35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja się pocieszam tym, że z czasem będzie coraz cieplej i ciuchów trzeba będzie zakładać mniej, więc nie będę sie wkurzać, ze coś jest już za małe lub mnie ściska. Wrzuci sie na siebie koszulkę, getry i do przoduagafbh wrote:u mnie z podobnie, jeszcze tydzień temu mieściłam się spokojnie w 70C teraz 75C/70D aż się boje co będzie dalej

teraz to śpię w skarpetkach, których zalożyć już bardzo nie mogę, bo trudno się aż tak schylić. A śpię w nich dlatego, ze trudno mi przybrać wygodną pozycję do spania i najczęściej zwijam kołdrę i wkładam między nogi, a ja śpię odkryta
Trza se radzić
bliska77, szczęśliwa 2 lubią tę wiadomość
-
Ostatnio się uśmiałam czytając zapisek z pewnego bloga. Pozwolę sobie go zacytować:
Ciąża oblicze prawdziwe
16 stycznia 2014
No dobra co do samej ciąży poczułam się oszukana. Myśląc o stanie w jakim się wówczas znalazłam, oczom moim ukazywała się piękna pani biegnąca w na wpół rozpiętej białej koszuli przez zieloną polankę z brzuszkiem (takim ładnym, kształtnym, symetrycznie „ukulanym”), za nią jakiś Bambi radośnie potrząsający ogonkiem, ptaszki ćwierkały, motylki fruwały, ona uśmiech od ucha do ucha i generalne katharsis. W domu zawsze czysto bo czasu miała więcej, mąż zawsze dobrym słowem uraczył no i generalnie chodziła wszędzie, widywała ludzi i rosły jej coraz większe skrzydła z każdym dniem bliżej rozwiązania. Mądre książki poinformowały mnie również, że stan ten, na który tak czekałam pojawia się w drugim trymestrze i że najpierw trzeba przejść przez swoje ale później już samo szczęście.
Otóż – taki wał!
Sraczka, zatwardzenie, foch, siusiu, sen, wory pod oczami ze zmęczenia i jeszcze więcej snu, siku znowu ale o dziwo nic nie leci, foch megatron – nadal nie rozumiem dlaczego on (partner zwany w lekturze GG) nie rozumie, że jak tak oddycha, to mnie wkur…za, w ogóle dziwnie się na mnie patrzy, nie wiem irytuje go czy jak, biedny w sumie przywalić mi nie może a pewnie chce, matko kochana znowu mnie ciśnie na kibel, no pęknie mi pęcherz, siadam, krople dwie i koniec, chyba żartujesz naturo!!
Rosnąć zaczęłam latem a raczej w równikowym tropiku bo lato pamiętam inne z dzieciństwa; jak się na rowerze jeździło czy chodziło „na trzepak” człowiek tak nie śmierdział a żar w oczy nie szczypał a tu proszę – plus czterdzieści na zewnątrz, ja plus 10 (kilogramów) i ten balast na przodzie, rewelacja sam seks. W spodniach typu jeans chodziłam nawet przy wrzeniu chodnika bo w letnich kieckach obcierały mi się nogi (uroczo). Lakier do paznokci na stopach zostawał tak długo jak sam nie odpadł albo się ukochany nie zlitował i mi nie starł. W ogóle dotykanie stóp i wiązanie obuwia na bezdechu łączyło się z wypadaniem oczu do ziemi i kolorem twarzy typu purpura biskupia.
Mniej więcej w połowie tego temperaturowego armagedonu zaczęły mi rosnąć cycuszki. Cycuszki…dobre, cyce, doje, wory dwa, wymiona, dobry Jezu co to było. A jak w tej swojej dostojności zaczęły polegiwać na brzuchu w upale z kosmosu, rozkosz.
Każda nasza podróż samochodem z GG kończyła się tak samo: „chce mi się siku zatrzymaj! Boże jak mi niedobrze, porzygam się, zatrzymaj! GG męczysz!, zatrzymaj! Szczaaaaaać! ZATRZYMAJ!
Mniej więcej pod koniec lata odmówiłam wychodzenia z domu i zostałam w wyrze, raz, że nie wyglądałam jak pani w białej koszul i jakoś nigdy nie biegał za mną Bambi a dwa ciężko mi było ustać. Bujanie się na prawo i lewo pomagało nie tylko podczas chodzenia ale również podczas wstawania z łóżka, co skrzętnie starałam się opisać w domu rodzinnym a technikę opanowałam do perfekcji. Prawo – lewo, prawo – lewo, buju buju i hop, zgrabnie jak sarna z leżenia do siedzenia ok 5 minut, później modlitwy do najświętszego kręgosłupa, przygotowywanie ciała i ducha na nadchodzące szarpnięcie i hop part II – stoję a właściwie gnę się bo o pełnym wyproście mogłam raczej zapomnieć. W nocy średnio wstawałam co 2 godziny na siku. Nie wspomnę już, że zazwyczaj uczucie parcia na pęcherz okazywało się być moim dzieckiem dosłownie na nim siedzącym i że często sikanie kończyło się niczym. No dobra – spacerem do kibla przez przeszkody, nocną gimnastyką a później 20 minutowym układaniem się do łóżka. Na to też potrzebowałam technik, ach złote czasy.
