IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
Katha81 wrote:tak hCG Brevactid. Ja jestem w klinice w Niemczech i poczytalam teraz na forach niemieckich ze przepisuja Brevactid po punkcji i po transferze bo pomaga w zagniezdzeniu sie zarodka i w wydzielaniu progesteronu przez cialko zolte. Mam przepisane 3 zastrzyki po 1500 j na dzis, 17 i 20 wrzesnia.
Poza tym przespalam sie ponad 3 godziny ale brzuch mnie bardziej boli niz rano zaraz po punkcji. Ale niejest zle Choc musze powiedziec ze stymulacja to byla pestka (to tylko zastrzyki) a dzis po punkcji czuje sie psychicznie gorzej i bardziej to przezywam. I boje sie ze z dnia na dzien bedzie to dla mnie coraz wieksze obciazenie psychiczne...czekanie na jutrzejszy telefon od embriologa czy i ile sie jajeczek sie zaplodnilo, potem czy sie dziela, potem transfer i czekanie na test
Dopiero dzis to zrozumialam jak sie czuja kobiety ktore juz przynajmniej raz przez to przeszly
Dla mnie właśnie najgorsze jest teraz to czekani. Mimo iż po punkcji czułam się bardzo żle przez kilka dni to jednak teraz jest duzo gorzej bo teraz psychicznie siadam.
Trzymam kciuki za ciebie
Katha81 lubi tę wiadomość
-
Wiesz Ginger kiedyś prześledzilam tu pamiętnik jednej dziewczyny. Niestety chyba go już nie udostępnia. Generalnie było tak, że tylko jej zależało. Miała po transferze kilka bardzo nieprzyjemnych sytuacji, niesamowicie stresujących. Na dzień przed testem pożegnała się w pięknych słowach z dzidziolem, bo była pewna, że nie ma szans na powodzenie. A na następny dzień wpisała jakiś naprawdę duży poziom bety
Cały czas mam tą historię w głowie i powtarzam sobie, że będzie dokładnie tak, jak ma być. Nerwy są zbędne, nie pomagają.MisiaMisia, czarownica_tea, Katha81 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNiecierpliwa ciąża z ivf jest ciążą wysokiego ryzyka że wszystko może niestety się wydarzyć ale też przy naturalnych ciążach wynikają komplikacje więc raczej nie można za bardzo brać do siebie przykłady dziewczyn..
Trzeba wierzyć że się uda i że wszystko będzie dobrze a to już połowa sukcesu
Mam nadzieję że Cię nie zdenerwowałam tym co napisałam -
Kobitki powiem krutko
NIE ZALAMOJCIE SIE BEDZIE DOBRZE, DAMY RADE JESTESMY SILNE NAWET NIEWIEMY SAME JAK BARDZO, PRZETWAMY BO KTO DA RADE JAK NIE MY !!!!!!!!!
i tymi slowami mowie dzien dobry i zycze milego dnia :*duza, zai2014, Spero, czarownica_tea, Katha81, Moniaa, sisi, Beata.D lubią tę wiadomość
W kazdych aspektach mojego zycia ponioslam poraszke -
Aga17070 wrote:duza trzymam kciuki za kosultacje u dr L nastaw się że szybko mówi, i wiele infomracji naraz.
Zadzwoniłam wczoraj do Novum, pani mi powiedziała, że konsultacje owszem są możliwe, ale trzeba poczekać na swoją kolej (nie potrafiła powiedzieć ile). Dodatkowo do umawiania takich konsultaji jest przypisana jakaś inna pani, niż ta z którą rozmawiałam, więc ma ona w ciągu najbliższych dni ma do mnie oddzwonić i podać jakiś termin. Mam nadzieję, że znajdzie się jakiś w miarę bliski termin.
Myślicie, że wyniki badań i opis procedury (tu głównie jest opisany rozwoj zarodków od dnia punkcji - nawet nie opisany, tylko wklejone zrzuty ekranów z jakiegoś programu w którym zaznaczają/opisują stan zarodków w kolejnych dobach) będzie wystarczający, czy lepiej udać się do kliniki i poprosić o pełną dokumentację medyczną? Zastanawiam się czy w mojej "karcie" będzie coś więcej? Chyba powinny być opisy każdej z wizyt w czasie której było robione podglądanie rozwoju pęcherzyków? Jak myślicie?
