Wygrałyśmy z PCOS!
-
WIADOMOŚĆ
-
Sebza - aby się dowiedzieć co to właściwie jest, radzę ciepłe okłady na piersi - jeśli to zastój to po nich mleko powinno zacząć samo płynąć (ja zamiast okładów szłam pod ciepły, nawet gorący prysznic i piersi przestawały być twarde jak kamień).
Pijesz jakieś herbatki na laktację? Wiele kobiet poleca bawarkę. Ja akurat nie piłam, ale przez przypadek ilość mleka wzrosła mi po wypiciu piwa bezalkoholowego karmi.
Trzymam kciuki, aby było lepiej. I nie stresuj się podaniem mm - wszystko jest dla ludzi i trzeba się ratować w kryzysowej sytuacji.
I znów powtarzam: nie twierdzę, że KP zależy od "głowy", ale pozytywne myślenie przydaje się, gdy natura robi nas w bambuko. Warto oczywiście walczyć o laktację, ale świat się nie kończy, gdy idzie w ruch butelka i mm. Życzę powodzenia i sił na przejście obronną ręką przez kryzys. -
Karmi to słód jęczmienny, to samo zawiera femaltiker (suplement na laktację), odgazowane karmi jest super. Bawarka to podobno placebo, ale jeśli działa, to czemu nie spróbować
Gosia: trochę się kończy przez mm Najtwardsze babki ryczą w gabinecie i to prawie wszystkie - tak mi pediatra mówiła. Pozytywne myślenie przydaje się, i myśli się pozytywnie, gdy widać cień nadziei na horyzoncie, nawet gdy tylko my mamy nadzieję. Gdy już wiadomo, że na pewno porażka nastąpiła w tym kp, to następuje fizjologiczny dramat - to naprawdę jest trudne, hormony chyba tak mieszają. Nie zrozumie, kto nie doświadczył. Masz szczęście, że nie dotarłaś w kp do momentu naprawdę beznadziejnego i emocji, które temu towarzyszą. U Sebzy duża szansa na pozytywne rozwiązanie kryzysu, no ale teraz trudny moment i jak najbardziej rozumiem te emocje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2015, 22:53
gosia81, HANA lubią tę wiadomość
-
sebza dasz radę! Ja też byłam załamana bo nie było pokarmu. Dużo pomogła mi kasjja. Jeśli to zastój to rób okłady ciepłe, ściągaj laktatorem. Podobno właśnie karmi przynosi super efekty. Może też być tak, że właśnie przechodzicie przez skok rozwojowy i wydaje Ci się że jest mniej mleka, a tak naprawdę już więcej po prostu potrzebujecie do produkcji. Pytałaś lekarza czy możesz przystawiać mimo brania antybiotyku? Potraktuj to jako kolejny etap który trzeba przejść by było lepiej. Nie przejmuj się mm. To nic złego, ważne żeby dziecko było najedzone.
Dzisiaj Weronika pierwszy raz zjadła z butelki medela calma i teraz widzę że opróżniła ją w kilka minut, więc faktycznie może ode mnie też tak krótko jeść. Super bo zjadła 40 ml i śpi spokojnie. Wczoraj mieliśmy niezły sajgon. Non stop płacz, siedzenie przy piersi. Mała tak poddenerwowana że nie mogła chwycić piersi, mleko samo wypływało - dosłownie leciało aż byłam w szoku bo tak jeszcze nigdy nie było. Super bo wątpiłam że mam na tyle mleka że moje dziecko coś tam poje. Myślałam że bardziej dla swojego spokoju psychicznego ją przystawiam.gosia81, kasjja, HANA lubią tę wiadomość
-
Tak, moje mleko też wypływa. I wypłynie po ciepłym okładzie albo prysznicu, ale co z tego, jeśli jest tego tyle co kot napłakał...
