CLO
-
WIADOMOŚĆ
-
Opolanka 85 wrote:Hej dziewczyny. Czytam Was na bieżąco. Mi się nie udało. W tamtym tyg. widziałam serce, a dziś już nie było nawet zarodka - wchłonął się, poronienie samoistne. W poniedziałek idę do szpitala. To 8 tydzień. Nie krwawię, nie plamię, dławię się łzami. Po kilkunastu cyklach starań, 4 cyklach na clo, cieszyłam się moim szczęściem niecałe 4 tygodnie. Nie umiem sobie poradzić. W patologicznych rodzinach rodzi się tyle dzieci, nie potrafię tego zrozumieć, jak matka natura rządzi tym pieprzonym światem. Nie wiem co dalej. Lekarz mówi, że mogę ze szpitalem zaczekać, ale nie jestem chyba w stanie oczekiwać na to najgorsze. Tym bardziej, że nie wyobrażam sobie pójść do pracy w poniedziałek. Dał mi skierowanie i zapewniał, że nawet gdyby było czyszczenie, to od razu możemy się starać, jeśli psychicznie dam radę. Najchętniej to bym się napiła jakiegoś wina, ale nie wiem czy mogę. Mam dość.
((((
-
Jakie to wszystko jest pokręcone i niesprawiedliwe!!!!!!!!! Dziewczyny wiem że boli... Bardzo boli... Ale jedyny sposób aby to przetrwać to przekłuć ten ból w siłę do dalszej walki!!! Duchem jestem z Wami, dacie radę!!!Co ma być to będzie!!! I już!!!
jedno jest pewne trzeba cieszyć się życie... Bo jest później niż nam się wydaje!!!
-
Angie 31 wrote:a ile czasu minelo od pierwszego badania? moze te drugie badanie to byla jeszcze koncowka z tych plemnikow co produkowane byly.Chodzi mi o to ze u faceta nowe plemniczki produkowane sa co 3 m-ce nie tak jak u kobiet szczesciar co miesiac
Niestety poprzednie badanie było w samym końcu grudnia, więc już dużo czasu minęło...
Ja już po wizycie, miesiączki nie ma, bo endometrium pożal się Boże 2,5 mm... Mówiłam o wynikach męża i plan jest teraz taki, że za 3 tyg badam tsh, prolaktyne, testosteron i andro coś tam, czekam na miesiączkę swoją do 2 miesięcy max. i w 2-4 dc badam lh, fsh i pokazuje się z wynikami. W międzyczasie mąż do urologa, jeśli nic nie wyjdzie to do androloga i zobaczymy co z tym. A jeśli miesiączka w ciągu tych 2 mies się nie pojawi to wizyta i myślimy co dalej na bazie wyników, które dostarczę. Mówiłam mu też, że jestem instruktorka fitness i może wysilek jednak za duży i to blokuje, ale uspokoił mnie, żeby się nie spinać, że znajdziemy przyczynę.
Opolanka współczujętrzymaj się jakoś
jakies fatum dziś nad forum...
-
Zamiast zielonego mamy czarny maj.
Opolanko, strasznie mi przykro.
