Pierwsze dziecko po 40stce
-
WIADOMOŚĆ
-
Jogi wrote:Hej! Zdecydowalam aie nie brac clo, pomysl byl stad, zeby miec duzo jajeczek i z prawego i z lewego, zeby zaskoczyc z lewego (drozny jajowod) ... Ale wiesz, ja mam owulacje bardzo ladna, pecherzyki rosna i w okolicy 22mm pekaja, cialko zolte wydziela duzo progesteronu. I tak co miesiac. I teraz tak, bede brala clo, porobia mi sie torbiele, rozreguluje sie, bede produkowac jak szalona, bo nie wiemy jaka bedzie reakcja na stymulacje (2tabletki mi zapisal) a nawet nie wiem jakie mam amh... Uznalam, ze to slaby pomysl i nawet zebralam sie na odwage i powiedzialam ginowi, ze spodziewalam sie po nim lepszych pomyslow. Chocby takiego ze czas na klinike nieplodnosci. Zapisalam sie do Invimedu (wizyta we wtorek), zrobilam amh (wynik mam nadz w pt) i bedziemy isc w strone invitro. Jak szybkim krokiem to przyznam ze ciut zalezy od amh. Takze zerwalam z moim ginem., zabralam dokumentacje. Takie decyzje. Moze i ta stymulacja nie jest takim najgorszym pomyslem, ale... jakos nie chce, tzn jak bym widziala cel np pobranie jajeczek do invitro to okay, ale tak pry nie wiadomo jak do konca droznych jajowodach? To nie chcialam. Czulam to bardzo mocno, ze tak nie chce i w to poszlam. Ja tez z tych co sie wahaja, tzn moze nie tyle wahaja co rozwazaja miliardy opcji. A zycie przewaznie ma inny scenariusz. Przeczytalam pare pamietnikow dziewczyn i sie przerazilam. Jedna np majc 29 lat miala brdzo niskie amh, byla w gina co miesiac, dwa. Pikene pecherzyki, pozniej wielokrotne stymulacje. Po 3 latach zrobili jej laparoskopie i okazalo sieze ma tylko 1 jajnik, a drugi owinjety jelitami, jajowodem, prawie niezywy. A 3 lata chodzila do lekarzy a oni widzieli owulke raz z jednego raz z drugiego jajnika. Omg! Takze ja, po 10 mies naturalnych staran zmieniam front. Takze na dzis takie mysli a u Ciebie jak sytuacja wyglada? Pewnie, ze chetnie sie powaham razem
jeden niedrożny jajowod i owu tylko po jego stronie zazwyczaj ale po stymulacji lekami (clo) była z obu jajników. Dodatkowo inseminacja
udała się 3.Córeczka ma 18 mcy
We wrześniu w 3 cs starań zaszłam w ciąże w 3 cs bez niczego ale poroniłam
Teraz 3 cykl na clo...i zobaczymy Jak się nie uda czas powiedzieć stop. -
Allende wrote:Jogi, kochana lekarze nie mogą mówić o jajeczkach, bo ich nie widzą bez mikroskopu się nie da. Chodzi o pęcherzyki, te mogą obejrzeć dzięki usg ocenić kształt, wielkość i stwierdzić czy są "dobrej jakości". Pęcherzyki mogą mieć cechy, które świadczą o ich prawidłowości, np. kształt, że okrągłe, mają jakiś tam wzgórek czy coś. Chyba wzgórek jajonośny i tam siedzi właśnie komórka jajowa (potocznie jajeczko), która jest tak mała, że gołym okiem nie widać.
Oj, to jak jesteście w niemczech to trochę tam posiedzicie... A jak sytuacja u Was koronawirusowa? Ludzie się stosują i siedzą w domach? czy życie biegnie po staremu? u nas się ludzie zmobilizowali, pustki na ulicach i zachowują odległości, noszą maseczki itd. Kto może to pracuje zdalnie.
