IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
Limia wrote:Cześć Dziewczyny Mam nadzieję, że można się do Was przyłączyć?
Ja jestem dopiero na początku drogi do in vitro. Jesteśmy już po konsultacji z naszym lekarzem w klinice i planujemy podejście do ICSI po wakacjach. Z jednej strony chciałabym podejść już teraz. Z drugiej - potrzebuję trochę oddechu po nieudanych inseminacjach, poza tym czeka mnie kilka podróży służbowych związanych z lotami samolotem, więc wolę nie ryzykować. Wszystko wskazuje na to, że ruszam w sierpniu, najpierw z cyklem z yasmine na wyciszenie jajników i pewnie we wrześniu ICSI.
Mam do Was pytanie o samopoczucie w trakcie stymulacji? Czy przez te dawki podawanych hormonów odczuwałyście jakieś skutki uboczne? Czy po punkcji i transferze ograniczałyście pracę zawodową? Muszę zaplanować swoje obowiązki służbowe na te następne kilka miesięcy, w tym przygotować się na ewentualne "spowolnienie zawodowe", stąd moje pytania.
Śledzę Wasz wątek od jakiegoś czasu. Gratuluję tym, którym się udało i mocno trzymam kciuki za te dziewczyny, które czekają na pozytywny efekt
U każdej pary wygląda to inaczej. Ja miałam dwa protokoły; długi i krótki. Każda z nas inaczej to znosi, jedna lepiej druga gorzej.
Ważne jest jak daleko masz klinikę i czy możesz się ot tak wyrwać czy musisz jechać długą trasę.
Ja mam pracę dość luźną bez określonych godzin więc alarmuję w pracy i mnie nie ma.
Nie powiem, żebym świetnie znosiła stymulacje i w ogóle hormony. Jak by to ujął mój znajomy psychiatra - "hormony potrafią zryć beret:)"
I mi czasami ryły:)
Na umówionych wizytach trzeba się stawiać i terminy są bardzo ważne. Do zastrzyków, leków połykanych czy dowcipnych można się przyzwyczaić. Też trzeba pilnować konkretnych pór - bez jakiegoś tam ociągania.
Punkcja - pobranie pęcherzyków to jednak jeden dzień wolnego co najmniej. Transfer - no cóż tu są różne opinie. Jedni po prostu stosują oszczędzający tryb życia inni nie. Jak masz być w biegu między pracą a zagnieżdżaniem zarodka to może to być kiepski pomysł. Jedni mówią będzie co ma być ale jak decydujesz się na procedurę, to okazuje się ona priorytetowa.
Ważne, że z zastrzykami do stymulacji możesz latać samolotem. Ja niekiedy tak robiłam. Trzeba mieć je w bagażu podręcznym z zaświadczeniem od lekarza w j. polskim i angielskim. No i niektóre zastrzyki trzeba trzymać w lodówce.
Mój Luby siedzi na kanapie i woła - trzeba zarezerwować pół roku:)!
Pytaj jak cośWiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca 2014, 23:15
Limia, Beata.D, niecierpliwa lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnypotwierdzam wszsytko to co pisze Misia...
ja postawilam na relaks i od punkcji jestem na zwolnieniu...
ja wyciszalam sie 5 miesiecy, w maju stymulacja.
i tez oba protokoly mialam. ultra krótki nie wypalil w moim przypadku.
i zarezerwuj pół roku, to prawda.
ja wybrałam połowe urlopu i przejechałam 4500km za moim małym szczęściem...
bo ja wybralam klinikę 240km od domku i potrzebowalam calego dnia zeby byc na kolejnej wizycie...Kava, MisiaMisia, Fedra lubią tę wiadomość
-
Limia witam Cie w skromnych naszych progach. Czuj sie jak u siebie.
Ci do mnie to ja mialam in vitro metoda ICSI i podchodze do tego zagranica. A wiec najpier przez miesiac wyciszanie jajnikow. Potem stymulacja ktora zakonczyla sie przestymulowaniem niestety. Zastrzyki nic cie bolaly. Pobranie jajeczek no i tu zaczely sie schody bo strasznie strasznie to znioslam. Przez tydzien nie moglam chodzic ale sie nieboj bo kazda inaczej reaguje. Potem maluchy musialy pojechac na zimowisko przez zbyt duzo naprodukowanych jajeczek i organizm musial dojsc do siebie, a mialam ich 3 w stadium blastocyst. Po 3 miesiacach transfer jednego zarodka oczywiscie nieudany, potem kolejne 3 mies i znow transfer tym razem 2 zarodkow tez niestety nieudsny . Ogolnie to po calym tym zabiegu jeszcze mi czasem hormony fiksuja a no i przybylo mi kilka kilogramow ktore teraz proboje zrzucic .Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca 2014, 23:41
Limia, Beata.D, Katha81, MisiaMisia, niecierpliwa, Fedra lubią tę wiadomość
W kazdych aspektach mojego zycia ponioslam poraszke -
Ako99, ale warto było Twój suwaczek nastraja bardzo pozytywnie
Trochę zaskoczona jestem, że to wszystko może tak długo trwać. No nic... wychodzi na to, że naprawdę mało wiem o tym wszystkim...
