Ciąża po 30-stce :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Kai wrote:Jeszcze przed ślubem zarzekalam się, że nie będę mieszkać z tesciami ani jednego dnia. Wtedy się udało. Wynajmowalismy mieszkanie przez rok i trzy miesiące i mimo maleńkiej powierzchni było nam cudownie. Mieliśmy się przeprowadzić już do naamszego, kupionego mieszkania. Niestety nieslowny deweloper nas zwodzil , w końcu musieliśmy zmienić dewelopera i mieszkanie. Wszystko się przeciagnelo. Obecnie czekamy na kredyt. Ja mogę rodzić w każdej chwili. W dawnym mieszkaniu byłoby nam zbyt ciasno. Poza tym skończył nam się okres wypowiedzenia. I do tego niedlugo trzeba będzie płacić ratę kredytu i na wynajem nie będzie już nas stać. No i decyzja zapadła... Od 15 lat nie mieszkam z moimi rodzicami, więc tym trudniej mi się pogodzić z mieszkaniem u cudzych rodziców. Moi tesciowie są nawet spoko, ale jednak ingeruja w życie. Teściowa chce nam wszystko kupić i co gorsza, robi to bez konsultacji ze mną. Nie chcę wyjść na niewdziecznice, ale ja jestem w obcym domu i czulabym się lepiej, gdybym tak mogła bardziej po swojemu. A tu nawet moja posciel została schowana, moje ręczniki wyprane i czuję się przez to jeszcze bardziej obco. Dobrze, że sobie wzięłam swoje kapcie i kubek, gdyby nie to, to ryczalabym wczoraj jak bobr. Pewnie wyda Wam się to głupie, ale stare rozdeptane kapcie i kubek z odrywajacym się uchem mogą dać Ci w takiej sytuacji namiastkę domu.
kataloza lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny wspolczuje Wam.....naprawde ja mieszkam sama.....i jest roznie.....ciezko czasem ale jestesmy sami ....robimy co chcemy.....gotujemy albo nie....sprzatamy wtedy kiedu uwazamy....pranie lezy nie uprasowane nikt nic nie mowi ....poprostu zyjemy po swojemu wszystko robimy wtedy kiedy mamy na to ochote.....nie wyobrazam sobie mieszkac z tesciami a nawet z moja mama......
-
nick nieaktualnyno ale czasami z tymi teściami to może być lepiej niż własnymi rodzicami
my mieszkamy teraz w swoim mieszkaniu, po roku mieszkania z moimi rodzicami zdecydowaliśmy się na kredyt i kupno swojego bo tyle trwała sielanka, później coraz częściej zaczęły się pretensje i kłótnie, ja i mój tatko mamy takie same charaktery i niestety bomba gotowa, mój tato wychodził z założenia że powinnam czytać w jego myślach i robić wszystko tak jak on chce i wtedy gdy on chce a ja nie omieszkałam tego skomentować ;/ z drugiej to ich dom więc mieli prawo żądać by było po ich myśli, najbardziej było mi przykro gdy mój brat który zaraz po ślubie zamieszkał od razu oddzielnie kompletnie mnie nie rozumiał, tylko mówił "mogłabyś przemilczeć, odpuścić", ciekawe czy on by odpuścił i co by zrobił gdyby z ust ojca usłyszał to co ja... z tym, że jeszcze rok po kupnie mieszkania musieliśmy u nich mieszkać bo budowa bloku się przeciągała no i trzeba było wykończyć mieszkanie. na początku tato był totalnie zaskoczony że kupiliśmy mieszkanie, chyba się nie spodziewał, ale to dało mu chyba do myslenia bo później już nie było takich kłótni, może rzeczywiście fakt że niedługo się wyprowadzimy dobrze zadziałał i na mnie i na tatę już trzy lata mieszkamy sami i nasze relacje naprawdę się poprawiły, ostatnio był jakiś zgrzyt ale chyba dzięki temu że widzimy się raz na tydzień to szybko przeszło i już jest ok, teraz jak z nimi nie mieszkamy to pewnie że łatwiej jest mi niektóre rzeczy przemilczeć
