Wygrałyśmy z PCOS!
-
WIADOMOŚĆ
-
Kochane wczoraj była wizyta u gina i mam mieszane uczucia,bo ciaza wg usg wychodzi tydzien młodsza niż wg ostatniej @...mam nadzieje,ze jest to spowodowane tym,ze cykle moje samoistne były po 35 dni i owu chyba była dop 20 dc,lekarz kazał się nie martwić i przyjść na kolejna wizytę za 2 tyg,módlcie się by było dobrze...wczoraj był widoczny pęcherzyk z zarodkiem 2 mm,czekamy na serduszko
kami1, kasjja, gosia81, sebza lubią tę wiadomość
-
Nina, moja ciąża też była tydzień młodsza niż wg terminu @, trzymałyśmy się z gin terminu z usg. Samoistne miałaś 35, przy pcos są dłuższe i przy kp dłuższe, to by wręcz było dziwne gdyby nie była młodsza o tydzień, to tylko u kobiet które mają cykle 28 dni sprawdza się termin wg @ i tych co biorą leki. No wiem, że wiesz, ale wszystko dobrze, gratulacje czekamy na serducho
Ja dla pewności zrobiłam dziś nawet test, żeby wykluczyć, że krwawienia nie są spowodowane problematyczną ciążą. Nie są. Ech, chciałabym tak na luzie się starać/nie starać (czyli nie zabezpieczać) i czekać, co będzie. Chcielibyśmy drugie, ale i bez ciąży mam takie problemy, że słabo to widzę, a po ewentualnej operacji, też by było ryzykownie, nie wiadomo czy nawet nie bardziej. No nic, zobaczymy co powie gin.Nina lubi tę wiadomość
-
Kasjja my sie właśnie tak staraliśmy na luzie-nie sądziłam,ze sie uda i ze tak szybko:/) tego Ci tez życzę,spr koniecznie te plamienia. Z Igorkiem to wiedziałam kiedy była owu-był monitoring i pregnyl w tyłek:-) a teraz to nic nie wiadomo,bo w ogole nie czułam tej owu,zero większych oznak,śluzu marnie i proszę
gosia81 lubi tę wiadomość
-
Nina - gratuluje zarodeczka!!! jestem przekonana, że wszystko będzie dobrze, nie stresuj się dokładnymi wyliczeniami wieku ciąży. faktycznie czekamy na serduszko, ale to tylko takie potwierdzenie, że jest ok
Kasjja - koniecznie porada u gin. ja bym już dawno poleciała na twoim miejscu, no chyba że masz zaufanego i czekasz specjalnie na wizytę u niego?
Ja natomiast miałam dziś niefajny epizod z omdleniem i zawrotami głowy. Dobrze, że akurat przyjechała mnie odwiedzić mama, bo nie wiem co by było z synkiem, bo mąż akurat dziś pojechał do Krakowa i byłam sama z dzieckiem. To już drugi raz mi się zdarzyło - przypuszczam, że to może być kwestia spadku cukru czy coś takiego, bo chyba za mało zjadłam w stosunku do tego co wyjada ze mnie Michał. Tak, czy inaczej też czeka mnie wizyta u lekarza, bo nie mogę ryzykować, że zasłabnę np. z dzieckiem na rękach lub gdzieś poza domem ;/ -
Gosia, to miej na razie zawsze coś słodkiego przy sobie i wodę (pewnie i tak masz). Mi też raz zdarzyło się omdlenie, choć nie miałam wcześniej takich akcji. Tak, czekam na wiz u moeje gin, inny za bardzo by mnie postraszył, ona już wie wszystko Poza tym jakby cos mnie bardzo zaniepokoiło, to zawsze moge jechać na IP, na razie stwierdziłam, że do pon się nie wykrwawię, łykam żelazo, magnez, nospę i czekam na wiz. Sam mięśniak może po prostu powodować takie krwawienia. Mogłby się lepiej zachować
gosia81 lubi tę wiadomość
-
he he Kasjja widzę, że próbujesz przemówić mięśniakowi do rozsądku Ja też tak robiłam względem swojego kamienia żółciowego, ale drań nie chciał się grzecznie zachowywać i w końcu go usunęłam wraz z całym woreczkiem. Postrasz mięśniaka, że za złe zachowanie dostanie nakaz eksmisji. Ja poszłam na operację jak pierworodny miał 16 miesięcy i mógł swobodnie na te kilka dni zostać z Tatą.
