PCO - zespół policystycznych jajników
-
WIADOMOŚĆ
-
sebza wrote:Hello… ja chyba dzwonię do gin. Dziś zaczynam ostatni tydzień z cyclacurem. Zaczęłam znów ćwiczyć po przerwie świątecznej i jest to samo co przed nią, mianowicie po każdych ćwiczeniach jest plamienie, ale takie dziwne, bo krew zmieszana ze śluzem i praktycznie jednorazowo… Dodatkowo dziś mnie jeszcze mocno nawala podbrzusze.
Muszę się dowiedzieć o co chodzi, bo nie podoba mi się to.
Sebza dziwne, a nie podnosisz nic ciezkiego? albo za bardzo nie zwyrezasz miesni brzucha? polecam basen jesli masz taka mozliwosc, latwo, przyjemnie, duzo palisz kalorii i bezkontuzyjny -
Weronika, no trochę mam ćwiczeń na mięśnie brzucha, no ale nie zamierzam z nich rezygnować, raczej chciałabym się uporać z tymi plamieniami, bo mimo wszystko to nie jest normalny stan nawet przy wycisku na brzuch. Ja basen uwielbiam, ale niestety nie o tej porze roku, bo ja to zawsze wyjdę chora Więc przez te zimowe miesiące chciałabym się skupić na fitnesie, który też w moim przypadku daje lepsze efekty. Wiadomo, mniej przyjemności niż na basenie, ale za to szybkie efekty.
Do gin się nie dodzwoniłam, bo jej nie było już i będzie dopiero w poniedziałek, ma do mnie oddzwonić. Oczywiście jak wczoraj nie ćwiczyłam, to wszystko w miarę ok, chociaż bóle brzucha jak na @ już są okropne… No ale w sumie już tylko 5 tabletek cyclacuru mi zostało, więc @ rzeczywiście tuż tuż… Mam poczucie, że moje endo ma już dość i popuszcza Ech… oby wszystko było ok , tak żebym mogła już stymulację..
gosia81 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHANA zaciskam mocno kciuki za insemkę, a raczej jej skuteczność.
Sebza moim zdaniem źródłem plamień może być przerost endometrium. Dość długo nie masz już okresu, tak jak piszesz jest to pewnie to "popuszczanie". Przy mojej ostatniej kuracji HTZ też dostałam @ przed zakończeniem pełnego opakowania, a zaczęło się właśnie takim plamieniem lekkim. Na wszelki wypadek warto pogadać o tym z lekarzem.gosia81, HANA lubią tę wiadomość
-
Sebza - zgadzam się z Liloe. Czytałam w necie skąd mogą być takie plamienia (a propos tego mojego w 33 dc po przytulankach, a po którym nie nastąpiła @) i wyczytałam, że w długich cyklach (m.in przy PCOS) endometrium tak przerasta, że ekhm "byle co" może wywołać plamienie. Teraz to boję się, że najbliższa @ to będzie krwawy Armageddon
Dziś połknęłam ósmą tab. duphastonu (47 dc), jeszcze dwie i będę wypatrywać czy nadchodzi Apokalipsa... Szczerze nienawidzę takich beznadziejnych cykli. No ileż można do jasnej cholewki??? Zaraz będzie połowa stycznia, a ja tkwię w cyklu z listopada. Żenua i tyleWiadomość wyedytowana przez autora: 11 stycznia 2014, 16:49
-
Dzięki dziewczyny za potwierdzenie moich przypuszczeń. Mi się wydaje, że gdybym nie dostała teraz HTZ to bym już była po @, no ale w związku z tym, że nie miałam takiej pewności to dostałam leki. No i jak dla mnie to ewidentnie mój organizm chce mieć już @. Czuję to każdym fragmentem swojego ciała. Z drugiej strony, cieszę się z leków, bo jednak one też trochę stabilizują. U mnie na bank ta @ będzie hardcorowa. Ja przy clo, gdzie ładnie mi rosło endo miałam wodospad Niagara, a teraz to pewnie będzie jeszcze lepiej…
Na pewno będę to konsultować mimo wszystko z gin, nie wyobrażam sobie nie móc ćwiczyć, skoro już zaczęłam i dobrze mi idzie, albo plamić po każdych ćwiczeniach. Dziewczyny nie taki dają sobie wycisk, a nie mają plamień a ja ewidentnie ze swoim pcos muszę walczyć także ostrym wysiłkiem fizycznym i ta anomalia w postaci plamień musi się u mnie jakoś rozwiązać.. po prostu musi
Gosiu, doskonale Cię rozumiem, mój cykl trwa od 7 listopada… Można się załamać. A dowiedziałaś się, co może być u Ciebie przyczyną tego przedłużającego się cyklu? Poprzednie miałaś takie ładne i to bez leków.