Totoro, plan jest więc trzymam kciuki.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 maja 2016, 14:19
Totoro lubi tę wiadomość
VI 2007 Przemek ,XI 2009 Aniołek 10tc
10 cs w tym 4 cykle z clo
Ciąża w cyklu niestymulowanym - sierpień 2016
Termin porodu: 30 kwietnia 2017
-
Dziewczyny bardzo wam współczuję
Totoro problem z miesiączka miałam od samego początku. Zawsze była nieregularna czasami zanikala na kilka miesięcy. 5 lat temu miałam stwierdzone pco. Najpierw na wyregulowanie dostałam luteine, ale ze względu na moje problemy z cera zastąpiono ja duphastonem. Dzięki temu pięknie wyregulowal mi się cykle. Jajniki zaczęły wyglądać jak należy. Zaczęłam mieć owulacje - potwierdzone w usg. Tylko że wtedy byłam zbyt młoda, studia i te sprawy więc jeszcze z mezem nie decydowalismy się na dzidzie. Po tym jak już pięknie wszystko mi się wyregulowalo pani dr odstawila mi duphastonem. Otrzymałam metaformax, którego nie tolerowane. Zmieniłam miejsce zamieszkania i tu zaczęły się schody. Cykle ponownie mi wydluzyly. Tutaj gdzie teraz mieszkam nie ma tej dobrej pani ginekolog. Duphaston już tak na mnie tak nie działa jak wcześniej. Niby teraz jajniki nie wyglądają jak policystyczne. Lekarz dał mi teraz clo na cztery miesiące. Jak nie pomoże to będę miała albo laparoskopie albo sprawdzanie droznosci jajowodow. Jak to nie zadziała to będziemy kierowani do kliniki leczenia nie płodności. To taka moja historia w skrócie. -
Strasznie mi przykro dziewczyny
Też straciłam ciążę i wiem, co to za ból
Dziś ostatni dzień brania Clo - lekko czuję jajniki . Raz prawy, raz lewy. To chyba dobrze? Mam nadzieję, że coś ruszyło i w poniedziałek na monitoringu się dowiem, że cos jednak z tej owulacji wyjdziePo 3 latach starań, w końcu z namiPola, 30.03.2018r.
moje dwa aniołki...
Aniołek, lipiec 2015, cp
Leonek, styczeń 2017, 28tc
-
Opolanka 85 wrote:Hej dziewczyny. Czytam Was na bieżąco. Mi się nie udało. W tamtym tyg. widziałam serce, a dziś już nie było nawet zarodka - wchłonął się, poronienie samoistne. W poniedziałek idę do szpitala. To 8 tydzień. Nie krwawię, nie plamię, dławię się łzami. Po kilkunastu cyklach starań, 4 cyklach na clo, cieszyłam się moim szczęściem niecałe 4 tygodnie. Nie umiem sobie poradzić. W patologicznych rodzinach rodzi się tyle dzieci, nie potrafię tego zrozumieć, jak matka natura rządzi tym pieprzonym światem. Nie wiem co dalej. Lekarz mówi, że mogę ze szpitalem zaczekać, ale nie jestem chyba w stanie oczekiwać na to najgorsze. Tym bardziej, że nie wyobrażam sobie pójść do pracy w poniedziałek. Dał mi skierowanie i zapewniał, że nawet gdyby było czyszczenie, to od razu możemy się starać, jeśli psychicznie dam radę. Najchętniej to bym się napiła jakiegoś wina, ale nie wiem czy mogę. Mam dość.
.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 maja 2016, 16:53
Adrian 19lat, Tomek 13lat, Aniołek [*] 9tc. 18.09.2015
hsg- podejrzenie obustronnej niedroznosci. 4.05. Laparoskopia - prawy jajowód udrożniony.
3.11 beta 178. 6.11 beta 786. 29.11 ❤
Moja Lenka ur.27.06.2018r. ❤ -
CzterolistnaKoniczyna wrote:Agnes bardzo mi przykro. Trzymaj się! Wiem, że może to zabrzmi źle i może dostanę po głowie od innych dziewczyn ale zawsze sobie myślałam, że jeśli by mi się to przydarzyło to pomyślałabym, że jeśli raz już prawie się udało to są duże szanse, że uda się już całkiem. Coś zaskoczyło. Bardzo trzymam kciuki, żeby szczęście się do Ciebie uśmiechnęło i zostało z Tobą już do końca. Mam nadzieję, że moje wypociny nie zostaną źle odebrane
Po prostu wydaje mi się, że nawet w trudnych chwilach trzeba znaleźć pozytywne ziarenko i się go trzymać. Z resztą dziewczyny tutaj są świetnym przykładem na to, że tak się da i że to działa.
