Załamane -
-
WIADOMOŚĆ
-
Od 5 lat staram się o dziecko. Dzisiaj miałam mieć transfer zarodków (niestety tylko 2 - pozostałe się nie nadawały). Wczoraj dostawał potwierdzenie zabiegu... a dzisiaj rano tel z Parensu, ze transfer został odwołany bo zarodki przestały się rozwijać. Nie ukrywam, ze cały dzień przepłakany. Za in vitro płacę sama gdyż przez niskie AMH nie kwalifikuje się do programu rządowego. Czekam na tel od mojego lekarza prowadzącego co dalej. Czy jest sens podchodzić ponownie.
Aneczka80
-
Dołączam do Waszego grona...
Też jest mi smutno, niedługo minie nam dwa lata, jak się staramy.
Początkowo na luzie, co będzie to będzie. Ale jak minął rok, zaczęłam robić badania i wszystkie okazały się w porządku i moje i męża.
Ostatnio miałam dwie inseminacje. Oczywiście bez skutku. Wyjeżdżaliśmy na wczasy, urlopy, ziółka piłam, było wyluzowywanie się, upijanie, itp. I nic.
I już zapodaje mi się wyuczona bezradność. Mam wrażenie, że niezależnie co bym nie zrobiła to i tak się nie uda. Ostatnio nawet przestałam brać kwas foliowy, bo niby po co?
ehhh
-
nick nieaktualnymala86 wrote:My Staramy się od 7 mc o ciążę i nadal nie ma efektu. Oboje mamy niespełna 28 lat, prowadzimy raczej zdrowy tryb życia, chociaż ja jestem osobą bardzo nerwową a cierpliwość to moja najsłabsza strona. Po trzech miesiącach niepowodzeń zaczęłam działać u ginekologa i endokrynologa. Dowiedziałam się że mam niedoczynność tarczycy i hiperprolaktynemię czynnościową, obie leczę od 4 mc. TSH obniżone z poziomu 4,97 do 0,323 prolaktyna z poziomu 492 do 204. Do tego zalecono mi luteinę od 16-25 dc którą regularnie biorę. Progesteron w 20dc ( 7 dni po owu) pokazał 88,09 nmol/ml. A jeśli chodzi o ginekologa to owulacja od 2 mc potwierdzona na USG. Pęcherzyki rosną z poziomu 14/15mm do 19,05/20,05 mm, mają idealnie okrągły kształt, endometrium trójwarstwowe 9,5/10 mm. Pęcherzyki pękają, widać płyn w zatoce Douglasa a ostatnio nawet widzieliśmy ciałko żółte. Do tego zew. symptomy owulacji jak rzadki płodny śluz ( tylko jednego dnia) ból owulacyjny i powiększanie się piersi jest. Ginekolog nie zauważył żadnych zmian w budowie macicy, cytologia w styczniu tego roku ok. Tylko na ostatnim USG w jajowodzie nie owulującym pojawiła się dziwna rzecz - widocznych kilka pęcherzyków na raz jak przy PCO. Sam lekarz się zdziwił ich widokiem ale jednocześnie uspokoił że to jeszcze nic nie znaczy bo owulacja jest. Przeciwciała tarczycowe antyTPO i ant TG oraz przeciwciała na Toxo, Cyto i Różyczkę mam w normie. Dodam, że od jakiś 6 lat co jakiś czas męczą mnie zapalenia pęcherza. Mąż zbadał miesiąc temu plemniki 19,5 mln/ml i 35 mln w całym ejakulacje (1,8 mililitra) ruch postępowy A i B 68 % ale niska aglutynacja i ponad 1mln komórek okrągłych ( limfocytów ) W tych badaniach nie stwierdzano jednak praw. budowy plemników i tym się też martwię. Reasumując moją historię miesiące lecą, ciąży nie ma, mimo braku jawnych przeciwwskazań a ja się okropnie martwię i denerwuję, że tak długo trzeba czekać na upragnione II kreseczki....
moze kochana w Twoim przypadku dziala ta blokada psychiczna? czasem nie zdajemy sobie sprawy ze ja mamy, bo tyle lat staran i brak przeciwskazan ze str medycznej... boje sie ze moje rok czasu bezowocnych staran moze urosnac do wielu lat walki z nieplodnoscia, no ale poki co sie nie poddaje i wy tez musicie nadal walczyc... wspieramWiadomość wyedytowana przez autora: 11 listopada 2014, 21:11
-
nick nieaktualnyAneczka80 wrote:Od 5 lat staram się o dziecko. Dzisiaj miałam mieć transfer zarodków (niestety tylko 2 - pozostałe się nie nadawały). Wczoraj dostawał potwierdzenie zabiegu... a dzisiaj rano tel z Parensu, ze transfer został odwołany bo zarodki przestały się rozwijać. Nie ukrywam, ze cały dzień przepłakany. Za in vitro płacę sama gdyż przez niskie AMH nie kwalifikuje się do programu rządowego. Czekam na tel od mojego lekarza prowadzącego co dalej. Czy jest sens podchodzić ponownie.
