Inseminacja, IVF, a Kościół
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Mari123 wrote:W Polsce jak nie bedziesz chciec zmrozic, to mozesz oddac do adopcji. A co oddanie dle celow naukowych, dla doswiadczen? To sie nie robi?
-
Vaina wrote:Odświeżę trochę temat. Jestem osobą mocno wierzącą, praktykującą. W czerwcu poddałam się in vitro i bardzo przeszkadza mi to że nie mogę teraz podchodzić do komuni. Czytałam wiele artykułów od strony kościoła dlaczego in vitro jest złe i dalej nie umiem zrozumieć dlaczego. W spowiedzi przy której oczywiście nie dostałam rozgrzeszenia ksiądz przytaczał argumenty kompletnie niezgodne z prawda wg mojej wiedzy
- że kilkanaście zarodków ginie - przecież można zapłodnić tylko 6,
- że te mrożone są niszczone - pytałam mojego lekarza co jeśli będziemy mieć już tyle dzieci że nie będziemy chcieli wracać po mrozaczki, powiedział, że albo będziemy non stop płacić za przechowywanie albo pójda do adopcji - czyli nie ma zabijania
- bo to sztuczne - a przeszczepy nie są sztuczne, Bóg nas stworzył z jednym sercem, a pomimo to Kościół popiera oddawanie narządów
Jak powiedziałam, że jesli się uda to wiem że to bedzie dar od Boga i to jemu zawdziecżć będę dziecko z in vitro to usłyszałam, że to samo można powiedzieć o cyklonie b - też dar od boga bo gdyby on nie chciał to ludzkość by go nie wynalazła. Fajne porównanie dziecko i cyklon b
Podsumowując naprawdę chętnie bym się dowiedziała na czym polega mój grzech, bo pomimo iż starałam się go znaleźć to nie umiem. Jedyne w czym widzę zło in vitro, ale może wynika to z braku wiedzy medycznej, to skąd wiedzą że zarodek umarł - usłyszałam że moje przestały się dzielić, a może po prostu były mega leniuchami.
Bardzo bym była wdzięczna gdyby ktoś pomógł mi w kwesti wyjaśnienia stanowiska Kościoła. Nie mam zamiaru hejtować, oburzać się że ktoś uważa że in vitro nie jest godne katolika, ja po prostu chcę zrozumieć.
Pamiętam Cię z wątku inseminacji...tak się cieszę że Ci się udało:) Przede mną też in vitro, zaczynam długi protokół w lipcu...
wracając do tematu, mi ksiądz powiedział że według kościoła do zapłodnienia może dojść tylko i wyłącznie w akcie cielesnym zakończonym dostaniem się spermy do wnętrza kobiety ( jeśli stosujemy stosunek przerywany to według kościoła też grzech lub jeśli facet nie kończy w środku)...i tyle... nic więcej nie dodawał. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
najsmutniejsze jest to, że kościół wychodzi z założenia "nie bo nie" "in vitro jest złe bo tak". Ciekawa jestem, jaki procent duchownych, czy wiernych, pokusił się, żeby naprawdę zagłębić się w przebieg procedury in vitro. Bo gdyby to zrobili, nie gadaliby głupot o tym, że zarodki sązabijane czy modyfikowane genetycznie.
Asia_88, hipisiątko lubią tę wiadomość
-
Tak się wtrącę w rozmowę kiedyś kościół uważał że jakiekolwiek metody łagodzenia bólu porodowego jest grzechem bo przecież w testamencie jest napisane że rodzić mamy w bólu... Dlatego takie argumenty że in vitro to grzech zło i wymysł szatana wynikają tylko i wyłącznie z zacofania, niewiedzy i ogólnego zamykania się na wszystko co nowe... Może kiedyś do tego dojrzeją jak zacznie brakować wiernych bo niestety niepłodność jest chorobą cywilizacyjną która zbiera coraz większe żniwa i będzie tylko gorzej.
Asia_88, nika03 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Vaina, tylko że nieczęsto się zdarza, tak ja u Ciebie, że pierwszy transfer sie przyjął. U mnie w dwóch procedurach z 12 zapłodnionych w sumie komórek, było 5 zarodków. Żaden ze mną nei został. Teraz w 3. procedurze z 12 zapłodnionych znowu mamy 5. Modlę się, żeby został jeden. Sytuacje, gdzie ktoś ma zamrożone po 10 i więcej zarodków, chyba się nei zdarzają. Oczywiście trzeba podchodzić do wszystkiego z rozsądkiem. W drugiej procedurze wyhodowałam 40 komórek. Proste, że nie chciałabym zapłodnić wszystkich.
wombi lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Opiszę jak to było u mnie. Z wielkimi oporami zdecydowałam się przystąpić do spowiedzi jako że bliska mi osoba poprosiła mnie abym była chrzestną jej dziecka. Nie liczyłam na rozgrzeszenie, raczej rozmowę, aby mieć poczucie, że chociaż spróbowałam. Wyrzuciłam z siebie wszystko, a byl to czas sprzed ciąży, powiedziałam że straciłam juz wiarę, nie chodzę do kościoła, że postawiłam wszystko na jedną kartę, w tym że miałam ivf. Ku mojemu zaskoczeniu nie usłyszałam żadnego słowa potępienia, ksiądz rozmawiał ze mną bardzo serdecznie, wręcz cieszył się że myślimy o dziecku, byl absolutnie przekonany ze nam się uda i obiecał wsparcie modlitwą. Rozgrzeszenie dostałam.
Jaki stąd wniosek? Myślę że obok oficjalnego nauczania kościoła jest wielu duchownych, którzy nie popierają rzecz jasna otwarcie ivf czy iui ale i nie rzucają przysłowiowym kamieniem. Poza tym, tak jak kiedys juz napisałam, kościół w pewnych kwestiach pozadoktrynalnych reaguje z opóźnieniem, ale z biegiem czasu jednak akceptuje np. procedury medyczne, którym wcześniej się sprzeciwiał (np. pobieranie narządów, transplantacje itd)3 lata starań, amh 0.7-0.8 endometrioza II st, 3xiui nieudane, 1xivf niedane, 2x niespodzianka - naturals
-
nick nieaktualny
-
Witam, byłam wczoraj na wizycie związanej z in vitro, mój lekarz jest osobą wierząca i powiedział mi że czytał ostatnio historię kościoła odnośnie ginekologii. Otóż kościół zabraniał przyjmowania znieczulenia podczas porodu, zabraniał wykonywania cytologi,cesarki, jakichkolwiek operacji związanych z problemami kobiecymi, ponadto lekarz podczas porodu nie mógł widzieć krocza kobiety przez co wiele dzieci umierało. Już nie wspomnę o przeszczepach..
Teraz zabrania in vitro, pewnie za 20 lat już to zaakceptuję, więc ja się pytam czemu my mamy teraz cierpieć jak kobiety dawniej i rezygnować ze swojego szczęścia?Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 lipca 2016, 10:24
lipa, Vaina, bajka_, hipisiątko lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-