37 lat, plan zajsc w pierwszą ciaze - czy to się może udać?

Też pomyślałam o Acofilu i Encortonie jeszcze.
No właśnie nas nie stać 🙈 to jest ogromna przeszkoda, bo jak na złość jesteśmy chyba w najgorszym dołku finansowym obecnie... Podowiaduje się o dofinansowania (bo wiem, że u nas dają 5tys) i ewentualnie jakieś raty 🙄 o ile to jest jakieś wyjście. No a jeśli nie to będziemy musieli czekać, żeby się odbić i dopiero wtedy

Nie będę owijać w bawełnę. My podeszliśmy bez dofinansowania, bo po pierwsze klinika, która wybraliśmy (i żałujemy) nie wystąpiła o nie, po drugie, chodziło nam o czas. Teraz już wiem, że wyszłoby pewno na to samo, ale ...
Samo ivf (punkcja, leki, kontrolę, mrożenie, badanie pgt, transfer) to w naszym przypadku ok.27 tys. Plus dodatkowe wizyty, badania, suplementy, cuda na kiju. Nie liczyłam nigdy dokładnie, ale ok 50 tys się zbierze.
Pytałam w innej klinice, jaki to koszt z dofinansowaniem, to, nie licząc leków, wizyt i badań, podali mi cenę 1,5 tys. 🤨 Pewno najtańszy "pakiet", ale różnica jest.
Zorientujcie się, jak to jest u Was. Do jakiego wieku refundują. Ważne, żeby zdążyć przed 40, z oczywistych względów, ale też że względu na leki. Ja np płaciłam ok.100 zł za lek, który bez refundacji kosztuje ponad tysiąc 😵‍💫
Co do Accofilu i Encortonu, to nie wiem, czy bez wyraźnych wskazań ktoś Ci to zapisze. Może wlew z Accofilu tak. Mi generalnie teraz tłumaczyli w klinice, a oni zawsze byli bardzo pro immuno, że trochę od tego odchodzą, że nie ma wyraźnych wskazań, że immunolog powinien przepisać, a oni nie są wcale tacy chętni, że nie do końca wiadomo, jak na dziecko to wpływa. Coś kręcą 😉
A, poza Endo, robiłaś sobie jakąś diagnostykę, typu insulinoodporność, kiry? Nie zachęcam, nie odmawiam. Ja kiry zrobiłam. Wyszły średnie. Kazali zbadać męża. Wyszło średnio. A leku i tak nie dostanę. Ważne, że tysiąc złotych poszło 😡

Ło matko... 50k to dla nas nie do przeskoczenia, nie ma bata. Braliśmy pod uwagę 15k 🙈 bo z wyliczeń cennika kliniki gdzie dziś idę tyle wychodzi z górka.
Badania wszystkie potrzebne mam i są ważne chyba do końca września (nie wiem już czy 3 miesiące czy pół roku, różnie mówią).
Kiry miałam badane i z tego co wiem są dobre, byłam u immuno i nie miał zastrzeżeń (kir bx i brakuje chyba 2 lub 3 tych z ds), ale w międzyczasie miałam 2 biochemy to nie wiem co teraz immuno by powiedział, czy nie trzeba leku na to.
Właśnie widzisz co klinika to inne postępowanie... Znajoma dostawała do transferu w sumie co chciała tak naprawdę a raczej ci zasugerowała.
Ja jestem z Krakowa i tutaj będziemy próbować.
IO miałam badaną, ale parę lat temu a obecnie i tak mam metformine 500 1x dziennie, Euthyrox i Bromocorn. Oprócz tego biorę Acard od owu, bo mam mutacje genetyczne i mam mieć heparynę od pozytywnego testu.
Ogólnie myślę, że jestem mocno przebadana, może kariotypy jedynie byśmy musieli z mężem zrobić.
A Wy nie chcecie się przenieść do innej kliniki? Skoro olewają niektóre wyniki

Nie, my już czekamy na transfer, to nie będziemy cudować. Wiesz, w Invikcie, jest kompletny brak takiego ludzkiego podejścia, tylko kasa. I to nawet nie jest wina lekarzy, ale jeśli jest ich tylko dwóch od ivf...Co wizyta, jestem u innego, oni potem nic nie kojarzą, trzeba od nowa opowiadać. To wkurza. No i brak kontaktu z nimi. Tylko maile do położnych ...
Kariotypy u nas były narzucone przez klinikę. Nie mieliśmy wyboru. Tylko już nie wiem, czemu. Może taka mają politykę.
To nie jest tak, że olewają. Accofil nie jest oficjalnie wskazany przy problemach z płodnością. To silny lek i ponoć nigdzie na świecie się go tak lekko nie podaje jak u nas. Na przykład w Czechach nie. Chyba że masz zlecenie od immuno, to nie dyskutują z tym. Tylko po co kazali badać męża, jak i tak nie mieli zamiaru podać leku? Bo badanie kosztuje chyba z 500 zł ? 😉