Jak przystało na kobietę targaną przez monsuny hormonów miałam jazdy. Z perspektywy czasu dziwie się, że jeszcze żyje bo sama siebie zadźgałabym tępą łyżką. Wzloty i upadki hormonalne kręciły się głównie koło mojego wyglądu, umówmy się wyglądałam jak mały traktor, któremu ktoś umalował reflektory myśląc że odmłodzi mu rocznik. Staranny make up tak finezyjnie rozpuszczający się w czterdziesto – stopniowym upale, zapach ciała jak po nocy obcierania się o wyposażenie siłowni, napuchnięte nogi i ręce, czwarty podbródek zrobiły ze mnie kobietę z niewielkim marginesem tolerancji na żarty i uwagi dotyczące wyglądu. Kiedy obcięłam i tak już wypadające włosy na krótko, doczekałam się różowego komentarza od mamy: „-w długich wyglądasz znacznie lepiej”. Nocy przepłakałam pół, zawodziłam jak sześciolatek a łzy wpadały mi do ust. Sprawca dziurawca siedział przy mnie i dziwnie się patrzył, niby coś tam pocieszał, próbował słowami „- w cale nie”, ale i on i ja wiedzieliśmy, że jak się nie zamknie może się skończyć srogo a w najlepszym wypadku usłyszy czułe: „-pytał cię ktoś o zdanie?!” i moje ulubione”-weź się”.
I tak mijał dzień za dniem, ja tocząca pianę na ustach, ja na toalecie walcząca z pęcherzem, ja nienawidząca świata, ja śmierdząca, ja ze śledziami za pan brat.
Co do jedzenia w ciąży – marchewka, świeże warzywa i owoce zdecydowanie przereklamowane. Moim ciałem zawładnął jakiś trol wredny, któremu w pełni podporządkowana jadłam ociekające tłuszczem kotlety, chińskie wynalazki i kiszone ogóry. Najlepiej jak było pikantnie a będąc mniej finezyjną – jak paliło rurę. O tak, do tej pory czuje ogień po tajskim kurczaku. I bynajmniej nie tylko w gębie…
W międzyczasie zaliczyliśmy wypadek komunikacyjny znajomych, gdzie w szpitalu pani pielęgniarka myślała, że po prostu jestem gruba jak świnia a jak się dowiedziała, że to ciąża wydała z siebie urocze „-Aaaa, no właśnie widziałam, że pani taka nie najmniejsza” zabawne do prawdy, wesele innych znajomych (jak patrze na zdjęcia siebie z tamtego okresu to mi się z rozpaczy laktacja na chwile zatrzymuje) i wyjazd z mamą i pięćdziesięcio kilowym psem nad jezioro w przyczepie campingowej typu „Niewiadów”.
Jak ktoś nie wie- do tej przyczepy zazwyczaj mieści się Pan Cieć na co drugim osiedlowym parkingu i zaczyna już być ciasno. Nas była trójka, prawie czwórka i wielkie czarne bydle…rewelacja.
Pierwsze rozstępy pojawiły się dość późno bo może na 3 tygodnie przed rozwiązaniem. Do tej pory żyłam w przeświadczeniu, że mnie ta przyjemność ominie bo przecież codziennie smarowałam się kremami za miliony marsjańskich dolarów i skórę miałam taką silnie ukrwioną, i woda mi się w organizmie nie zatrzymała i och i ach. I co? – wiadro. Pierwszy wypatrzony przez GG. Podszedł do wiecznie rozgogolonego brzucha (słowo „rozgogolony” nie istnieje według słownika języka polskiego, ale jak może nie istnieć skoro moja mama całe szkolne życie wołała za mną „-Chyba żartujesz, że wyjdziesz taka rozgogolona?!”) i wykonał ruch jakby zdrapywał strupek. Później dziwnie wymieniliśmy się spojrzeniami a on swoje nagle urwał, wyszedł do kuchni i zmienił temat. Ja swojego brzucha od dołu nie widziałam, więc ciężko było stwierdzić o co chodzi, ale po tym milczeniu i niezręcznej ciszy wiedziałam, nosz kurza mać, rozstęp!! Znowu przepłakane popołudnie, ogólnie kupa psychiczna i samoocena na poziomie minus dzisięć. Kto nigdy nie doświadczył niemocy ogolenia sobie pitki nie wie i nigdy się nie dowie w jakim stanie psychicznym jest kobieta.
Nie wspomnę o goleniu nóg. Jakim goleniu skoro nóg nie widać!?
Krok po kroku zmierzaliśmy do końca tej romantycznej przygody z brzuchem, lada dzień na świecie miała pojawić się mała ja. Jak na zbawienie czekałam na pierwsze skurcze, miałam serdecznie dosyć wszystkiego. Na całe szczęście niedługo po pierwszym rozstępie zafundowałam sobie najdłuższe dziesięć godzin życia. Proszę Państwa ot zaczęłam rodzić, ale o tym kiedy indziej… to zdecydowanie temat na osobny post!
Niuta, bliska77, Simba, Bozia3, Bursztyn, polarmiś, Kate 75, samira, Panda, Reni, mysza1975, szczęśliwa 2, megan8, Żanet, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWitam! Temp na łeb na szyję w dół i sprawa jasna...psm taki, że M zjeb...jak bura suka schował się w kotłowni i dobrze, może w końcu posprząta...trzymam kciuki za Te z Was, które są jeszcze w górze
caffe, polarmiś, Bursztyn, Kate 75, samira, ania.g, Panda, bliska77, Simba, szczęśliwa 2, megan8, malgos741, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Dorka - nie załamuj się - wyżyj się i zacznij od nowa.....Dorka71 wrote:Witam! Temp na łeb na szyję w dół i sprawa jasna...psm taki, że M zjeb...jak bura suka schował się w kotłowni i dobrze, może w końcu posprząta...trzymam kciuki za Te z Was, które są jeszcze w górze

