Szpital Południowy - klinika leczenia niepłodności
-
WIADOMOŚĆ
-
Natalita88 wrote:Ja mieszkam pod Warszawą, ale dzisiaj i tak jestem w Południowym, więc jeśli mi go przepiszą to wykupie tutaj
Jak Wasze nastroje generalnie? Ja już nie wiem czy zwalać to na leki, ale jestem bardzo wrażliwa ostatnio, chciałabym nie przeżywać, a jest inaczej
Mam podobnie, pierwszy raz też podchodziłam z entuzjazmem, zaufałam lekarzowi, nic nie czytałam na forum itp. wyszło jak wyszło. Teraz bardziej wszytsko analizuje, zadaje więcej pytań (przy pierwszym razie nawet nie wiedziałam o co pytać). Dodatkowo strach jest chyba większy bo wiem co mnie czeka.
A najgorsze w tym wszystkim jest to ciągle czekanie, czekanie na USG, na punkcję, na transfer, na betę. Mam wrażenie że nic nie robię tylko czekam... -
Hej
ja mam podobne uczucia do Waszych, wymieszane z pierwszym podejściem i kolejnym hehe.
W poniedziałek idę na kolejny monitoring i wstępnie punkcja w środę, pęcherzyki rosną, ale nie jakoś szybko jak widać. Dzisiaj 11 dzień stymulacji, bolą mnie jajniki i miałam lekkie zawroty głowy, ale mój przyjaciel chat pgt mowi, że to normalne
Rozumiem poczucie czekania, nie wiadomo też kiedyś się można na dobre ucieszyć, bo historie są przeróżne...
-
Natalita88 wrote:Będzie na pewno dobrze, jesteś teraz chyba lepiej zabezpieczona lekami, prawda?
powodzenia!!
Ja w środę punkcja:)
Trzymam kciuki żeby było dużo jajeczek 🤞czikabum lubi tę wiadomość
-
czikabum wrote:Z drugiej strony to może i dobrze bo nie masz czasu rozmyślać nad punkcją itp. Ja też mam teraz intensywny czas w pracy i też przez to nie mam jak się stresować punkcją, zarodkami itp. Chociaż pewnie i na t przyjdzie czas 😊
Ja też wolę jak mam natłok pracy, czas wtedy płynie szybciej i myśli nie uciekają w kierunku jednego tematu.
Natalita88, czikabum lubią tę wiadomość
-
Hej
Mam chyba podobnie, ze z jednej strony myślę o tym natłok spraw i nie mam czasu martwić o tematy bobaskowe, a z drugiej strony martwię sie, ze nie mam czasu o tym myślećzawsze znajdzie się powod jak widać
Powodzenia dziewczyny, niech Kropka rośnie!!pęcherzyki tez
)
-
Magda - niech się kropek zadomowi
będziesz testować lub badać betę wcześniej czy dopiero na wizytę? mocno trzymam kciuki!!!
Natalita - kciuki za dzisiejszą punkcję! musi być dobrze
Ja z kolei wpadłam dzisiaj w jakiś kiepski nastrój. Trochę zaczęłam się martwić na zapas, że nic z tego nie wyjdzie, że wszystko na nic itp. Także muszę się czyms zająć, żeby odciągnąć te złe myśli, ale jakoś nie jest łatwo. Nie wiem czy to kwestia stymulacji czy tak po prostu. -
czikabum wrote:Magda - niech się kropek zadomowi
będziesz testować lub badać betę wcześniej czy dopiero na wizytę? mocno trzymam kciuki!!!
Natalita - kciuki za dzisiejszą punkcję! musi być dobrze
Ja z kolei wpadłam dzisiaj w jakiś kiepski nastrój. Trochę zaczęłam się martwić na zapas, że nic z tego nie wyjdzie, że wszystko na nic itp. Także muszę się czyms zająć, żeby odciągnąć te złe myśli, ale jakoś nie jest łatwo. Nie wiem czy to kwestia stymulacji czy tak po prostu.
Sama nie wiem, nie jestem z tych niecierpliwych i wiem że negatywny test wpłynie bardzo źle na moje samopoczucie. Bete dla kliniki mam 8 dnia więc chyba poczekam, ostatnio miałam 10 nie wiem skąd ta zmiana...
