Nie udane trasfery
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja podjęłam decyzję, że nie mogę całego życia już temu podporządkowywać.. siada mi to na psychikę.. od 2 lat tylko to.. badania, leki, jeżdżenie, sprawdzanie, zabiegi.. . czuję się bardziej jakimś obiektem do badań niż człowiekiem. Nie mogę tak dłużej... Nie umawiałam się do fryzjera bo mogę być w ciąży bo to insemiancja transfer czy cos tam.. nie byłam na żadnym urlopie bo urlopy brałam na te wszystkie procedury i badania.. zaczynam drugi raz i nie mogę już tak żyć.. mam mieć odroczony transfer.. chce po punkcji gdzieś jechać .. umówiłam się do fryzjera wreszcie normalnie.. chce mieć jakieś plany oprócz wizyt u lekarza mój mąż mówi że mam negatywne nastawienie że się nie uda.. ale ja już nie mogę się nastawiać na tak a potem jest jak zawsze.. a ja chcę już żyć.. z mężem bo to psuje nasza relację a nam we dwoje jest dobrze tylko to widmo negatywnego testu co miesiąc..
Pusiek lubi tę wiadomość
💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
Becky123 wrote:Ja obiecuje sobie, że będę czekać na badanie z krwi ale i tak nie wytrzymuje i robię sikanca. I oczywiście oglądam z każdej strony jakby to coś mialo zmienić.💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
Zmeczonazameczona wrote:Ja podjęłam decyzję, że nie mogę całego życia już temu podporządkowywać.. siada mi to na psychikę.. od 2 lat tylko to.. badania, leki, jeżdżenie, sprawdzanie, zabiegi.. . czuję się bardziej jakimś obiektem do badań niż człowiekiem. Nie mogę tak dłużej... Nie umawiałam się do fryzjera bo mogę być w ciąży bo to insemiancja transfer czy cos tam.. nie byłam na żadnym urlopie bo urlopy brałam na te wszystkie procedury i badania.. zaczynam drugi raz i nie mogę już tak żyć.. mam mieć odroczony transfer.. chce po punkcji gdzieś jechać .. umówiłam się do fryzjera wreszcie normalnie.. chce mieć jakieś plany oprócz wizyt u lekarza mój mąż mówi że mam negatywne nastawienie że się nie uda.. ale ja już nie mogę się nastawiać na tak a potem jest jak zawsze.. a ja chcę już żyć.. z mężem bo to psuje nasza relację a nam we dwoje jest dobrze tylko to widmo negatywnego testu co miesiąc..
Zmeczonazameczona lubi tę wiadomość
-
Zmeczonazameczona wrote:Ja podjęłam decyzję, że nie mogę całego życia już temu podporządkowywać.. siada mi to na psychikę.. od 2 lat tylko to.. badania, leki, jeżdżenie, sprawdzanie, zabiegi.. . czuję się bardziej jakimś obiektem do badań niż człowiekiem. Nie mogę tak dłużej... Nie umawiałam się do fryzjera bo mogę być w ciąży bo to insemiancja transfer czy cos tam.. nie byłam na żadnym urlopie bo urlopy brałam na te wszystkie procedury i badania.. zaczynam drugi raz i nie mogę już tak żyć.. mam mieć odroczony transfer.. chce po punkcji gdzieś jechać .. umówiłam się do fryzjera wreszcie normalnie.. chce mieć jakieś plany oprócz wizyt u lekarza mój mąż mówi że mam negatywne nastawienie że się nie uda.. ale ja już nie mogę się nastawiać na tak a potem jest jak zawsze.. a ja chcę już żyć.. z mężem bo to psuje nasza relację a nam we dwoje jest dobrze tylko to widmo negatywnego testu co miesiąc..
