Brzuszki na które czeka rodzeństwo :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Słodko moja Laura też bardzo chciała i ciągle mówiła o rodzenstwie- prośbą, groźbą, na litość też nas próbowała wziąć ale mój maz nie chciał teraz drugiego dziecka (mamy po 26 lat), chciał żebyśmy się wyszaleli. Dopiero od ponad roku zaczęliśmy chodzić na dyskoteki czy imprezy ze znajomymi, bo od 19 roku życia byliśmy na swoim z małym dzieckiem. Ciąża była dla nas zaskoczeniem ale teraz wielka radością- maz też się cieszy. I zawsze chciał by druga córka nazywała się Nadia
-
Troche poszaleliscie i może mężowi to wystarczy najważniejsze, ze się cieszy. Moj mąż marzy o synku, ale dla córci też juz imię wymyślił, bo uzgodniliśmy, ze tym razem ostateczna decyzje co do imienia podejmie mąż z córa, bo ja wybieralam imię pierworodnej, uparłam się, że będzie Nadia, bo to moje wymarzone imię. Cała rodzina byla przeciwna temu imieniu, do dziś pamięta jak w szpitalu leżałam i ryczałam czemu oni mi to robią sugerując inne imiona. No ale została Nadia, rodziną się przyzwyczaiła i jest ok
-
cześć dziewczyny ja dzisiaj bylam u lekarza mała rosnie ma już prawie 2,5 kg kolejna wizyta za 3 tygodnie i pewnie już ostatnia szyjka twarda zamknieta nic się nie dzieje tak że nie ma się czym martwić!
moim zdaniem każdy ma prawo nazwać dziecko jak chcę wkońcu to indywidualna sprawa! mojej teściowej nie podoba się imie helenka ale okurat my mamy to gdzieś -
hej mój lekarz na każdej wizycie robi usg sprawdza rozwój mózgu waży mierzy sprawdza przepływy! termin mam na 15 maja ale moim zdaniem będzie szybciej juz na początku maja!wszyskie rzeczy już mam ale muszę kupić większą torbę bo nie maoge się zmieścic! a dla małej tez wszystko mam tylko tzeba jeszcze do pralki wrzucic i poprasować ale czekam jeszcze na lepszą pogode! dzisiaj ide kupic jeszcze tapety i farbę jeszcze mysle jaki kolor!
-
Mamo Hani super rośnie ci kolejna córunia. Ja też na każdej wizycie mam usg. Właściwie to aż za dużo ich miałam, bo aż 5, ale to przez zawirowania za sprzętem u jednego z lekarzy (wystraszyl mnie ze nie widzi akcji serca) i musiałam mieć powtarzane na innym sprzęcie.
A co do imienia to mąż i córa sa zgodni, ze dla synka Mikołaj a dla córci maja dylemat, bo Nadia upiera się przy Mai a mąż chce Anastazję ja chciałam Hanke, ale bardzo dużo ich mamy w okolicy i dlatego szukamy imienia, które nie będzie się aż tak bardzo powtarzalo. Ja miałam zawsze w klasie po kilka koleżanek z tym samym imieniem i strasznie mnie to irytowalo. -
Maja, Anastazja.. moje imiona Mikołaj też mi się podoba, ale mężowi nie. Jemu Remik a mi kompletnie nie. Ewentualnie Wiktor- sztuka kompromisu.
Mamy super panią, która mega dużo wymaga. Na szczęście mojej córci to odpowiada. Czyta płynnie, choć na początku roku szkolnego w ogóle nie potrafiła. Ostatnio skończyła czytać Martynkę- książka z dużymi literami i obrazkami, ale ponad 100 stron. Byłam w szoku.
Pewnie macie ten sam elementarz co my? Nam pani "kazała" dawać dzieciom od początku roku przynajmniej dwa zdania do przeczytania dziennie. Poza tym wiecznie ich pyta z tych czytanek z elementarza -
Moja nienawidzi tego elementarza, bo tam trudne wyrazy sa. Mam w domu jeszcze inny elementarz z latwiejszymi wyrazami i kazda sylaba w innym kolorze jest. Z tego jeszcze trochę czyta a tak to ryk jest. Jedyne co mnie pociesza to to, ze widzę postepy w literowaniu wyrazów. Na początku roku nie umiała a teraz praktycznie każdy dobrze przeliteruje.
