35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
szczęśliwa 2 wrote:ja tez taka ,znam chłopak 17 lat a mama sie boi ,że Patryś się przeziębi i że na obozie nikt sie z nim nie bawił , a zrobiła z niego niestety łamage do kwadratu tzn. zrobiła mu krzywde i albo sie chłopak od tego uwolni jak bedzie starszy ,albo bedzie z mamusią za rączke się trzymał mając lat 40 ...
znam faceta , co w wieku 30 lat sie kapał a mamusia siedziała przy wannie i sobie opowieści snuli rózne, moja koleżanka zwiała od niego bo nie dało się rady przegonic mamusi a facet nie widział problemu
ale znam tez rozpieszczone dziewczyny , które nie potrafia żyż z facetemale na to wpływ ma pewnie wieloletnie złe podejście rodziców a nie jedno przytulenie, albo jedna noc w łózku z mamą i tatą
To jest skaza, która będzie ciążyła całe życie na takim dziecku.szczęśliwa 2, bliska77 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyszczęśliwa 2 wrote:Bozia dobrze napisane
ale zobaczcie jak to wyszło napisałaś że" zaczyna szukać sobie substytutu w postaci kobiety"i doszłysmy do tego,ze może inaczej trzeba zajmować się chłopcem a inaczej dziewczynka
na pewno jest wieksze przyzwolenie na"rozmełmaną " córeczke niz synka
bo faceci przecież nie płaczą
co łączy się dla mnie z wypowiedzią Polarmisia o tych innych kulturach i matkach z dzieckiem na plecach czy w chuście
dopóki mały chłopak jest z matka jest pieszczony ale w pewnym wieku przechodzi inicjacje na mężczyznę i wtedy zajmuje się nim ojciec więc nie wiem czy u Nas mozna sie na tym wzorowaćtzn nie ma u Nas takiego przejścia że zajmuje sie matka później ojciec
Zazwyczaj dzieci mają tatę i mamę. Z biologicznego punktu widzenia przez pierwszy okres życia dziecka matka jest bardziej potrzebna, ale rozumiem że ojciec też uczestniczy w tym życiu, że obowiązki spoczywają na jednej i drugiej stronie. Bycie nierozmemłanym chłopcem? Co to znaczy? Zeby nie był mazgajem, lalusiem, niesamodzielnym? o to chodzi? Ale co ma piernik do wiatraka. Chodzi o pomaganie dziecku w przejściu pewnych etapów życia łagodnie i zgodnie z jego dojrzałością a nie kiedy nam się wydaje. Jedno dziecko zasypia samodzielnie drugie nie, jedno wskakuje na rowerek dwukołowy w wieku 5 lat drugi pokonuje ten etap w wieku 7, jedno dziecko zaczyna mówić w wieku roku drugie w wieku czterech lat itp. itd. Jedno ma potrzebę bliskości z rodzicem drugi nie. Ale nic na siłę bo my tak chcemy.
Ja nie wychowuję dziecka z myślą o herbacie na starość i zaznaczyłam w poście że nie o to chodzi.
szczęśliwa 2, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
caffe wrote:Dlatego ja planuję zakupić taki fotelik bujaczek, zeby mały mnie widział, ale żebym nie musiała go nosić na rękach.
http://allegro.pl/fisher-price-3w1-lezaczek-fotelik-bujaczek-m5598-i3950282904.html
dla mnie rzecz niezastąpiona. Nawet jak gdzieś jechaliśmy na dłuzej do znajomych to zabieraliśmy go ze sobą.caffe, samira, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
Iwone wrote:Ja miałam taki
http://allegro.pl/fisher-price-3w1-lezaczek-fotelik-bujaczek-m5598-i3950282904.html
dla mnie rzecz niezastąpiona. Nawet jak gdzieś jechaliśmy na dłuzej do znajomych to zabieraliśmy go ze sobą.Iwone lubi tę wiadomość
-
caffe wrote:Wydaje mi się, że takiego "dziecka" już wyprostować się nie da i nic dobrego z tego nie będzie, widać to po przykładach, które podałaś.