Jak ja cię rozumiem! U mnie wyglada to dokladnie tak samo, a jestem po 6 transferach wszystko podporząkowane pod wizytę u lekarza, transfer itp. Nic nie da się zaplanować, leczenie jest zwsze kosztem czegoś. Po każdym transferze czułam, że sie mie udało i zawsze słyszałam, że to za wxześnie żebym coś czuła, że negatywnie się nastawiam i to nie pomaga itp.Ale znalazłam sposob - zawsze staram sie robić przerwy w leczeniu w okresie lipec - sierpień. Tak żeby odetchnąć, zresetować umysł, zregenerować odganizm i naładować baterie. Sraram sie wtedy wyjechać gdzieś, pospotykać się ze znajomymi, a i pogoda zachęca żeby nie siedzieć w domu i nue ryczeć tylko gdzieś wyjść i zapomnieć na trochę o tym wszystkim.Zmeczonazameczona lubi tę wiadomość
-
A jak sobie radzicie z obecnością innych dzieci w bliskim otoczeniu? Jestem dopiero co po nieudanym transferze. A właśnie przyjeżdża męża brat z dwójka małych dzieci. I jeszcze znajomi nas zaprosili żebyśmy przyszli zobaczyć ich dzidziusia bo niedawno się urodził. I nie miałabym nic przeciwko bo lubię dzieci. Ale aktualnie jest to dla mnie za ciężkie i pojawiają się różne dziwne uczucia. A niestety ludzie którzy nie przechodzili przez to co my nie są w stanie sobie wyobrazić co my teraz czujemy. I może to głupie i nie powinnam tak pisać ale czuje się osaczona ich szczęściem.
-
Dużo przeszlyscie. Trzymam kciuki za Was dziewczyny!
Ja od 2020 roku od czerwca jestem w klinice. Trudno mi było uwierzyć, że nam nie wychodzi.. myślałam że to kwestia czasu potem insemiancje.. ciągle doszukiwał się błędów lekarzy, okoliczności ciągle był jakiś nowy pomysł co poprawić.. nic nie miało znaczenia.. wreszcie przy transferze okazało się że nasze zarodki za szybko się rozwijają i przestają.. możliwe że tak było zawsze ale też trudno tak założyć.. po tym transferze się załamałam bo nie mieliśmy nawet żadnego zarodka i wszystko od początku.. oczywiście jeśli jakieś prawidłowe będą a nie jak ostatnio.. najbardziej dobijała mnie ta nie wiedza.. bo za każdym razem myślałam że to to.. inseminacja nam pomoże przecież nic nam nie jest... Potem przeżyłam invitro bo nic ponadto nie zostało i byłam pewna że jedno wystarczy przecież nic nam aż tak nie jest.. błąd.. coś jest a ja nie wiem co.. zrobiłabym każde badanie.. nieważne jak nieprzyjemne.. ale nie wiem co mogę zrobić.. lekarz mówi że może zmienić protokół, leki odroczony transfer ale czy to coś da też nie wie.. to mnie dobija bo chciałabym znać przyczynę.. czuje, że jestem jak dziecko we mgle a ten transfer to jak losowanie totolotka.. uda się jak będę miała szczęście..
Ale ostatnio wzięłam masaż relaksujący i myślałam.. że w tej walce zatraciłam siebie i swoje życie.. trudno mi było powiedzieć że jesteśmy z mężem rodzina bo nie ma dziecka.. jak rodzina bez dziecka i czułam się niepełna.. ale między nami było zawsze dobrze.. świetnie spędzaliśmy czas a teraz snuje się za mną smutek i przestałam widzieć to co już mam. Dziecko to piękny dar ale i poświęcenie. Teraz mogę wstać w wolne kiedy chce, robić co chce, pójśc z mężem gdzie chce i na ile chcę.. z dzieckiem tak nie ma.. powinnam ten czas wykorzystywać a nie przeplakiwac.. nie poddaje się chce tylko walczyć na swoich warunkach.. namówiłam męża na urlop po punkcji. Mam i tak mieć odroczony transfer.. nawet jak zarodki padną nie che już żyć tylko tym.. nie mam na to wpływu.. i tak będzie to miało na mnie wpływ i tak pewnie będę płakać ale chcę czuć się spełniona że to co mam i tak jest szczęściem. Nie wiem czy nam się uda.. chce wierzyć że tak ale jeśli nie to nie chce ciągle czuc się pusta.. a jak zajmie to kolejne kilka lat to nie chce tkwić w tej emocjonalnej ciemności.. już nie mogę.💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
Pusiek wrote:A jak sobie radzicie z obecnością innych dzieci w bliskim otoczeniu? Jestem dopiero co po nieudanym transferze. A właśnie przyjeżdża męża brat z dwójka małych dzieci. I jeszcze znajomi nas zaprosili żebyśmy przyszli zobaczyć ich dzidziusia bo niedawno się urodził. I nie miałabym nic przeciwko bo lubię dzieci. Ale aktualnie jest to dla mnie za ciężkie i pojawiają się różne dziwne uczucia. A niestety ludzie którzy nie przechodzili przez to co my nie są w stanie sobie wyobrazić co my teraz czujemy. I może to głupie i nie powinnam tak pisać ale czuje się osaczona ich szczęściem.
