IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
Laski.
Na bank można brać Luteinę 2x100 dopochwowo jak się skończy 200setka - ładować i się nie martwić.
Ja też miałam zawsze leki ustalane ok drugiego dnia cyklu - razem z usg.
Ja mam transfer jutro. Dziś były 2 morule czyli na jutro blastocysty, 2 jutro będą morulami a jeden pozostał na 8komórkowym poziomie i się już nie dzieli. Zatem będziemy mieli transfer 1 Zarodka a 3 będą mrożone.Konwalia, niecierpliwa, Assume2, Mount, Sansivieria, gosia81, kaarolaa, Beata.D, Tosia 1981, Limia, mala29_, Fedra lubią tę wiadomość
-
Dziekuje, czytam Was kochane od poczatku, juz kiedys o cos pytalam. Mialam isc na wizyte w sprawie ivf a tu torbiel 7 cm. Jestem teraz 3 miesiace na anty, odpuszczam i juz nie bede niczym sie faszerowac i lazic po lekarzach. Jedno dziecko mam wiec niech sie dzieje wola Nieba.
MisiaMisia, Sansivieria, Beata.D lubią tę wiadomość
-
MisiaMisia wrote:Laski.
Na bank można brać Luteinę 2x100 dopochwowo jak się skończy 200setka - ładować i się nie martwić.
Ja też miałam zawsze leki ustalane ok drugiego dnia cyklu - razem z usg.
Ja mam transfer jutro. Dziś były 2 morule czyli na jutro blastocysty, 2 jutro będą morulami a jeden pozostał na 8komórkowym poziomie i się już nie dzieli. Zatem będziemy mieli transfer 1 Zarodka a 3 będą mrożone.
Zastanawiam sie od czego zalezy czy podaja zarodek 2dniowy, 3dniowy czy 5dniowy??
Misia tlumaczyl Ci lekarz dlaczego nie chce podac 2 zarodkow skoro to Twoje 3 podejscie i macie dosc duzy zapas??Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 sierpnia 2014, 20:06
-
Kalia wrote:Dziekuje, czytam Was kochane od poczatku, juz kiedys o cos pytalam. Mialam isc na wizyte w sprawie ivf a tu torbiel 7 cm. Jestem teraz 3 miesiace na anty, odpuszczam i juz nie bede niczym sie faszerowac i lazic po lekarzach. Jedno dziecko mam wiec niech sie dzieje wola Nieba.
Kochana w takim razie masz swoj skarb!! Niejedna z nas chcialaby miec chociaz jednego szkraba, a moze znajdziesz kiedys poklady sil w sobie by zawalczyc o drugif szczescieKonwalia, Beata.D, Tosia 1981, Fedra lubią tę wiadomość
-
Konwalia wrote:Limia, pozwolisz, że Cię wyręczę i napiszę nazwę tego cudownego leku:
Orthomol Fertil
moj maz tez to bierze i jestem w ostatnim cyklu przd icsi... hmmm... zblizaja sie moje dni plodne bede dzialac z mezemKonwalia, Moniaa, Tosia 1981, Limia, Beata.D, Fedra lubią tę wiadomość
-
niecierpliwa wrote:Misia wydawalo mi sie, ze dopiero 2 dni temu mialas punkcje, a tu juz blastusie uchowane;) Powiedz mi Ty z rzadowego czy komercyjnie??
Zastanawiam sie od czego zalezy czy podaja zarodek 2dniowy, 3dniowy czy 5dniowy??
Misia tlumaczyl Ci lekarz dlaczego nie chce podac 2 zarodkow skoro to Twoje 3 podejscie i macie dosc duzy zapas??
Miałam rządowy. Pick-up był w poniedziałek. Dzisiaj mamy zatem piąty dzień dzielenia się zarodków. 3 dnia podaje się wtedy kiedy tych zarodków jest mało albo są słabsze. Piątego są już blastule i dotyczy to sytuacji kiedy są lepszej jakości albo jest ich więcej.
Pewnie można by podać 2 ale ja nie skończyłam jeszcze 35 lat a poza tym trochę szkoda ryzykować tego drugiego. No zobaczymy -
Misiamisia, trzymam kciuki
Wiecie tak jak poczytalam o Waszych odzczuciach o IVF, to tez jakos tak pomyslalam o tym jaki jest moj stosunek do tego wszystkiego.