Natalia, też trzymam mocno kciuki za jajeczka! Napisz jak tam było 🙂 pani położna w szpitalu jest przemiła. Jak jej wczoraj powiedziałam że nie dam rady i będę płakać, szybko zmieniła temat i rozmawiała ze mną że zapomniałam po co w ogóle tam jestem, bardzo na plus 🙂
Znam te myśli, też mnie dopadają, szczególnie na hormonach. Mam wrażenie że one działają na mnie tak, że chce mi się płakać. Ale zawsze wtedy wkaracza mój mąż który odgania te złe myśli. Wierzymy w medycynę, która działa cuda, więc ten cud i u nas się zdarzy 🙂
Nie wiem co Tobie może pomagać, ale ja uwielbiam założyć słuchawki, iść się przejść, słuchać jakiegoś podcastu. Wtedy myśli jakoś uciekają od tematu. -
MagdaKK wrote:Sama nie wiem, nie jestem z tych niecierpliwych i wiem że negatywny test wpłynie bardzo źle na moje samopoczucie. Bete dla kliniki mam 8 dnia więc chyba poczekam, ostatnio miałam 10 nie wiem skąd ta zmiana...
Natalia, też trzymam mocno kciuki za jajeczka! Napisz jak tam było 🙂 pani położna w szpitalu jest przemiła. Jak jej wczoraj powiedziałam że nie dam rady i będę płakać, szybko zmieniła temat i rozmawiała ze mną że zapomniałam po co w ogóle tam jestem, bardzo na plus 🙂
Znam te myśli, też mnie dopadają, szczególnie na hormonach. Mam wrażenie że one działają na mnie tak, że chce mi się płakać. Ale zawsze wtedy wkaracza mój mąż który odgania te złe myśli. Wierzymy w medycynę, która działa cuda, więc ten cud i u nas się zdarzy 🙂
Nie wiem co Tobie może pomagać, ale ja uwielbiam założyć słuchawki, iść się przejść, słuchać jakiegoś podcastu. Wtedy myśli jakoś uciekają od tematu.
O ciekawe skąd taka zmiana. Pierwsza moja myśl, że może przez to, że weekend wypadnie 10 dnia ale chyba to nie to. Ja po swoim transferze czekałam do tego 10 dnia na betę, ale tym razem chyba zrobię na własną rękę wcześniej. Wole wiedzieć czego się spodziewać na wizycie. Wtedy czekałam do tego 10 dnia i w sumie przez cały ten czas miałam uczucie, że się nie udało ale żyłam jakąś taką nadzieją.
To na mnie działają podobnie, mi ogólnie niewiele trzeba by się rozpłakać a na hormonach to już w ogóle. Ja jestem trochę taka, że zawsze myślę co będzie jak coś złego sie wydarzy i już się tym martwię na zapas. Mój mąż wtedy zawsze mówi, że tym będziemy się martwić jak się to wydarzy a nie teraz 🙂 Na szczęście na najbliższe dni mam plany, więc głowa się skupi na innych tematach 🙂 najgorzej mam jak siedzę w domu i za dużo myślę, ale wtedy staram się wziąć psa na długi spacer do lasu i wtedy jakoś lepiej 🙂najbardziej stresuję się tym co będzie po punkcji - dla mnie to czekanie na telefony od embriologów jest najgorsze
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca, 12:07
-
czikabum wrote:O ciekawe skąd taka zmiana. Pierwsza moja myśl, że może przez to, że weekend wypadnie 10 dnia ale chyba to nie to. Ja po swoim transferze czekałam do tego 10 dnia na betę, ale tym razem chyba zrobię na własną rękę wcześniej. Wole wiedzieć czego się spodziewać na wizycie. Wtedy czekałam do tego 10 dnia i w sumie przez cały ten czas miałam uczucie, że się nie udało ale żyłam jakąś taką nadzieją.
To na mnie działają podobnie, mi ogólnie niewiele trzeba by się rozpłakać a na hormonach to już w ogóle. Ja jestem trochę taka, że zawsze myślę co będzie jak coś złego sie wydarzy i już się tym martwię na zapas. Mój mąż wtedy zawsze mówi, że tym będziemy się martwić jak się to wydarzy a nie teraz 🙂 Na szczęście na najbliższe dni mam plany, więc głowa się skupi na innych tematach 🙂 najgorzej mam jak siedzę w domu i za dużo myślę, ale wtedy staram się wziąć psa na długi spacer do lasu i wtedy jakoś lepiej 🙂najbardziej stresuję się tym co będzie po punkcji - dla mnie to czekanie na telefony od embriologów jest najgorsze
Ale powiem Wam, że progesteron zwala z nóg. Marzę tylko o tym żeby się położyć, ciężko mi funkcjonować w pracy, dobrze że teraz kilka dni wolnego 😅 -
MagdaKK wrote:Nie wiem skąd ta zmiana, trochę mam wrażenie że lekarz się pomylił, zadzwonię w piątek do kliniki dopytać.