Liloe, ale dokończyłaś listek po tym jak Ci się zaczęła @ ? MI moja gin powiedziała, że trzeba wziąć do końca, chociażby wcześniej coś się zadziało. Tylko spoko, jak się wcześniej coś wydarzy, to mam brać i gonal i htz?
to coś nie tak...gosia81 lubi tę wiadomość
-
Sebza, nie dowiedziałam się, bo i nie miałam jak - wizyta u gina 17go stycznia. Ja obstawiam odstępstwa od diety i... wpływ HSG. Wiem, że teoretycznie HSG nie powinno mieć aż takiego wpływu, ale lekarz mi tłumaczył zapisując mnie na zabieg, że dlatego robi się to HSG max. do 14 dc, by nie zaburzyć ewentualnej owulacji i całego cyklu. No cóż, u mnie pewnie zaburzyć cokolwiek jest nader łatwo. Amen. Nie chce mi się tego rozpamiętywać. Niech cykl się skończy. Coś wtedy zacznę działać.
Własnie założyłam 11 suwaczek - w ten sposób śledzę ciąże bliskich znajomych. Koleżanka jest w 5 mies., przy czym o ciąży wie od miesiąca, bo wcześniej gin. po zatrzymaniu miesiączki stwierdził... torbiel na jajniku i ona brała leki na wchłonięcie tej torbieli przez kilka tygodni. Masakra mówię Wam! Aż mnie dreszcz grozy ogarnął. BrrrrWiadomość wyedytowana przez autora: 11 stycznia 2014, 18:33
-
nick nieaktualnySebza nigdy nie wiadomo czy bez HTZ byłaby ta @, może organizm chce już ten cykl zakończyć właśnie po HTZ. Ja też miałam tendencję do demonizowania HTZ, ale lekarka mi spokojnie wyjaśniła, że jeśli jest takie " nie wiadomo co" to u kobiet z zaawansowanym PCOS lepiej nie dopuszczać do dalszego rozwoju misz maszu hormonalnego w takich popapranych cyklach. Takie HTZ stosowane z umiarem wtedy kiedy trzeba wprowadza pozorną równowagę hormonalną, dzięki czemu jest szansa na "dobry" cykl po @. Ja Femoston miałam przerwać po rozpoczęciu krwawienia. Takie miałam zalecenie. Dodatkowo ja w 3dc zawsze oznaczam estradiol, a jakbym nadal brała to oznaczyłabym sobie estradiol z leku, a nie mój osobisty
Gosiu lekarz przypisał Ci duphaston. Czy to był owulacyjny cykl? Z tego co wiem, to w cyklach bezowulacyjnych progesteron na wywołanie @ nie jest najlepszym pomysłem...przerobiłam to na własnej skórze - po luteinie 4x1 przez 10 dni @ nie przyszła i zawitała u mnie dopiero po HTZ...
Z tym HSG możesz mieć rację. U mnie pierwszy cykl po HSG był właśnie taki długi i nie mogłam tej @ wywołaćgosia81 lubi tę wiadomość
-
Liloe - gin. mi mówił (nie mój własny, tylko ten od HSG), że jakby cykl się rozwlekł, a nie było szans na ciążę, to mogę wziąć progesteron. Widocznie to HSG ma jednak wpływ. Dzięki, że mi o swoim napisałaś. Jestem teraz spokojniejsza, że może nie jestem aż taką anomalią medyczną
-
nick nieaktualnyGosiu spojrzałam na Twój wykres i należy Ci się małe sprostowanie mojej wypowiedzi. Mój rozlazły cykl nastąpił w następnym cyklu po HSG, a w cyklu, w którym badano mi drożność, byłam na anty.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 stycznia 2014, 14:05
-
Ale w cyklu z hsg też może być różnie. Ja np krwawiłam po hsg dość obficie, chociaż miało być tylko plamienie, @ w sumie przyszła w terminie, ale też jakaś dziwna.
Liloe, no właśnie nikt mi na sto procent nie mógł zagwarantować, że @ przyjdzie w tym cyklu, więc zgodziłam się na cyclacur, widzę, że moja gin ma podobne podejście do Twojej.
Z duphastonem to samo mi mówiła.
Ja nie ćwiczyłam od dwóch dni, a dziś i tak jest plamienie… A brzuch boli jak cholera.. Chyba jednak coś się zaczyna, mam nadzieję, że wcześniej uda się skonsultować z gin bo nie wiem czy mam odstawić wtedy htz czy brać do końca, czyli do czwartku.
