Ciąża bliźniacz
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzięki Pirelko
Ewo gratuluję 1-ego ząbka u Nikoli
U mnie dzieci też strasznie rywalizują i niestety jest osoba dominująca-Paola.Krzykiem i przemocą(ostatnio zrozumiała ,że zęby służą nie tylko do jedzenia) musi zdobyć to co chce,oby w przyszłości to się nie spotęgowało,choć oczywiście to Oliver ma więcej siły.
A odnośnie zębów-właśnie wyszła jej prawa dolna dwójka,więc to już siódmy ząb i jak zwykle zostawiła w tyle Olivera-ten ma dopiero 4 zęby,choć ciągle pcha do buzi palce i może wkrótce pokażą się nowe.Tym bardziej ,że w nocy przez sen jęczy bardzo często i co trochę zmienia położenie na łóżku.
Paola od paru dni chodzi-to znaczy stawia po kilka kroków pokonując w ten sposób ok metr do półtora,a dziś wyglądało to już na bardziej śmiałe i pewne chodzenie,choć oczywiście na koniec klapnie na wyciągnięte przed siebie ręce.Oliver za to lubi sobie postać ,a jak chodzic to tylko pewnie trzymając się chodzika-pchacza.
A,i zaliczył pierwsze oparzenie-dotknął palcem rozgrzanej żarówki,miał potem sporego bąbla,aktualnie jest to taka gojąca się ranka po pęknietym bąblu.
Oboje zaczęli już robić mi w domu demolkę,ostatnio bawia się szafkami nocnymi pchając je po całej sypialni.Postawiłam jedna na drugą ,żeby na nie nie włazili,a oni co zrobili?Zepchali jedną z drugiej!Jakie szczęście ,że żadnemu nic się nie stało..
A,Ewo i jeszcze na temat obiadków...Pisałam Ci już o zupkach,wg mnie mają same zalety-łatwe w przygotowaniu,dobre,tanie,szybko je się gotuje no i raczej zdrowe więc polecam.Ostatnio moje dzieci polubiły też makaron i wcinają go chętnie.Z kolei moja koleżanka poleca gotowany ryż na mleku z prażonym jabłkiem,ponoć pyszny..
Napiszę jeszcze tylko,że ostatnio jakoś nie mam do nich cierpliwości-Paola często krzyczy ,że aż potem długo dźwięczy mi w uszach,a Oliver jęczy.Ze sobą mało się bawią ,bo jedno zabiera zabawki drugiemu,więc się o nie biją i ogólnie jakoś nie potrafią pobawić się w ciszy nawet przez 10 min(zdarza się czasem Oliverowi bo lubi się skupiać na tym co robi-np. układaniu wieży z kółek).Kiedy siadam między nich,to z kolei rywalizują o mnie i jest jeszcze większy krzyk.Czasem nachodzą mnie myśli,że jestem złą matką,że może w życiu powinno być bardziej sprawiedliwie tj dzieci powinny rodzić się kobietom,które mają więcej cierpliwości i potrafią okazać więcej uczucia,ja w tej kwestii zostawam daleko w tyle -
Ewa,
dzięki za odzew! A napiszesz jak to wyglądało z porodem? Widzę, że dziewczynki urodziły się w 34 tygodniu, więc przed terminem (bliźniaczym)? Czy rodziłaś naturalnie? Z tego co wiem, to tam robią cesarkę tylko przy ewidentnych wskazaniach, jak ułożenie miednicowe. Czy miałaś swoją położną? Przepraszam, że Wam się tu wpycham w wątek, ale moźe jeszcze któraś przyszła mama skorzysta z tych informacjiWiadomość wyedytowana przez autora: 23 sierpnia 2017, 16:38
Witajcie córeczki! 5.10.2018 -
Fairuza... Nie gadaj bzdur! Świetnie sobie radzisz!
Gratuluje postepow!