Piję herbatki, mam syrop homeopatyczny, łykam kozieratkę, mam spray z oksytocyną do nosa, przystawiam małego, odciągam jak mam siłę, ale to wszystko nie działa..
Ja już też ryczałam w gabinecie.. Jutro pewnie będzie kolejna odsłona dramatu, bo mam wizytę i u gin i w poradni.. No ale nic nie poradzę.. Strasznie trudno się przechodzi przez takie kryzysy.
Mleka na bank jest dużo mniej, na bank za mało na każde karmienie i w dodatku potrzebuję dużo czasu,żeby znów się naprodukować. Zupełnie inaczej niż było dotychczas...
Najgorsze jest to, że Maks mi za bardzo nie pobudzi laktacji, bo on strasznie panikuje jak nic nie leci. Nie ma mowy o stymulowaniu pustej piersi.
Lekarka na usg ewidentnie widziała infekcję, to takie typowe zamknięte okrągłe obszary. Powiedziała, że pewnie po stymulowaniu laktatorem mleka zrobiło się więcej i młody nie odciągnął. A ja wiem, że to bzdura, bo nie było ani przez moment więcej mleka.
W poradni mówią, że jest milion czynników , które wpływają na takie infekcje - zaczynając od przemęczenia na stresie kończąc.
Coś czuję, że będę jedyną tutaj, która skrzywdzi swoje dziecko karmiąc tylko mm, ale naprawdę jestem w dołku..
Muszę być w kiepskiej formie, bo wczoraj wieczorem w ciągu godziny wysypało mi całe usta opryszczką. Dosłownie cała górna warga - może z 7 pęcherzy. A zazwyczaj wyskakiwał mi jeden na zmianę pory roku.. Bosko...
-
Witajcie! Ostrzegam, że to będzie długi i bardzo emocjonalny wpis!
Kasjja - być może nie spodoba się Tobie lub innym dziewczynom ten wpis, ale czuję, że muszę odpowiedzieć na Twój ostatni post, bo po nim stało się dla mnie jasne, że nie do końca rozumiesz moje stanowisko.
Piszesz: trochę się kończy przez mm Najtwardsze babki ryczą w gabinecie i to prawie wszystkie - tak mi pediatra mówiła. Pozytywne myślenie przydaje się, i myśli się pozytywnie, gdy widać cień nadziei na horyzoncie, nawet gdy tylko my mamy nadzieję. Gdy już wiadomo, że na pewno porażka nastąpiła w tym kp, to następuje fizjologiczny dramat - to naprawdę jest trudne, hormony chyba tak mieszają. Nie zrozumie, kto nie doświadczył. Masz szczęście, że nie dotarłaś w kp do momentu naprawdę beznadziejnego i emocji, które temu towarzyszą.
Po pierwsze: na serio nie rozumiem dlaczego Ty, której do tej pory udaje się karmić piersią (w systemie mieszanym z mm) piszesz o "beznadziejnych momentach" i "fizjologicznym dramacie"? Moim zdaniem świetnie sobie radzisz, robisz co możesz i masz na polu karmienia sukcesy. Niejedna matka zamieniłaby się z Tobą.
Po drugie: specjalnie napisałam, że świat się nie kończy przy mm i że wszystko jest dla ludzi (także butelka, dokarmianie, nakładki i inne gadżety ułatwiające karmienie), bo jestem absolutną przeciwniczką zafiksowania na KP, porodach SN i wszystkich innych rzeczach lansowanych tak mocno, jako jedyna słuszna wersja szeroko pojętego macierzyństwa, bazująca na naturze. Dlaczego? - bo natura nie obdarzyła nas wszystkich po równo i sprawiedliwie - wiemy przecież to już od etapu starań o dziecko, poprzez porody i karmienie także. Należy się z tym pogodzić i nie dać się zafiksować na jakiejś idei "naturalności", bo można popaść w depresję, poczucie winy, zatracić z oczu sens tego wszystkiego, przeoczyć radość z macierzyństwa. Nie piszę tego bezpodstawnie: moja najbliższa przyjaciółka - matka dwójki dzieci, tak się zafiksowała na idei KP, że nie docierało do niej to, iż coś jednak jest nie tak i dzieci nie przybierają prawidłowo na wadze. Musiało dojść do interwencji pediatry, który wypisał skierowanie do szpitala na sztuczne dokarmianie i straszył ją odebraniem dziecka, bo bez interwencji z zewnątrz przez swoje zaślepienie była bliska zagłodzenia ! Dziś z płaczem ogląda zdjęcia swoich pociech z okresu niemowlęctwa - tak były chude i drobne.