-
nick nieaktualnySebza a masz oznaczać estradiol przed Gonalem? Jeśli nie, to myślę, że to czy odstawisz czy nie nie jest aż takie istotne - wątpię czy są interakcje szczególnie, że 2 część htz to zwykle progesteron...to tak na mój chłopski rozum, ale najlepiej upewnić się u lekarza
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 stycznia 2014, 17:42
-
Nie, nie muszę oznaczać. No tak, ale jak będę ładować progesteron i gonal jednocześnie, to nie wiem, czy to dobrze zrobi mojemu pęcherzykowi… Jutro ma gin oddzwonić, więc będę wiedziała co mam robić.. Mogło być książkowo, ale oczywiście wyszło tak jak zawsze, czyli się pogmatwało.. No nic… Dzięki za podpowiedzi
Ty też jesteś teraz na pigułkach? -
nick nieaktualnySłońce - takie plamienia przy tego typu lekach to nic dziwnego,moim zdaniem nic się nie pogmatwało. Ja bym się cieszyła z tych plamień, pewnie @ za rogiem i lada moment zaczniesz nowy cykl.
Tak, jestem na pigułkach, bo miałam w 3dc usg i mi się pęcherzyki nie wchłonęły - zostały takie giganty po OHSS. Nie działam, czekam. Nosi mnie, jak zawsze na anty, jestem męcząca i marudna, ale nie było wyjścia. Nie mogę wziąć gonalu póki to wszystko się nie wchłonie. Pociesza mnie fakt, że znam już swoją dawkę optymalną.Jutro idę na posiew kontrolny na te cholerne bakterie. Oby się obyło bez kolejnego (już piątego...) antybiotyku.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 stycznia 2014, 18:13
-
Oj, jak ja Cię dobrze rozumiem. Ja też na tych lekach jestem jak kłębek nerwów. W sumie gorsza była pierwsza faza, teraz ciut lepiej, ale jeszcze chwila i koniec..
Rozmawiałaś z lekarzem ile można mieć cykli na gonalu? Bo ja w sumie o to nie zapytałam, a jestem ciekawa… Ja jakoś szczególnie do tej pory się nie bałam ohss bo u mnie to opornie rośnie wszystko, no ale kto wie… Zaczynam od dawki najmniejszej,więc raczej mam obawę, że nic nie urośnie.. -
Hej kobitki. Gadałam dziś sporo z mężem o tym wszystkim co się wydarzyło od maja 2013. Doszliśmy do wniosku, że damy sobie czas na luzie, bez pośpiechu do moich 35 urodzin.
Czyli mamy 2 lata i 4 miesiące na sięgnięcie po ten rodzaj leczenia, który jest w naszym zasięgu - także finansowym. Musimy spłacić rodzinne pożyczki i skończyć remont domu. Znaleźć lepsze źródła dochodu, by zakończyć etap wyjazdów za pracą i móc starać się o dziecko intensywnie, lub zabezpieczyć się finansowo na tyle, aby móc wystąpić o bycie rodziną zastępczą (bądź adopcyjną).
Taki jest wstępny plan. Wiem, że będzie ciężko mi się tego trzymać - zwłaszcza w kwestii luzu i braku pośpiechu (na czym akurat mężowi najbardziej zależy), ale w sumie czy można na coś wpłynąć nerwami? - chyba tylko negatywnie...
Tak też przedstawię tę sprawę ginekologowi (właściwie po to była cała ta rozmowa, by ustalić ścieżkę leczenia), więc sama nie wiem co on tam nam zaproponuje. Oby nie oznaczało to czekania, aż uda się ekhm "naturalnie".
Wiem, że to żadne takie konkretne info - tak chciałam się tylko "wypisać"Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 stycznia 2014, 08:36
sebza, kasjja lubią tę wiadomość
-
Gosia, dobrze, że macie konsensus. Jednak jakby nie patrzeć sytuacja posiadania już jednego szkraba daje więcej możliwości manewrów.
Moja gin oddzwoniła i dziś o 15.30 spotkanie… No i dobrze, niech zobaczy, co tam się dzieje.. Powiedziała, że plamienie przy tych lekach może się wydarzyć, ale jeśli mam do tego bóle brzucha, to trzeba to sprawdzić.
-
Gosia ale decyzja podziwiam Was. Mam nadzieje ze odpoczynek Wam pomoze.
A co w ogole sadzicie na temat adopcji? Znacie jakies rodziny co maja dzieci adopcyjne, jak to wyglada wychowanie. Osobiscie jestem w tym momencie na TAK. Najbardziej boje sie ze rodzina by nie zaakceptowała dziecka i bedzie czulo sie jak "inne", a tego bym nie zniosla. I jestem za adopcja jak najmniejszego dziecka. Jest jeszcze jedna kwestia czy taka mała kruszynka ma w sobie tendencje do bycia "zlym czlowiekiem", ile na to ma wpływ wychowanie, a ile geny.
