Załamane -
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Piosenka super ale w ogóle film ten jest super
Czasami myślę sobie jak by mi się łatwo żyło gdybym nie chciała dziecka a ze pragnę je mieć najmocniej na świecie to bywa naprawdę ciężko
Fajnie ze powstał taki wątek bo tak jak wcześniej pisałyscie te które starają się kilka miesięcy nie zrozumieją a i te które starały się długo i zaszły tez jakby przestały rozumieć. Mnie najbardziej denerwuje jak gdzieś czytam ze dziewczyna stara się 2 cykl i juz panika ze w ciążę zajść nie może itp. Ja rozumiem to ze każdy chodzi w swoich butach i odbiera po swojemu ale z mojej perspektywy po 4 latach starań to ciężko czyta się takie rzeczystarania od lutego 2011
6 lekarzy żadnej konkretnej diagnozy
Czerwiec 2015 - naprotechnologia
Grudzień 2015 - laparoskopia (PCO, endo, naprawa źle zbudowanej macicy)
WALCZYMY !! -
nick nieaktualnyana90 wrote:Piosenka super ale w ogóle film ten jest super
Czasami myślę sobie jak by mi się łatwo żyło gdybym nie chciała dziecka a ze pragnę je mieć najmocniej na świecie to bywa naprawdę ciężko
Fajnie ze powstał taki wątek bo tak jak wcześniej pisałyscie te które starają się kilka miesięcy nie zrozumieją a i te które starały się długo i zaszły tez jakby przestały rozumieć. Mnie najbardziej denerwuje jak gdzieś czytam ze dziewczyna stara się 2 cykl i juz panika ze w ciążę zajść nie może itp. Ja rozumiem to ze każdy chodzi w swoich butach i odbiera po swojemu ale z mojej perspektywy po 4 latach starań to ciężko czyta się takie rzeczy
Święta racja
-
Cieżko sie czyta masz racje.
Najbardziej boli to ze nie wiadomo kiedy sie uda i czy wogole sie uda.
Jak starałam sie rok to wydawało mi sie ze to strasznie długo. Jak staraliśmy sie dwa lata to juz wieczność. Niedługo bedzie trzy lata i dalej nic. To cieżko jest sobie wyobrazic kiedy ?? Kiedy w końcu ja ?? I czy wogole sie uda ??
Zawsze chciałam być młoda mamuśka ( najlepiej dwójki dzieci, bądź trójki ) i te marzenia z roku na rok odpływała coraz dalej. Teraz juz marzę o dziecku nieważne w jakim wieku oby kiedyś wogole było. Chociaz jedno. -
nick nieaktualny
-
Adrenalina życzę Ci tego
Ja kiedyś sobie wyobrażałam jak powiem o tym mężowi na początku nawet robiłam testy ciążowe w ukryciu bo jak się uda to będzie niespodzianka dziś mąż wie o każdym teście bo łatwiej razem po płakać .Brunette widzę ze jesteśmy dokładnie na tym samym etapie.
Ja kiedyś też marzyłam o 3 dzieci dziś modlę się o chociaż jedno.
Adrenalina masz racjie najgorsza jest niepewnośc bo żeby było wiadomo w ciąży będziemy na 100 % tylko nie wiadomo kiedy to żyło by się łatwiej a tak człowiek nie wie kiedy się uda i czy w ogóle się uda:(
U mnie dziś na ten ponury dzień chalka własnego wypieku tak na poprawę humoru smak dzieciństwastarania od lutego 2011
6 lekarzy żadnej konkretnej diagnozy
Czerwiec 2015 - naprotechnologia
Grudzień 2015 - laparoskopia (PCO, endo, naprawa źle zbudowanej macicy)
WALCZYMY !! -
nick nieaktualnyA ja dzis oprocz slodyczy, zjadlam tez pizze - normalnie rozpieszczam sie w tym cyklu, ale kolejny juz planuje scisla diete, ten jednak cykl musialam jakos odreagowac, bo te starania sa naprawde meczace i wysysaja ze mnie cala energie zyciowa... a co do dzieciaczkow - identyczny scenariusz tak jak i wy, planowalam dla siebie, max 3 dzieci, na pewno nie jedynaka, bo sama nie chcialabym byc jedynaczka, najbardziej to chcialabym blizniaki - parke (zeby 2 razy nie rodzic) a teraz tak jak i wy modle sie o chociaz jedno dziecko... nieraz tez sobie wyobrazam jakby to bylo nosic taki wielki brzuch, czuc ruchy dziecka, jak kopie itd, jak to w ogole jest spojrzec na mala istotke i zobaczyc w niej podobienstwo do nas samych - chyba najbardziej na to czekam, zeby wlasnie ujrzec czastke siebie w tym