Przesyłam Ci mega ciepłe uściski
Przyłaczam się,jest mi bardzo bardzo przykro
Koniczyna,dokladnie mam te same mysli ale wobec siebie,nie podłamalo mnie to poronienie a raczej dalo sile dalej walczyc.Po czterech latach staran pierwsza ciąza,choc Bog mi zabrał aniołka to chyba tym samym dał znak ze mam walczyc bo to jest mozliwe bym byla jeszcze mamą.Dlatego mimo porazek nie klękam a z czolem podniesionym do góry ide męźnie przed siebie,do celu.
TULE AGNES,Ta ciaza to swiatelko dla ciebie,znak ze kiedys sie uda.Teraz wyplacz sie,powsciekaj na swiat i niebawem wracaj,my tu czekamy na ciebieWiadomość wyedytowana przez autora: 27 maja 2016, 17:22
Antoś IVF,Julisia natural
-
Opolanka
jestesmy z tobą,jestes jednà z nas,jednà z sióstr więc twój ból to i nasz ból.Wiem co czujesz,czas jednak goi rany choc nigdy tego sie nie zapomina..Bardzo jest mi przykro,smutno.Tule mocno
Wiele razy to powtarzałam ale powiem raz jeszcze,zwłaszcza dziewczynom które dołują się cyklem z którego nic nie ma,ze znów @...wlasnie wole stracic cykl i walczyc w następnym niz przezyc znowu to samo co Agnes i Opolanka w tej chwili.Kazda pisze ze ja tak pozytywnie odbieram to ze beta negatyw,ze kolejny cykl i nic...uwierzcie,to zadna tragedia zaczynac od nowa,tragedia jest cieszyc sie szczęsciem przez chwile i zaraz go stracic.Dlatego im dluzej czekam tym bardziej jestem pewna ze doprowadzi mnie to do szczęsliwej mocnej ciazyOpolanka 85 lubi tę wiadomość
Antoś IVF,Julisia natural
-
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Strasznie mi źle. W poniedziałek idę do szpitala, nie chcę tracić czasu na czekanie, to chyba dla mnie jeszcze trudniejsze. Tym bardziej, że nie mam żadnych plamień, a beta jest w kilkunastu tysiącach. Jagna, nie umiem być tak wytrwała, jak Ty kochana. Czy któraś z Was miała kiedyś indukcję farmakologiczną poronienia lub łyżeczkowanie? Boję się, ale to chyba dla mnie lepsze niż czekanie i świadomość. Najgorsze, że nie znam grupy krwi, a w szpitalu powiedzieli, żebym przyniosła zaświadczenie. Chyba mi tam zrobią na cito, jak nie przyniosę? I mój lekarz mnie w*urwił, bo po przekazaniu mi tych tragicznych wieści, skasował mnie za usg ciążowe 150zł, no ja bym tego nie zrobiła. Myślałam, że chociaż jak za monitoring skasuje. No cóż. Dziewczyny, powiem Wam, że ja to czułam. Czułam też, że zajdę w ciążę zaraz po hsg. I od początku czułam, że pierwszą ciążę poronię. Mam jednak przeczucie, że z następnej będzie dziecko. Intuicję względem siebie mam od zawsze, oby dalej się sprawdzała. Kochane jesteście.31.05.2016 [*] 8 tydzień - wymarzony skarb oddalił się w czasie:(
-
Melduje że serducho bije ❤❤❤❤
130 uderzen/ min ❤❤❤ widziałam i słyszałam.
Dzidzia ma 1,05cm.
Malowanka 7 tydz 3 dni tak jak u Ciebie
Ale oczywiście już się martwię następną wizyta.. ale pani doktor powiedziała ze to normalny obiaw u kobiety ciężarnej - stres od wizyty do wizytyroma, Ladybird:), michasia-K, kate55 lubią tę wiadomość
03.04.15 [*] 4tc; 21.08.15 [*] 9tc.
