PCO - zespół policystycznych jajników
-
WIADOMOŚĆ
-
Gosia, sądzę, że jest około 15- 16mm, bo gin powiedziała, że rośnie cały czas w tym samym tempie, więc tak by wynikało, ale jest za mały na podanie zastrzyku (czyli nie ma 18mm )i w związku z tym znów 3 dni czekania i powinien mieć, chociaż nie sądzę. Myślę, że przestanie rosnąć, bo ma już dość Ja zresztą też mam już dość tych zastrzyków.
Jeśli chodzi o czekanie, to wszystko zależy. Widzisz, ja teraz mam już 15dc, a będę stymulowana jeszcze do niedzieli. Ale zawsze przy clo było tak, że mój pęcherzyk osiągał taką wielkość, że dostawałam zastrzyk chyba przed 17dc. Jeśli Twój pęcherzyk urośnie, to gin na pewno zleci jeszcze jeden monitoring, a może urósł już na tyle, że będziesz mogła wziąć zastrzyk jutro. To jest zawsze dziwna sprawa z tymi wolno rosnącymi pęcherzykami. Ja miałam jeden cykl na clo (chyba pierwszy) gdzie gin powiedziała, że jak tak wolno rośnie, to zostawmy go i pęknie w swoim czasie, albo się wchłonie, ale ja jednak preferuję zastrzyk, który daje pęcherzykowi kopa do ostatecznego urośnięcia i pęknięcia.
Kapturnica, dzięki za miłe słowo, ale nie przeceniaj mnie Ja sama często potrzebuję podpowiedzi i pomocy
Edit: Kapturnica, spojrzałam na Twój wykres i Ty dopiero bierzesz 3 dni luteinę, więc może jeszcze podskoczyć. Ale nie ma to chyba znaczenia, bo z tego co pamiętam gin nie dawał szans na owulkę, tak? Wykres też na to wskazuje. Wszystkiego dobrego Ci życzę na stymulacji. Jeśli sam z siebie rósł jakiś pęcherzyk, to clo powinno go podkręcić.Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2014, 17:59
gosia81 lubi tę wiadomość
-
Dzięki Sebza - wierzę w mojego Malucha, ale staram się też być realistką, nie sądzę by przez te kilka dni osiągnął dojrzałość, z resztą mój gin nic nie mówił o zastrzyku na pęknięcie, więc go muszę jutro dopytać. Śnią mi się po nocach te milimetry, których mu brakuje...
I jednak zła jestem na siebie, że teraz się zdecydowałam na stymulację. Kurdę, roboty mam huk. Już nie daję rady -
Dziewczyny, niepokoi mnie nieco to, czy mój jajnik na prawdę cały czas ma tak pobolewać? Mam takie uczucie kłócia w nim.. W tym miesiącu byłam na Clo od 5 do 10 dc, w 15 dc mieliśmy zacząć się starać (to był miniony piątek).W przyszłym tygodniu powinnam mieć okres (lub raczej nie powinnam go mieć). W nocy myślałam, że męża z łóżka wywalę bo bolał mnie i jajnik i noga od tego jajnika i ni jak nie mogłam się ułożyć. Zastanawiam się czy nie umówić się do tego mojego lekarza w przyszłym tygodniu jeszcze przed okresem. Może przypisze mi coś na bolesną miesiączkę? Boję się tylko, że uzna mnie za przewrażliwioną . Na żadnym z leków nie ma w objawach ubocznych bólu nogi
-
Tak Sebza nie dal mu szans na rosniecie bo w 10dniu cyklu mial 13mm a w 14juz tylko 15mm wiec jesli chodzi o owulacje w tym cyklu to jest mi ona zbedna ale myslalam ze luteina sztucznie podniesie mi tempke i dlatego pytalam o to bo mam wrazenie ze ejsli nei dźwiga jej to nie dziala na mnie ehhh...chodzi mi o to by okres dostac w miare na czasie a nie czekac nie wiadomo ile<spieszy mi sie>i kurde musi tak wypasc zeby zalapac sie ze stymulacja na przyjazd tygodniowy mojego mez Troche to skomplikowane ale tak juz bywa jak nie ma chlopa na miejscu...
-
Ida, niepotrzebnie się stresujesz. Czasem tak się dzieje. Oczywiście, jeśli masz zjeść wszystkie paznokcie przez to , to lepiej iść i sprawdzić u gina. A byłaś na sprawdzeniu czy pęcherzyk pękł? Może opóźniło mu się pękanie?
Kapturnica, kurcze, trochę szkoda, że nie dał mu szans. Ja , tak jak napisałam, tez tak miałam w cyklu na clo, ale teraz, jak jestem na gonalu to moja gin jeszcze czeka.
Myślę, że na bank dostaniesz okres po odstawieniu luteiny. A wcale nie jest powiedziane, że jeszcze tempka Ci nie skoczy.