Co do starań w tym czasie, ja się obawiam, że potrzebuję wspomagania medycznego i gdyby się coś działo to ciężko byłoby się dostać do szpitala
Tak czy siak narazie ciesze sie teraz dodatkowo ze nie wzielam clo, bo gdzie ja teraz ten monitoring bym miala. Pewnie musialabym w polsce zostac (tu pracuje), ale to tez bez sensu zeby obserwowac owulacje jak meza w okolicy brak
W niemczech duzo gorzej z tym #zostanwdomu, wiem doakonale jak to dziala w polace ladnie, ja pracuje na uniwerku, elegancko e-lerning zaczynamy, wszyscy sie stosuja, lacze sie na konferencjach ze studentami, innymi orowadzacymi i wszycy w dresikach przed kompkiem. W niemczech dopiero dzis zdecydowali o mocnych ograniczeniach, szkoly od dzis zamkniete, zamykaja restauracje, puby itd. Ale na ulicy zycie tetni. Jestem dumna z polakow ze naprawde bardzo sie starajaAllende lubi tę wiadomość
-
Betti37 wrote:ja byłam w takiej sytuacji
jeden niedrożny jajowod i owu tylko po jego stronie zazwyczaj ale po stymulacji lekami (clo) była z obu jajników. Dodatkowo inseminacja
udała się 3.Córeczka ma 18 mcy
We wrześniu w 3 cs starań zaszłam w ciąże w 3 cs bez niczego ale poroniłam
Teraz 3 cykl na clo...i zobaczymy Jak się nie uda czas powiedzieć stop.
Gratuluje córeczki! Przykro mi natomiast ze drugiemu dzieciaczkowi sie nie udalo
Dzieki za odpowiedz. Przemysle to jeszcze z ta stymulacja, ale mysle ze tak bez invitro albo inseminacji to nie bede sie stymulowac. Narazie odpuszczam. Pewnie nie powinnam, ale co zrobie? #zostanwdomu i pewnie ze dwa cykle pykną. -
Jogi wrote:Hej Kochana! Tak, oczywiscie chodzi o pecherzyki ja juz tak na zmiane mowie, swoja droga moj gin mi tlumaczyl ze troche zatkany jajowod to akurat nie problem bo jajeczko bardzo male. Kto je tam wie jaką droge biedne musi u mnie przejsc.
Tak czy siak narazie ciesze sie teraz dodatkowo ze nie wzielam clo, bo gdzie ja teraz ten monitoring bym miala. Pewnie musialabym w polsce zostac (tu pracuje), ale to tez bez sensu zeby obserwowac owulacje jak meza w okolicy brak
W niemczech duzo gorzej z tym #zostanwdomu, wiem doakonale jak to dziala w polace ladnie, ja pracuje na uniwerku, elegancko e-lerning zaczynamy, wszyscy sie stosuja, lacze sie na konferencjach ze studentami, innymi orowadzacymi i wszycy w dresikach przed kompkiem. W niemczech dopiero dzis zdecydowali o mocnych ograniczeniach, szkoly od dzis zamkniete, zamykaja restauracje, puby itd. Ale na ulicy zycie tetni. Jestem dumna z polakow ze naprawde bardzo sie staraja
Taaak, starają się naprawdę, aż jestem w szoku. Zawsze uważałam, że polacy to leniwy naród. A tu takie poruszenie... oczy przecieram ze zdziwienia. I cieszę się, że nasz rząd tak szybko zareagował, zanim liczba zakażeń liczona będzie w setkach. Obecnie mamy ponad 150, ale to nieuniknione. Sądzę, że już byłoby kilkakrotnie więcej, gdyby nie te decyzje o zamknięciach.
A my biedne, no cóż... każdy miesiąc na wagę złota, co za pech. Czasami się zastanawiam czy to złośliwość losu czy może opatrzność czuwa. Myślę jednak pozytywnie, mam ciągle nadzieję, że mimo wszystko się uda i trzymam za nas kciuki!!!
W sumie mamy trochę podobnie, ja wprawdzie ona jajowody drożne, ale jajniki nie działają równo. Prawy jak na lekarstwo, ale jak już mu się uda to skutecznie. Tyle, że to wypada raz na ruski rok i akurat w nieodpowiednim czasie, więc i tak dupa z tego. Można powiedzieć, że mam "niedrożny" jajnikJogi lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, tak a propos AMH i jakości komórek: mi pewna pani profesor mówiła, że bada się koło 2-3 dc żeby wynik był wiarygodny, a w celu podniesienia jakości zaleca koenzym Q10 i witaminę D (tzn. trzeba ją suplementować tak, żeby poziom był ciągle w normie). Nie przepadam za ta panią, ale to akurat nie zaszkodzi
Allende, jeśli początek starań i nie chcesz in vitro (co ja rozumiem, bo nie podeszłam - bałam się) to może spróbujcie naturalnie, a potem ew. inseminację? Znam przypadki 43l - udało się naturalnie. A u mojego szwagra w rodzinie starali sie o dziecko 10 lat i dopiero po 40tce się udało, więc historii pozytywnych znajdziemy wiele.