PCO , mutacja genu MTHFR C677T heterozygta -
Opolanka 85 wrote:Dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Strasznie mi źle. W poniedziałek idę do szpitala, nie chcę tracić czasu na czekanie, to chyba dla mnie jeszcze trudniejsze. Tym bardziej, że nie mam żadnych plamień, a beta jest w kilkunastu tysiącach. Jagna, nie umiem być tak wytrwała, jak Ty kochana. Czy któraś z Was miała kiedyś indukcję farmakologiczną poronienia lub łyżeczkowanie? Boję się, ale to chyba dla mnie lepsze niż czekanie i świadomość. Najgorsze, że nie znam grupy krwi, a w szpitalu powiedzieli, żebym przyniosła zaświadczenie. Chyba mi tam zrobią na cito, jak nie przyniosę? I mój lekarz mnie w*urwił, bo po przekazaniu mi tych tragicznych wieści, skasował mnie za usg ciążowe 150zł, no ja bym tego nie zrobiła. Myślałam, że chociaż jak za monitoring skasuje. No cóż. Dziewczyny, powiem Wam, że ja to czułam. Czułam też, że zajdę w ciążę zaraz po hsg. I od początku czułam, że pierwszą ciążę poronię. Mam jednak przeczucie, że z następnej będzie dziecko. Intuicję względem siebie mam od zawsze, oby dalej się sprawdzała. Kochane jesteście.
Kochana, Twój ból i stan zrozumieją ten z Nas, które przez to przeszły, a jest Nas sporo.....
Ja miałam w dwóch ciążach sytuację, że zarodek przestał się rozwijać na etapie 6 tygodnia, ale poronienie miałam indukowane w 10 tygodniu, bo "samo się" nie wykonało.
Dobrze, że idziesz jak najszybciej do szpitala, bo przenoszenie hmmmmm, nawet nie wiem jakich słów użyć, obumarłego zarodka może się skończyć sepsą
w szpitalu i tak będiesz miała badaną betę, czy spada, usg potwierdzające brak obrazu zarodka w macicy, konsylium zbierze podpisy, że jest to proces nieodwracalny i dostaniesz zapewne cytotec dopochwowo, podpaskę jak książka telefoniczna i nie będziesz mogła się ruszać przez ok 6 godz, dobrze wcześniej nie pić zbyt dużo jeśli nie lubisz korzystać z basenu, po ok 2-3 godz poczujesz ból jak na miesiączkę po tych 6-8 godzinach pewnie zabieg ze znieczuleniem i w jego trakcie nastąpi łyżeczkowanie jamy macicy, sorry za techniczny opis, ja też wlałam wiedzieć jak to wygląda, nie bój się, samego zabiegu nie poczujesz, ok 15 min w głębokim śnie, jak jeszcze chcesz cos wiedzieć to pytaj śmiało
trzymaj się dzielna kobieto!Opolanka 85 lubi tę wiadomość
"nie spoczniemy, nim zajdziemy..."
-
Opolanka 85 wrote:Dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Strasznie mi źle. W poniedziałek idę do szpitala, nie chcę tracić czasu na czekanie, to chyba dla mnie jeszcze trudniejsze. Tym bardziej, że nie mam żadnych plamień, a beta jest w kilkunastu tysiącach. Jagna, nie umiem być tak wytrwała, jak Ty kochana. Czy któraś z Was miała kiedyś indukcję farmakologiczną poronienia lub łyżeczkowanie? Boję się, ale to chyba dla mnie lepsze niż czekanie i świadomość. Najgorsze, że nie znam grupy krwi, a w szpitalu powiedzieli, żebym przyniosła zaświadczenie. Chyba mi tam zrobią na cito, jak nie przyniosę? I mój lekarz mnie w*urwił, bo po przekazaniu mi tych tragicznych wieści, skasował mnie za usg ciążowe 150zł, no ja bym tego nie zrobiła. Myślałam, że chociaż jak za monitoring skasuje. No cóż. Dziewczyny, powiem Wam, że ja to czułam. Czułam też, że zajdę w ciążę zaraz po hsg. I od początku czułam, że pierwszą ciążę poronię. Mam jednak przeczucie, że z następnej będzie dziecko. Intuicję względem siebie mam od zawsze, oby dalej się sprawdzała. Kochane jesteście.