no kurcze, przykro mi bardzo ze nie wyszlo, czlowiek juz w in vitro naprawde poklada mega nadzieje, a tu sie okazuje ze nic z tego... jak to jest z kosztami , gdy nie dojdzie za in vitro - placi sie tylko za stymulacje? wspieram i przytulam -
nick nieaktualnyolala i hipisiątko - ja rowniez probowalam sie wyluzowac, wakacje tez byly itd i tez nic, staram sie krocej niz wy, bo dopiero troche ponad rok, no ale bez efektow, wiecznie hustawki nastroju przez hormony, karuzela uczuc co miesiac gdy przychodzi @, seks - masakra kochac sie bo trzeba, bo jak nie, to potem ma sie wyrzuty do samego siebie, ze moze jednak to by zdzialalo cuda... a jednak z miesiaca na miesiac leci tylko czas, a cudow jak nie ma tak nie bylo... mam pco - wiec odkad po kilku miesiacach niepowodzen poszlam do gina, to wyszlo w badaniu usg. Potem nasienie mojego - tez troche oslabiona ruchliwosc plemnikow i pojedyncze zlepy z uwiezionymi plemnikami - coz, widac wina lezy po obu str. Tez bym najchetniej rzucila do kosza wszystkie leki, bo odkad zaczelam je brac, czuje sie jakbym byla chora, w zyciu tyle tego nie bralam, jedynie czasem witamine sporadycznie, a teraz sie bierze i nadal nic. Jestem tez po 5 cyklach clo, nie wszystkie byly owulacyjne, teraz dzialam z dongiem, a jak do konca roku nie wyjdzie nic, to po prostu jedziemy do kliniki nieplodnosci... boje sie, ze nastawie sie na inseminacje czy tez in vitro, a potem moze nie udac sie, ale jak sie nie sprobuje, to sie czlowiek nie dowie... smutne zycie bez dziecka, a nie ma czym tej pustki tak naprawde wypelnic... bo hobby, praca, podroze - to wszystko niestety nie odwroci a na tyle naszych mysli od checi posiadania dziecka
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 listopada 2014, 21:22
-
Anna255 wrote:no kurcze, przykro mi bardzo ze nie wyszlo, czlowiek juz w in vitro naprawde poklada mega nadzieje, a tu sie okazuje ze nic z tego... jak to jest z kosztami , gdy nie dojdzie za in vitro - placi sie tylko za stymulacje? wspieram i przytulamAneczka80
-
Mnie tez to dotyka. Wszystkie w ciąży na około tylko ja nie. Czy chcą czy nie chcą to maja.
Szlak mnie trafiał jak koleżanka dzwoniła do mnie ze dwa lata temu i mówiła mi ze jest chyba bezpłodna bo od dwóch miesięcy nic jej nie wychodzi. Ja w tedy starałam sie jakies pół roku. I sie z tego jeszcze śmiałam. I napisała po dwóch tygodniach ze jest w ciąży. Dzis ma juz dwójkę dzieci jak na zawołanie. Chciała i ma.
Nie wiem co ja złego komu zrobiłam ze mnie to w życiu spotkało. -
Hej Dziewczyny, my tez bez skutku już 13 cykl...Jestem 1,5 miesiąca po laparoskopii, mam endometriozę, mąż ma słabą morfologię 4% i nie za dużo plemników, zawsze zdrowi, pełni życia, regularnie się badałam, a tu takie problemy jak tylko zaczęliśmy się starać. Od dwóch dni mam okropnego doła, czuję już, że okres nadchodzi, tracę siły i nadzieję. Też były wyjazdy, winko itd., itp....Nie wiem, co mogłoby jeszcze pomóc.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 listopada 2014, 20:13
-
Mam identyczna sytuacje tez po zabiegu. ( nawet chyba pisałyśmy na jakimś temacie związanym z laparoskopia ) tez słabe nasienie. I tez endometrioza. I juz drugi cykl nieudany po laparoskopii ( przyszła @) A ogólnie starań 2,5 roku.
Opadam z sił. Mąż brał teraz witaminki przez 3 miesiace. I w następnym tygodniu pojedzie prawdopodobnie powtórzyć badania bo ostatnie były robione ponad rok temu. Mam nadzieje ze wyniki sie poprawia. -
adrenalina wrote:Mam identyczna sytuacje tez po zabiegu. ( nawet chyba pisałyśmy na jakimś temacie związanym z laparoskopia ) tez słabe nasienie. I tez endometrioza. I juz drugi cykl nieudany po laparoskopii ( przyszła @) A ogólnie starań 2,5 roku.