-
Moim zdaniem baaaardzo dużo od nich wymagają. I to ciągle punktowanie za wszystko.. doszło do tego, ze co zrobi moje dziecko to się mnie pyta na ile punktów. Staram się jej tłumaczyć, ze nie za wszystko jest się ocenianym wg skali, ale to walka z wiatrakami bo codziennie przynosi po kilka ocen ze szkoły. Nasze dzieci uczono czytać sylabami, dość fajne efekty to przynosi. Nadia też jak raz zatrybi to będzie z gorki tylko szkoda dziecka żeby się nie zniechęciła do szkoły
Mamo Hani macie juz ładna pogodę? Wnioskuje ze corcia wyzdrowiała
Kurcze ja juz nie pamiętam co się do tej wielkiej torby pakuje, x lat do tylu chodziliśmy do przyszpitalnej szkoły rodzenia tam nam dali listę, ale teraz mój maz ciągle w pracy wiec się nie wybieramy. Mam nadzieję ze opieki nad niemowlęciem się nie zapomina -
Tylko że moja Nadia to ta z tych olewających szkołę. Jej wszytsko zwisa, to że ma nieodrobione 2 razy to samo zadanie, to nic, po co to robić? Początki były fatalne, do pisania literek nie szło jej zagonić, pisała godzinami jedna stronę w ćwiczeniu, nie chciała powiedzieć co ma zadane itp. Dzisiaj gdyby jej wychowawczyni nie powiedziała mi co mają sie nauczyć czytać, to też by się nie przyznała, bo ona "nie bedzie czytać z tego elementarza, bo jest głupi". Z jednej strony to moje dziecko ma rację (jestem z wykształcenia nauczycielką i metodycznie ten elementarz jest straszny i wg mnie nie powinien być dopuszczony do druku), ale z drugiej strony, to jak jej wytłumaczyć, ze musi się z niego uczyć. Mama nauczycielka a córcia wywijacha po tatusiu chyba Dzisiaj 2 razy przeczytała czytankę na 1,5 strony i płynnie jej nie umie, ale przynajmniej cos tam juz szybciej ją czyta. I tak sukces, ze udało mi sie 2 razy przepytać ją z tego czytania.
Ale moja córa mimo że poszła do szkoły w wieku 7 lat, to nie jest jeszcze gotowa na szkołe a co dopiero jakby miała 6 lat. Nadia jest strasznie dziecinna, Dla niej liczą się dalej zabawki. Potrafi pokryjomu wziąc sobie zabawkę do szkoły i na przerwie się bawić. Z jednej strony dobrze, ale z drugiej trochę mnie to martwi, bo mogłaby już w końcu zająć sie nauką.
Co do torby to ja juz też nie pamiętam co i jak. Będę musiała wózek kupić i szczerze mówić to szukanie odpowiedniego mnie przeraża, bo te które mi sie podobają mają ceny kosmiczne. -
Obserwuję podobne dzieci u nas i przykro patrzeć bo opinia za dzieckiem idzie taka jaka na początku wyrobi. Laura od zawsze uwielbiała kredki, literki, krzyżówki itd. Jak zrobi lekcje to każe sobie wymyślać zadania. Ost przylapalam ja ze rozwiązuje zadania ze "starej podstawy programowej" które dostała po jakimś dziecku.
Ale wiem ze idzie jej tak dobrze bo po prostu to lubi. Dla dziecka które to nudzi to musi być jakas masakra! Mpja Laura za to nie przepada za wfem itp generalnie ruchowo słabo (po mamie), na rowerze na dwóch kolkach do dzisiaj nie jeździ..
Co wg ciebie jest nie tak z podręcznikiem? Ja się nie znam ale chętnie się dowiem
Wózek też muszę kupić. I łóżeczko i nosidelko. I przejrzeć ubranka które niepotrzebnie pozyczalam, juz się boję ile trzeba będzie dokupić. -
Przede wszystkim za trudne wyrazy, ze długie. W starych elemantarzach sa dużo prostsze. Te teksy da ram dziwne, nie ma starych znanych utworów, które kiedyś się czytało. Mniej jest twórczości poetów takich jak Brzechwa, Tuwim itp. Odchodź się od filarów polskiej literatury. Zobaczysz w kolejnych latach nauki jak zmienił się kanon lektur. Te wartościowe (choc z doświadczenia wiem, ze nudne czasami, bo wszystko zależy od upodobań), pokazujace największe wartości, często historie Polski zastepuja nowe utwory s-f. Jestem tradycjonalistką i to akurat mi się nie podoba.
Poza tym brakuje mi w elementarzu właśnie czytanka sylabami. Mam taki elementarz w ktorym kazda sylaba jest innym kolorem i dziecko wie, kiedy ma skończyć literowanie, żeby złożyć to w sylabę. Nadii to bardzo ulatwia sprawę. W szkolnym elementarzu radzi sobie z krótkimi wyrazami do ok 6 liter z dluzszymi juz ma problem i się denerwuje, ze nie umie tego złożyć.
Dzisiaj czytalysmy scenariusz teatrzyku z tego elementarza i wzięłam ja trochę na zabawe, tzn. uczyłam ja ze trzeba zmieniać glos jak na końcu jest znak zapytania czy wykrzyknik, trochę zabawy głosem przy czytaniu i przebrnęłyśmy przez to. Ogólnie Nadia przeczyta kilka linijek i się nudzi, wstaje, rozgląda sie, zaczyna ziewać. Dla niej czytanie to męczarnia. Choć liczyć też nie lubi. Nie lubi prac plastycznych. Raczej zabawki lub zajęcia ruchowe lubi. Jeździ na rowerze na 2 kólkach
Wiec dziecko dziecku nie równe. Zawsze myślałam, ze moja córka będzie taka jak ja, zawsze do szkoły przygotowana, z dobrymi ocenami. Jednak życie pokazalo coś innego. Muszę włożyć trochę wysiłku, żeby pomoc jej pożegnać się z zabawami a zainteresowac ja nauka.