Cześć dziewczyny. Próbuje zajść w ciążę od 8 miesięcy, niestety bezowocnie. Dostalam od lekarza tabletki Clostilbegyt, niestety nigdzie nie można ich dostać... Pokladalam w nich spora nadzieję. Poza tym lekarz zlecił mi też badania min prolaktynę, wiecie moze w którym dc najlepiej ja zbadac żeby wyszła "wiarygodnie" ? Nie ukrywam, że mam ostatnio masę stresów, nieudane próby zajścia w ciążę z miesiąca na miesiac przezywam coraz bardziej, do tego stresująca praca i jeszcze ostatnio wyszła choroba w rodzinie, która dobiła... Już nie wiem jak sobie radzić, żeby nie zwariować... Sorry za te smety, ale potrzebowałam to z siebie wyrzucić

Od tego tu jesteśmy, żeby smętów wysłuchiwać.
Przykro mi , że nie idzie. U nas jest podobnie. Poza problemami z niepłodnością, inne problemy zdrowotne. Nasze i w rodzinie.
Ale...z prolaktyną jest różnie. Jedni mówią, że obojętnie, kiedy badać. Inni, że na początku cyklu. Ważne, żeby nie po stresie, po przespanej nocy, nie po seksie itp. Tak, na spokojnie, bo ona skacze od byle czego. Ja ostatnio badam między 2 a 5 dc.
Mam hiperprolaktynemię czynnościową i ona mi rozwala cykle. Były bardzo długie, bezowulacyjne, póki nie dostałam Bromorconu. On mi ładnie wszystko wyregulował. Nawet w dużym stresie prolaktyna mi nie skacze aż tak. Nigdy nie miałam mega wysokiej, ale nawet małe przekroczenie normy wszystko u mnie psuło
Miałaś kiedyś monitoring owulacji? Masz je w ogóle? Nie wiem, czy jest sens brać Clo, jeśli masz własną owulkę. To dość ciężko lek, można się nim krótko stymulować.

Cześć dziewczyny. Zazwyczaj udzielam się na innym forum. Ale przypadkiem trafiłam też tu i widzę, że nie jestem sama. Zbliżam się do 38 , a dzidziusia jak nie ma tak nie ma. Trochę starań. Podstawowe badania hormonow u mnie. I u męża. Problem męża z wytryskiem... polecono mi klinikę leczenia niepłodności, ale nie wiem jak się do tego zabrać.
Będziemy jeszcze próbować, ale chodzi mi po głowie to. Choć pewnie koszty ogromne

Witaj, koszty są. Jakie w naszym przypadku, pisałam nieco wyżej. Jednak jeśli problem leży "tylko" w wytrysku, na pewno aero poszukać dobrego androloga. Czy mąż miał badanie nasienia? Jakie badania już robiliście? Jeśli u męża jest ok, to może warto spróbować iui. Jednak nie więcej niż 2 razy, bo to się po prostu nie opłaca. Badałaś amh?

Aa ok Invicta, w Wawie?

Ja dziś miałam wizytę i wstępnie jesteśmy zakwalifikowani do in vitro. Długi protokół i myślę że może we wrześniu wystartujemy. Myślałam o sierpniu, ale dr od połowy jest na urlopie a mnie tak akurat wypada 2 połowa cyklu a wtedy mamy zacząć od wyciszania jajników i stymulacji później.
Dr powiedział mi kwotę 9,5k domyślam że, że dochodzą do tego jeszcze badania, ale większość i tak mam i są ważne do października. Mąż musi tylko krew przebadać i wymaz z cewki zrobić. Mam nadzieję, że zamknelibysmy się mimo wszystko w 15k. Dr to dość optymistycznie przedstawił i boję się trochę tak myśleć, bo zwykle u mnie wychodzi odwrotnie... No nic, czekamy.
Zastanawiam się tylko jeszcze czy w sierpniu nie podejść do inseminacji w szpitalu skoro i tak mamy na NFZ i wszystko już zrobione do tego 🧐 Bo jakbym miała za to płacić, to nigdy w życiu. Czy może jednak nie ma sensu stymulować niepotrzebnie już jajników przed ivf skoro i tak je trzeba wyciszać w tym długim protokole...

Macie już datę transferu teraz?