malym cudzie tez bym chciala przekazac komus swoje wartosci zyciowe, nauczyc zycia itd, a tak to co - nuda bedzie, troche bede sie czula "inna" niz wszyscy, bo wiekszosc ma dzieci. Nie przeraza mnie innosc na innych sferach zycia, ale ta innosc na tym polu - na to juz jestem przewrazliwiona... jesli rozumiecie co mam na mysli, bo nie wiem czy nie zagmatwalam hehe ja swieta spedzam w uk, wiec omina mnie pytania rodziny kiedy dziecko, ale jakbym byla w pl, na pewno cos tam bym sie lekko stresowala... korzystajcie z weekendu, bo jutro juz znow poniedzialek i praca buziaki :*******
adrenalina, Amelcia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa tez chciałabym mieć dwójkę, i tak jak Ty Anna najlepiej bliźniaki - o tak za jednym zamachem
Ale cóż, jak mawia król Julian - pradawni bogowie mają widocznie inne plany
A ponieważ zawsze spełniają jego życzenia, to może i moje choć w połowie się spełni
Anna - swoim poprzednim postem wypowiedziałaś i moje życzenia i ciche nadzieje.
Nieraz wyobrażałam sobie jak to będzie uczyć swoje maleństwo wszystkiego, szacunku do przyrody, opowiadać o zwierzątkach,.... (na tym się chyba najlepiej znam a resztę zostawiłabym mężowi - niech też ma co robić )
Kurczę, fajnie tak pomarzyć...... -
nick nieaktualnypewnie, ze fajnie pomarzyc, bo dzieki takim wizjom mamy chec do zycia, bo moze kiedys w koncu przyjdzie na nas czas... mimo ze lata leca, my starajmy sie je w pelni wykorzystywac, bo nawet jak dziecka nie bedzie, to zebysmy pozniej nie zalowaly, ze nie probowalysmy, a tak bedziemy mialy czyste sumienie... coraz bardziej zastanawia mnie ta blokada psychiczna - przeczytalam gdzies wlasnie na stronce, ze nawet traumy z dziecinstwa, relacje z naszymi rodzicami maja wplyw na blokade w nas samych.
Fragment:
Badania pokazują, że kobiety borykające się z problemem niepłodności są tak zestresowane i mają równie silne objawy depresji, jak kobiety cierpiące na raka i zarażone wirusem HIV. Stres wpływa negatywnie nie tylko na kondycję psychiczną kobiety, ale również na fizjologię. Za gospodarkę hormonami płciowymi odpowiada część mózgu zwana podwzgórzem. Ten sam rejon odpowiedzialny jest także za reakcje organizmu na stres. Silny i/lub długotrwały stres powoduje produkcję dużych ilości hormonu kortyzolu, który z kolei hamuje produkcję hormonów płciowych (estrogenów i progesteronu), odpowiedzialnych za owulację oraz za cały cykl miesiączkowy. Kortyzol pobudza również przysadkę mózgową do produkcji prolaktyny, która powoduje spadek pożądania i ochoty na podejmowanie kontaktów seksualnych. Procesy chemiczne, jakie zachodzą w ciele kobiety w wyniku długotrwałego stresu oddziałują również m.in. na układ immunologiczny, który z kolei ma wpływ na stan śluzu szyjki macicy.
Sama juz nie wiem, jak tu optymistycznie spojrzec na starania, po tylu nieudanych probach. Moze potrzeba zmiany stosunku do tego calego procesu, no ale ciezko jest sie nie zloscic na caly swiat, gdy wciaz nie wychodzi... wiele ludzi szuka tez pomocy w modlitwie, moze by tak oddac swoje cale cierpienie komus tam wyzej i sie modlic, moze wtedy ten stres staraniowy w jakis sposob by z nas ulecial. Najgorsze jest to, ze taka blokade mozemy miec, nawet nie zdajac sobie z tego sprawy. Mam nadzieje, ze poki co ten temat mnie nie dotyczy...
wiem jedno, ze jak juz zajde raz w ciaze, to od razu chcialabym zajsc w druga, by nie tracic czasu, a podczas karmienia piersia moze by bylo i szybciej...Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 listopada 2014, 19:57
-
nick nieaktualnyCoś w tym jest,
Ja nigdy nie lubiłam dzieci. Może to właśnie spowodowało u mnie jakąś taka blokadę. Tak długo sobie wmawiałam, że ich nie chce mieć, że teraz po prostu nie mogę. Jestem za to na siebie zła. Jak tu cofnąć czas......