Ale powiem Wam, że progesteron zwala z nóg. Marzę tylko o tym żeby się położyć, ciężko mi funkcjonować w pracy, dobrze że teraz kilka dni wolnego 😅 -
Hej Dziewczyny
)
Rozumiem zupelnie hormonalne łzy i emocje, a także te wszystkie zmiany nastroju i z jednej strony radość, ze coś sie robi w temacie, a z drugiej obawę, ze nie będzie happy endu. Ja myślę czasem o koleżankach, które miały kilka lat starań, a ja mam wątpliwości przy jednym cyklu czy wytrzymam to emocjonalnie:)))
Mnie pobrano dzisiaj 10 pęcherzyków, z czego 6 komórek jest dojrzałych (tez naturalnie popłakałam sie w gabinecie na te wiadomosc, bo bałam sie, ze nie będzie zadnej). Teraz czas oczekiwania, trochę jak po egzaminie, już nic ode mnie nie zależy:)
Z powodu szalejących hormonów transfer odroczony, w sumie to sie cieszę na te wiadomość, ze moze będzie na spokojnie itd. Oby tylko rosły dzieciusie)
Bardzo Was pozdrawiam i wierzę w szczesliwe zakonczenie naszych historii!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca, 17:44
czikabum lubi tę wiadomość
-
MagdaKK wrote:Też nie lubię czekać na telefony. Tym bardziej że u mnie te w 3 dobie są super, ale te w piątej dobie już gorsze 🙁 teraz z 18 komórek 4 zarodki, nie spodziewałam się że tak mało podejmie w ogóle walkę...
Te statystyki są przerażające 🙁ale właśnie ostatnio trafiłam na wypowiedź, że średnio na 6 komórek powstaną 1-2 zarodki. Ogólnie ten czas z 3 na 4 dobę jest kluczowy. Embriolog mi mówiła, że wtedy może się wydarzyć zarówno wiele dobrego jak i złego bo właśnie wtedy zarodek musi zacząć niejako sam funkcjonować i pewnie dlatego aż tyle nie dociera do 4-5 doby 🙁
Natalita88 wrote:Hej Dziewczyny)
Rozumiem zupelnie hormonalne łzy i emocje, a także te wszystkie zmiany nastroju i z jednej strony radość, ze coś sie robi w temacie, a z drugiej obawę, ze nie będzie happy endu. Ja myślę czasem o koleżankach, które miały kilka lat starań, a ja mam wątpliwości przy jednym cyklu czy wytrzymam to emocjonalnie:)))
Mnie pobrano dzisiaj 10 pęcherzyków, z czego 6 komórek jest dojrzałych (tez naturalnie popłakałam sie w gabinecie na te wiadomosc, bo bałam sie, ze nie będzie zadnej). Teraz czas oczekiwania, trochę jak po egzaminie, już nic ode mnie nie zależy:)
Z powodu szalejących hormonów transfer odroczony, w sumie to sie cieszę na te wiadomość, ze moze będzie na spokojnie itd. Oby tylko rosły dzieciusie)
Bardzo Was pozdrawiam i wierzę w szczesliwe zakonczenie naszych historii!!!
Super – gratulacje! Teraz wielkie kciuki za zarodkiDawaj znać jak będziesz mieć jakieś info i będziesz chciała się podzielić 😊 a jak się czujesz po punkcji?
Co do starań wśród znajomych to wiem o jednej parze, której starania zajęły więcej czasu. Nie znam szczegółów, ale wiem, że mieli jakieś problemy. U pozostałych raczej nie było długoletnich starań, ale wiadomo nie wiemy wszystkiego.