Moje dziewczyny też krzycza czasami dla zabawy, śmieją się przy tym jak szalone i co im zrobisz. Często się denewuja też i próbują wymuszać krzykiem chyba większość rodziców to przechodzi.
-
Sun2017
Niby tak jest ale jak ja rodziłam to ostatecznie większość ciąż bliźniaczych rozwiązywali CC no ale znam też w większości przypadki dziewczyn które leżały na patologii więc z powikłaniami.
Mnie mój gin od początku nastawiał na sn (pracuje na tamtejszej porodówce) i nawet myślałam żeby rodzić w innym szpitalu gdzie bez problemu zrobią CC. Jednak w pewnym momencie zaczęły robić się problemy tj z jedną z córek - zle przepływy. Trafiłam też pod opiekę specjalisty od USG na Karowej i lekarki od ciąż bliźniaczych. I nadal była mowa o sn. W 27 tc trafiłam do szpitala później wyciszanie skurczy, spadki tętna, coraz gorsze przepływ y no ale bez dramatu, nadal mówiono o sn. No ale ostatecznie jedna córka ułożyła się poprzecznie. Jednak miałam też na prawdę ewidentne wskazania co CC. Mniejsza córka od 31tc urosła tylko 50 gram! Nastąpiła centralizacja krążenia, do tego spadki tętna, i z dnia na dzień decyzja o CC. Ja generalnie jestem zadowolona po mojej ciężkiej ciąży ciągłym stresie na salę porodową jechałam bardzo spokojna. Miałam to szczęście że akurat był w pracy mój gin prowadzący i on robił mi cięcie. Po porodzie trafiłam na ginekologie gdzie położne były super! Jednak ja czułam się okropnie po cięciu. Strasznie mnie bolało. Ciągle prosiłam o kroplówki heh. Ale ostatnie tygodnie ciąży spędziłam podpięta pod ciągły zapis ktg wstawałam tylko na usg i do WC totez organizm też gorzej mógł reagować.
Byłam też dwa razy po kilka dni na porodówce i uważam że warto mieć ze sobą męża który dopilnuje Wszystkiego, nie wiem czy położna jest konieczna. Fakt te z porodówki są czasami niemiłe ale słyszałam że przy samej akcji porodowej spisują się bardzo dobrze. -
Ewo,ja naprawdę czuję się złą matką
Wczoraj byliśmy na bilansie roczku,Paola waży równe 9kg i mierzy 75cm,a Oliver 9.800 i 76cm.Sprawdzałam siatki centylowe,mieszczą się w obydwóch pomiarach między 50 a 75 centylem czyli tak troszkę powyżej średniej.No i cieszę się z tego,nie liczę na to że będą jacyś bardzo wyrośnięci ,bo ja niziutka i tatusiek też nie za wysoki.A u was jak w tej kwestii?
Dziś przez większość dnia biłam się z myślami,bo wczoraj znowu mi przysłali sms-a o dzisiejszym castingu dzieci,no ale w Pradze.Poopytałam znajomych ale nikt nie mógł mi towarzyszyć i w końcu zrezygnowałam bo nie wiem jak dałabym rade jechać z nimi pociągiem przez 1,5h a potem szukać po Pradze tego miejsca(choć kilka miejsc w Pradze już znam i wiem jak się po niej poruszać).Honorarium płacą niezłe bo ok 1200zł za dzień,a zdjęcia są rozłożone na 3 dni.I chyba trzeciego razu nie przepuszczę..
-
Fairuza chyba każda z nas ma takie momenty...
Mi też brakuje czasem cierpliwości, nie jestem w stanie przy nich za dużo zrobić, ciągle wiszą mi przy nodze :p i ciągle się biją a ostatnio ciągną się za włosy!
Mało kto nas odwiedza a ja swiruje. Z drugiej strony jak byłam u rodziny to jeszcze większe umeczenie.