Pisałam wcześniej, że jeżeli ma się zdrowy umysł, to ciało też jest zdrowe. Może u mnie już doszło do jakiegoś uszkodzenie mózgu w obszarze płodność??
Jak chodziłam do psychoterapeuty, to cały czas męczyła mnie o przeżycia z dzieciństwa. Wówczas mnie to złościło, bo co ma piernik do wiatraka. A może jednak...
Też się już kilkakrotnie zastanawiałam, jak taką blokadę odblokować. Jednak nic mądrego nie wymyśliłam, a wszystko czego próbowałam, to i tak nie dawało rezultatu.
Staram się zawsze jakoś choć trochę wykrzesać optymizmu przy kolejnych próbach, chociaż po 9 latach trochę jest trudno.
Najgorsze jest że kiedy leżę na sali przed czy po zabiegu, kiedy reszta dziewczyn pełnych wiary i optymizmu dopiero zaczyna, a ja wiem, że to wcale nie tak hop i już. Czuję się jak taka doświadczona starsza pani, która swoje już wie. Ale staram się nie pokazywać nic po sobie i nawet cieszyć się z nimi że to na pewno ten raz.
-
nick nieaktualnyNo wiesz, ja tez zawsze mowilam sobie nie teraz (bylam wowczas w zwiazku z kims o 6 lat starszym, kto juz byl gotowy na rodzine) ale ja bylam wtedy za mloda, moze to myslenie mi tez tak sie wrylo gleboko? dzis on ma dwojke dzieci, a ja ani jednego, moze ta zazdrosc, o to, ze jemu poszlo tak lawo tez ma jakis wplyw na mnie, mimo ze sporo juz uplynelo czasu od tamtego momentu... wspomnienia z dziecinstwa, coz tez duzo mozna by wymieniac, ojciec alkoholik, traumy swoje mam (zreszta jak kazdy z nas cos ma) rodzice nigdy nie byli dla mnie i dla brata rodzajem autorytetu kochajacej sie rodziny, wieczne klotnie, walki, zycie jak pies z kotem... moze podswiadomie czlowiek nie chcial tworzyc takiej rodziny... wkurzam mnie to, ze cos co wydarzylo sie kiedys, moze miec wplyw teraz na to czy bede matka czy nie... ty Amelcia mialas juz te spotkania z psychoterapeuta, wtedy czulas zlosc, ze ona chce siegac, az tak odleglych wspomnien, ale czy po tych spotkaniach czulas sie lepiej? myslisz, ze one pomogly ci w pozniejszym zyciu i patrzeniu w przyszlosc z innym juz nastawieniem? czy raczej niewiele ci to wszystko pomoglo...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 listopada 2014, 21:11
-
nick nieaktualnyPrzykro mi bardzo, że miałaś takie dzieciństwo. Ja takie sytuacje znam tylko z opowiadań i nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć.
Czasami (a raczej przeważnie) człowiek nie zdaje sobie sprawy, co i kiedy, jakie wspomnienia, jakie uczucia, przeżycia, wydarzenia mogą wpłynąć na różne sfery przyszłego życia. Jak głęboko one mogą siedzieć w naszej psychice i psuć od środka
Po spotkaniach z psychoterapeutką nie czułam się lepiej. Ona ciągle drążyła, drążyła, a ja nie miałam nic do powiedzenia. Nie umiałam sobie nic przypomnieć. Czułam się po tym źle, bo dla mnie to było tak, jakbym donosiła na rodziców, na siłę szukała wszystkiego co było złe w moim dzieciństwie, a wcale nie było tak strasznie.
Jedyne uczucie jakie mi utkwiło z dzieciństwa to straszna samotność. Całymi dniami byłam sama, nawet jak rodzice byli w domu to zajmowali się swoimi sprawami. Ja musiałam się jakoś sama sobą zajmować. Zawsze byłam ja i zwierzęta, dlatego do dzisiaj nawet lepiej dogaduję się ze zwierzakami niż z ludźmi. Teraz mam ich w domu 14 sztuk Każdego rodzaju po co najmniej dwie sztuki, żeby nie czuły się samotne i mogły się razem bawić.