Mnie strasznie się nie chce iść do gina. Chyba poczekam na czas po pierwszej @. Choć to może potrwać sporo, po pierwszym porodzie @ mnie nie zaszczyciła przez około 1,5 roku. Nie miałabym nic przeciwko powtórce w tej kwestii.
Jak tam reszta? Sebza jak karmienie? -
Melduję się U nas jest ok, chociaż zaliczyłam wpadkę. Wybrałam się na długi spacer i zapomniałam butelki. Mąż mnie zrypał jakbym zrobiła przeogromną krzywdę dziecku. Mam ogromne wytrzuty sumienia z tego powodu. Na szczęście spacer był w kierunku dziadków i dziadek szybko poleciał do sklepu i kupił butelkę (do domu miałam 5 km).
Dodatkowo byłam na wizycie u endokrynologa bo zaczęłam tyć. Otóż mam pilnować diety i dopóki nie przestanę ściągać pokarmu to tylko brać hormony, potem dołączyć metforminę. No i aktywność (codziennie staram się zrobić te 5 km). Jak do września nic się nie zmieni, to pójść do dietetyka bo na razie to nie ma sensu, bo tarczyca szaleje. Doszły mi zawroty głowy. -
Chanela podziwiam za te długie spacery! My też chodzimy czasem, ale często uśpioną w wózku przenoszę z dworu na taras i próbuję coś w domu zrobić i ni ma spaceru dłuższego. Marysia już zdecydowania mniej śpi w dzień, więc jak juz śpi, to staram sie z tego skorzystać Powodzenia z leczeniem tarczycy, moje hashimoto na razie było w uspieniu, ale po porodzie jeszcze tsh nie badałam, pewnie powinnam, ale nie czuję się źle.
Tez muszę więcej na te fajnie długie spacery pochodzić -
Już jestem.
Nina, nie ma powodu do zmartwień. Bąbelek na pewno urośnie silny Trzymam kciuki za córeczkę. Kurde, już nie pamiętam jak to jest mieć takiego maluszka w brzuchu I podpatrywać jak rośnie.
W ciąży jak podglądaliśmy Maksa, to chociaż tam był to wszystko było takie nierealne. Dopiero jak wyskoczył to się urealniło Myślę, że drugą ciążę przechodziłabym bardziej na luzie i świadomie
No właśnie, drugą ciążę... ja też zapragnęłam mieć kolejne dziecko Nie wiem jak to się dzieje, bo same wiecie co mówiłam po porodzie i w ogóle, ale jakoś tak mi się włączyło, że może jeszcze jedno biologiczne, a potem spróbujemy adopcji. Niestety adopcja w naszym przypadku to nie prosta sprawa - w CH nie możemy bo nie mamy obywatelstwa, a w PL pewnie też kicha, skoro mieszkamy w CH... No się zobaczy.. w każdym razie chciałabym też jeszcze kiedyś być w ciąży. może tym razem będzie mniej problematyczna
Swoją drogą - chyba miałam owulację. Niezłe jaja. Muszę zacząć jeść słodycze, to szybko moja płodność zniknie.
Z karmieniem tak sobie. Młodemu apetyt co prawda wraca, więc z butelki potrafi już porcję opędzlować, ale z piersi nie zje. Już się nie rzuca i nie płacze jak mu daję, ale jak nie chce to nie weźmie i koniec. Jak weźmie to też nie zje tyle, żeby się najeść tylko pociumka, pocieszy się i czeka na butelkę. Jak zobaczy butlę, to wymachuje tak rękami i nogami, jakby miał odfrunąć No cóż, jak go ta butla uszczęśliwia, to mu daję. Już się pogodziłam, że nam kp nie wyszło, ale mam jeszcze małą nadzieję,że jak trochę podrośnie to doceni cycucha i jeszcze się upomni.. Ale raczej się nie łudzę za mocno
Nie pisałam, bo jak widać nie tylko ja przez to przeszłam, a tylko ja robię z tego wielkie halo. Musiałam się zamknąć i przetrawić... i wydalić Kami, wnioskując po Twoim wpisie, rozumiesz co czuję.