I moja kolezanka: 41l, ale to jej drugie dziecko.
A z tym koronawirusem to ja bym chyba też poczekała aż troszkę się ustabilizuje. Nie chodzi o koronawirusa, ale moja historia położnicza jest bardzo nieciekawa i aż strach myśleć co by było gdybym nie miała nieograniczonego dostępu do lelarzy. Poronienie "septyczne", non stop jakies krwawienia, izby przyjęć, patologia ciąży... Na szczęście nie każda kobieta, która zajdzie w ciążę ma takiego pecha
Jogi, Allende, sunrose lubią tę wiadomość
Aniołki 8tc 2016 i 6tc 2017
Kochana Kruszynka - hipotrofia 2019 -
Migotka, dzieki za pozytywny wpis. Witamina D na tapecie oczywiscie jest. Ja co prawda tylko vigantoletten lykam, ma 1000jednostek, ale za to jest lekiem a nie suplementem. Nad smakiem aie juz nie zastanawiam, lykam i juz. Pewnie ze jak jezyka dotknie to porazka, ale ja juz duza dziewucha jestem, biore to na klate
Popatrz, 2-3 dzien cyklu, ja kompletnie nieswiadomie sie wstrzelilam w 3 dzien. No i i tak szalu nie ma, ale okay, bez dramatu takze.
Co to koronawirusa to dzis czytalam o badaniaxh zrobionych dzieciom z ciaz zakazonych kobiet w chinach. Na szczescie wszystkie sa zdrowiaczki!
Migotka83 lubi tę wiadomość
-
Allende, wyczuwam ze u Ciebie tez jest taka mocna chec i przeczucie, ze jednak naturalne starania. Ja napisalam sobie w glowie ten invitro scenariusz, poumawialam sie i bez przekonania takiego na 100%, ale z rozsadkiem za pasem szlam do przodu a tu pandemia. Kto by pomyslal. I nie da rady teraz. Moze to znak...np. ze trzeba bylo zaczac duzo wczesniej, haha No juz pusty smiech mnie ogarnia, ale kurde nawet jakby sie zaszlo w ciaze to glupiej bety sie teraz nie zrobi bo wszedzie wirus. W niemchech to juz w ogole, siedze w domu, nie wylaze. Mamma mia.
Mowisz ze niedrozny jajnik, no tak jakby taki leniwiec troche z niego. A to jest tak ze ten drugi nadrabia i przewaznie z niego czy masz cykle bezowulacyjne.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2020, 22:00
Allende lubi tę wiadomość
-
Migotka83 wrote:Dziewczyny, tak a propos AMH i jakości komórek: mi pewna pani profesor mówiła, że bada się koło 2-3 dc żeby wynik był wiarygodny, a w celu podniesienia jakości zaleca koenzym Q10 i witaminę D (tzn. trzeba ją suplementować tak, żeby poziom był ciągle w normie). Nie przepadam za ta panią, ale to akurat nie zaszkodzi
Allende, jeśli początek starań i nie chcesz in vitro (co ja rozumiem, bo nie podeszłam - bałam się) to może spróbujcie naturalnie, a potem ew. inseminację? Znam przypadki 43l - udało się naturalnie. A u mojego szwagra w rodzinie starali sie o dziecko 10 lat i dopiero po 40tce się udało, więc historii pozytywnych znajdziemy wiele.
I moja kolezanka: 41l, ale to jej drugie dziecko.