Opadam z sił. Mąż brał teraz witaminki przez 3 miesiace. I w następnym tygodniu pojedzie prawdopodobnie powtórzyć badania bo ostatnie były robione ponad rok temu. Mam nadzieje ze wyniki sie poprawia.
Trzymam za Was kciuki, my też przed badaniem nasienia jeszcze w tym roku po kuracji witaminami, też mam nadzieję, że coś drgnęło, oby nie było gorzej, bo już nic mnie nie zdziwi w naszym pogmatwanym przypadku. Tak pisałyśmy razem Adrenalinko na laparoskopii i endometriozieGreenDot lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAneczka80 wrote:Niestety Kochana - płaci się za wszystko. Przed zabiegiem podpisuje się oświadczenie, że nie będzie się rządało zwrotu pieniędzy przy niepowodzeniu zabiegu. Jest to nie fair no ale kliniki muszą jakoś zarabiać... Teraz muszę odczekać 3 miesiące i pewnie podejdziemy ostatni raz. Zaczęłam pić zioła ojca Grzegorza Sroki i mam Inofem ale nie wiem czy można łączyć z nim zioła (mimo że to kwas foliowy). Przedstawień się na luźne podejście i nastawienie że co ma być to będzie bo inaczej zacznę wariować szczególnie, że kolejna znajoma jest w ciąży i to niecały rok po ślubie.
mi sie wydaje ze mozna laczyc, bo inofem/inofolic wiele dziewczyn juz laczylo np z clo i metformina (ja sama takze), no ale dla potwierdzenia mozesz zapytac dziewczyn na watku zielary, one pewnie cos doradza oh... to jest to, oni zarabiaja, a my nadal dziecka nie mamy... nie wiem juz sama nie wiem tez co robic, gdzie ja myslalam tyle sie meczyc by miec dziecko, tez juz nie moge sluchac kobiet ktore z dnia nadzien sobie planuja - zajde w ciaze i cholera zachodza, a ja wiem ze jakbym zaszla, to przez pierwszy trymestr nie bede sie nikomu chwalic z rodziny - jedynie w pracy bo juz trzeba by bylo o tym powiadomic) bo zajsc a utrzymac to tez inna sprawa... smutne to zycie bez dziecka, dobrze sie czuje w tym watku na forum, bo odzwierciedla on nasze rozgoryczenie i poczucie bezradnosci... tyle rzeczy w zyciu mozna sobie zaplanowac, a tego co sie chce najbardziej, to juz nie... nie da sie wiec z tym pogodzic, zycie staje sie udreka dla tych, ktorzy postanowili sie starac, a nadal im nie wychodzi... ciezko odpuscic, bo wciaz jest jednak ta nadzieja... kciukam za wszystkie staraczki bardzo mocno, trzymajcie sie dzielnie -
adrenalina wrote:Idziemy łeb w łeb wiec moze uda nam sie w tym samym czasie oby to było jeszcze w tym roku. Trzymam kciuki. Powodzenia.
A co Wy tu robicie?! Zmykać stąd raz dwa
Nie można się łamać tylko wspierać i mieć nadziejeadrenalina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyadrenalina wrote:Czasem dopada lekki dołek w który na własne życzenie sie wkopujemy coraz bardziej. Ja mam tak gdy tylko dostanę @ i wiem ze kolejny cykl stracony. Ale gdy przychodzi nowy cykl znów nabieram madzieji i wychodzę z dołka
raz w tv ogladalam opinie psychologa w cyklu o in vitro w novum - pani psycholog powiedziala, ze ludzie ktorzy staraja sie latami ich psychika jest jak nieustanie trwajaca sinusoida - zaczyna sie z nadziejami i marzeniami na poczatku cyklu, a potem przezywa zalobe... bo nadchodzi @, bo dochodzi do poronienia jest to jakby nieustanna zaloba, z ktorej ciezko sie pozbierac... bo np jak ktos umrze - jest ciezko, z czasem czlowiek to jakos przezyje itd, a te kobiety ktore kolejny raz przezywaja poronienie, nadejscie @ i nie wiedza czy kiedys w ogole uda zajsc sie w ciaze, jest o wiele trudniejsze do przezycia. I tak naprawde ciezko jest wyjsc z dolka, bo kolejny cykl - to kolejne rozczarowanie. Prosta droga do depresji, z ktorej tak trudno potem wyjsc... ja jestem na etapie walki, mam nadzieje ze i wy nigdy sie nie poddacie -
Nie chciałabym sie poddać. Ale cieżko z psychika. Tym bardziej ze z nikim tak naprawdę nie mozna pogadać szczerze i sie wypłakać, pozostaje tylko mąż. Który tez przezywa cała sytuacje. Wiec z tego dołka trzeba wyjsć we dwójkę bo w pojedynkę to nigdy sie nie osiągnie celu. A tak jeden drugiego popcha we właściwa stronę.