Strasznie mi przykroTo jest najgorsze co nas starające się o dziecko może spotkać
Ja miałam lyzeczkowanie bo krwawienia nie trzeba było wywoływać bo samo się zaczęło dzień przed zabiegiem, straszne regularne skurcze ale po dawce lek przeciwbólowych i nospy przeszło. A lyzeczkowanie chciałam bo nie chciałam tego wszystkiego przeżywać kilka dni i na to patrzeć bo chyba bym tego nie przetrwała.
Sam zabieg to nic strasznego jeśli można tak to nazwać. Uspili mnie na chwile. Po zabiegu tez ok, dwa dni lekkie plamienia. Oczywiście ok fizycznie bo psychicznie to wiadomo...
Trzymaj się jakoś ❤
Opolanka 85 lubi tę wiadomość
03.04.15 [*] 4tc; 21.08.15 [*] 9tc.
PCO , mutacja genu MTHFR C677T heterozygta -
agnes87 wrote:Wróciłam ze szpitala. Poronienie biochemiczne
może kiedyś do was wrócę
Kochana, przeżyłam to miesiąc temu....tulę mocno, kolejne doświadczenie za Tobą, paskudne, ale otrzepiesz się z popiołu i znów będziesz patrzeć w przyszłość z nadzieją, jeszcze nie teraz, ale na pewno kiedyś, dajcie sobie z mężem czas, tyle ile potrzebujecie, a potem będzie już tylko lepiej, musi być!!!!!"nie spoczniemy, nim zajdziemy..."
-
mamakejti wrote:Kochana, Twój ból i stan zrozumieją ten z Nas, które przez to przeszły, a jest Nas sporo.....
Ja miałam w dwóch ciążach sytuację, że zarodek przestał się rozwijać na etapie 6 tygodnia, ale poronienie miałam indukowane w 10 tygodniu, bo "samo się" nie wykonało.
Dobrze, że idziesz jak najszybciej do szpitala, bo przenoszenie hmmmmm, nawet nie wiem jakich słów użyć, obumarłego zarodka może się skończyć sepsą
w szpitalu i tak będiesz miała badaną betę, czy spada, usg potwierdzające brak obrazu zarodka w macicy, konsylium zbierze podpisy, że jest to proces nieodwracalny i dostaniesz zapewne cytotec dopochwowo, podpaskę jak książka telefoniczna i nie będziesz mogła się ruszać przez ok 6 godz, dobrze wcześniej nie pić zbyt dużo jeśli nie lubisz korzystać z basenu, po ok 2-3 godz poczujesz ból jak na miesiączkę po tych 6-8 godzinach pewnie zabieg ze znieczuleniem i w jego trakcie nastąpi łyżeczkowanie jamy macicy, sorry za techniczny opis, ja też wlałam wiedzieć jak to wygląda, nie bój się, samego zabiegu nie poczujesz, ok 15 min w głębokim śnie, jak jeszcze chcesz cos wiedzieć to pytaj śmiało
trzymaj się dzielna kobieto!31.05.2016 [*] 8 tydzień - wymarzony skarb oddalił się w czasie:(
-
moniaaa_1988 wrote:Melduje że serducho bije ❤❤❤❤
130 uderzen/ min ❤❤❤ widziałam i słyszałam.
Dzidzia ma 1,05cm.
Malowanka 7 tydz 3 dni tak jak u Ciebie
Ale oczywiście już się martwię następną wizyta.. ale pani doktor powiedziała ze to normalny obiaw u kobiety ciężarnej - stres od wizyty do wizytyu mnie dwa dni temu dzidziol mial 0.94mm więc widzę że w normie. W środę idę z wynikami, ciekawe czy będzie robił usg
moniaaa_1988, Mari123, Ladybird:) lubią tę wiadomość
1cykl z Clo kwiecień 2016 -udany