Sebzo zdaj raport -
Ja jestem też na "tak" jeśli chodzi o adopcję. Dla mnie wymarzona sytuacja to mieć biologiczne i adoptowane dziecko. A że z biologicznym to jak widać ciężko, to może się okazać, że będzie adopcyjne. Moją jedyną obawą jest tylko reakcja rodziny mojego męża, oni bardzo mało wiedzą o naszych staraniach i całej sytuacji i wiem, że chociaż nigdy nic by mi złego nie powiedzieli, to teściowa by bardzo to przeżyła, że jej syn nie ma biologicznego dziecka. Moja rodzina na pewno by przyjęła z radością , że jesteśmy rodzicami adoptowanego dziecka. Ja niestety tez myślę o adopcji malutkiego dziecka i jestem pewna, że nie ma w takich dzieciach żadnych złych tendencji, to środowisko i rodzina dziecko kształtuje. Nie znam rodzin z dzieckiem adoptowanym, ale znam wiele rodzin z dzieckiem biologicznym, które nie potrafią wychować na dobrego człowieka i tu nie chodzi o patologiczne rodziny, wręcz przeciwnie, takie, w których jest dobrobyt , rodzice wykształceni. Takie malutkie dziecko będzie takim, na jakie je wychowamy.
-
https://ovufriend.pl/wykres,dcf7ac275a56793ac5abd62e98a63f47.html
patrzcie kobitki jaki cykl znalazłam. Owulacja 60dc i zdrowy bobas widniejacy juz w minaturce. Pani z Pcos Mozna?Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 stycznia 2014, 13:20
kasjja lubi tę wiadomość
-
Znam rodziny z adoptowanymi dziećmi. Np. brat mojego taty z żoną adoptowali bliźniaków, jakieś 13-14 lat temu. Dostali 10cio miesięczne dzieci z objawami choroby sierocej. Rzucały się na wszystko co było do jedzenia, choć nie były zabiedzone - nawet proszek do prania raz cioci wyjadły. Wielki głód uczuć, przytulania itp. - serce się krajało
Nie mówię, że nie obeszło się bez problemów - po pierwsze to wieś, więc oni sami musieli powiedzieć dzieciom o adopcji na tyle wcześnie, by żadna obca "życzliwa" osoba nie okazała się szybsza... Chłopcy niezbyt dobrze się uczą - to już gimnazjum i łobuzują, ale rodzice nie kładą tego na karb genów. Pierwsze trzy lata to było nieustanne jeżdżenie po lekarzach - wychodziły 'na wierzch" różne choroby, opóźnienia - lekarze twierdzili, że to skutek picia ich matki w ciąży. Trzeba mieć to na uwadze, że choć wychowanie dużo zmienia, to jednak warstwa tzw. biologii jest poza sferą wpływu rodziców adopcyjnych.
Ja bardziej myślę o byciu rodziną zastępczą, niż o pełnej adopcji, ale to ze względu na dość restrykcyjne warunki jakie trzeba spełnić. Nasz dom nie jest duży i nie mamy stabilnej sytuacji finansowej. Myślimy też o takiej formie jak zapraszanie dzieci z miejskich domów dziecka na wakacje do nas na wieś lub na ferie.
Znam parę, która daje dom dzieciom z domów dziecka na prowincji, chcącym uczyć się w dobrych krakowskich liceach - po prostu na czas liceum - dziecko zamieszkuje u nich, potem czasem zostaje na czas studiów. Teraz już mają czwarte u siebie. Tamte wracają do nich na święta, choć są już dorosłymi osobami.
My mamy dylematy związane z naszym synem - wiadomo rodzeństwo by mu się przydało, ale obce dziecko w domu to poważna sprawa. Myślę, że trzeba poczekać aż on podrośnie. Sama nie wiem... Tonę w dylematach.
O i jeszcze mi się przypomniało, że u nas na wsi są dwie takie pary dość zamożne (prywatni przedsiębiorcy), którzy celowo adoptowali chore dzieci (każda rodzina po dwójce), bo wiedzą że mają środki na ich leczenie i prywatną rehabilitację/naukę.
I jeszcze jeden dopisek: myślę o czymś takim, że jeśli się nie uda mieć drugiego dziecka, to chciałabym chodzić na wolontariat do pobliskiego domu dziecka - pomagać dzieciom w nauce. W ten sposób np. można poznać dziecko zanim się je weźmie do własnego domu. Jakoś nie sądzę, by dali nam malutkie dziecko, choć to oczywiście jest najlepsza opcja dla każdej ze stron, no ale...Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 stycznia 2014, 12:20
kasjja lubi tę wiadomość