Kai jeśli u Was to przejściowa sytuacja to dacie rade może po prostu jak będzie już maluszek i teściowa będzie się wtrącała to grzecznie jej powiedz że dziękujesz za radę ale chcesz spróbować po swojemu jak to się nie sprawdzi to wtedy spróbujesz skorzystać z jej rady, nie wiem jakie masz z nią relację ale może to poskutkuje, może jeżeli od początku pokażesz granice to się to sprawdzi. generalnie na takie relacje nie ma recepty bo w każdej rodzinie jest inaczej ale zawsze możemy się tutaj wygadaćkataloza lubi tę wiadomość
-
My też mieszkamy sami. Sprzątam kiedy mogę co kończy się tym, że jak zapowiadana jest wizyta teściowej to jest wielkie sprzątanie (przyjmuję to o tyle z ulgą, że przynajmniej starcza na jakiś czas )
my mieliśmy tak, że niby oni kupią nam wózek ale sami sobie wybierzemy który - zwrócą teściowie tylko pieniądze. I tak zrobiłam. Dzwonię, że wybrałam - a teściowa że och bo ona właśnie kupiła dla nas wózek... powiem wam że byłam totalnie wkurzona. Później było tak, że jej wózek sprzedaliśmy a własny i tak wybraliśmy. Oj różnie bywa z teściami bo i przy dobrej woli (czasem zbyt daleko posuniętej) potrafią zajść za skórę. Ja ciągle musiałam walczyć w sprawie smoczka i rozszerzania diety. Nie wytłumaczysz... Ja jestem głęboko przekonana, że każda mama wie najlepiej co dziecku pasuje, a jak popełni "błąd" to to nie jest błąd tylko poznawanie dziecka i ogólnie warunków. A każde dziecko inne. Ze Staśkiem miałam łatwo. Jakoś się rozumieliśmy. Rozróżniałam kiedy szła kupa, kiedy jeść, kiedy spać. Na prawdę złote dziecko. I nie wytłumaczysz, że nie życzysz sobie aby nie sadzano dziecka, że nie chcesz aby podciągano za rączki... No tak- dziewczyny pod tym względem jest ciężko. I nie raz łzy wylałam. Ale trzeba się z tym zmierzyć. Trzymam za was kciuki bo to trudna sprawa. Ja teraz prosto z mostu mówią bo tylko to działa. Nie lubię tego bardzo ale mówię - Może mnie przestaniesz lubić ale w tej chwili to moją odpowiedzialnością jest co zrobię i jak i mój czas na macierzyństwo a moje zdanie w tej sprawie jest takie. Może zmienię kiedyś zdanie ale w tej chwili jestem z tej decyzji zadowolona i chciałabym abyś to uszanowała. Krzywiła się nie raz ale dała mi spokój - choć wracała do tematów jak bumerang.kataloza lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyja mam teściów 250km stąd więc nie powinnam narzekać ale czasem teściowa mnie wkurzała, teraz już mniej ale czasami za bardzo interesowała się naszym życiem,np ile zarabiamy a siostra męża to nawet ciekawa była ile zarabia moje rodzeństwo, normalnie myślałam że kurw.... mnie strzeli ;/ przez jakiś czas to teściowa szukała dla męża pracę bliżej siebie, tylko zapomniała o mnie, o tym że ja mam tutaj dobrą pracę, liczył się tylko synek no ale z czasem siostra męża znalazła sobie faceta i teraz już nie ma czasu zajmować się naszym życiem teściowa do wychowania dziecka raczej się nie będzie wtrącała bo sama ostatnio styczność z małym dzieckiem miała jakieś 20 lat temu u teściow to wlasciwie wkurzam się bo nie cierpię tego bałaganu który u nich panuje, nowy dom a w kuchni i w łazience syf, no kurde samo się nie posprząta, panna w domu jest-siostra męża, ale nikt chyba jej nie nauczył że trzeba sprzątać.. nie wiem jak ja tam mam funkcjonować z małym dzieckiem.. nawet kilka dni, jak jedziemy na nocowanie do moich rodziców to nie musze brać nic oprócz osobistych rzeczy i wszystko jest czyste, a do teściow trzeba wszystko mieć swoje, jadąc tam z dzieckiem to po prostu cały samochód będzie zawalony i nie wyobrażam sobie raczkującego dziecka po brudnej podłodze...