Byliśmy na kontroli po tej 3 dniowej gorączce. Pediatra mówi,że on te przeciwciała z mojego mleka trawi,że po 4 msc mleko matki da mu to samo co mm. Że jakieś najnowsze badania bla bla bla. Dotychczas ufałam szwajcarskiej służbie zdrowia, ale nie za bardzo chce mi się w to wierzyć. Oczywiście powiedziała,że można karmić tak długo jak się chce i to jest bardzo ok, ale jeśli dziecko odmawia kp to nie ma co się załamywać, właśnie dlatego,że to mm jest teraz też już ok. Tyle tylko,że mleko matki lekkostrawne. Poleciła umówić się z położną, bo one czasem mają jakieś cudnowne sposoby na takie niejadki. ale ja to zignorowałam, bo wiem,że ona nie pomoże,że przyjdzie i powie,że jak dałam butlę, to co się dziwie,że nie chce piersi. Tyle tylko,że nikt nie kuma,że on najpierw nie chciał piersi, a dopiero potem dałam butlę.
Nie wiem co z tymi europejskimi dziećmi jest,że tak świrują. Jakby w Afryce Maks takie szopki odstawiał, to by umarł śmiercią głodową. Może właśnie należało go przetrzyma? "Przegłodzić"? Nie wiem.. Pewnie jakby nie dostał alternatywy to by musiał zaczął jeść pierś, ale ja nie miałam siły na te sceny...
Ja póki co ściągam medelą symphony. Nie jest źle, ale nie wiem jak długo dam radę.Czasem jest ciężko w nocy wstawać, czasem w dzień trudno znaleźć czas na ściąganie, jak młody uparcie nie chce zasnąć. Ściągam co 3 godziny. Tak muszę. Po pierwsze dlatego,że jest sporo mleka i piersi mi dokuczają a po drugie, że jak zmniejszę liczbę ściągań to szybko się pożegnam z laktacją. Może uda się pociągnąć wyłącznie na moim mleku do 6msc, ale jak nie to trudno.
Denerwuje mnie tylko teściowa, która nie akceptuje tego,że on nie chce piersi i ciągle powtarza,że chociaż do roku kp. No chyba z konia spadła. Ja do roku na pewno nie będę ściągać, a on nie wróci na cycek. No chyba ,że się cud stanie.
I to jest właśnie najgorsze- jak już się sama pogodziłam z tym,że się nie karmimy to zawsze ktoś wyskoczy z jakimś rozżalonym "ale chociaż do roku na cycusiu żeby był".. grrrr...
I nie ma się co czarować - moje życie teraz nie istnieje. Jest tylko zajmowanie się dzieckiem i ściąganie. Nawet ze spacerem czekamy aż tato wróci z pracy.
A ten mój syn, mały siurek często jeszcze nie zjada porcji i moje mleko leci do Wisły.. tfu, do Renu
I nie mam już miejsca do mrożenia. Wszystko założone mlekiem. A też nie mam pewności, że on zje mrożone, bo podobno śmierdzi wymiocinami Macie doświadczenie?