Gdy mówię do nich podniesionym głosem to śmieją się w głos zwkaszcza Majka... Za to przy ojcu dużo spokojniejsze są. Przynajmniej nie wiszą na nim:)
-
Powodzenia życzę a chodzisz do przychodni przyszpitalnej i na USG w szpitalu?
Ja chodziłam do dr H. Złota kobieta...
Ciąża nie była łatwa ale czułam że będzie dobrze. Jak już byłam w szpitalu to wiedziałam i czułam że zrobią wszystko aby utrzymać ciążę jak najdłużej. O dzieci też już później byłam spokojna tylko miałam straszny żal do siebie że czasami nie daję rady siedzieć przy nich całe dnie. No i chyba jak odrazu matka dostaje dziecko to jest ta więź natychmiast. A ja uczyłam się swoich dzieci pomału. To lekarze i pielęgniarki decydowały i GL zajmowały się dziećmi. Niby moje a długi czas mogłam patrzeć przez szybkę czy pogłaskać, zmienić pampersa... Jeszcze do Majki przyplątała się choroba Rittera i też był stres... I dotykanie w jałowych rękawiczkach, później jak dotykałam Mai to żeby dotknąć Nikoli musiałam myć ręce i tak było do wyjścia ze szpitala gdzie spędziły równe 4 tyg.
Z lekarzy jestem bardzo zadowolona i z patologii i z porodówki i neonatologii też. Pielęgniarki u dzieci różne ale sporo fajnych, jest też położna laktacyjna która służy pomocą. -
nick nieaktualnyFairuza moje na bilansie podobnie jedna ok. 8,5 kg, druga ok. 8,7kg a na cm 74 i 75 cm. A zawsze myślałam, ze są dość długie
Ewa wiesz, że książka na razie leży? muszę nad nią usiąść i przejrzeć, ale kiedy.. jak jest czas to ochoty brakuje.
Katka. gratulacje. -
Część dziewczyny , potrzebuje Waszej pomocy, chodzi o wozek gleboko spacerowy dla , najlepiej 3w1 i jeden obok drugiego ... ... Możecie mi jakiez polecic ? Wy juz maccie to za sobą, a ja mam ciężki wybor ...
Z gory dziękuję za kazda odp
PozdrawiamWiadomość wyedytowana przez autora: 30 czerwca 2018, 23:33
-
nick nieaktualnyAngela u Nas spisuje się dobrze ten co mamy Baby Jogger Citi Mini GT, ale on ma chyba rozstaw kół na 75cm, a tak to nie całe 80 cm szerokości siedzenia i wszystko do na zewnątrz wózka.
Mamy bliźniacze chwalą sobie też Bugaboo Donkey twin, a także Mountain Buggy, ten też rozważaliśmy ale wizualnie odpadł
Najlepiej pojechać i spróbować pojeździć, wtedy dopasować do siebie. Każdy ma inne wymagania. Ja np. odradzam 3w1. -
pirelka wrote:Angela u Nas spisuje się dobrze ten co mamy Baby Jogger Citi Mini GT, ale on ma chyba rozstaw kół na 75cm, a tak to nie całe 80 cm szerokości siedzenia i wszystko do na zewnątrz wózka.
Mamy bliźniacze chwalą sobie też Bugaboo Donkey twin, a także Mountain Buggy, ten też rozważaliśmy ale wizualnie odpadł
Najlepiej pojechać i spróbować pojeździć, wtedy dopasować do siebie. Każdy ma inne wymagania. Ja np. odradzam 3w1.
Dokladnie kochana , dzięki za info
A ten Mountain Buggy podoba mi sie , ale zbyt ciasny mi sie wydaje ...
-
nick nieaktualny
-
Ostatnio prawie tu nie zaglądam...
Katko gratulaje.Pamietam to uczucie ekscytacji gdy człowiek się dowiaduje,że dzieci jest dwoje..Potem już tylko ciągłe zamartwianie się czy z dziećmi wszystko w porządku.