Po trzecie: to że nie narzekam non stop w swoich postach nie znaczy, że cyt: "Nie zrozumie, kto nie doświadczył. Masz szczęście, że nie dotarłaś w kp do momentu naprawdę beznadziejnego i emocji, które temu towarzyszą." Gdy mój pierwszy syn ciężko się rozchorował w wieku 5 mies. i trafiliśmy do szpitala, lekarze kazali mi przestać karmić i wylewać mleko do ubikacji. Maluszek nie wiedział co się dzieje - czemu mama nie daje cycusia, płakał non stop, a do tego był przecież chory. Ja tak ciężko przeżyłam ten zakaz karmienia, że ze stresu w ciągu dwóch dni straciłam pokarm całkowicie w jednej piersi. Gdy okazało się, że to salmonelle i że mogę znów karmić, to jeszcze 5 miesięcy karmiłam tylko jedną piersią. A mój drugi syn tak mi zgryzł sutki (bo mam płaskie brodawki), że czułam dosłownie lęk przed przystawieniem go, wiedziałam że będzie bardzo boleć - można powiedzieć, że moje ciało fizycznie się bało jego pobudek i głodu! I płakałam. I poprosiłam w szpitalu o dokarmienie go mm, i wychodząc ze szpitala w pierwszej aptece po drodze do domu kupiłam mieszankę i stoi do dziś w szafce na wypadek, gdybym nie dała rady karmić. I było mi smutno kiedy pierworodny "odstawił" mnie po 10 mies KP, ale znam dzieci, które wcześniej rezygnowały z piersi i co? I nic. C'est la vie. Show must go on. To nie są zawody!
Najważniejsze jest to, że dziecko zdrowe, pogodne, rozwija się prawidłowo. Jeśli tego nie mamy na uwadze jako głównego celu - tylko własne odczucia, to zrani nas byle kto i byle czym. Bo matki to wyjątkowa kasta - potrafią "dosrać" jedna drugiej właśnie byle czym: ilością dzieci, przebiegiem porodu, karmieniem, sposobem wychowania, rozwojem dziecka, i milionem innych rzeczy, które są w ostatecznym rozrachunku totalnie bez znaczenia. Może wybiegam w tej chwili daleko do przodu - ale to życzliwe ostrzeżenie. Trzeba być zaimpregnowanym na to, że w macierzyństwie nie wszystko się udaje zgodnie z naszymi marzeniami i wyobrażeniami. Nie odmawiam prawa do łez nad KP, ale nie dajmy się zwariować - cieszmy się tym, że mamy takie czasy, a nie inne. Możemy sięgnąć po pomoc, ułatwić sobie wiele rzeczy itp.
Zaraz ktoś mi odpisze, że mogę sobie pozwolić na taką opinię bo jednak udało mi się dwa razy z KP. Owszem, ale jaka jest moja zasługa w tym, że miałam mleko w piersiach? Żadna! Jedyne co zrobiłam to pozytywnie się do tego nastawiłam, choć łatwo nie było. Nikt mi nie podarował pozytywnego myślenia - trzeba nad tym pracować.