a co do pomocy finansowej przy wyprawce to na razie cisza, choć moi rodzice rodzeństwu dorzucali się do wózka, zobaczymy jak teraz będzie, pewnie po narodzinach jak przyjdą na odwiedziny coś sypną bo raczej w tych kwestiach moi rodzice dzielą sprawiedliwie teściowie pewnie też na odwiedziny cos przywiozą chociaż szczerze mówiąc nie wyglądam pieniędzy ani od jednych ani od drugich bo u zadnych się nie przelewa, a nam na razie starczakataloza lubi tę wiadomość
-
Współczuje. Tez przed slubem zarzekałam się, ale wyszlo tak ze musieliśmy zameszkac z teściami. Miałyśmy jeden pokoik 3x3, i prawie 3lata takiego zycia. Ogolnie tesciowa tez nie jest zla, nawet dość ok dla mnie, tylko strasznie ciekawska, liubi rzadzic w taki mily sposób, narzucać swoje i kierowac wszystkimi. Staralismy się o dziecko i nic! jak przeprowadziliśmy się na własne mieszkanie w ciągu 6miesiacy zaszłam 3razy w ciaze - 2poronienia, a trzecia ciaze udało się zatrzymać. Jestem szczesliwa zyc sama, robic co chce, urzadzac mieszkanie, gotowac i jesc kiedy mi pasuje. No i oczekujemy na nasze maleństwo. Jakby czas wrócić,to zdecydowałabym się na wynajem, mimo wydatków. Trzymaj się, musisz pocierpieć i będzie dobrze
Kai wrote:Jeszcze przed ślubem zarzekalam się, że nie będę mieszkać z tesciami ani jednego dnia. Wtedy się udało. Wynajmowalismy mieszkanie przez rok i trzy miesiące i mimo maleńkiej powierzchni było nam cudownie. Mieliśmy się przeprowadzić już do naamszego, kupionego mieszkania. Niestety nieslowny deweloper nas zwodzil , w końcu musieliśmy zmienić dewelopera i mieszkanie. Wszystko się przeciagnelo. Obecnie czekamy na kredyt. Ja mogę rodzić w każdej chwili. W dawnym mieszkaniu byłoby nam zbyt ciasno. Poza tym skończył nam się okres wypowiedzenia. I do tego niedlugo trzeba będzie płacić ratę kredytu i na wynajem nie będzie już nas stać. No i decyzja zapadła... Od 15 lat nie mieszkam z moimi rodzicami, więc tym trudniej mi się pogodzić z mieszkaniem u cudzych rodziców. Moi tesciowie są nawet spoko, ale jednak ingeruja w życie. Teściowa chce nam wszystko kupić i co gorsza, robi to bez konsultacji ze mną. Nie chcę wyjść na niewdziecznice, ale ja jestem w obcym domu i czulabym się lepiej, gdybym tak mogła bardziej po swojemu. A tu nawet moja posciel została schowana, moje ręczniki wyprane i czuję się przez to jeszcze bardziej obco. Dobrze, że sobie wzięłam swoje kapcie i kubek, gdyby nie to, to ryczalabym wczoraj jak bobr. Pewnie wyda Wam się to głupie, ale stare rozdeptane kapcie i kubek z odrywajacym się uchem mogą dać Ci w takiej sytuacji namiastkę domu.2013 - Aniolek 8tg.
2015 - Aniolek 8tg.
2016 - Aniolek 5tg.
Czekamy na drugiego synka - 20.10.2018
Synek kochany 10.01.2017 -
nick nieaktualnyno ja w pierwszą ciąże zaszłam w trzecim miesiącu mieszkania oddzielnie od rodziców.. co prawda ciąża okazała się pozamaciczna ale jednak coś w tym jest, czasem oprócz problemów medycznych są też i psychiczne, jakaś blokada i jak to się skumuluje to jak ma powstać nowe życie? po pozamacicznej minęło prawie 2 lata zanim wyprostowałam hormony i w końcu się udało
dzisiaj byliśmy na wizycie, synek waży już 1.100kg rozrabiaka nie chciał dac się pomierzyć ale wszystko jest okScorpiolenka, Izieth, marta258 lubią tę wiadomość
-
Kataloza brzuch nie ma nic do wagi dzidzi. Ja brzucha nie mialam duzego a dziecko sie urodzilo 3.6 tydzien przed terminem takze... Nawet lekarz mi mowil ze po brzuchu nie widac ze klocka takiego nosze. A i wody tez mialam w normie takze nie wiem od czego to zalezy
Z mieszkaniem u tesciow to mam tez krotkie doswiadczenie i po kilku m-cach pojawilo sie napiecie ktore moglo doprowadzic do klotni. A tesciow mam wspanialych i b dobrze sie z nimi dogaduje ale jednak mieszkac razem to co innego.