Pirelko,no rzeczywiście nasze dzieciaki podobne "rozmiarowo"
Ewo ,jak córcie po zabiegu?
Angelo,tak jak pisze Pirelka,jesli wózek jest wąski,to i dzieci maja mało miejsca.Ja nie wiem jakie wózki są najlepsze,ale za to mogę z całą pewnością odradzić Ci ten co mam ja-dorjan danny sport.Niby nie jest szeroki ale i tak czasem w sklepach nie przechodzi przez bramki.Kosz na zakupy pod wózkiem tak umieszczny,że ciężko do niego się dostać.Wózek dość ciężki(jakieś 20 kg+ oczywiście dzieci i ich rzeczy-kocyki,poduszki itd.) i ciężko się składający,wymiana gondol na spacerówki też strasznie niewygodna(są tam takie zabezpieczenia,które ciężko "zaskakują",a dodatkowo ciężko się do nich dostać ,kiedy już się wstawi gondole czy spacerówki).No i najgorsze-przednie koła chyba kiepskiej jakości...
Dziś wybrałam się pieszo na dość długi dystans.Już wczoraj wieczorem zauważyłam ,że przebiła mi się dętka no i zaczęło schodzić powietrze.Przy niedzieli nie znalazł się nikt chętny aby mi to naprawić,nawet tatusiek odmówił.A o 7.30 musiałam mimo wszystko iść z tym wózkiem, bo mieliśmy sprawę o alimenty.W połowie drogi poprosiłam przechodnia o dopompowanie koła.Jakoś doszłam na miejsce,choć napompowana dętka jakos nierówno rozłożyła się w kole i wózkiem trzęsło jak na Tytaniku.
W sądzie dość,że mi się spieszyło to ochroniarz służbista kazał wszystko z wózka wywalić,wyjąć też z niego dzieci,mnie tak samo sprawdzał odpowiednim przyrządem jak na filmach.W trakcie sprawy już koło flaczało i flaczało..Powrót zaczął robić się coraz cięższy,aż wreszcie koło całkiem zdechło.Już nawet pompowanie nic nie dawało,powietrze od razu z niego schodziło.No cóż,pomyślałam sobie,że jakoś dojadę na 3 kołach ,które pozostały.Uszłam kawałek i stało się to czego się najbardziej obawiałam-rozwaliło się drugie przednie koło(już parę dni temu wypadła z niego śrubka,a samo koło jakoś tak dziwnie się blokowało.tausiek oczywiście nie zdołał go naprawić) i wózek odmówił dalszej wędrówki.Co mi zostało?Podnieść przód do góry i jechać z dziećmi na 2 kołach! Masakra,nie życzę tego największemu wrogowi.I szłam wpół zgięta jak wiekowa staruszka,aby naciskać rączkę z całej siły,by przód był podniesiony.Pot leciał mi ciurkiem po plecach.Oliver darł się w niebogłosy,bo chciało mu się spać(rano musiałam ich wcześnie wybudzić),a bez odpowiedniego huśtania nie mógł zasnąć.Jakimś cudem doszliśmy tak do domu(jakies pól km,a ogólnie to były jakieś 4km w 1 stronę).
Taki pech to oczywiście tylko mnie mógł spotkać(już kiedyś zdażyła mi się podobna rzecz-urwało się siodełko przy rowerze ,a ja musiałam na nim dojechać do domu jakieś 5km-rano po nocce,w zimowy ,bardzo mrozny dzień spiesząc się ,by zdążyć wyszykować córkę do szkoły)),przytrzymując owo siodełko tyłkiem aby mi się nic w niego nie wbiło ;)i jednocześnie pedałując.Męczarnia totalna...).Tydzień ciekawie się zaczyna..Poprzedni zaczął się najpierw upadkiem Olivera i rozbiciem buzi pod ustami,potem się rozchorował,a zaraz po nim Paola.
Za jakie grzechy całe to zło mnie spotyka??