-
A wczoraj przed pójściem spać zaczęłam się jeszcze zastanawiać nad jedną sprawą. Jeszcze nie miałam okazji niczego poczytać na ten temat, a chciałam poznać Waszą opinię. Czy jeśli zrobimy badania genetyczne i okaże się, że są jakieś nieprawidłowości to co dalej? Czy można temu w jakiś sposób przeciwdziałać? Czy są sposoby, żeby pomimo złych wyników zastosować jakąś metodę, żeby jednak wyeliminować ten czynnik? Czy może zrobienie tych badań da mi tylko wiedzę, że jest coś z nami nie tak i to wszystko?
Podczas ostatniej rozmowy z moją dr poprosiłam o opis słowny tego jak się rozwijały zarodki i właśnie odebrałam takiego maila:
"Zarodki rozwijały się do 3 doby w sposób prawidłowy. Wśród nich był jeden zarodek w klasie I (czyli idealny); pozostałe były w klasie I-II czyli dobre. Zahamowanie nastąpiło po dobie 3 czyli wtedy, gdy za podział zarodków przestał odpowiadać automatyzm a włączyły się tak zwane czynniki rodzicielskie (genetyczne). Najczęściej zahamowanie rozwoju następuje właśnie wtedy. W 5 dobie pojawiły się 2 blastocysty. Jedna z nich już wtedy nie wykazywała cech życia; druga miała zaburzoną strukturę i w dobie 6 zdegradowała."
I tu również mowa jest o czynniku genetycznym - czy z tego wynika, że jeśli genetycznie coś jest nie tak, to nic się nie da zrobić?
Tak jak wspomniałam wcześniej - z badań genetycznych robiliśmy kariotyp i co prawda było tam tylko jedno zdanie potwierdzające, że nasze kariotypy są zgodne i liczba chromosomów jest prawidłowa, ale zakładam, że wszystko co powinno być sprawdzone w ramach tego badania, to zostało sprawdzone. Oczywiście jest cała lista innych badań genetycznych, które w pierwszym odruchu planowałam zrobić, a teraz wzięło mnie na przemyślenia i zastanawiam się czy ich zrobienie da mi tylko wiedzę (która może mnie już całkowicie dobić), czy będzie dało się coś z tym dalej zrobić jakby okazało się, że coś jest nie tak...
Zwariować można z tym wszystkim... -
Katha, Ginger - to prawda, czekanie jest trudne i różne myśli przychodzą wtedy do głowy, ale dacie rade, wszystkie damy. Skupcie się na tym do czego dążycie i nie przestawajcie wierzyć, że się uda. Siła pozytywnego myślenia potrafi zdziałać cuda - sama próbuję się do takiego nastawienia przekonać
Katha81, mala29_, Beata.D lubią tę wiadomość
-
Duza.
Pierwsza rzecz to Twoja stymulacja. Zanim udasz się na konsultację do innej kliniki powinnaś mieć kopię Twojej karty z poprzedniej kliniki. Tam powinny być informacje nie tylko nt zarodków, ale wykonanych wcześniej badań, oceny sytuacji i zastosowanych leków (dawek) przy stymulacji.
To co teraz napiszę może wydać się kontrowersyjne i nie wszystkie kliniki się do tego przyznają. Kliniki mają różne laboratoria embriologiczne. Zatem też różnych pracowników. Stosują też różne odżywki dla embrionów. I teraz zadaj sobie pytanie skąd masz wiedzieć jakie laboratorium będzie dobre. Niby to z długim doświadczeniem. Ale laboratorium to też ludzie a o nich nic nie wiemy. Ludzie też się w pracy zmieniają.