My leczymy się w Bydgoszczy, na zabiegi trzeba jeździć do Gdańska 😕
Mnie Invicta wkurza podejściem do pacjenta, bo nie powiem, że są nieskuteczni. W końcu doczekaliśmy się 5 ładnych zarodków. To że 3 były nieprawidłowe generycznie, to już nie ich wina. Jednak męczy brak kontaktu z lekarzem, dość duże ceny. U nas jest na dodatek po prostu za malo lekarzy. Praktycznie wszystkie wizyty umawiane na wariata, w dziwnych godzinach, co robiło mi problemu w pracy. Taka szarpanina przez pół roku potrafi wymęczyć.
Co do kosztów, nie pomogę, bo nie mieliśmy praktycznie nic. Tzn mąż miała badanie nasienia i hormony, ale sprzed pół roku. Ja miałam nowe hormony. I tyle. Tamte wyniki miał dobre. Powtórka wyszła zła i to wygenerowało nowe badania i koszty. Potem sama trochę robiłam badań, na wszelki wypadek.
No i samo badanie zarodków, nie wiem, czy macie zalecane, wyszło ponad 7 k. Mieliśmy też wszystkie możliwe procedury w związku z kiepskim nasieniem. U Was ten koszt może wyjść całkiem inny.
Nie wiem, co radzić. Z jednej strony masz tą szansę niemal za darmo. Z drugiej, faktycznie znowu szarpniesz sobie organizm, a przed ivf to niedobrze. Zwłaszcza, że długi protokół to znowu pełno leków. Ja miałam krótki, więc tylko mała dawka Menopur i luteina. Miałam bardzo lekka stymulację. Trochę na "czeski" sposób, bo luteiny raczej się nie daje podczas stymulki.

Dr powiedział, że nie będzie nam zlecał badania zarodków, bo nie wygląda byśmy potrzebowali (z naszych wyników). Mąż ma bardzo dobre wyniki a po diecie jaką miał wiosną jeszcze bardziej się poprawiły.

Ano właśnie, zaskoczyła mnie ta luteina do stymulacji 🤔 nie wiedziałam że się tak robi.

U mnie muszę powiedzieć, że dr jest pod telefonem cały czas. Jak siedziałam na wizycie to od razu odebrał tel.od pacjentki (słyszałam, że pytała jak długo ma czekać aż beta spadnie i @ przyjdzie dr wszystko jej wytłumaczył). Mnie też na koniec wizyty dał wizytówkę i że jak będę miała jakiekolwiek pytania już teraz to mam dzwonić lub pisać. No szok
Ta klinika jest jego, to może też stąd takie podejście.
Myślę, że zdecydujemy się na ten wrzesień, bo do października badania ważne. Najwyżej jak nie wyjdzie, to będziemy je powtarzać...

U nas o badaniu przesądził mój wiek i mężowa fragmentacja. W sumie się cieszę, że to zrobiliśmy, bo pierwszy transferowany zarodek to byłby pewno ten nieprawidłowy.
No w Invikcie nie dostaniesz się do lekarza bez zapisanej wizyty, choćby nie wiem co. Zero telefonów, sms. Nawet do kliniki nie można dzownic, tylko na infolinię i MOZE Cię połączą. Nie masz pojęcia, ile się przez to stresów najadłam. W innych klinikach jest różnie.

Parę lat temu jeździłam z byłym partnerem do Katowic do Invimed, więc wiem niestety jak wyglądają te sieciowki i ich praca... Miałam coprawda nr do swojej lekarki i zwykle odpisywała, ale finalnie byłam bardzo rozczarowana jej działaniem, bo nawaliła bardzo. Mieliśmy tam wtedy 3x IUI i powiedziałam, że moja noga tam więcej nie postanie.

To kiedy transfer u Was?

Nadal nie wiem 😕 W piątek kolejna, 4 w tym cyklu, wizyta. I może nie ostatnia. Pęcherzyk ma dopiero 13, 9 mm..

Ale to jak to, czekacie na naturalną owulację?

Jeszcze nie badałam amh, mąż ma skierowanie na badania nasienia. Dopiero zaczynam myśleć o klinice i kompleksie badań
Doczytuję, bo jestem w tym zielona

Tak, jestem na cykli naturlanym. Tzn może dostanę jakiegoś Ovitrelle, ale pęcherzyk kusi urosnąć i estradiol raczej też. Wczoraj był 129. Powinien być bliżej 200. Nie dopytałam też ile ma Endo.

Czytaj, czytaj, bo ja się z forum dowiedziałam więcej, niż od jakiegokolwiek lekarza. I to za darmo 😃
I też jestem zielona, mimo że w temacie ivf od pół roku.
Zróbcie badania i zobaczycie, co z nich wyjdzie.

Achaa ok. Czyli ja będę na sztucznym tak? 😅 Skoro mam zacząć końcem cyklu stymulację.
To na dniach będziesz miała transfer 🥰 dawaj znać! Będę trzymać kciuki

Nie, nie. Ty zaczynasz stymulację, czyli musisz brać leki. Ja też brałam. Na tym to polega 😉 Każda z nas ma trochę inne leki, jedne mają długi protokół syymulacji, inne krótki. To zależy od wielu czynników i od pomysłu lekarza na nas. Ja, na przykład, miałam krótki, z minimalną dawką leku. Potem będziecie decydować, przed transferem, czy będziesz go miała na cyklu naturlanym, czyli bez leków, czy na sztucznym, czyli najpierw taka sztuczna menopuaza, wyciszenie organizmu, potem właściwe przygotowanie, wywołanie owulacji itp. Jeśli masz własne owulacje, to pewno na naturalnym.