A z tym koronawirusem to ja bym chyba też poczekała aż troszkę się ustabilizuje. Nie chodzi o koronawirusa, ale moja historia położnicza jest bardzo nieciekawa i aż strach myśleć co by było gdybym nie miała nieograniczonego dostępu do lelarzy. Poronienie "septyczne", non stop jakies krwawienia, izby przyjęć, patologia ciąży... Na szczęście nie każda kobieta, która zajdzie w ciążę ma takiego pecha
Migotka83, nie chciałam Cię męczyć pytaniami i cofnęłam się aż do początku wątku, żeby sprawdzić Twoją historię. Ale nic nie ma muszę więc zapytać: co u Ciebie obecnie? jak się potoczyły losy...? stopka nie jest zbyt optymistyczna, mam nadzieję, że ostatecznie wszystko się dobrze potoczyło? pozdrawiam ciepło i dzięki za wsparcie!Migotka83 lubi tę wiadomość
-
Jogi wrote:Allende, wyczuwam ze u Ciebie tez jest taka mocna chec i przeczucie, ze jednak naturalne starania. Ja napisalam sobie w glowie ten invitro scenariusz, poumawialam sie i bez przekonania takiego na 100%, ale z rozsadkiem za pasem szlam do przodu a tu pandemia. Kto by pomyslal. I nie da rady teraz. Moze to znak...np. ze trzeba bylo zaczac duzo wczesniej, haha No juz pusty smiech mnie ogarnia, ale kurde nawet jakby sie zaszlo w ciaze to glupiej bety sie teraz nie zrobi bo wszedzie wirus. W niemchech to juz w ogole, siedze w domu, nie wylaze. Mamma mia.
Mowisz ze niedrozny jajnik, no tak jakby taki leniwiec troche z niego. A to jest tak ze ten drugi nadrabia i przewaznie z niego czy masz cykle bezowulacyjne.
Taaak, ja cisnę na naturalny cykl a spróbuję sobie, zobaczymy co wyjdzie
mój lewy jajnik częściej działa ale nie pęka pęcherzyk. Prawy od święta, jak se przypomni, to zadziała i nawet mu to wychodzi... co z tego, jak akurat wtedy nie ma starań muszę ucelować jakoś w cykl z prawym. Trochę się więc nabiegam po lekarzach, co jest w obecnym czasie niemożliwe, więc... ogarnia mnie wściekłość przez tego koronawirusa. Ale też podobnie jak Ciebie, czasami napada mnie pusty śmiech, jak jakaś głupawka. I myślę wtedy że mam to w d... co ma być to będzie.Jogi lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
sunrose wrote:Lubię czytać takie pozytywne historie, że udało się po 40-ce. Napawają optymizmem
Obawiam się tylko, że naturalnie nie jest już tak łatwo a my na in vitro nie zdecydujemy się.
Więc pewnie szanse mamy mizerne.. diagnostyka niestety wiadomo teraz słaba tak samo dostęp do lekarzy ale starań nie przerywamy. Mam nadzieję, że już niebawem normalność w życiu zacznie powracać.
A Ty z czym się borykasz? oprócz wieku bo z tym to my tutaj wszystkie -
sunrose wrote:Lubię czytać takie pozytywne historie, że udało się po 40-ce. Napawają optymizmem
Obawiam się tylko, że naturalnie nie jest już tak łatwo a my na in vitro nie zdecydujemy się.
Więc pewnie szanse mamy mizerne.. diagnostyka niestety wiadomo teraz słaba tak samo dostęp do lekarzy ale starań nie przerywamy. Mam nadzieję, że już niebawem normalność w życiu zacznie powracać.
A mogę zapytać, dlaczego nie chcecie spróbować in vitro?41 lat
- 2 x IUI
- 1 procedura - 1 zarodek: 3 doba, 8AA
- Badania immunologiczne - totalnie rozchwiane cytokiny - encorton
- Mutacje MTHFR a1298c, PAI 1 - włączone heparyna i acard
- 2 procedura - 2 zarodki: dwudniowe 4AB
- Szczepienia limfocytami męża w Łodzi
- 3 procedura - 1 zarodek, blastuś 5AB
7 dpt 57 😍
9 dpt 157,7
12 dpt - 485,9
15 dpt - 1764
19 dpt - 7256 😁
25 dpt - 💖 😍
-
Allende wrote:Migotka83, nie chciałam Cię męczyć pytaniami i cofnęłam się aż do początku wątku, żeby sprawdzić Twoją historię. Ale nic nie ma muszę więc zapytać: co u Ciebie obecnie? jak się potoczyły losy...? stopka nie jest zbyt optymistyczna, mam nadzieję, że ostatecznie wszystko się dobrze potoczyło? pozdrawiam ciepło i dzięki za wsparcie!