Myślicie, że od kiedy dobrze mu wprowadzić mm? Tak po porcji na dzień,żeby schodzić powoli z mojego mleka? Póki co nadal problemy brzuszkowe są, więc raczej nie teraz, ale pewnie już niebawem, żeby stopniowo wyciszać laktację i jego przyzwyczajać, co?kasjja, kami1 lubią tę wiadomość
-
Sebza fajnie, że się odzywasz Też się cieszę, że Kami się odezwała, nie ma to jak wsparcie od osoby, która właśnie sama przez to przechodzi. A inne osoby mogą mieć dobre chęci i tylko przykrość zrobić, sama czuję już że trochę wypadłam z tego tematu i już go nie czuję na szczęście Podziwiam za laktator. Tak czytam czytam, że porażka, a przeciaż jak odciągasz, to cały czas jest karmienie piersią, tylko że inaczej, więc sukces jest. Na tym etapie spokojnie już może być 5-6 karmień, a od 5-6 miesiąca nawet 4 (bo 5. posiłek inny niż mleko). Ja na tym etapie odciągałam max 5 razy dziennie i jeśli Marysia jadła ładnie z piersi, to wtedy bez laktatora. Jak 2 razy jadła ładnie, to odciągałam 3 razy. Co 3 h całą dobę na pewno nie musisz juz odciągać, laktacja ustabilizowana. Zawsze są osoby z dobrymi radami "karm piersią" i nie ma co im tłumaczyć, że właśnie o tym marzymy i wszystko robimy, ale sie nie da, z moich doświaczeń wynika, że nie ma co dyskutować. Przechodzenie na mm z odciągniętego zawsze zdążysz robić, to się robi stopniowo, ale jeśli zaczniesz się bać, że masz mniej w zamrażarce, to zawsze zdążysz to mm dodawać po trochu, na razie nie musisz. Jak się zmienia rodzaje mm, to najpierw się dodaje łyżeczkę (30ml) i stopniowo 2, -3 itd, więc pewnie mm do odciągniętego podobnie - powiedzmy po 100ml odciągniętego możesz kiedyś podać 30 ml mm, jak będziecie potrzebować. Ja nie zamrażałam, nie miałam czego, wszystko było na bierzące potrzeby.
Nie musisz wylewać mleka. Jak mały napoczął i nie skończył, to możesz dać do lodówki od razu i podać butelkę w ciągu dwóch godzin. Może już jej nie chcieć, ale jak będzie chciał, to ok.
Te pierwsze ciąże i dzieci to króliki doświadczalne, ja też myślę, że druga to by była spokojniej i przy drugim też, żeby tylko mi pozwolili i bez katastrofy, żeby było, żeby tylko mięśniak był układnysebza, kami1 lubią tę wiadomość
-
Sebza, nie wiem czy masz fb, ale tam jest grupa dziewczyn która ściąga. Fajne rady dają, m.in. jeśli laktacja jest ustabilizowana to można rzadziej ściągać. Tylko nie tak, że od razu większa przerwa. Można zrobić przerwę 4 godzinną - podobno więcej mleka wtedy ściągniesz. Maksymalna przerwa w ściąganiu to 6 godzin. Są specjalne gorsety do karmienia i masz ręce wolne. Jeśli nie będzie chciał Twojego mleka, możesz je dodać do kąpieli dziecku. U mnie na forum dziewczyny też mają całe zamrażarki mleka. I niektóre liczyły te porcje żeby im wyszło do 6 miesiąca ukończonego. Część dziewczyn dodawała do tego swojego mleka kaszki, kleiki z okazji rozszerzania diety. Ogromnie zazdroszczę Ci tej laktacji. Ja nie miałam okazji doświadczyć takiej ilości mleka, a bardzo chciałam i długo siedziałam z laktatorem żeby to rozkręcić.
kasjja, sebza lubią tę wiadomość
-
Ja pierwszemu synkowi robiłam kaszki na swoim mleku przez 2 mies. po tym jak on już nie ssał piersi. Też zamrażarka była zawalona mlekiem i teraz zaczyna być podobnie, bo Michałowi kaszki robię tylko na moim mleku i chciałabym to pociągnąć poza okres karmienia piersią. Dziecko wcale się nie krzywi na rozmrożone mleko, choć nas - dorosłych od takiego oczywiście odrzuca hi hi.
?U nas była wczoraj pierwsza zupka jarzynowa i poszło ok, ale z wieczorną kaszą bywa różnie.