Gosiu, nie bądź na siebie zła, że zaczęłaś stymulację, nawet jeśli masz dużo pracy. Nawet lepiej, że masz dużo, bo możesz się zająć pracą i nie myśleć o tym , czy dziś pęcherzyk urósł, czy nie. Poza tym, jakby patrzeć na to z tej perspektywy to zawsze nie jest dobry czas, bo zawsze jest "coś". I można odkładać w nieskończoność.
Ja tak odkładałam decyzję o dziecku (pewnie nie jako jedyna) a później się wielki klops okazał. Jakbym zaczęła się wcześniej starać (kiedy miałam normalne cykle) to bym pewnie zaszła w ciążę i miała już odchowanego dzieciaczka, ale ważniejsze było wszystko inne, studia, podyplomówka, praca, imprezy. Tylko to było życie w ciągłym biegu, napięciu, stresie, a ja coraz bardziej zaczynam wierzyć teorii, że wszelkie ludzkie choroby biorą się właśnie z takiego życia….
-
Dzięki Sebza. Nie byłam. Ten lekarz powiedział, że mam być w lutym dopiero. W tym miesiącu wszystko mnie nieco przytłoczyło i dopiero rozpoznawałam temat. W następnym inaczej będę postępować. Ciekawe czy się udało, jeszcze kilka dni i się dowiem. Jak nie - nowy cykl, nowa szansa- chyba.
Doris-83 lubi tę wiadomość
-
U mnie kiepścizna - jest 15 dc, pęcherzyk 11 mm, endometrium 9 mm. Gin. chce zrobić kolejne usg w przyszły czwartek, czyli w 21 dc. Ale ja się waham, czy w ogóle dalej monitorować tego Malucha. Na dziś - nie mam motywacji. Zobaczymy, jak przez ten tydzień pójdzie mi praca. Niefajne jest też to, że nie mam szans na bezpłatne usg aż do 7 marca Jednym słowem: ch***wo.
Aż ze smutku zamówiłam u męża piwo - wiem wiem, nie wolno mi bo maltoza i IG 110, ale chwilowo mam to w dupie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 stycznia 2014, 18:42
-
Gosiu, ja jem właśnie loda czekoladowego, więc nie jesteś sama w tym "mam w dupie"
Czyli Twój pęcherzyk zachowuje się podobnie do mojego… Do czwartku masz czas, żeby się zastanowić, czy chcesz go jeszcze zobaczyć..
A tymczasem piwko, piątkowy wieczór - enjoy!gosia81, Idia lubią tę wiadomość
-
gosia81 wrote:U mnie kiepścizna - jest 15 dc, pęcherzyk 11 mm, endometrium 9 mm. Gin. chce zrobić kolejne usg w przyszły czwartek, czyli w 21 dc. Ale ja się waham, czy w ogóle dalej monitorować tego Malucha. Na dziś - nie mam motywacji. Zobaczymy, jak przez ten tydzień pójdzie mi praca. Niefajne jest też to, że nie mam szans na bezpłatne usg aż do 7 marca Jednym słowem: ch***wo.
Aż ze smutku zamówiłam u męża piwo - wiem wiem, nie wolno mi bo maltoza i IG 110, ale chwilowo mam to w dupie. -
Idia!
Zjedz jeszcze jedną paczkę ciastek, a od nowego cyklu dietka, zero cukru do ovulki i inne metody na ovu przy PSCOS i nie tylko!
Kiedyś i dla nas zaświeci słońce!
PS.Ja od dzisiaj stosuję terapie czerwonym winem
Ciekawe czy wyjdzie mi na dobre...na razie czuje błogi spokój.
Idia lubi tę wiadomość
-
Ja BMI mam idealne. Przed tym cyklem chodziłam na Zumbę więc schudłam dodatkowo 2kg. Jajeczko w 12dc miało 20mm. Potem przestałam chodzić na zumbę bo jajniki zbyt mocno bolały. Panikuję na myśl o okresie. Mam obłędnie bolesne i obfite. MUSZĘ w tym tygodniu złapać mojego gina. Nie wiem czy mam dalej brać clo czy nie. No i ten monitoring być musi.
Teraz po moim 2kg spadku wagi pozostało wspomnie. A za zumbą tęsknię.
Doris to czerwone wino i spokój brzmi jak dobry przepis na dzidzię! -
HEJ!
Wiecie - mam kryzys
Przeliczyłam, przemyślałam i doszłam do wniosku, że najchętniej rzuciłabym to wszystko w diabły.
Ale nie - nie przerwę tej trzymiesięcznej kuracji CLO, wydam kasę na kilkanaście usg - osławiony monitoring, TYLKO PO TO BY MIEĆ TO JUŻ ZA SOBĄ, ale też nie mieć potem żalu, że nie spróbowałam, jak byłam (ekhm) w miarę młoda.