Na szczęście nie dotyczą mnie dojazdy do kliniki. Leczę się w mieście, w którym mieszkam.
Jak tak czytam o Waszych doświadczeniach, to myślę, że pewnie jednak poleżakuję trochę po punkcji, bo mam dość stresującą pracę. Wykonuję wolny zawód, więc urlop sama sobie dam Muszę tylko przygotować wspólnika, że będzie musiał mnie troszkę pozastępować
ako99, Katha81, MisiaMisia, Tosia 1981, Fedra lubią tę wiadomość
-
Limia tak bede podchodzic do nowej stymulacji i powiem Ci szczeze ze strasznie sie boje powtorki z rozrywki ale jak nie sprobuje to bede potem zalowac. Akurat to bedzie moja ostatnie podejscie do IVF. Oby tylko bylo udane.
MisiaMisia, Fedra lubią tę wiadomość
W kazdych aspektach mojego zycia ponioslam poraszke -
Minuska-kciukaski za wgryzanie-oby znalazl kropek porzadne miejsce i juz zostal tam na 9 miesiecy
Lima witamy w naszym gronie Ja szlam dlugim ale wyciszanie mialam tylko zastrzykami,zaczelam 17.04 a dokladnie miesiac pozniej mialam punkcje(ale niestety mialam mega hiperke i transfer przelozony za dwa miesiace-czyli juz gdzies po 15 lipca )Ale w sumie od pierwszego spotkania do teraz minelo pol roku-a to nie wszystkie wyniki,a to lekarz ma akurat urlop,a to niby jakis polip ,potem torbiel-w sumie tak to niechcący zlecialo
Mala teraz to juz musi sie udac! Ileż mozna podchodzic przeciez do trzech razy sztuka wystarczyKava, mala29_, Tosia 1981 lubią tę wiadomość
-
mala29_ wrote:Limia witam Cie w skromnych naszych progach. Czuj sie jak u siebie.
Ci do mnie to ja mialam in vitro metoda ICSI i podchodze do tego zagranica. A wiec najpier przez miesiac wyciszanie jajnikow. Potem stymulacja ktora zakonczyla sie przestymulowaniem niestety. Zastrzyki nic cie bolaly. Pobranie jajeczek no i tu zaczely sie schody bo strasznie strasznie to znioslam. Przez tydzien nie moglam chodzic ale sie nieboj bo kazda inaczej reaguje. Potem maluchy musialy pojechac na zimowisko przez zbyt duzo naprodukowanych jajeczek i organizm musial dojsc do siebie, a mialam ich 3 w stadium blastocyst. Po 3 miesiacach transfer jednego zarodka oczywiscie nieudany, potem kolejne 3 mies i znow transfer tym razem 2 zarodkow tez niestety nieudsny . Ogolnie to po calym tym zabiegu jeszcze mi czasem hormony fiksuja a no i przybylo mi kilka kilogramow ktore teraz proboje zrzucic .
witaj mala,
a w jakim panstwie podchodzilas? Bo ja podchodze w niemczech i tu po takich nieudanych probach proponujaja wlasnie to pISCI.
a czy parametry twojego meza sa w porzadku, jesli moge zapytac?
pozdrawiam -
nick nieaktualnyLimia wrote:Ako99, ale warto było Twój suwaczek nastraja bardzo pozytywnie
Trochę zaskoczona jestem, że to wszystko może tak długo trwać. No nic... wychodzi na to, że naprawdę mało wiem o tym wszystkim...
Na szczęście nie dotyczą mnie dojazdy do kliniki. Leczę się w mieście, w którym mieszkam.
Jak tak czytam o Waszych doświadczeniach, to myślę, że pewnie jednak poleżakuję trochę po punkcji, bo mam dość stresującą pracę. Wykonuję wolny zawód, więc urlop sama sobie dam Muszę tylko przygotować wspólnika, że będzie musiał mnie troszkę pozastępować
Limia - powiem jedno - wybierz madrze klinikę.
ja też wybrałam blisko domku... do pierwszego podejscia i tylko udało mi się wydać kasę :S
jakieś 6000pln na leki poszło :S
a rozstrój nerwów nie był tego wart.
-
Limia wrote:Ako99, ale warto było Twój suwaczek nastraja bardzo pozytywnie
Trochę zaskoczona jestem, że to wszystko może tak długo trwać. No nic... wychodzi na to, że naprawdę mało wiem o tym wszystkim...
Na szczęście nie dotyczą mnie dojazdy do kliniki. Leczę się w mieście, w którym mieszkam.