Był też taki moment, że na rodzinnej imprezie posadzili mi dziecko małe na kolanach i jak to mi i mężowi pasuje. Ledwo wysiedzialam. Nic nie mam do tego dziecka, lubię dzieci a dziecko było słodkie ale k*** nie mogłam. Byłam dwa dni po negatywnym teście po isemiancji i miałam w głowie mętlik.. nie lubię nikomu niczego zazdrościc i nie wiem czy to było nawet to chciałam mieć swoje dziecko, innym to od tak przyszło a ja nie wiedziałam co mi jest.. bicie mi tym po oczach nie pomaga wręcz przeciwnie. Całe 1.5 h drogę do domu przebeczalam.. prawie się pogodziłam z nieudana próba a tu od nowa i co mi to dało? Nic oprócz kolejnego cierpienia. Ucielam takie spotkania a może nawet i znajomości.. i czuje się lepiej może to i egoistyczne ale muszę jakoś funkcjonować.
Moim zdaniem odpuść sobie.. to są tortury a swoje już wycierpiałas. Pamiętaj że musisz dalej walczyć i mieć na to siły i to jest najważniejszePusiek lubi tę wiadomość
💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
nick nieaktualnyCzytam Wasze wiadomości I jakbym widziała siebie . Ostatnie 2 lata to planowanie wszystkiego pod owulację, lekqrza I badania.
Jesteśmy po 2gim nieudanym transferze 🥺 ta cholerna beta nawet nie drgnęła .
Ale wiecie co, mam postanowinie zeby sobie a w zasadzie to swojej psychice odpuscic. Nic mi nie da ciągle zadreczanie się i teraz to dopiero widzę.
Nie chce żeby mąż widział mnie ciagle zaryczana i w zły nastroju. To, że go mam to najlepsza rzecz jaka mogła mu się w życiu przytafic . Jeśli kiedys w końcu nam się uda I pojawi się bobas to będziemy przeszczesliwi a jeśli nie to we 2 tez będziemy cieszyć się sobą.
Mowia , że nic nie dzieje się bez przyczyny, może kiedyś pojmę dlaczego trafiło akurat na nas.
Trzymam za Wszystkie kciuki🍀🍀🍀Zmeczonazameczona, Pusiek lubią tę wiadomość
-
Ja na szczęście niemam w rodzinie małych dzieci, więc jest trochę łatwiej. Znajomi, którzy mają dzieci, odkąd się pojawiły zniknęli z życia towarzyskiego, więc nie jest tak źle 😉 Najgorsze były pierwsze 3-4 lata po ślubie, ponieważ mój teść i jedna koleżanka z pracy nie dawali mi żyć, ale po 6 latach im się znudziło i odpuścili 😉 Tzn. teścia ustawiłam do pionu i zwróciłam uwagę, że nie życzę sobie takich komentarzy i jeżeli ma jakieś pytania to niech pyta syna, a koleżance z pracy też zaczęłam dogryzać i się odczepiła 😉😂 Wiem że to głupie ale taką obrałam strategie. Jak koleżanka pokazywała mi swoją córeczkę mówiąc : "popatrz jaka ona grzeczna, też byś sobie taką zrobiła" odpowiedziałam : "pożycz mi swojego męża skoro robi takie grzeczne dzieci" i temat od razu został zakończony 😉😂🙈
Katarzyba lubi tę wiadomość
-
Ja toleruje tylko dzieci mojej siostry. Ale na początku nie było tak kolorowo. Po każdym spotkaniu musiałam swoje przepłakać. Najgorzej było jak powiedziała, że jest w drugiej ciąży. Czekała z tym długo, bo wiedziała, że jestem w trakcie in vitro, a żeby tego było mało to właśnie byłam po poronieniu. Jak sie dowiedziałam to nie byłam w stanie nawet jej pogratulować. Żeby nie zacząć wyć, po prostu uciekłam. Długo mi zajęło zanim poukładałam to sobie w głowie. Ale teraz uwielbiam moich siostrzeńców i lubię z nimi spędzać czas
Elka198321 lubi tę wiadomość
-
Niestety na wszystko potrzeba czasu. Ja staram się jakoś trzymać i nie pokazywać bólu i łez, w szczególności przy mężu, żeby nie czuł się źle i się nie martwił. Także płaczę wieczorami w poduszkę, ale już coraz mniej. Teraz rozczarowanie jest tylko po transferze, ponieważ wiem, że naturalnie się nie da, więc przynajmniej nie mam złudnej nadzieji co miesiąc.