bliska77, Mango, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Też się uśmiałamBozia3 wrote:caffe opis super - przypomniałam sobie siebie sprzed 12 lat i dokładnie mogłabym się pod tym podpisać...

dodatkowo ma dziewczyna talent do opisywania różnych stanów/odczuć 
Jakby nie patrzeć, ciąża to nie tylko szok dla organizmu
odpadający lakier, zanik nóg 
Mój m musi mnie golić bo też se już nie widzę
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 stycznia 2014, 11:03
polarmiś, samira, bliska77, szczęśliwa 2, Mango, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Ja też rozstępy zobaczyłam dopiero po porodzie. Cały brzuch miałam gładki - ale był wielgachny. Nie widziałam pod spodem co się dzieje - jak urodziłam i zobaczyłam dół brzucha - a tam sieczka....No cóż - życiecaffe wrote:Też się uśmiałam
dodatkowo ma dziewczyna talent do opisywania różnych stanów/odczuć 
Jakby nie patrzeć, ciąża to nie tylko szok dla organizmu
caffe lubi tę wiadomość
-
Czesc Dziewczynki
Jak na przyszla ewentualna matke wyrodna przystalo, mam kaca
a tylko pol butelki wina wypilam, lamiac tym samym znowu diete... No trudno...Mozna upasc, wazne zeby nie trwac w upadku 
Milej soboty
caffe, Bozia3, samira, Niuta, bliska77, Simba, szczęśliwa 2, megan8, malgos741 lubią tę wiadomość
-
Ale przynajmniej do czasu porodu byłaś happy z tego powoduBozia3 wrote:Ja też rozstępy zobaczyłam dopiero po porodzie. Cały brzuch miałam gładki - ale był wielgachny. Nie widziałam pod spodem co się dzieje - jak urodziłam i zobaczyłam dół brzucha - a tam sieczka....No cóż - życie