Mnie kiedys kwestie nieplodnosci wydawaly sie absolutnie abstrakcyjne, a In vitro, to bylo cos o czym mowili w telewizi i pisali w gazetach. Takie to jak ktos nazwal "ekskluzywne".Kiedy sie okazalo, ze nie bedzie tak latwo poczac dzieciatko, in vitro stalo sie "ostatnia deska ratunku", z ktorej nie bedziemy musieli korzystac, a teraz... to po prostu kolejny level w drodze do celu. Nic takiego wielkiego, a moze dzieki temu czasowi oczekiwania od momentu kwalifikacji udalo mi sie nabrac dystansu do sprawy, m.in. dzieki Wam, dowiedzialam sie, ze to w koncu nic wielkiego - takie to pospoliteMoniaa, Beata.D, kaarolaa, Katha81, gosia81, Assume2, Fedra lubią tę wiadomość
-
Misia-kciuki przogromne
Griszanka- dla mnie IVF to też była abstrakcja, myślałam że w ciążę się zachodzi (przepraszam za dosadność) na zasadzie wsadził-wyjął a tu masz nic z tego. Ja się boję tej pierwszej wizyty- bo boję się dyskwalifikacji a tak niech robią co chcą byle była dzidzianiecierpliwa, Beata.D, Tosia 1981, MisiaMisia, Fedra lubią tę wiadomość
-
Czarownica_tea, tak mialam dokladnie miala identyczne przeswiadczenie. Teraz jak sobie pomysle, ze jako nastolatka panikowalam na mysl o ciazy. A jak przed matura pekla nam gumka, to od razu pomyslalam - pozamiatane, jak ja to wszystko ogarne hahaha. Nawet z gumka nie chcialam sie bzykac w okolicach owulacji. Ale czlowiek byl glupi. Jakby mi wtedy ktos powiedzial, ze 5 lat bede sie bzykac bez zabezpieczen, a i tak nie bede w ciazy, to chyba zabilabym go smiechem. Tak z perspektywy sobie mysle, ze nie trzeba bylo sobie zalowac :p
Fedra, Beata.D lubią tę wiadomość
-
A ja Wam powiem, ze od wielu lat zylam w przeswiadczeniu, ze bede miala problemy z zajsciem w ciaze, a to wlasnie dlatego, ze w mlodosci "sobie nie zalowalam" i mialabym za duzo szczescia, choc odpieralam ta mysl liczac, ze a noz mam tyle szczesia, a teraz z perspektywy czasu wiem, ze to nie bylo szczescie a nieplodnosc
-
nick nieaktualnyMisia kciuki mocne za transfer
ja Wam powiem, ze 3 lata temu tez nie myslalam o in vitro, chociaz nigdy nie bylam przeciwna tej metodzie, ale to byl tak odlegly temat...bylam przekonana, ze ono nigdy nie bedzie mi potrzebne, tym bardziej, ze w ciaze zaszlam za 2 proba...i co poronienie i zabieg...droga do szczescia sie zamknela...dobrze, ze trafilismy na klinike i ten program badan klinicznych do in vitro...bo na rzadowe sie nie łapalismy a komercyjne to byl za drogi interes, niestety...
a teraz prosze, polowa ciazy za nami, maluszek ma sie dobrze, kopie, pcha sie i powinno byc juz dobrzeNusia, niecierpliwa, Katha81, gosia81, Tosia 1981, MisiaMisia, Fedra, Beata.D, calineczka_11 lubią tę wiadomość
-
Ja może nie panikowałam, że zajdę w ciążę ale zabezpieczałam się (3 lata pigułki) z moim TŻ od zaręczyn czyli ponad 6 lat nie używaliśmy antykoncepcji (omijaliśmy dni płodne- no ale to nie metoda) i już coś podejrzewałam, że mamy za dużo szczęścia z tym, że nie zaszliśmy. Kiedy postanowiliśmy, że się staramy tak na 100% i już celowaliśmy w owu i po 4 miesiącach nie było ciąży to już na wiedziałam, że coś nie tak. Jak zdiagnozowali mi Hashimoto to myślałam, że to to, diagnozy o tych moich cholernych jajowodach się nie spodziewałam. Gdybym jakoś podejrzewała to pewnie HSG zrobiłabym dużo wcześniej. Przyznam się, że jeden wieczór przeryczałam w poduszkę, podlewając się winem. Ale potem stwierdziłam natura ma mnie w doopie to i vice versa- trzeba działać inaczej, i ta złość mnie świetnie mobilizuje
niecierpliwa, Katha81, gosia81, kaarolaa, Tosia 1981, Iownka, Fedra, Beata.D lubią tę wiadomość
-
u mnie bylo tak:
zawsze uwazalam i balam sie ciazy bo byly studia, praca, kariera i kupowanie mieszkania, emigracja do niemiec i na nowo ukladanie zycia, kariery itd. caly czas z tym samym partnerem oczywiscie ...a ten czas tak szybko zlecial.... mam prawie 33 lata, od dwoch lat staram sie o dzidzisia, myslalam ze odstawie tabsy i bedzie baby (u mojej siostry to funkcjonuje ) o in vitro myslimy od lutego jak nas skierowali do kliniki bo maz ma slabsze nasienie. Poza tym wykryto u mnie endo i tarczyce i w tej chwili in vitro niejest juz dla mnie zadna abstrakcja. Jest ono kolejnym etapem i 'normalnoscia' mimo ze kiedys w zyciu bym nie pomyslala ze nas to czeka, bo ogolnie oboje jestesmy zdrowi i w rodzinie tez wszyscy maja dzieci. A my czekalismy swiadomie z potomstwem i teraz nikt niewie o naszych problemach i niektorzy mysla ze nadal czekamy ale najblizsza rodzina chyba cos podejzewa... dziekuje Bogu ze jest teraz taka mozliwosc...pamietam jak bylam malutka mialam ciocie i wujka bez dzieci i niewiedzialam dlaczego oni nie maja dzieci..teraz moge sobie wyobrazic ich sytuacje..pewnie chcieli miec dzieci ale niemogli naturalnie zajsc...Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 sierpnia 2014, 12:06
calineczka_11 lubi tę wiadomość