-
Moniatka wrote:Ja na szczęście niemam w rodzinie małych dzieci, więc jest trochę łatwiej. Znajomi, którzy mają dzieci, odkąd się pojawiły zniknęli z życia towarzyskiego, więc nie jest tak źle 😉 Najgorsze były pierwsze 3-4 lata po ślubie, ponieważ mój teść i jedna koleżanka z pracy nie dawali mi żyć, ale po 6 latach im się znudziło i odpuścili 😉 Tzn. teścia ustawiłam do pionu i zwróciłam uwagę, że nie życzę sobie takich komentarzy i jeżeli ma jakieś pytania to niech pyta syna, a koleżance z pracy też zaczęłam dogryzać i się odczepiła 😉😂 Wiem że to głupie ale taką obrałam strategie. Jak koleżanka pokazywała mi swoją córeczkę mówiąc : "popatrz jaka ona grzeczna, też byś sobie taką zrobiła" odpowiedziałam : "pożycz mi swojego męża skoro robi takie grzeczne dzieci" i temat od razu został zakończony 😉😂🙈
Moniatka lubi tę wiadomość
💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
Zmeczonazameczona wrote:Dużo przeszlyscie. Trzymam kciuki za Was dziewczyny!
Ja od 2020 roku od czerwca jestem w klinice. Trudno mi było uwierzyć, że nam nie wychodzi.. myślałam że to kwestia czasu potem insemiancje.. ciągle doszukiwał się błędów lekarzy, okoliczności ciągle był jakiś nowy pomysł co poprawić.. nic nie miało znaczenia.. wreszcie przy transferze okazało się że nasze zarodki za szybko się rozwijają i przestają.. możliwe że tak było zawsze ale też trudno tak założyć.. po tym transferze się załamałam bo nie mieliśmy nawet żadnego zarodka i wszystko od początku.. oczywiście jeśli jakieś prawidłowe będą a nie jak ostatnio.. najbardziej dobijała mnie ta nie wiedza.. bo za każdym razem myślałam że to to.. inseminacja nam pomoże przecież nic nam nie jest... Potem przeżyłam invitro bo nic ponadto nie zostało i byłam pewna że jedno wystarczy przecież nic nam aż tak nie jest.. błąd.. coś jest a ja nie wiem co.. zrobiłabym każde badanie.. nieważne jak nieprzyjemne.. ale nie wiem co mogę zrobić.. lekarz mówi że może zmienić protokół, leki odroczony transfer ale czy to coś da też nie wie.. to mnie dobija bo chciałabym znać przyczynę.. czuje, że jestem jak dziecko we mgle a ten transfer to jak losowanie totolotka.. uda się jak będę miała szczęście..
Ale ostatnio wzięłam masaż relaksujący i myślałam.. że w tej walce zatraciłam siebie i swoje życie.. trudno mi było powiedzieć że jesteśmy z mężem rodzina bo nie ma dziecka.. jak rodzina bez dziecka i czułam się niepełna.. ale między nami było zawsze dobrze.. świetnie spędzaliśmy czas a teraz snuje się za mną smutek i przestałam widzieć to co już mam. Dziecko to piękny dar ale i poświęcenie. Teraz mogę wstać w wolne kiedy chce, robić co chce, pójśc z mężem gdzie chce i na ile chcę.. z dzieckiem tak nie ma.. powinnam ten czas wykorzystywać a nie przeplakiwac.. nie poddaje się chce tylko walczyć na swoich warunkach.. namówiłam męża na urlop po punkcji. Mam i tak mieć odroczony transfer.. nawet jak zarodki padną nie che już żyć tylko tym.. nie mam na to wpływu.. i tak będzie to miało na mnie wpływ i tak pewnie będę płakać ale chcę czuć się spełniona że to co mam i tak jest szczęściem. Nie wiem czy nam się uda.. chce wierzyć że tak ale jeśli nie to nie chce ciągle czuc się pusta.. a jak zajmie to kolejne kilka lat to nie chce tkwić w tej emocjonalnej ciemności.. już nie mogę. -
Mnie jeszcze denerwują teksty typu gdzie się spieszycie przecież dzieci Wam w domu nie płaczą. Albo Wy możecie do nas podjechać bo będzie Wam sie łatwiej zebrać itp.