To że transfer odroczony to może to i lepiej bo jak mówisz będzie bardziej na spokojnie. Ja średnio wspominam mój świeży transfer ze względu na ten cały stres związany z oczekiwaniem na telefon od embriologów i tą huśtawkę hormonalną, także teraz też się cieszę, że będę miała odroczony 😊 kto wie, może wypadnie nam transfer w podobnym czasie 😊
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca, 20:47
-
Natalita88 wrote:Hej Dziewczyny
)
Rozumiem zupelnie hormonalne łzy i emocje, a także te wszystkie zmiany nastroju i z jednej strony radość, ze coś sie robi w temacie, a z drugiej obawę, ze nie będzie happy endu. Ja myślę czasem o koleżankach, które miały kilka lat starań, a ja mam wątpliwości przy jednym cyklu czy wytrzymam to emocjonalnie:)))
Mnie pobrano dzisiaj 10 pęcherzyków, z czego 6 komórek jest dojrzałych (tez naturalnie popłakałam sie w gabinecie na te wiadomosc, bo bałam sie, ze nie będzie zadnej). Teraz czas oczekiwania, trochę jak po egzaminie, już nic ode mnie nie zależy:)
Z powodu szalejących hormonów transfer odroczony, w sumie to sie cieszę na te wiadomość, ze moze będzie na spokojnie itd. Oby tylko rosły dzieciusie)
Bardzo Was pozdrawiam i wierzę w szczesliwe zakonczenie naszych historii!!!
Sama ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że transfer odroczony był lepszy. Wiem że czekanie męczy, ale organizm trochę odpocznie po stymulacji, głowa też bedzie świeża.
Ja z doświadczenia znam jedną osobę, której dzięki invitro się udało, to ona mnie przekonała że jest ok a teraz jest dla mnie mega wsparciem. U niej udało się też na odroczonym transferze.
Czikabum w ogóle jak czytam Twój nick to mam w głowie, nie wiem czy piosenkę czy to z reklamy, czikabum czikabum czikabum bum bum 😅 mam zawsze uśmiech na twarzy 🙂
czikabum lubi tę wiadomość
-
ja mam w swoim otoczeniu bliskim 2 koleżanki, które korzystały z procedury, obie leczyły się kilka lat, kilka transferów itd., więc to serio trudne historie walki. Ja mam 37 lat i mam poczucie, że nie mam tyle czasu, bo chciałabym po prostu mieć czas by wychowywać dziecko.
Mam się dzisiaj o wiele lepiej, wiadomo, że czuję ból w podbrzuszu, ale też w mostku - może to przez tlen podany po punkcji, jakby taki mechaniczny uraz. Wczoraj podobno ruszałam im ręką i nogą podczas pobierania, więc musieli chyba dokładać znieczulenie. Czuję dużą ulgę, że zabieg był w uśpieniu, moje doświadczenia z kwietniowego badania drożności jajowodów HyFoSy wciąż są we mnie żyweJestem też oczywiście pod wrażeniem profesjonalizmu, opieki i atmosfery panującej na oddziale, miałam wrażenie, że jestem w szpitalu ze znajomymi, którzy chcą pomóc i są na maksa troskliwi i przyjmujący
Dostałam Provere 2x1 i Dostinex 2x0,5, a w 10-12 dniu cyklu mam umówić się na wizytę w WCLN.
Jasne, że dam znać co i jak z komórkami, czy czekałyście na telefon, czy same dowiadywałyście się co i jak?
Dajcie znać dziewczyny jak się macie
czikabum, MagdaKK lubią tę wiadomość
-
Magda - mój nick właśnie chyba od tej piosenki, o której mówisz, pochodzi 😁 a jak się czujesz teraz?
Natalita - to super, że się dobrze czujesz - odpoczywaj teraz ☺️ jeśli chodzi o telefony, to nie musiałam się przypominać. Pierwszy telefon był w dniu punkcji by potwierdzić ile finalnie było dojrzałych komórek, potem 3 dnia hodowli, potem 4 dnia i wtedy miałam potwierdzany transfer, który był 5 dnia. Jeśli dobrze pamiętam, to dzwonili nawet w niedzielę.
Ja się ostatnio nie czuję najlepiej. Zaczynam mocno czuć jajniki, to pewnie przez zwiększone dawki leków w porównaniu do 1 procedury. Przez to też nachodzą mnie jakieś stresy więc staram się głównie odpoczywać.
O to zupełnie inny zestaw leków niż ja miałam, ale to pewnie dlatego, że u mnie planowany był świeży transfer. a Dostinex nie jest na prolaktynę? Te leki masz już teraz zacząć brać czy dopiero od początku nowego cyklu? Dostałaś też antybiotyk po punkcji?Natalita88 lubi tę wiadomość