Co do badań genetycznych. Na genetykę nie ma rady. Jest też tak, że z dwojga ludzi o prawidłowych kariotypach rodzą się dzieci z wadami albo się w ogóle nie rodzą. Oprócz badań podstawowych można wykonać badania dodatkowe. Trzeba jednak trafić do bardzo dobrego genetyka. A tych mamy niewielu. Ja zaliczyłam dwóch trójmiejskich w tym profesora i po prawie dwóch latach trafiłam do mega dobrej genetyczki w Bydgoszczy. Od niej dowiedziałam się co jest na rzeczy i wykonała mi dodatkowe potwierdzające bad genetyczne. Po miesiącu miałam wynik. My wiemy na czym stoimy.
Jeżeli jest problem z genetyką to niejednokrotnie może Wam nie wychodzić przez lata i nagle bum! Czyli zarodki nie będą się dzieli i nagle jeden podzieli się prawidłowo i będzie dzidzia. Tego jednak nikt Wam nie zapewni. IVF zwiększa szanse nawet jak jest problem genetyczny. Są jednak takie mutacje genetyczne, które nie dają szans na potomstwo.
Ja zrobiłam badania genetyczne i nie żałuję. Mogłam się spodziewać, że może nie wyjść. Chociaż u nas większym ryzykiem przy mojej mutacji jest większe prawdopodobieństwo poronienia. Bezwzględnie też musimy zrobić amniopunkcję, pewnie bez wcześniejszych badań nie bylibyśmy przygotowani na to wszystko.
Czasami są takie mutacje, które zmuszają do badań preimplantacyjnych. Ja akurat nie jestem zwolenniczką ale rozumiem, jak ktoś je wykonuje. -
Duza- badania genetyczne rodziców to jedno. Każdy z nas może być nosicielem jakiegoś "wadliwego" genu i o tym nie wiedzieć. Ale, żeby ta choroba się ujawniła to i drugi partner musi być nosicielem- to są wady dziedziczone. Jest jeszcze coś takiego jak wady de novo. Czyli oboje rodziców ma "zdrowy" gen a u płodu/dziecka pojawia się wada. Jest to wina złego odczytania DNA i wyprodukowania nieprawidłowego białka i tego się nie da zbadać. I niestety taka ciąża ulega zakończeniu w większości przypadków. To przykre co napiszę ale prawdziwe- nie mamy na to wpływu, tak natura broni się przed błędem. Oczywiście jeśli chodzi o IVF to dochodzi tu również błąd ludzki, zła temperatura, zły skład pożywki dla zarodków, uszkodzenia mechaniczne.
Ja Ci życzę z całego serca, żebyś nie musiała dociekać dlaczego tak się stało
MisiaMisia lubi tę wiadomość
-
Czyli de facto, zrobienie badań genetycznych da mi tylko wiedzę o tym, że coś może być nie tak, może pomóc mi zrozumieć dlaczego się nie udaje, ale ja z tym i tak nie będę mogła zrobić, poza trzymaniem kciuków, że może jednak, mimo wszystko stanie się cud i się uda, tak?
Jeśli tak, to w takim razie nie wiem czy ja jestem gotowa na taką wiedzę, a tym samym kolejne rozczarowanie. I tak ciężko mi wierzyć, że będę mamą, że moje życie może się zmienić, a taka dodatkowa wiedza tylko odbierze mi te resztki nadziei, które we mnie jeszcze się gdzieś tam tlą.
Dodatkowo, mój bardzo racjonalnie podchodzący do wszystkiego mąż pewnie nawet nie zgodzi się na takie badania, bo one zupełnie nic nie wniosą do samego procesu starania się o dziecko. To że będziemy wiedzieli, nie wpłynie na zwiększenie naszych szans... To wszystko staje się ponad moje siły...MisiaMisia, Assume2 lubią tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny Podczytuję Was troszkę od jakiegoś czasu, bo mam przed sobą wizję in vitro. Czy podejdziemy do niego w najbliższym czasie dowiem się 23.09. Mam do Was ogromną prośbę. Doradźcie mi co mam robić... Aktualnie jestem osobą bezrobotną. Szukam pracy już od kilku miesięcy. Biorę raczej pod uwagę pracę biurową, ale od jakiegoś czasu praca w sklepach odzieżowych, obuwniczych też zaczęła mnie interesować. I tu się pojawia problem, czy skoro planuję in vitro to rozpoczynanie nowej pracy (związany z tym stres - a jestem strasznym nerwusem) ma sens? Zastanawiam się jak jest z wizytami przed transferem, czy jest ich na tyle mało, że nowy pracodawca tego nie odczuje? Jak może być z moim samopoczuciem przy tych wszystkich lekach? Czy po transferze da się pogodzić nową pracę z oczekiwaniem na wynik testu?