Mogłabym na ten temat pisać długo, ale nie wiem czy jest sens. Po prostu chciałabym Wam coś poradzić, ale wbrew moim intencjom porada została odebrana jako wymądrzanie się. A nie to było moim celem.Nina, kami1, Nina86 lubią tę wiadomość
-
Sebza - nie krzywdzisz swojego dziecka dając mu mm!!! Robisz to co powinna zrobić matka - karmisz swoje dziecko, wszystko jedno jak! A najedzony dzidziuś da ci spokój, odzyskasz siły, wyjdziesz z dołka i będzie pięknie! Zobaczysz!!! Ściskam mocno ;*
Nina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Liloe - twój dwupak jest chyba wesoły? co?
Ja wszystkie forumowiczki na wszelki wypadek przepraszam. Zdaję sobie sprawę, że przykre doświadczenia z najbliższego otoczenia zmieniły moją wizję KP.
ALE przecież nie o to chodzi by się spierać, lecz by się WSPIERAĆ
PRZEPRASZAM I POZDRAWIAM WAS, SZCZEGÓLNIE KASJJĘ I SEBZĘ - WALCZ KOCHANA!
Ps. chyba będę musiała iść jutro z Misiem do lekarza, już trzeci dzień z rzędu pręży się i płacze, znacznie mniej je, nie daje się odłożyć na dłużej niż 5-10 minut. Zapewne to problemy z trawieniem, bo kupy mimo leków brak. Biedny Miś ;(kami1 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyliloe wrote:Ojej jak tu się smutno zrobiło. Zostałam sama na polu oczekiwań. Nadal w 2paku jakby co.
Wesoły jak wesoły. Odkąd wyszłam ze szpitala z regularną akcją skurczową w 32 tc właściwie tylko leżę, jestem na relanium i wielkich dawkach no spy i asparginianu. Położenie miednicowe, więc pewnie CC, no i odstawiają mi Clexane, co trochę mnie stresuje. Staram się nie marudzić i być dzielna -
nick nieaktualnyIloe kochana trzymaj sie dzielnie, juz prawie dotarlas do konca !
Gosiu dziekuje Ci za ten wpis, podnioslas sie mnie na duchu, kiedy o ironio mialam najwieksze zalamanie w kwestii karmienia piersia. Dobrze rozumiem Kasjje i Sebze bo bylam i jestem w podobnej sytuacji. Przez pierwszy tydzien zycia moje dziecie kochane nie umialo/chcialo ani ssac ani pic z butelki, kazdy dzien byl niewyobrazalnym stresem bo grozil nam szpital i kroplowka, pokarmu nigdy nie mialam duzo ale z czasem coraz mniej z uwagi na to ze piersi nie byly stymulowane. Kiedy wreszcie dziecko zaczelo jesc, mimo ze byla to butla to i tak bylam przeszczesliwa ze jest juz lepiej, potem doszlo odciaganie pokarmu ( nieudane zuplenie) , wreszcie dokarmianie piersia. I tak jakos sie toczylo, ale powoli ( z uwagi chyba na zbyt wiele czasu spedzonego w internecie ) zaczelam sobie wkrecac ze jestem zla matka, krzywdze dziecko i kazda butla mm jest rownoznaczna z moja osobista porazka jako rodzicem. Od ostatnich dwoch tygodni Misiek dostaje atakow histerii i awersjii kiedy przykadam go do piersi, je tylko o 4 rano kiedy jest spiacy i moze raz w ciagu dnia. Jest mi przykro ze nie udaje mi sie go karmic naturalnie ale juz mam dosc umartwiania sie i tysiaca niekompetentych porad jakich mi udzielono. Moze robie/robiam cos zle, moze inna mama w tej sytuacji poradzila by sobie lepiej ale mam juz dosc poczucia winy jakie wzrasta z kazda butla mm jaka nakarmie moje dziecko. Jest zdrowe, szczesliwe, kochane i to chyba jest najwazniejsze.gosia81, kasjja, Chanela, HANA lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Dziewczyny miałyście doczynienie z pregnylem. Otóż ja 12 dni temu miałam zastrzyk i teraz wyszło takie coś http://zapodaj.net/b77e63a84ada0.jpg.html i nie wie czy to juz to czy to jeszcze pregnyl?4.12.2023 II temin 14.08.2024 - zdrowy syn❤️😍
01.2022 poronienie chybione w 11 tygodniu
3tygodniowe indukowanie poronienia
zabieg łyżeczkowania 17.01.2022
niedoczynność tarczycy
tyłozgięta, zrotowana macica
05.2021 poronienie 6tc
STWIERDZONE CIĘŻKIE PCO;-( amh 22
17 cykl starań po stymulacji ciąża w 2015
córka 09.11.2015 cięzki poród indukowany, zagrażająca zamartwica płodu, cc na cito -
Izik - z tego co wiem aby nie było wolnego hcg z pregnylu, testy ciążowe robi się 14 dni po zastrzyku. Może powtórz test za dwa dni, a jak wyjdzie pozytywny to idź zrób jeszcze z krwi?