Szczerze to też boje się tego przeglądu co mam i co nadaje się jeszcze do użytku a co trzeba wymienić... -
hej dziewczyny z tą nauką i dziećmi to różnie bywa! dziecko dziecku nie równe niestety ! ja właśnie przygotowałam rzeczy dla malej na wyjście ze szpitala muszę jeszcze przywieść fotelik samochodowy od siostry!wózek na szczęście tez pożyczę od siostry głęboki a spacerówkę mam po Hance jeszcze!więc nie będzie wydatków!
ewwiel lubi tę wiadomość
-
Pozazdrościć ja pożyczałam ubranka i widzę, że są oddane nie tylko moje, więc zakładam, że część moich też poszło do kogoś innego. Mamo Hani kiedy zaczęłaś znosić wyprawkę? tzn kupować jakieś rzeczy, przeglądać ubranka itd. Ja nawet nie zaglądam do torem na razie, bo ciąża jest wczesna i nie chcę zapeszać.
Ale pamiętam, że przy pierwszej ciąży najpierw prałam wszystko dużo wcześniej (miałam mnóstwo ubranek z tzw mega pak z allegro, używanych) w zwykłym proszku, a przy końcówce ciąży jeszcze raz w proszku dla dzieci no i dokładnie prasowałam.
Moim zdaniem dzieci w I klasie w ogóle nie powinny dostawać ocen (punktacja od 1-6 to dla mnie oceny), tylko jakieś buźki, czy coś. Teraz jest czas na polubienie szkoły. Laura np. jest bardzo nieśmiała (rozmawia tylko z kilkorgiem dzieci w klasie, czytanki 'zdaje' pani na ucho. Ale i tak jest lepiej, bo w przedszkolu przez 3 lata nie odezwała się do żadnej pani), jednak nasza wychowawczyni powiedziała, że nie będzie jej naciskać, żeby się nie zraziła do szkoły. Dla niej priorytetem jest, żeby dzieci lubiły chodzić do szkoły i każdego traktuje indywidualnie. A, i pozwala dzieciom przynosić zabawki, żeby się mogły bawić na przerwie -
dużo zależny od tego na jaką panią trafią dzieci :)od jej nastawienia i zaangażowania!
ja rzeczy dla małej to wyprałam właśnie dzisiaj jutro prasowanie! czasami jak coś było w sklepie to kupowałam ale starałam się nie wpadać w szał bo i po co! dostałam trochę ubrań od koleżanki i po Hani miałam trochę więc z doświadczenia wiem ze to wystarczy!do jesieni jesteśmy zabezpieczone! a tak to dopiero miesiąc temu zaczęłam sprawdzać czego i brakuje a co mam! czasami jak w pepcko jestem to coś kupuje bo tam mają fajne i tanie rzeczy dla maluchów!
w sumie to wózek tez miałam kupić, podobał mi się taki za 1600zł ale wszytsko na spokojnie przemyslałam skoro siostra ma wózek uzywany przez jej córkę dosłownie tylko od lata do zimy to nie ma sensu w to miejsce zamówiłam nowe meble do pokoju! nie jestem zwolenniczką wydawania pieniędzy aby tylko mieć albo żeby się pokazać! wszytko z umiarem -
Mala Czarna to nasze córki sa całkowitym przeciwieństwem. Moja przez 3 lata przedszkola byla dusza towarzystwa ani razu w przedszkolu nie plakala. Moja jest najnizsza w klasie, ale nie da sobie w kasze dmuchać. Ma obstawę w klasie z najwyższych chłopaków a zarazem największych rozrabiakow. Ja za to bylam cicha, spokojna i zawsze balam się odezwać.
Mamo Hani az zazdroszczę, ze masz juz wszystko dograne i poszykowane. Mnie przeraza przeglądanie tych worków i szykowanie wszystkiego. Też pożyczałam ciuszki po Nadii i wrócimy do mnie po Nadii i jeszcze jakieś inne. Dla dziewczynki mam wiele, ale dla chłopca malo, jedynie takie uniwersalne. Kuzynka ma 2 synów, wiec mowila, ze ewentualnie ciuszkami mnie poratuje. Fotelik mam, łóżeczko po Nadii też (tylko nie wiem w jakim stanie, bo też pożyczane bylo), tylko wózka mi brakuje. Ale używkę planuje kupić za niewielkie pieniadze, bo też szkoda mi wydawać kasę na cos co nam dlugo nie posłuży.