Ja już wracam do pracy, koniec odpoczynku po obronie, póki co wyszarpię 4-5 godzin dziennie, ale zobaczymy czy to w ogóle się ma szansę udać. Piszcie babeczki co u was bom złakniona wieści!!!kasjja, kami1 lubią tę wiadomość
-
Chanela, tak mam FB i jestem w tej grupie.Rzeczywiście fajna atmosfera i spoko dziewczyny. Nie to co na grupie karmienie piersią Ogólnie jestem w szoku jak dziewczyny ściągaja po 15 msc. Heroski. Chociaż później już się ściąga rzadziej , więc kto wie, jak się rozpędzę to może i ja pociągnę dłużej niż do 6msc. Chociaż nie sądzę. Chciałabym trochę pożyć, pocieszyć się macierzyństwem inaczej niż z laktatorem w ręku.
Właśnie się zastanawiałam nad gorsetem, ale mam wrażenie,że mam za duże piersi do ściągania w ten sposób
U mnie musi być wszystko luźno puszczone w dół,żeby mleko dobrze leciało.
Na szczęście symphony nie ściąga się długo, to daję radę.
Mówicie, że laktacja ustabilizowana i mogę robić większe pauzy. Pewnie w większości przypadków tak jest, ale niestety ja już wiele razy zauważałam,że mleka jest mniej jak rzadziej ściągam. A nie chcę znów wracać do power pumpingu jak się okaże,że młody potrzebuje więcej a ja więcej już nie mogę wyprodukować.
Tak w ogóle, to ja już po 2 godzinach ściągam tyle samo, co po 3. Dopiero po 4 ściągnę więcej. Ale nie czekam zazwyczaj, bo buteleczki medeli mają pojemność 150 ml, a mi się nie chce zmieniać buteleczek w trakcie. Staram się utrzymać ściąganie na poziomie około 100 w dzień z jednej piersi i trochę więcej w nocy. Chociaż zazwyczaj wychodzi ,że lewa pierś produkuje więcej niż prawa.
Dodatkowo ja mam przerąbane z dostawianiem młodego. Bo on chce pierś na pocieszenie jak się obudzi. Zawsze się budzi w złym nastroju (zresztą jak rodzice ) i trzeba go pocieszyć No i to pocieszanie wypada pomiędzy ściąganiem, bo tak jak pisałam - ja ściągam jak on ma drzemki. No i już nie raz zauważyłam,że jak on sobie pociumka, ale nie wyssie do końca piersi, to później też mam w niej mniej mleka i muszę następne ściąganie zrobić dłuższe i też "na sucho" żeby znów wróciło do normy. Także mówię Wam- z moją laktacją nie tak łatwo.
Chociaż za Waszą radą chyba zacznę ściągać w nocy co 4. Trudno..
Chanela, to na styczniówkach już kleiki i kaszki poszływ ruch? Hm.. mój z 14.01 ale jeszcze w ogóle nie myślę o takich rzeczach..
Kasjja, zazdroszczę Ci, że już nie pamiętasz tego uczucia. Jak Kami napisała,że nadal ją boli,że nie wyszło, to właśnie mam dokładnie tak samo. Mam nadzieję,że Kami szybko minie i mnie też nie będzie za bardzo to męczyć.
No i jestem pełna podziwu dla Chaneli, która w ogóle kozacko to przeszła. Tak należy. Ale dla mnie to jakiś taki niewyobrażalny zawód.. Nie wiem, chyba bym nawet wolała nie mieć mleka i z tego powodu mieć problemy niż dlatego,że młody się zbuntował. No kurde no, cycuś to powinna być jego miłość.
Kasjja, jeśli miałaś takie posiłki,że Maria wciągała całego cycka, to zazdroszczę. Maksymilian pociumka jednego, pociumka drugiego i tyle. Może 1/4 całej zawartości piersi ląduje w jego brzuszku. A resztę muszę właśnie ściągać od razu jak zaśnie, bo inaczej gdzieś przepada. Nie wiem co się dzieje z tym mlekiem...