Najbardziej mnie jednak boli co innego. Kiedyś jak byłam mała, to nie chciałam sprzątać (jak każde dziecko chyba). Nie chodziło np. o zabawki w moim pokoju, ale o odkurzenie. Mama powiedziała mi wtedy tylko jedno zdanie, które boli mnie do dziś: "masz to zrobić, przecież od tego cię mamy!"
Może to jest to, tkwi mi w pamięci i być może blokuje mnie podświadomie. Nie chciałabym, żeby moje dziecko też kiedyś przeze mnie tak cierpiało.
Po całej terapii trochę inaczej patrzę na świat. Nauczyłam się walczyć o swoje, choć może jeszcze nie zawsze mi to wychodzi, ale mam świadomość własnej wartości. Zaczęłam też po prostu mówić co myślę a nie trzymać wszystko w sobie - a to pomaga bardzo.
Mam w d... że ktoś się na mnie obrazi. Wcześniej miałam też problemy w pracy (księgowa postanowiła znęcać się nad moją koleżanką i mną). Terapeutka pomogła mi przywrócić wiarę w siebie. Po dwóch latach leczenia byłam w stanie postawić się, powiedzieć innym jak sprawa wygląda. Potem ich wszystkich olałam, zwolniłam się i założyłam własną działalność. Parę lat wcześniej nawet nie śmiałabym o tym pomyśleć.
Tak przy okazji, to mój były (przed mężem), też ma dwójkę dzieci a ja nic. Czasami zastanawiam się, czy gdybyśmy się nie rozstali i nie poznałabym mojego M. to jakby się sprawy potoczyły. Inna sprawa, że miałam wtedy te 20-lat i może jeszcze nie było tylu problemów zdrowotnych. No cóż mogę tylko pogdybać, a i tak nic to nie zmieni.
-
nick nieaktualnyByc moze ta terapeutka nie byla taka z powolania, moze nie czulas, ze chcialabys sie przed nia otworzyc, porozmawiac o tym co bylo... moze to z jej strony bylo takie wlasnie na sile, wyciaganie informacji od kogos i suche analizowanie faktow. Moze to wyczulas, dlatego te spotkania nic nowego u Ciebie nie wniosly. Wiesz, zal do ojca mi w sumie troche minal, wiem ze tez mial trudne dziecinstwo, jakos z czasem chyba mu wybaczylam, tak po prostu, tez doroslam i wiele spraw zaczelam rozumiec, a jako dziecko to byly dla mnie i brata ciezkie momenty. Teraz ojciec stara sie chyba nadrabiac te lata.
14 sztuk zwierzakow? hehe ale mnie zaskoczylas, chyba nie znam takiej osoby co ma tyle zwierzaczkow, pochwal sie jakie masz my ostatnio kupilismy psa, mniej samotna sie przez to czuje, troche jest jak dziecko, bo wiadomo opieki wymaga jak to zwierze, moge troche uczuc na kochanego psiaka przelewac...
apro wypowiedzi Twojej mamy "masz to zrobić, przecież od tego cię mamy!" - nie bardzo ja rozumiem, jak mogla tak w ogole Tobie powiedziec... przeciez bylas dzieckiem... rozmawialas z mama o tym, powiedzialas jej, ze to cie wtedy zabolalo i pamietasz to do dzis?
ja znow mojej mamie wypominalam nieraz, ze za bardzo byla nadopiekuncza w stosunku do mnie i do brata, ze ciezko mi bylo sie usamodzielnic, ale dzieki temu ze mlodo wyjechalam do uk, zaczelam sama zyc, jakos udalo mi sie przeciaz ta pepowine... nie dziwie sie jej tez ze taka byla, bo sama miala ojczyma, no i na mojego ojca tez liczyc nie mogla, wiec chciala jak najlepiej dla nas... ale wypomnialam jej to nieraz... ja ogolnie jestem taka, ze czesto mowie cos wprost, co mysle, czasem zaluje, ze nie ugryze sie w jezyk, ale czesto czlowiek az sie prosi by mu to wygarnac. Moze z wiekiem zlagodnieje A Ty masz podobnie, z tego co piszesz, wiec widzisz, to zycie nas uczy tego, bysmy takie wlasnie byly, by jakos w nim funkcjonowac...
