stwierdził że zrobimy krótką przerwę i może choć trochę pośpię. Tiaaaa, sam se pośpij jak skurcze łapią. O czwartej w nocy kolejna, trzecia oxy. Znowu skurcze. Byłam załamana wiedząc jak długo będzie lecieć oxy i ile jeszcze tego mnie czeka. Wcześniej dostałam jakiś środek przeciwbólowy dozylnie teraz dostałam gaz żeby nie zakłócać akcji. Na zzo nie miałam szans, to już wiedziałam wcześniej. Gaz na mnie raczej nie działał, chyba że nasennie między skurczami. Za to mogłam sobie ustnik ściskać w zębach, zawsze to coś. Do rana zaliczyłam trzy zmiany położnych - każda fajna, starały się jak mogły. Skurcze były częste, jednak jeszcze nie takie jakie być powinny, a główka nadal gdzieś w polu. O godzinie ósmej (po dobie na sali porodowej) obchód, badanie. Sprawdzenie w papierach od kiedy nie ma postępu. Szyjka tym razem 8cm. Decyzja - damy pani szansę, jeśli za godzinę nic się nie zmieni to podejmiemy decyzję. Zaczęłam marzyć o cesarce. Popłakałam się mężowi bo chciałam tego uniknąć, ale już nie dawałam rady. W pełni mnie wsparł. Dopingował i wspierał cały ten czas, wymęczony patrzeniem na to jak się męczę. Więc o 9tej wizyta. Tym razem z ordynatorem. Znałam go bo robił mi prenatalne. Zbadał mnie i mówi do reszty lekarzy - jakiego porodu wy się spodziewacie? Przecież z tego nic nie będzie. I zwrócił się do mnie - kochanie, spisałaś się dzielnie i byłaś naprawdę wytrwała ale z tego nic nie będzie, proponuję Ci cięcie, co ty na to? A ja na to z ulgą - biorę. Mieli jeszcze jedno cięcie w trakcie, zaraz po nim miałam iść ja. Kolejna godzina czekania, ale w wielkiej psychicznej uldze. Nadal miałam skurcze. Dotrwałam jakoś. 10:10 byłam na sali operacyjnej. Przygotowania itd, wybrałam znieczulenie od pasa żeby być świadomą. Niestety moje wymęczone ciało nie zareagowalo. Sprawdzali w międzyczasie jak reaguję a ja schizów dostałam że jak tak dalej pójdzie będą mnie kroić na żywca. 10 min czekali aż stwierdzili że narkoza ogólna. Poszłam spać szczęśliwa. Obudziłam się i zaraz mąż przyszedł i przynieśli mi mojego malucha. Kiedy ja spałam mąż go kangurował. Przystawienie do piersi nie było udane, trzeba było zorganizować kapturki. Wtedy już tak - ruszyło. Nie mogłam podnosić głowy przez 12 godzin, nocka była ciężka mimo środków przeciwbólowych. Rana plus gorąco- ciągle w szpitalnej koszuli operacyjnej cóż - to nie bawełna. Rano pionizacja z pomocą położnej i prysznic też z położną. Oj było ciężko. No nie ukrywam, dziś też jest jeszcze ciężko, ale najgorsze jest wstawanie z łóżka.
Mimo tego całego wysiłku nie żałuję, bo zrobiłam co mogłam, a wielowodzie nie pomogło. Mogło się udać ale się nie udało. Dla żartu powiem, że mam teraz porównanie dwóch porodów za sobą i jak będę znowu kiedyś w ciąży od razu biorę cc. Teraz już nie będzie mi zależeć - mogą znowu być jakieś komplikacje, jedno cięcie "uprawnia" do wyboru sposobu rodzenia przy kolejnym porodzie no i blizna już i tak będzie. Drugi poród - jak to powiedział mój mąż - bez zbędnego pierd...nia.
A Kosmita? Urodził się zamiast w środę to w piątek, 21.10 o 10:46, z wagą 3380 i długością 58 cm. I jest śliczny, a my w nim zakochaniWiadomość wyedytowana przez autora: 29 października 2016, 12:00
Dziobak, kicia 123, *aga*, krycha.stara, Dobrawa, moremi, mama78, BISCA, Ruda Paskuda, gosia7122, Magdala, BlackCatNorL, anna maria, beates, Luna76, satori, megan8, slash lubią tę wiadomość