My wrocilismy do syropku na kolki po 2 dniach przerwy bo mala wariowala...
A wczoraj bylismy na usg bioderek i lewe sie jeszcze nie wyksztalcilo. Wpon mamy wizyte u ortopedy i zobaczymy co zadecyduje czy nie bedzie potrzeba rozworki . ja mialam dysplazje bioder i mala mogla to odziedziczyc chociaz ja to bylam tez posladkowcem wiec moze dlatego bo u nas w rodzinie nikt inny nie mial...Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 września 2016, 10:28
mus.zka lubi tę wiadomość
-
nowatorka wrote:Kataloza mala sama zawsze spi z bioderkami na zabke dlatego tez zdziwilam sie ze cos jest nie tak bo ja jak bylam mala to nie moglam tak rozwierac nozek z moja dysplazja no ale zobaczymy co ortopeda powie
A to 3mam kciuki żeby było ok:-) A powiedzcie mi dziewczyny kiedy Wam się brzuch opuścił ......ile czasu tak mniej więcej przed porodem.....normalnie przed chwilą w sklepie byłam i kobita bardzo miła ekspedientka mówi do mnie ze jeszcze max 4 tygodnie pochodzę bo brzuch mi opadł!!!!:-0 Wróciłam do domu i rzeczywiście jak by niżej był.....
-
Ja też po wizycie. Niespodziewanie synek ma już niecałe 3kg, tak wyszło z badania. Oczy zrobilam jak 5zl, bo tydzień temu podobno było niecałe 2400! To co... ponad pół kilo przytyl przez tydzień? Ginka stwierdziła, że pewnie błąd poniaru i naprawdę ma tak 2700-2800g. Szyjka wciąż długa i zamknięta. Jest szansa, że urodze tak jak chcę, czyli w połowie października. Ale spakować się kazała, bo "kto to wie". Jak dotrwam w dwupaku, to mam się pokazać za dwa tygodnie.
Byłam też u diabetologa. Oczywiście wizyta trzyminutowa i do niczego, jedyny pozytek to recepta na paski. Przed porodem już się nie muszę pokazywać. I dobrze. -
Witam się w to deszczowe popołudnie.
Dziewczyny orientujące się w temacie cukrzycy. Mój mąż ma cukrzycę typu 2, zdiagnozowana w 2012 roku. Bierze tabletki, metforminę. Jego mama również cierpi na cukrzycę od 30.roku życia i babcia również miała to samo.
Czy nasz syn jest obciążony ryzykiem cukrzycy? Słyszę dwie sprzeczne opinie na ten temat. Dodam, że ja zupełnie zdrowa i w mojej rodzinie nie ma i nigdy nie było żadnego cukrzyka, no ale mąż mnie trochę martwi... -
nowatorka wrote:Kataloza brzuch nie ma nic do wagi dzidzi. Ja brzucha nie mialam duzego a dziecko sie urodzilo 3.6 tydzien przed terminem takze... Nawet lekarz mi mowil ze po brzuchu nie widac ze klocka takiego nosze. A i wody tez mialam w normie takze nie wiem od czego to zalezy
...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 września 2016, 18:02
-
Kataloza mi wogole nie opadl brzuch i wszyscy mi wrozyli ze przenosze a urodzilam tydzien przed terminem.
Kai te pomiary wagi to sa tak mniej wiecej. Na pewno maluch nie przytyl pol kilo dzieciatka przybieraja 200, 250 w tydzien
Nita tez mi sie wydaje ze jakies obciazenie jest cukrzyca jezeli jest w rodzinie ale to nie znaczy ze musi miec ja twoje dziecko. Nie martw sie na zapas. Wszyscy jestesmy czyms tam obciazenibz chorobsk