Nie lubie tez wciskania dzieci na kolana. Jak będę chciała to sama zapytam czy mogę wziąć maluszka. A człowiek swoje przechodzi, boli go to wszystko okropnie. I jeszcze ktoś dowali, że wybraliśmy życie bez dzieci i wam wygodnie. A nawet nie zapyta czemu ich nie mamy. Już bym wolała żeby pytali wprost, a nie wymyślali takie pierdoly, które mnie wyprowadzają z równowagi. -
Pusiek wrote:A jak sobie radzicie z obecnością innych dzieci w bliskim otoczeniu? Jestem dopiero co po nieudanym transferze. A właśnie przyjeżdża męża brat z dwójka małych dzieci. I jeszcze znajomi nas zaprosili żebyśmy przyszli zobaczyć ich dzidziusia bo niedawno się urodził. I nie miałabym nic przeciwko bo lubię dzieci. Ale aktualnie jest to dla mnie za ciężkie i pojawiają się różne dziwne uczucia. A niestety ludzie którzy nie przechodzili przez to co my nie są w stanie sobie wyobrazić co my teraz czujemy. I może to głupie i nie powinnam tak pisać ale czuje się osaczona ich szczęściem.
-
Moniatka wrote:Ja na szczęście niemam w rodzinie małych dzieci, więc jest trochę łatwiej. Znajomi, którzy mają dzieci, odkąd się pojawiły zniknęli z życia towarzyskiego, więc nie jest tak źle 😉 Najgorsze były pierwsze 3-4 lata po ślubie, ponieważ mój teść i jedna koleżanka z pracy nie dawali mi żyć, ale po 6 latach im się znudziło i odpuścili 😉 Tzn. teścia ustawiłam do pionu i zwróciłam uwagę, że nie życzę sobie takich komentarzy i jeżeli ma jakieś pytania to niech pyta syna, a koleżance z pracy też zaczęłam dogryzać i się odczepiła 😉😂 Wiem że to głupie ale taką obrałam strategie. Jak koleżanka pokazywała mi swoją córeczkę mówiąc : "popatrz jaka ona grzeczna, też byś sobie taką zrobiła" odpowiedziałam : "pożycz mi swojego męża skoro robi takie grzeczne dzieci" i temat od razu został zakończony 😉😂🙈
Moniatka lubi tę wiadomość
-
Pusiek wrote:Mnie jeszcze denerwują teksty typu gdzie się spieszycie przecież dzieci Wam w domu nie płaczą. Albo Wy możecie do nas podjechać bo będzie Wam sie łatwiej zebrać itp.
Nie lubie tez wciskania dzieci na kolana. Jak będę chciała to sama zapytam czy mogę wziąć maluszka. A człowiek swoje przechodzi, boli go to wszystko okropnie. I jeszcze ktoś dowali, że wybraliśmy życie bez dzieci i wam wygodnie. A nawet nie zapyta czemu ich nie mamy. Już bym wolała żeby pytali wprost, a nie wymyślali takie pierdoly, które mnie wyprowadzają z równowagi.
Że mnie robią karierowiczke i że dlatego nie mamy dzieci. Oczywiście słysze różne teksty typu sama pracą nie możesz żyć itp..ludzie uwielbiają samo sobie dopisywać historię i jeszcze się czują w obowiązku kogoś pouczać albo umoralniac..💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
Elka198321 wrote:Masz święta rację...ja byłam przez teściowa obwinaba że to przeze mnie niema dzidzi...jak wyszło że to u męża zapowietrzyła Raz jeden wybuchłam ba teściowej ogniski gdzie jej znajomi polecali mi ginekologów bo chcieli dobrze. Jakie oczy zrobili że to nirmoha wina że my męża leczymy był szok wielki...opowiadała wszystkim że to u mnie problem...nieważne u kogo ale tak się nierobi...od tamtej pory jak wybuchłam teściowa wie gdzie jej miejsce niedokucha mi .Mąż niewytrzymał powiedział że ma przestać mnie obwiniać bo to nie moja wina....