-
nick nieaktualnyno pewnie, ze we dwoje razem latwiej przez to przechodzic moj tez przezywa i wspiera mnie bardzo bardzo, chetny jest do brania roznych witamin, do jakichs badan, wiec to na plus, ze nie musze go ciagac na sile, a sam tego chce... co do innych osob z bliskiego otoczenia - mam wrazenie ze izolujemy sie od wszystkich, jestesmy bardziej zamknieci, niz bylismy przed staraniami, ale co jak kazdy mowi wciaz ze ich dziecko to czy tamto, a ja nie mam o kim opowiedziec, jedynie moge o sobie, a ewentualnie o psie ktorego mam... fajnie, ze sa tez dziewczyny z forum, one tez nieraz pomagaja nam w trudnych chwilach i rozumieja nas jak nikt inny, bo same to przezywaja...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 listopada 2014, 14:52
-
Mój na szczęście tez nie ma problemu z badaniami i lekami. Przed pierwszym badaniem nasienia sie stresował ( ale to oczywiste tez poerwszy raz sie bałam iść na jakiekolwiek badanie) a teraz to juz z górki.
My tez sie izolujemy od znajomych i z rodzina tez nie gadamy o dziecku. Wiedza ze jest problem ale z dokładnością nie musza wszystkiego wiedzieć. Znajomym to tylko części sie mówi tym najbliższym ale tez bez szczegółów. A cała reszta pewnie myśli ze nie chcemy, albo sie domyślają ale nie usłyszą tego ode mnie. -
nick nieaktualnyno u mnie ze znajomych i rodziny nikt nic nie wie, i jak nie zajde, nigdy sie nie dowiedza, bo nie chce by ktos mi wspolczul, bede mowic, ze po prostu nie bylo mi dane byc matka i tyle... co za ironia, bo moj jest z wielodzietnej rodziny (8 dzieci) a on niewiadomo czy chociaz jedno bedzie mial... wczoraj nawet gadalismy o tym, ze co jak ja nie bede mogla miec, a on ze to nic, woli byc ze mna, bo mnie kocha niz z inna miec dziecko... zapytal mnie o to samo, to tez mu mowie, ze nadal z nim bede, ale jesli on by nie mogl miec, a ja tak, to nawet zaczelismy rozwazac nasienie dawcy... ale to juz powazna decyzja brac czyjes nasienie. Nie wiem czy bym sie faktycznie na to zdecydowala, no ale "nigdy nie mow nigdy". Tak samo jak na dzisiejszy dzien nie chcialabym dziecka z adopcji, wolalabym juz nie miec dziecka w ogole, ale nie wiem co bede myslec za 5-10 lat, czy mi sie nie odmieni i zostanie tylko mozliwosc adopcji? A co do izolacji, niedawno przyjaciolka od podstawowki napisala mi, ze juz z 2 dzieckiem w drodze, bo ma juz syna, to momentalnie taka blokada mnie zlapala, ze napisalam sucha wiadomosc, ze gratuluje, a tak to sie w ogole do niej nie odzywam, nic na to nie poradze, ze mam alergie na ciezarne. Tym bardziej ze 2 razy jej tak latwo przyszlo zajsc, a ja 1,5 roku sie mecze i dupa... i jak ja spotykam, to ona sie pyta kiedy my bedziemy mieli? no kuzwa, szlag czlowieka trafia. Skoro nie mam, to nie mam, ludzie niepotrzebnie co spotkanie sie pytaja w kolko o to samo, jak zacieta plyta... naprawde niewiadomo co juz odpowiadac takim ludziom. Zauwazylam tez ostatnio, ze jesli juz sa jacys znajomi w moim kregu, to glownie mlodsze dziewczyny, ktore jeszcze nawet o dziecku nie mysla - szczerze, to w ich towarzystwie czuje sie o wiele lepiej, bo widze w nich siebie sprzed 2 lat jeszcze, gdy nie mysalalam nawet o dziecku, cieszylam sie zyciem, mam nadzieje, ze one nie beda musialy przechodzic przez te meki. Wiem, ze ten watek moze byc krytykowany, ale ja uwazam, ze takie tez powinny byc na tym forum, bo nie zawsze ma sie sile wspierac i pocieszac, czasem po prostu trzeba zwyklego zrozumienia i wygadania sie... wtedy jest nam troche lazej
Nadzieja87, olala35, klara_bella lubią tę wiadomość