Gosiu i co młodzież będzie jadła pod nieobecność mamuni? Odciągnięte? Już bym też chciała Maksowi jakaś zupkę załadowac, bo on jak widzi jak coś jemy to się tylko oblizuje, ale pomimo,że chce, to jeszcze dla niego dużo za wcześnie, z powodu tego brzuszka..Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 maja 2015, 11:38
kami1 lubi tę wiadomość
-
Sebza, jadła ładnie czasem ale nie super, i tak potem była butla, ale ja planowalam powoli odchodzic od laktatora i jesli jadła w miare to juz sobie darowywalam. u mnie odciaganie powyzej 6 msc nie mialoby sensu, bo mleka za malo. po karmieniu to odciagalam 20-30, jak nie jadla to 40-100, jak rzadziej odciagalam to juz 40. jesli mialabym duzo mleka rozwazalabym odciaganie do roku, a tak to bez sensu. i bardzo sie ciesze, ze tego nie robie. duzo czasu dla ruszajacego sie dziecka, spacerki, jedzenie obiadkow, ciesze sie ze nie kreci sie u nas wokol aktatora swiat juz.
-
Kasjja, właśnie mnie utwierdziłaś w przekonaniu,że pół roku i koniec. Mam mleko, ale co z tego? Nie mam życia. Szczególnie,że mój mąż nie może teraz pracować z domu. Wyjście na spacer to teraz wyczyn, bo albo muszę odciągać albo karmić. A wieczorami? hm.. wieczorami mój mąż tylko słyszy "możesz zająć się małym,bo muszę odciągać".
Mam nadzieję,że wytrzymam jeszcze te 8 tygodni, ale nie mam pewności..kasjja lubi tę wiadomość
-
wytrzymasz pewnie, a mysle ze pootem Maks jednak bedzie troche chcial z piersi i nieco kp bedzie. jak koniec przy 6msc to stopniowo od laktatora mozesz odchodzic powoli, moze np. co tydzien-dwa jedno odciaganie dziennie mniej, no sama zobaczysz a moze 1-2-3 dzienni to juz bedzie ok i dociagniesz z odciaganiem dluzej? a moze jednak prosto z piersi bedzie jesc, no zobaczysz byle sie nie meczyc ponad miare bez sensu
-
Ja właśnie wczoraj nie odciągałam mleka i zastanawiałam się jak mój organizm na to zareaguje, myślałam że nawet przy takiej małej ilości jak ściągam to coś się będzie dziać, a tu kompletnie nic. Tak jakbym w ogóle nie karmiła. Przykro mi z tego powodu, ale wiem że nie ma sensu dłużej się męczyć, tylko po to, żeby Weronika wypiła jedną dawkę mojego mleka. A zostało mi kilka saszetek herbatki na laktację i wczoraj piłam, i dzisiaj wypiłam. Trudno.
Sebza, a ja nie wiem, czy nie wolałabym być w Twojej sytuacji, bo miałabym co odciągać. A tak czuję się mało wartościowa bo mój organizm nie potrafił wyprodukować mleka żeby nakarmić dziecko i przekazać mu coś najbardziej cennego. -
Chanela, a już wcale Weronika nie je z piersi? Bo jak trochę chociaż je, to może dlatego nic się nie działo. A może też dlatego, że na tym etapie mleko się produkuje na bieżąco, jak jest potrzeba. Jest wiele rzeczy o których mogłabym pomyśleć, że to najcenniejsze rzeczy jakie dajemy dzieciom i nie byłoby to jedzenie mleko to tylko mleko. Zaraz skończony czwarty miesiąc, cenne przeciwciała już dostała. Głowa do góry, naprawdę za chwilę inaczej na to popatrzysz.
Mnie czeka wybór między dżumą a cholerą. Jeśli chcemy rodzeństwo dla Marysi, to albo wycinam mięśniaka albo starania mimo mięśniaka, a z powodu paru innych moich obciążeń, już się nie będę wdawać w szczegóły, oba wyjścia wiążą się ryzykiem i sama nie wiem, a każdy lekarz mówi co innego. Na plamienia dostałam duphaston. Jeśli to nie było bardzo wczesne poronienie,to najprawdopodobniej plamiłam przez zaburzenia hormonalne. No chciałabym żeby jedynym problemem było pcos i żebym mogła zachodzić w i żeby to nie groziło pęknięciem macicy, niedrożnością jelit (w ciąży mięśniak rośnie,a siedzi na odbycie, bleee) niedożywieniem dziecka i innymi takimi. Mąż się boi i chyba woli mieć jedynaczkę w takiej sytuacji.