Potem doszły pieluchy, kupy
i człowiek na tym się skupił
a tak, to byś się martwiła rozstępami w ciąży 
Wiesz, co do tych spodni, to jednak chyba sa te. Przyjrzałam się przed chwilą moim i ten sznureczek jest, tylko rozwiązanie jest takie, że on jest umieszczony w połowie tego podwyższonego stanu. A ten podwyższony stan jest wywinięty na zewnątrz na zdjęciu. Także można w nich chodzić w początkowej ciąży, a potem odwinąć ten materiał i sięga pod cycki
nie uciskając brzucha, a sznureczki się rozciągają i nie trzeba ich w ogóle wiązać, bo na zewnątrz ich nie widać. Może one na zdjęciu nie wyglądają atrakcyjnie, ale zapewniam, ze tuszują wszelkie niedoskonałości
nawet na wieszaku tak fajnie nie wyglądają, jak na dooopie. A sznureczków na dole też ściągać nie trzeba, czyli można nosić "proste" nogawki lub jeśli ktoś lubi, ściągnąć je na dole.
Bozia3, Bursztyn, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Myślę, że smak wina zamortyzował trochę upadekBursztyn wrote:Czesc Dziewczynki
Jak na przyszla ewentualna matke wyrodna przystalo, mam kaca
a tylko pol butelki wina wypilam, lamiac tym samym znowu diete... No trudno...Mozna upasc, wazne zeby nie trwac w upadku 
Milej soboty
Bursztyn lubi tę wiadomość
-
A co do tych wyrodnych matek to bym się tak nie przejmowała
czasami jak człowiek musi coś robić, to po prostu musi i nie ma wtedy czasu na zastanawianie się czy się coś lubi czy nie. Mus to mus, trza zrobić i tyle. To tak jak z pracą. Nie zawsze się ją lubi, a chodzić trzeba, bo żyć jakoś też trzeba, Albo więc się siedzi w domu o chłodzie i głodzie, albo się pracuje, mimo, że się nie lubi lub nie chce.
Będzie dobrze
Jak się ktoś porzyga, to się porzyga, ale pieluchę zmieni i po sobie też posprząta
samira, Reni, Myszonek, malgos741, Mango, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
czesc kochane sle solonce dla ciezarowek fajnie sie Was czyta

U mnie ogolnie awanti od wczoraj do tego stopnia ze kompiel w ocenie odbyla sie w odleglosci 20 metrow od siebie, ogolnie generalnie wszystko do bani najbardziej zabolalo jak stwierdzil ze to cale zachodzenie w ciaze dziala mu na nerwy i czuje sie pod presja i wogole ma dosc tematu...wiec ja powiedzialam ze skoro tak i nie jest gotowy to ja tez mam dosc i zeby sie odwalil...gul w gardle bo mi sie smutno zrobilo ale ku r wa nie plakalam lza po policzku pociekla ale nie wylam i koniec... Obiecalam sobie ze sie nie odzywam a na ten temat nic a nic i zobaczymy co sie stanie ....poszed grac w siatke a ja sobie pomedytowalam i czuje sie swietnie a co i piernicze nie gotuje obiadu bo mi sie nie chce no i tyle musialam sie wygadac
Milego dnia Wam zycze i relaksacyjnych pogawedekWiadomość wyedytowana przez autora: 25 stycznia 2014, 11:36
caffe, Kate 75, Bursztyn, Reni, samira, Niuta, Dorka71, ania.g, inessa, bliska77, mysza1975, Simba, paszczakin, malgos741, Iwone, Mango, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Panda, przejdzie mu. Być może nastąpiło tzw. zmęczenie materiału. Każdego to dopada. Może ma tez trochę innych rzeczy na głowie i tak mu się wszystko zebrało naraz. Fakt, nie wiem czy jest świadomy tego, ze Cię zranił, ale myślę, że tak to tylko wyszło, nie chciał Cię urazićPanda wrote:czesc kochane sle solonce dla ciezarowek fajnie sie Was czyta

U mnie ogolnie awanti od wczoraj do tego stopnia ze kompiel w ocenie odbyla sie w odleglosci 20 metrow od siebie, ogolnie generalnie wszystko do bani najbardziej zabolalo jak stwierdzil ze to cale zachodzenie w ciaze dziala mu na nerwy i czuje sie pod presja i wogole ma dosc tematu...wiec ja powiedzialam ze skoro tak i nie jest gotowy to ja tez mam dosc i zeby sie odwalil...gul w gardle bo mi sie smutno zrobilo ale ku r wa nie plakalam lza po policzku pociekla ale nie wylam i koniec... Obiecalam sobie ze sie nie gadam na ten tem nic a nic i zobaczymy co sie stanie i zobaczym poszed grac w siatke a ja sobie pomedytowalam i czuje sei swietnie a co i piernicze nie gotuje obiadu bo mi sie nie chce no i tyle musialam sie wygadac
Milego dnia Wam zycze i relaksacyjnych pogawedek
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 stycznia 2014, 11:38
Panda, samira, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Dzień Dobry Kobitki !