Jak tak czytam o Waszych doświadczeniach, to myślę, że pewnie jednak poleżakuję trochę po punkcji, bo mam dość stresującą pracę. Wykonuję wolny zawód, więc urlop sama sobie dam Muszę tylko przygotować wspólnika, że będzie musiał mnie troszkę pozastępować
czesc Limia,
ja tez jestem nowa :)i zaczynam sie przygotowywac. Klinike juz wybralam. Nie mam daleko bo ok 40 km ale pracuje zawodowo i martwie sie jak ja polacze pozniejsze wizyty i robienie zastrzykow z praca. Juz bylam 3 razy w klinice. Uwmawiam sie dopiero na 19-ta. Raz musialam wziac wolne.
Aktualnie jestem w trakcie badan hormonalnych. Bo oprocz stwierdzonej enometriozy lekarz podejrzwa PCO poza tym maz ma zle wyniki nasienia. W poniedzialek bedzie 3 raz badany. 10 lipca mamy wizyte u lekarza i omowienie badan i wybranie metody.
takze mam nadzieje ze od sierpnia wreszcie zaczniemy ze stymulacja. Jestem coraz bardziej niecierpliwa
pozdrawiam -
Ako99, o mojej klinice slyszalam wiele dobrego, wiec mam nadzieje, ze bedzie ok. Chyba ze ktoras z Was ma jakies negatywne doswiadczenia z warszawskim Invimedem?
Katha, ja tez sie juz tym niecierpliwie, a z tego, co pisza dziewczyny wynika, ze trzeba uzbroic sie w duuuuuuuzo cierpliwosci.... Przy insemkach wszystko szlo szybko, choc dla mnie i tak najgorsze byly te 2 tygodnie oczekiwania -
Limia ja podchodziłam dwa rayz do in viyro. Pierwszy raz długi protokół z zastrzykami na wyciszenie, za drugim razem krótki protokół. Od siebie dorzucę jeszcze to, że po pierwszej punkcji dopadło mnie straszne zapalenie pęcherza z bólu to przseiedziałam cht=yba pół nocy w wannie z ciepłą wodę. Przy drugim podejściu powiedziałam o tym lekarzowi i zaraz po pouncji dostałam antybiotyk zeby nic się nie przyplątało.Więc jeśli masz problemy z pęcherzem mów o tym lekarzowi
Ja mieszkam za granicą i w czsie pierwszego podejścienormalnie pracowałam i po transferze też zaraz do pracy. Drigie podejście miałam w Polsce więc urlopoczywiście. Jedno jest pewne musisz troszkę zwolić tępo. Każdy reaguje inaczej na stymulację. Powodzenia
mala29_ tym razem musi się udać. Ja wie, ze czarne myśli nas nie opuszczają ale walczymy kochana. Będzie dobrze
Minuśka to kciuki za Twoją kropeczkę zaciśnięte, zeby sobie przytulne gnjazdko w Twoim brzusiu uwiła;)
Limia, Kava lubią tę wiadomość
-
a o jakis godzinach podaje sie zastrzyki podczas stymulacji? ja pracuje od 9 do 18 z godzinna przerwa na obiad. Ale mieszkam doslownie 3 minuty jazdy od pracy, wiec moglabym sobie zrobic 2 przerwy po pol godziny jesli musialabym rowniez w ciagu dnia podawac hormony... jak myslicie..mozna to jakos pogodzic prace i robienie zastrzykow?
-
Katha81 ja przy pierwszym podejściu nie miałam powiedziane kiedy mam robić zastrzyki i robiłam wieczorem bo tak mi pasowało. Natomiast za drugim razem lekarz mi powiedział, że mam je robić rano. Wydaje mi się, ze nie będziesz miała potrzeby jeźdżić do domu w czasie pracy. Ważne jest tylko by robić zastrzyki o stałych porach
-
nick nieaktualnyLimia wrote:Ako99, o mojej klinice slyszalam wiele dobrego, wiec mam nadzieje, ze bedzie ok. Chyba ze ktoras z Was ma jakies negatywne doswiadczenia z warszawskim Invimedem?
Katha, ja tez sie juz tym niecierpliwie, a z tego, co pisza dziewczyny wynika, ze trzeba uzbroic sie w duuuuuuuzo cierpliwosci.... Przy insemkach wszystko szlo szybko, choc dla mnie i tak najgorsze byly te 2 tygodnie oczekiwania
to w Warszawskich klinikach sprawdz terminy przyjęć. nam w grudniu zaproponowali lipiec w Novum.
Starynkiewicza niby mialo szybki termin ale co z tego jak się nie udało.
o Invimedzie slyszalam i dobrze i źle...
i tak, potwierdzam, najgorsze jest dwa tygodnie czekania na testowanie... a wtedy najwazniejszy jest Twoj spokoj i zrównoważenie...
ja ogladalam jakies durne seriale, bo na książkach się nie mogłam skupić :S