Życzę ci z całego serca, aby się udało, bo ten test z dwoma kreseczkami bardzo ładny i obiecujący. Daj znać za dwa dni, czy kolejny wyszedł równie ładnie! Powodzenia!
Liloe - już finisz blisko, pewnie ci ciężko z tym uziemieniem w łóżku, ale ja uważam, że możliwość odpoczynku w końcówce ciąży to dar aż się rozmarzyłam na myśl o tym - korzystaj z przywilejów i dbaj o siebie!
Kami - dzięki za miłe słowa
Byłam z Misiem u lekarza. Tak jak przypuszczałam to problemy z trawieniem i wypróżnianiem, bo mimo podawania leków nie robił sam kupy. Dostaliśmy nowy lek - zobaczymy czy zadziała.
Przez wysypkę u Misia (wywołaną moim małym odstępstwem od diety) lekarz zrezygnował z kontrolowanej prowokacji na mleko, a ja dietę mam przedłużoną co najmniej do czasu, aż Miś skończy 6 miesięcy. Szlag by to trafił
PS. A wiecie, że dziś mija rok odkąd zrobiłam test ciążowy i ujawnił się Michałek w postaci dwóch kresek? Niesamowita sprawa - wydaje mi się, że to było zaledwie wczoraj, a przecież on niedługo skończy już 4 miesiące! Nasze małe kochane stworzonko ;* Taki jest słodki i cudownie się rozwija ;*
Przypominam sobie tamte emocje - szok i niedowierzanie, że jednak jakimś CUDEM nam się udało. To był cudowny, szczęśliwy i niezapomniany dzień.
Pamiętam pełen niedowierzania wpis na naszym forum o PCOS - to ci historia Gdybym nie miała tego kochanego Misia obok, to nigdy bym nie uwierzyła!
A tu Miś:
http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/DSCF3812_zpsuh796ugj.jpg
http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/DSCF3823_zpsbv4s0erj.jpgWiadomość wyedytowana przez autora: 26 lutego 2015, 21:43
kami1 lubi tę wiadomość
-
Liloe, kciuki za końcówkę 36 tydzień, dobrze, dobrze, jeszcze wytrzymajcie trochę
Sebza, trzymam kciuki Żeby się ułożyło najlepiej jak może i żebyś się dobrze czuła. KP mieszane, mm bez różnicy, trzymam kciuki za najlepsze rozwiązanie.
Chanela, super dajesz radę!
Kami, u nas to podobnie wyglądało, jak piszesz, nic na siłę.