To jest skaza, która będzie ciążyła całe życie na takim dziecku.bo szkoda mi chłopaka
caffe, bliska77 lubią tę wiadomość
-
polarmiś wrote:że zapytam, ile znasz takich matek? Bo ja nie znam ani jednej, która by zrezygnowała z pracy na rzecz dziecka - zostawały z nimi tyle co dawały przepisy, czasami trochę wychowawczego.
Jedna - żona gościa, który na co dzień robi ogromną kasę. Mają dwójkę dzieci - 15 i 9 lat. Nie pracowała od początku - poświęcając się rodzinie. Stała się taką Zosią- posprzątać, poprasować - dom lśni - dzieci wszystkie badania porobione, jakieś dziwaczne szczepionki itp. Ona sama z wykształcenia krawcowa, a mąż prowadzi dużą własną firmę - zatrudnia sam ponad 60 osób. Przy każdej okazji przy głębszym - na wspólnych imprezach - muszę wysłuchiwać od niej - jak to ona się poświęciła - ile to ona znaczy dla tej rodziny - bez niej, to nic by nie działało - aj waj...tak sobie po cichu myślę, że z wygody nie zajęła się sobą albo z braku pomysłu na swoją karierę. Ona teraz jako szwaczka gdzieś tam w vistuli zarabiałaby z 800 zł - tyle to ona wydaje na waciki tygodniowo przy zarobkach i osiągnięciach męża. Ale to ona jest bohaterką - która jest nieszczęśliwa, bo się poświęciła dla rodziny rezygnując z własnej kariery (?!). Dziecko starsze obecnie chodzi do psychologa...pomimo niesamowitej i niezastąpionej ciepłej opieki matki. Młodszy ma problemy w szkole.szczęśliwa 2, megan8, Simba, Reni, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyIwone wrote:Ja miałam taki
http://allegro.pl/fisher-price-3w1-lezaczek-fotelik-bujaczek-m5598-i3950282904.html
dla mnie rzecz niezastąpiona. Nawet jak gdzieś jechaliśmy na dłuzej do znajomych to zabieraliśmy go ze sobą.teraz na pewno bym bujaczek zakupiła bo przy synu takiego nie miałam
Iwone lubi tę wiadomość
-
paszczakin wrote:No te 5 mln, to juz po odwirowaniu staruchow i trupów
Mc Gyvery to te najszybsze, tych bylo 20% z tej piatki.. Ale w porowaniu- wczeniej mielismy ich 20% z 25 mln...
paszczakin, malgos741, Kate 75, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
I druga historia.
Nieszczęśliwe małżeństwo - ona wielkie aspiracje - wyżej sra niż dupę ma - a gówno potrafi - skończona szkoła zawodowa. Sto pomysłów na biznesy, które opłaca mąż - znosi te jej wybryki. Sam jest gburem i chamem - czasami jej przyleje....Więc ona się izoluje od niego emocjonalnie, ale się nie rozwiedzie, bo za co będzie żyć - taka prostytucja małżeńska jak dla mnie...Jeden syn - ukochany mamusi - najpiękniejszy najlepszy na świecie. Wciąż ona obecna w jego życiu - bo ona go buduje, wspiera, jest jego świątynią - jednocześnie jest sama świątynią (!) tak się wyraża o sobie - nie je kiełbasy, bo to zanieczyściło by tę świątynię - no cyrk na kółkach. Syn ma 29 lat - wyrwał się do Anglii. Moja przyjaciółka miała mu pomóc - zaopiekować się nim, znaleść pracę, mieszkanie itp. Wszystko załatwiła, bo on sam nem tudu....Poszła z nim do sklepu - nie potrafił zrobić zakupów - nie umiał kupić 20 dkg wędliny, czy chleba - to się w pale nie mieści. Matka codziennie na skype z nim - musiał się cały pokazywać, bo ona musi się karmić jego twarzą. Wytrzymała bez niego w PL z pół roku - przyjechała tam. Zamieszkała z synem. Ten brutal mąż śle im pieniądze, żeby to towarzystwo utrzymać - no a oni się uduchowiają - rozwijają - ona go buduje, szuka mu kobiety - najlepiej angielki, żeby był ustawiony, razem na zakupy chodzą, na na basen. Dziewczyny, gdybym nie znała osobiście - nie uwierzyłabym...świat jest naprawdę kolorowyModlę się, żebym nie zwariowała i ja...