Tez wiele momentow w zyciu mialam, ze nie sadzilam, ze jestem zdolna do czegos, a jak przyszedl dzien przemiany, to wszystko samo sie dzialo, jakos sie znajdowalo odwage i sily do dzialania... tak jak mozna miec obawy, czy damy rade z pieka jak dziecko sie urodzi, to wiem, ze dalybysmy rade, bo w roznych sytuacjach wytwarzaja sie nasze rozne instynkty, ktorych czasem naprawde nie jestesmy swiadome. Nawet kiedys czytalam ksiazke chyba tytul byl "moc podswiadomosci" czy cos takiego, wiele z niej mozna bylo wyczytac, teraz lezy gdzies w kacie i sie kurzy
Tak przy okazji gratuluje wlasnej dzialalnosci, niech dobrze wam interes prosperuje
I na koniec - jesli chodzi o bylych, to faktycznie... ciezki temat, ja po dlugim zwiazku czuje sie jakbym po rozwodzie byla hehe po takich przejsciach tez ciezko sie otwierac na swiat i innych ludzi, no ale czas biegnie do przodu, co bylo nie wroci, czlowiek sam dokonuje wyborow w doroslym zyciu, wiec jesli sie czegos zaluje - trzeba odebrac to jako lekcje i wyciagnac wnioski, a jesli stwierdza sie, ze podjeta decyzja byla dobra - jestesmy szczesliwi, ze zyjemy wg wlasnych zasad
ps fajnie ze na forum mozna poznac tak fajne osoby do rozmow, naprawde to doceniam kazdego dnia na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie zycia bez ovufriend, bo jak sie nie ma komu wyzalic, to chociaz tutaj zawsze znajdzie sie ktos, kto nas wyslucha... malo tego ktos, kto czasem znajduje sie w tym samym momencie zycia co my
-
nick nieaktualnyNie wiem czy powinnam się wypowiadać w tym temacie, ponieważ mam już córkę, ale również czasem dopada mnie "załamanie".
Wczoraj przeczytałam cały wątek i oczy miałam mokre.
Tak cholernie mnie to wkurza, że jednym los daje 5 dzieci a inni muszą tyle przejść dla 1 cudu...
Bardzo nie lubię sytuacji, kiedy ktoś "zagląda mi do sypialni" i sypie komentarze w stylu: kiedy drugie dziecko?
Jak można być takim burakiem? Sama raz tak powiedziałam do kolegi jak jeszcze nie miałam swojego dziecka nawet w planach a on był już 3 lata po ślubie. Do tej pory mi wstyd jak sobie to przypominam ;/
No ale życie szybko nauczyło mnie, że w te sprawy się po prostu nie należy mieszać, nie należy komentować, dawać rad.
Rada od ludzi typu "wyluzuj" to dla mnie zerowa wiedza z zakresu starań o dziecko. No ale całego świata nie naprawimy
vanessa lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny moge dołączyć? czasami bo nie zawsze zaglądam na OF tzn. chciałabym definitywnie zakończyć ten rozdział wchodzenia na OF ale właśnie przez samotność, smutek jest mi trudno. Ta stronka jest jedynym miejscem gdzie mogę "spotkać się z ludźmi" więc siłą rzeczy wchodzę.
Amelcia wrote:Jedyne uczucie jakie mi utkwiło z dzieciństwa to straszna samotność. Całymi dniami byłam sama, nawet jak rodzice byli w domu to zajmowali się swoimi sprawami. Ja musiałam się jakoś sama sobą zajmować. Zawsze byłam ja i zwierzęta, dlatego do dzisiaj nawet lepiej dogaduję się ze zwierzakami niż z ludźmi.
Tez mam chwile załamki... zresztą kiedy ich nie miałam??? bo okazuje się że koszty leczenia niepłodności przewyższaja nasz budżet i najprawdopodobniej będziemy musieli zakończyć leczenie teraz kiedy wreszcie po latach mamy jakąś diagnozę... -
nick nieaktualny
-
Amelcia wrote:Vanessa a nie zakwalifikowaliście się do programu? Koszty są niewielkie, a dodatkowo coraz więcej leków jest refundowanych.
Anna255 odezwę się wieczorkiem, buziaki -
Niestety wszystko jest tak drogie. Lekarze leki badania, które ciagle trzeba powtarzać, zabiegi, inseminacje, i tak w kółko.
Mieliśmy brać kredyt na mieszkanie, ale niestety jak weźmiemy kredyt to albo spłacanie rat albo leczenie sie. Bo na to i na to nie starczy. I tak siedzimy na stancji w sumie to narazie nie ma nawet dla kogo brać tego kredytu.