Proszę poradźcie mi coś. W najbliższym czasie mam dostać odpowiedź z dwóch interesujących mnie miejsc i nie wiem co powiedzieć w razie gdyby chcieli mnie zatrudnić. Pracy potrzebuję bardzo, bo zaczynam świrować od siedzenia w domu, ale stać mnie też na to żeby jeszcze trochę posiedzieć w domu... Po 5 latach starań to in vitro jest dla mnie bardzo ważne i nie wiem czy nie powinnam spróbować zmaksymalizować szanse jego powodzenia przez eliminację silnego stresu związanego z nową pracą.
Będę wdzięczna za każdą wypowiedź. Wszystkim Wam mocno kibicuję. A tym którym się udało serdecznie gratuluję. Mam nadzieję, że niedługo do Was dołączęHubi 2016 -
Moniaa, tak wiem ze liczy sie jakosc i modle sie aby z tych 7 komorek chociaz jedna dala mi szczescie
Ginger, a na jakim ty jestes etapie? wspieram Cie mocno i trzymam kciuki ja wczoraj poplakalam sobie a dzis juz mi lepiej teraz czekam na telefon od embriologa.. to czekanie to obłęd
duza, dzieki za dobre slowa wczoraj sobie przed snem pomyslalam ze niebede sie rozczulac nad soba. Musze byc silna fizycznie i psychicznie aby kropeczek mogl sie dobrze rozwijacWiadomość wyedytowana przez autora: 16 września 2014, 10:09
duza lubi tę wiadomość
-
Hala123 z tego co piszesz wnioskuję, że stres Ci nie posłuży. Przeszłam 3 procedury IVF. Dopiero przy ostatniej zniwelowałam maksymalnie codzienny stres i się udało.
Na Twoim miejscu nie podejmowałabym nowej pracy ale i tak to Ty ostatecznie podejmujesz decyzję. Co do procedury też trzeba poświęcić jej trochę czasu. To też zależy jak daleko masz klinikę. No ale w nowej pracy branie urlopów czy zwolnień to może być problem.
Co jeszcze ? Ciąża z IVF jest prowadzona trochę inaczej niż zwykła poczęta naturalnie. Często są to ciąże zagrożone albo trochę tak traktowane. Trzeba przyjąć ryzyko zwolnienia lekarskiego od początku ciąży.hala123 lubi tę wiadomość
-
Hala 123 jestem w podobnej sytuacji co TY. Od 9 października będę bez pracy. Dostaliśmy refundację i startujemy już w tym miesiącu. Nie wyobrażam sobie pogodzenia in vitro z zaczęciem nowej pracy. Przez pierwszy miesiąc raczej wolnego nie weźmiesz, później twoje częste wychodzenie może źle o tobie świadczyć i takiej pracy możesz nie utrzymać. Na pewno są dziewczyny, które sobie radzą z godzeniem pracy i starań. To chyba sprawa indywidualna.
MisiaMisia, hala123 lubią tę wiadomość
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą !!!!
10.02.2019 1 wizyta w OA -
duza wrote:Czyli de facto, zrobienie badań genetycznych da mi tylko wiedzę o tym, że coś może być nie tak, może pomóc mi zrozumieć dlaczego się nie udaje, ale ja z tym i tak nie będę mogła zrobić, poza trzymaniem kciuków, że może jednak, mimo wszystko stanie się cud i się uda, tak?
Jeśli tak, to w takim razie nie wiem czy ja jestem gotowa na taką wiedzę, a tym samym kolejne rozczarowanie. I tak ciężko mi wierzyć, że będę mamą, że moje życie może się zmienić, a taka dodatkowa wiedza tylko odbierze mi te resztki nadziei, które we mnie jeszcze się gdzieś tam tlą.