Gosia Przyznam, że nie czytałam teraz Twoich postów, wybacz jeśli czymś uraziłam. W internecie fora dla mam nieraz kipią nienawiścią, temat kp to jeden z najgorętszych, ale ostatnio widziałam gorącą dyskusję pod tematem o płynie do mycia do butelek i mamy się poobrażały i potraktowały temat osobiście. Przyznam, że twoje posty uruchomiły we mnie złe emocje, ale to nie wina postów tylko za bardzo przypomniało mi to sytuację z moją koleżanką, która do mnie dzwoniła i ponad 20 min mi wisiała na tel i tylko: mi się udało, bo miałam pozytywne podejście, mi się udało, bo walczyłam, spróbuj karmić piersią tylko. Najpierw tłumaczyłam, potem omijałam temat, potem musiałam przestać się kontaktować, bo mnie terroryzowała tym tematem, a dla osoby która się starała, tłumaczenie, że nie mozna się bardziej postarać jest wykańczające. W komunikacie: miałam taką samą sytucję jak ty i dzięki pozytywnemu podejściu mi się udało, kryje się niestety bardzo przykry przekaz dla osoby, której się to mówi (widocznie nie miałaś tak pozytywnego podejścia i nie walczyłaś tak dobrze jak ja). I znów, nie o Ciebie chodzi, nawet teraz nie wiem, co pisałaś, ale trochę nie jestem w stanie rozdrapywać tego tematu czy się spierać. Nie chodzi mi o to by mieć rację, tylko jestem jednak trochę poraniona z tym tematem, zwłaszcza przy pewnego typu bodźcach Bo tak ogólnie to dobrze się czuję z tym jak karmimy. Spuśćmy na ten temat zasłonę milczenia No i wybacz, dla mnie to trudny i emocjonujący temat, cała się trzęsę jak to piszę Po prostu jednak nie powinnam się wdawać w takie dyskusje, jednak jeszcze nie teraz.
No i temat karmienia ważny dla mam, ale nie dla dzieciaków One się super czują niezależnie czy mm czy kp, byle atmosfera była w domu znośna
My dziś na rehabilitacji byłyśmy Jest nadzieja Bo Marysia cały czas dość nieodkładalna, dużo się muszę nią zajmować i mało co mogę zrobić, a to przez napięcie mięśniowe, leżenie na brzuchu ją męczy, poćwiczymy, będzie mięć mocniejsze mięśnie, zacznie się poruszać lepiej i będzie lepiej jej się leżało na brzuchu, nie będzie się i mnie męczyćWiadomość wyedytowana przez autora: 26 lutego 2015, 21:48
-
https://www.youtube.com/playlist?list=PL7163AEA64713E94C
nasz dzisiejszy rodzinny hit metallica i inni jako kołysanka relaks po morfologii, to duże gorsze niż szczepienie, bo trwa, robiłyśmy 4. raz, ale teraz starsza i więcej kojarzy, jest trudniej, taki ryk, że dostała bezdechu, ale ok, żyjemyHANA, Nina lubią tę wiadomość
-
A ja To sie ciesze, bo umiecie normalnie rozmawiac, a nie wyzywac sie i przeklinac;) Zdania na temat kp jak widac kazda ma inne doswiadczenia;) Nic Pan nie zrobisz
Liloe turlasz sie?
Mam do Was takie pytanie. Jak znalazlybyscie troche czasu i checi moglybyscie napisac mi wasze historie pcos, emocje, jak to sie zaczelo wszystko, diety, leki, lekarze. Co Was bolalo najbardziej, kogo unikalyscie itp? Chcialabym na blogu zrobic taka rubryke happy endow.
[pozwolę sobie wyedytować wpis dla potomnych- ponieważ link jest nieakutalny.
Proszę pisać na priv ]
A u Nas Córa fajna, zdrowa, rzeka mlika tylko sie cieszyc. Buziaki:*Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 sierpnia 2023, 22:52
Nina, gosia81 lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny jaka szansa na owulacje jeśli w 15 dc pęcherzyk miał 22mm a skok był w 18dc połączony z bólem jajnika na którym był pęcherzyk. Wydaje mi się,że był za duży bo w 17dc miałby około 25mm a to już chyba torbiel. Usg mam dopiero w poniedziałek:-(