Kocham ją ponad wszystko. Zapewne te problemy wynikają z mojej winy, ale jak widać nie zawsze znajdziemy odpowiedź.Aniołki 8tc 2016 i 6tc 2017
Kochana Kruszynka - hipotrofia 2019 -
Migotka83 wrote:Allende, u mnie wiele lat walki... W tym czasie 2 poronienia. Starania naturalne bez żadnego wspomagania (jakoś nie przekonałam się do in vitro). Właściwie przyczyny nie poznaliśmy. Nie pamiętam amh, ale miałam ciut za wysokie i do tego dodatnie przeciwciała ANA. Kupa kasy na wizyty i badania i nic... Aż odpuściłam. Zaczęłam układać sobie w głowie życie bez dziecka i nagle pyk: ciąża. Oczywiście bardzo zagrożona, krwawienia cały pierwszy trymestr itd... Potem zły test pappa (wysokie ryzyko zespołu Downa) ale na amniopunkcje się nie zdecydowałam. Bez względu na wszystko nie chciałam stracić tego dziecka. Na usg połówkowym okazało się, że Mała za wolno rośnie. Znowu pełno lekarzy itd... Skierowali mnie do szpitala o najwyższym stopniu referencyjnosci, tam trafiłam na patologię z rozpoznaniem hipotrofii (ale jej przyczyna nie była znana). Ciążę rozwiązali w 37tc. Córeczka urodziła się bardzo malutka, rozwija się dobrze tylko nadal jest maleńka. Wogóle nie chce jeść. ZD nie ma. Przyczyna hipotrofii nadal nie znana. Mieliśmy ją po sezonie grypowym (bo nie może chorować) dalej diagnozować ale jest co jest. Codziennie drżę o jej zdrowie, sama jestem na skraju wyczerpania po tym co przeszłam. Sytuacji nie polepsza fakt, że teraz do żadnego lekarza dostać się nie można...
Kocham ją ponad wszystko. Zapewne te problemy wynikają z mojej winy, ale jak widać nie zawsze znajdziemy odpowiedź.
Jejku, nie wiem nawet co powiedzieć. Z jednej strony cudnie, że córeczka z wami jest. Z drugiej nie znam sie na tym, z czym się wiąże ta choroba i jakie jest ryzyko że coś się źle potoczy. Czy jest opcja, że mała później nadrobi i nie będzie konsekwencji obecnego stanu? Jesli tylko to możliwe to oczywiscie trzymam wszystkie kciuki!! 😘Migotka83 lubi tę wiadomość
-
Jeszcze Was zapytam dziewczyny - poradźcie. Mam zielone światło na podanie zastrzyku na pęknięcie. Piękny pęcherzyk jest. Ureaplasma wyleczona. Ovitrelle siedzi w lodówce. Co czynić?? 41 lat na karku i ten cholerny koronawirus. Pytałam panią doktor o radę, to asekuracyjnie odpowiedziała. M.in. ze nie ma badań o wpływie zakażenia koronawirusem na tak wczesną ciążę. Z drugiej strony sobie dopowiedziałyśmy, że pozniej, może w czerwcu jak już zacznie wygasać, to i tak można go złapać bo całkiem nie zniknie, a bedzie się wtedy mniej uważać... co racja to racja, ale strach i tak jest. Co Wy byscie zrobiły?
-
Też bym próbowała. Chyba że pracujesz w szpitalu lub w innym narażonym na zakażenie miejscu. Jeśli nie, trzeba próbować. Nie ma czasu na kilkumiesięczne zawieszanie starań. Może to właśnie TA komórka... Po 40-tce jeden na 10-12 cyklów przynosi dobrą komórkę.
carola12, Allende, Migotka83 lubią tę wiadomość
41 lat
- 2 x IUI
- 1 procedura - 1 zarodek: 3 doba, 8AA
- Badania immunologiczne - totalnie rozchwiane cytokiny - encorton
- Mutacje MTHFR a1298c, PAI 1 - włączone heparyna i acard
- 2 procedura - 2 zarodki: dwudniowe 4AB
- Szczepienia limfocytami męża w Łodzi
- 3 procedura - 1 zarodek, blastuś 5AB
7 dpt 57 😍
9 dpt 157,7
12 dpt - 485,9
15 dpt - 1764
19 dpt - 7256 😁
25 dpt - 💖 😍
-
nick nieaktualny