Nie wrócę do tego etapu już nigdy. Następny etap leczenia jest dla mnie nieosiągalny, więc po CLO zostaje ŚWIĘTY SPOKÓJ I WITAMINY!!! Już się nie mogę doczekać, bo jestem najnormalniej w świecie zmęczona psychicznie.
DLATEGO (I Z POWODU PISANIA PRACY) CHCIAŁABYM TERAZ ZASNĄĆ I OBUDZIĆ SIĘ NA KOŃCU KWIETNIA, JUŻ PO WSZYSTKIM... -
Czesc Gosiej no widze ze nie masz za duzo optymizmu w sobie Ale pamietaj razlepiej razgorzej jest i musisz przetrzyac...Dokladnie sie z Toba zgadzam ze nalezy probowac by pozniej z czystym serduchem powiedziec ze sie zrobilo cow mojej mocy....Zaczelas z clo wiec postaraj sie w nim wytrwac i glowa do gory jakos to przeciez bedzie..prawda?????
-
Hm…. tak się zastanawiam…. Gosiu, ale clo to naturalny kolejny etap na tej drodze, którą sobie obrałyśmy. Moim zdaniem dobrze zrobiłaś, chociaż oczywiście niedobre jest to, że kosztuje Ciebie to dużo nerwów. Z tej perspektywy dobrze, że to będą 3 cykle, a nie 6. Wiesz… wiadomo, nam wszystkim pewnie byłoby łatwiej nie starać się o dziecko (mnóstwo niepokojów, stresu, nerwów, płaczu, wkurzenia, kłótni) byśmy sobie tym zaoszczędziły, a jednak każda z nas robi wszystko, co może, żeby mieć dziecko.
No ale wiadomo, to jest moja perspektywa..U mnie nie ma szans na ciążę, jakbym odstawiła wszystko w cholerę i przestała się stymulować. U Ciebie jednak są cykle w miarę unormowane, nawet z tego co pamiętam dwufazowe, więc możesz mieć nadzieję, że uda Ci się w cyklu pt."spokój i witaminy".
Z drugiej strony pomyśl, co by było, jakby nagle Ci się cykle ni z tego ni z owego rozjechały, nie dostawałabyś @ itd. Też pewnie byś się stresowała i pewnie byłoby to równie uciążliwe, jak teraz…
Moim zdaniem to jest kwestia zrobienia rachunku sumienia - co jestem w stanie znieść, żeby mieć dziecko. Droga ze stymulacją może być tak samo irytująca jak ta bez stymulacji, kiedy coś się zaczyna rozjeżdżać.
Ja też w tym cyklu mam momenty, kiedy bym chciała to wszystko rzucić w cholerę i mieć w nosie całe starania.. ale kurde… i co? do kiedy sobie tak pokozaczę? Z mojego focha na marny cykl i marny pęcherzyk dziecka nie będzie…
Nie wiem skąd brać siłę dystans i optymizm… ale wiem, że jak nie zawalczę o każdy mm pęcherzyka, o owulację to będę się babrać w tym błotku "nie jestem w ciąży" do usr….nej śmierci…
A tak BTW: Naprawdę spróbuj z podwójną dawką w następnym cyklu. Moim zdaniem to pomoże zaoszczędzić Ci stresu dotyczącego rosnącego pęcherzyka. Bo na podwójnej dawce to nawet mi ładnie rosły.
-
Wiem, że masz rację - zacisnąć zęby i jazda do przodu. Trzeba to trzeba. Ale widzisz mi gin nie chce dać podwójnego CLO. I tu jest m.in. ten klops z moja niewiarą w powodzenie całej akcji Dziś upadłam już na dno niewiary - jak spuentowała moje wypociny koleżanka z forum.
I ma rację, nie powinnam nikogo zarażać tym defetyzmem. -
Clo chyba takie już jest, że wywołuje negatywne myśli. Te kilka dni w które je brałam - wyłam. Sama też piszę pracę i jednocześnie pracuję. Wiem, że ja zaczynam i jeszcze mam siłę wierzyć, ale Gosia nie łam się! Dasz radę. Druga część cyklu jest łatwiejsza. No i wiesz czasem jajeczko nie rośnie a i tak się udaje (koleżanka tak miała).
No uszy do góry, clo do buzi i jak to jeden z naszych skoczków miał napisane na nartach: luz w d...
Pożarłam lody. Ostatnie słodycze przed kolejną owulacją, a to dopiero tydzień przed okresem -
A mi na razie jakoś tak dobrze nastrojowo mimo że jestem wyłączona ze starań do kwietnia. Jakoś rozmawiałam z mężem i wiem że mnie wspiera, wiem że pod tyłkiem nam się nie pali. Nie chcę się zastanawiać co by było gdybym się zaczęła wcześniej starać, nie żal mi lat które spędziłam jak spędziłam w pogoni za sukcesem zawodowym i spełnianiem innych marzeń. Teraz jest czas na starania, nie każdemu wszystko przychodzi łatwo i trzeba po prostu się postarać o potomka
kasjja lubi tę wiadomość