Jakie przyjazne tematy na forum co za miła odmiana
Tak czytam o waszych ciuszkach brzuszkach i innych sprawach ciążowych to oczywiście wam zazdroszczę, przyznaję się bez bicia
Pocieszam się, że ciuchy mi zostały z czasów odchudzania przydadzą się kiedyś, bo mi się prawie cała rozmiarówka uzbierała, zwłaszcza spodni, dresów i sportowych bluzek, w czymś musiałam chodzić w okresie przejściowym,więc kupowałam rozciągliwe co by na dwa rozmiary starczyło. Choć jak pomyślę o dobieraniu wagi, to jest mały zonk, bo to przerabiałam, tylko bez ciąży
Mówi się trudno, najwyżej dietetyk znowu zarobi 
A ten fragment z bloga świetny
Bursztynku znowu grzeszyłaś, niegrzeczna dziewczynka
Ten kac potraktuj jako karę za swe niecne uczynki
Moremi dziś ma plusika i zieloną kropeczkę , dołączyła do nas w grudniu i się udało, gratulacje jeszcze raz !

Simba, a ty testowałaś ?
Paszczakin, a jak twoja ciąża, mdłości się zaczęły ?
Pozdrawiam wszystkie i udanego weekendu
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 stycznia 2014, 11:39
caffe, Panda, Bursztyn, samira, Myszonek, bliska77, malgos741, Mango, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
caffe wrote:Panda, przejdzie mu. Być może nastąpiło tzw. zmęczenie materiału. Każdego to dopada. Może ma tez trochę innych rzeczy na głowie i tak mu się wszystko zebrało naraz. Fakt, nie wiem czy jest świadomy tego, ze Cię zranił, ale myślę, że tak to tylko wyszło, nie chciał Cię urazić

to bylo zlosliwe i po prostu w czasie glupich wygadywan ale wisz to po prostu drazliwy temat i tyle tak jest zmeczony i pracuje bardzo duzo i tak jak mowisz kazde moje 'cos" dziala mu na nerwy no to mi dogadal. W sumie to sama mam dosc tematu chce juz byc w ciazy!!!! kuwa
caffe, samira, Myszonek lubią tę wiadomość
-
Panda wrote:czesc kochane sle solonce dla ciezarowek fajnie sie Was czyta

U mnie ogolnie awanti od wczoraj do tego stopnia ze kompiel w ocenie odbyla sie w odleglosci 20 metrow od siebie, ogolnie generalnie wszystko do bani najbardziej zabolalo jak stwierdzil ze to cale zachodzenie w ciaze dziala mu na nerwy i czuje sie pod presja i wogole ma dosc tematu...wiec ja powiedzialam ze skoro tak i nie jest gotowy to ja tez mam dosc i zeby sie odwalil...gul w gardle bo mi sie smutno zrobilo ale ku r wa nie plakalam lza po policzku pociekla ale nie wylam i koniec... Obiecalam sobie ze sie nie odzywam a na ten temat nic a nic i zobaczymy co sie stanie ....poszed grac w siatke a ja sobie pomedytowalam i czuje sie swietnie a co i piernicze nie gotuje obiadu bo mi sie nie chce no i tyle musialam sie wygadac
Milego dnia Wam zycze i relaksacyjnych pogawedek
Panda przytulam i rozumiem
Mój też na początku nie kumał i twierdził, że szał odstawiam, trzeba robić i tyle a nie badania witaminy sprawdzanie kiedy, teraz po kilku m-cach nie udanych i kilku wizytach u lekarza zakumał, że to nie takie proste i nie wygłasza głupot, a kłóciliśmy się co m-c. Będzie dobrze, oni wolniej to wszystko przyswajają
Panda, caffe, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Kate 75 wrote:Panda przytulam i rozumiem

Mój też na początku nie kumał i twierdził, że szał odstawiam, trzeba robić i tyle a nie badania witaminy sprawdzanie kiedy, teraz po kilku m-cach nie udanych i kilku wizytach u lekarza zakumał, że to nie takie proste i nie wygłasza głupot, a kłóciliśmy się co m-c. Będzie dobrze, oni wolniej to wszystko przyswajają
Dzieki Kate bo oni nie z innej planety tylko z odleglej galaktyki
wiem wiem haha
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 stycznia 2014, 11:51
caffe, bliska77, Andzia33 lubią tę wiadomość