szczęśliwa 2, caffe, Simba, samira, Iwone, Reni, Niuta, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
megan8 wrote:i w gondolce można pobujać ,a mama na necie z wami teraz pisze
"
trochę niewyraźne ,ale na szybko
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/2bebae742d4daf79.html
i o to chodzi,żeby sobie radzićmegan8, Iwone lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNo dobra, przelamalam sie i wchodze do Was. Pukam i witam sie grzecznie! Przyjmiecie staruche pod swoj dach?
szczęśliwa 2, mysza1975, caffe, bliska77, Simba, samira, ania.g, Iwone, malgos741, Reni, sjoanka, Niuta, EwaT, Kate 75, angela, Żanet, Andzia33 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnycaffe wrote:A ja tam uważam, ze dziecko nie potrzebuje na co dzień 100% uwagi i poświęcenia.
Miałam możliwość zaobserwowania jak wychowują dziecko mama i babcia (moje sąsiadki). Do końca 6 roku życia chłopak chodził w pampersach. Nie wolno mu było biegać, bo się zgrzeje i będzie chory. Chodził na spacery z mamą i babcią za rączkę. Z nimi tez siedział grzecznie w parku na ławce i uczestniczył w obrabianiu dup innym ludziom. Ok. 17 w lato już miał czapeczkę na głowie i bluzę, bo zbliża się wieczór i będzie chłodno. Do końca podstawówki babcia nosiła mu plecak do i ze szkoły. Na przerwach chodziła do szkoły zeby go zaprowadzić do łazienki, bo samo może sobie nie dać rady. Dziwiły się, ze dzieci się z niego śmieją.
Po prostu zrobiły z dziecka kalekę.
Moja wypowiedź nie jest odpowiedzią na żaden z powyższych postówOpisałam sytuację bardzo skrajną, ale realną, z którą się spotkałam.
-
Bozia3 wrote:I druga historia.
Nieszczęśliwe małżeństwo - ona wielkie aspiracje - wyżej sra niż dupę ma - a gówno potrafi - skończona szkoła zawodowa. Sto pomysłów na biznesy, które opłaca mąż - znosi te jej wybryki. Sam jest gburem i chamem - czasami jej przyleje....Więc ona się izoluje od niego emocjonalnie, ale się nie rozwiedzie, bo za co będzie żyć - taka prostytucja małżeńska jak dla mnie...Jeden syn - ukochany mamusi - najpiękniejszy najlepszy na świecie. Wciąż ona obecna w jego życiu - bo ona go buduje, wspiera, jest jego świątynią - jednocześnie jest sama świątynią (!) tak się wyraża o sobie - nie je kiełbasy, bo to zanieczyściło by tę świątynię - no cyrk na kółkach. Syn ma 29 lat - wyrwał się do Anglii. Moja przyjaciółka miała mu pomóc - zaopiekować się nim, znaleść pracę, mieszkanie itp. Wszystko załatwiła, bo on sam nem tudu....Poszła z nim do sklepu - nie potrafił zrobić zakupów - nie umiał kupić 20 dkg wędliny, czy chleba - to się w pale nie mieści. Matka codziennie na skype z nim - musiał się cały pokazywać, bo ona musi się karmić jego twarzą. Wytrzymała bez niego w PL z pół roku - przyjechała tam. Zamieszkała z synem. Ten brutal mąż śle im pieniądze, żeby to towarzystwo utrzymać - no a oni się uduchowiają - rozwijają - ona go buduje, szuka mu kobiety - najlepiej angielki, żeby był ustawiony, razem na zakupy chodzą, na na basen. Dziewczyny, gdybym nie znała osobiście - nie uwierzyłabym...świat jest naprawdę kolorowyModlę się, żebym nie zwariowała i ja...
Bozia3 lubi tę wiadomość