Dodatkowo, mój bardzo racjonalnie podchodzący do wszystkiego mąż pewnie nawet nie zgodzi się na takie badania, bo one zupełnie nic nie wniosą do samego procesu starania się o dziecko. To że będziemy wiedzieli, nie wpłynie na zwiększenie naszych szans... To wszystko staje się ponad moje siły...
Wiesz, mi badania wskazały bardzo ważną rzecz. Przez całą ciążę powinnam przyjmować heparynę. Tego bez tych badań genetycznych raczej byśmy się nie dowiedzieli. To nie są tylko kwestie ryzyka wad dziecka ale również odpowiedź jak prowadzi ciążę.
Novum to dobre miejsce.duza lubi tę wiadomość
-
Duza- robiąc badania genetyczne dowiadujecie się o czynniku dziedziczonym czyli o tym co pisze Misia. Uważam, że to dość ważne nie tylko dla ciąży i dziecka ale też dla Was. Przez to co napisałam wyżej chciałam tylko powiedzieć, że Wasze niepowodzenie nie musi być związane stricte z nieprawidłowościami w Waszym genotypie ale mogło być "przypadkowe" także uważam, że nie ma się co poddawać
Hala- trudna sytuacja, chcecie podejść do rządowego IVF a jak w kwestii ubezpieczenia? żeby się zakwalifikować trzeba być wykazanym jako osoba płacąca składki na ubezpieczenie zdrowotne, mam nadzieję, że w tym temacie jesteście zabezpieczeni. A jeśli chodzi o pracę to rzeczywiście chyba to nie jest dobry pomysł zaczynać coś terazMisiaMisia lubi tę wiadomość
-
Dzięki za odpowiedzi. Gdybym była w poprzedniej pracy, gdzie pracowałam 4 lata, to ze zwolnieniami urlopami nie byłoby problemu. Ale wiadomo w nowej często początek jest na umowę zlecenie i jest to czas na wykazanie się. Osobiście też czuję, że powinnam poczekać z pracą. Zamierzam podejść max 3 razy i odpuścić, przygotowywać się pomału, psychicznie do adopcji. Po nie daj Boże trzech nieudanych próbach in vitro będę miała duuuuużo czasu na pracę
MisiaMisia, niecierpliwa lubią tę wiadomość
Hubi 2016 -
czarownica_tea wrote:Duza- robiąc badania genetyczne dowiadujecie się o czynniku dziedziczonym czyli o tym co pisze Misia. Uważam, że to dość ważne nie tylko dla ciąży i dziecka ale też dla Was. Przez to co napisałam wyżej chciałam tylko powiedzieć, że Wasze niepowodzenie nie musi być związane stricte z nieprawidłowościami w Waszym genotypie ale mogło być "przypadkowe" także uważam, że nie ma się co poddawać
Hala- trudna sytuacja, chcecie podejść do rządowego IVF a jak w kwestii ubezpieczenia? żeby się zakwalifikować trzeba być wykazanym jako osoba płacąca składki na ubezpieczenie zdrowotne, mam nadzieję, że w tym temacie jesteście zabezpieczeni. A jeśli chodzi o pracę to rzeczywiście chyba to nie jest dobry pomysł zaczynać coś teraz
Co do sprawy ubezpieczenia, to jestem zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna i pobieram zasiłek, to mam nadzieję wystarczy. Pewnie dostałabym w Urzędzie pracy jakieś pokwitowanie, że jestem ubezpieczona.
Dzięki za odpowiedźMisiaMisia lubi tę wiadomość
Hubi 2016 -
Znam osobiście przypadek, gdzie kobieta była zarejestrowana w urzędzie pracy i normalnie uczestniczy w programie rządowym. Osoba bezrobotna jest ubezpieczona. Liczone są składki zdrowotne ale nie chorobowe. Jeżeli bezrobotna otrzymuje świadczenie z urzędu pracy, to w ciąży będzie je otrzymywać. Normalnie też należy się jej urlop macierzyński.
Bez świadczenia pieniężnego pozostaje ona po prostu ubezpieczona.hala123 lubi tę wiadomość