Ciężarne '86
-
WIADOMOŚĆ
-
gosia86 wrote:Lady to szybko zaczęłaś karierę jako niania
Tak, bardzo szybko, bo strasznie lubię dzieci wcześniej jeszcze opiekowałam się swoim rodzeństwem, a jak byli już na tyle duzi by się sobą zająć poszukałam innych dzieci do opiekimałaMyszka lubi tę wiadomość
-
Ida wrote:Hehe, a jak się pracuje w przedszkolu i przychodzi wyjść na spacer z 25 2,5 i 3-latkami to sobie wyobraźcie...
Ale juz mi sie marzy zapach mojego maluszkaWiadomość wyedytowana przez autora: 6 stycznia 2015, 17:38
-
Hej dziewczyny, a jeszcze jedno pytanie, 12 stycznia mam mieć pierwszą wizytę u ginekologa po raz pierwszy zobaczę swego malucha, i mój chłopak chce iść razem zemną, nie wiem czy tak można, a Wy chodziłyście z swymi mężczyznami na badania?
-
Najlepiej to zapytaj lekarza czy nie ma nic przeciwko w końcu to jego miejsce pracy
Ja sie jeszcze nie spotkałam z sytuacja żeby lekarz sie nie zgodził na obecność męża w gabinecie, a jeden to nawet powiedział że kobieta ma prawo zabrać ze sobą osobę towarzysząca na wizytę
Mąż był ze mną na usg dopochwowym i na badaniu ręcznym też
Jeśli będzie chciał być przy porodzie to też będzie
Przynajmniej w pierwszej fazie
Właśnie Mamusie wasi mężczyźni byli z Wami w trakcie porodu?
Ja na męża nie naciskam na razie nie czuję takiego parcia że musi być
Bardziej obawiam sie tego że poród może go zniechęcić do fizjologii kobiety no chyba że będzie stał przy mojej głowie -
Matynaaa, jakie Cudo Male!!! Ale przystojniaczek z Boryska Przeslodki Maluszek. Ja juz chce Moja Mala przy sobie i na spacer tez isc A na dlugo wychodzisz z takim Maluszkiem? I przy jakiej pogodzie dzisiaj na przyklad? I co ile karmisz? Dzisiaj mialam o karmieniu piersia na SR to pytam
Lady Savage moj Maz zawsze wchodzi ze mna na wizyty (to znaczy na te ciazowe, normalnie nigdy ze mna nie chodzil). Wlazimy we dwojke i nikt jeszcze krzywo nie spojrzal. Wrecz przeciwnie, jak bylam na pierwszej wizycie to najpierw weszlam sama a jak miala mi lekarka zrobic usg to sie pytam czy moge meza zawolac zeby tez zobaczyl to wogole wogole byla zdziwiona czemu odrazu nie wszedl i ze oczywiscie. Wiec nawet sie nie zastanawiaj tylko wchodzcie razem odrazu, przeciez to tez jego dotyczy, to tez jego dziecko.Martynaaa lubi tę wiadomość
-
Gosia moj bedzie ze mna przy porodzie, zawsze chcial, nie musialam go do niczego namawiac. Oczywiscie ma byc przy mnie, przy glowie, a nie miedzy nogami, tam to raczej polozna czy lekarz a oni wsparcia nie potrzebuja. Ja za to bede potrzebowac On zawsze chcial i mowi ze nie wyobraza sobie zeby przegapic pierwsze chwile dziecka na swiecie.
A jak to bylo u tych co juz urodzily?gosia86 lubi tę wiadomość
-
gosia86 wrote:
Właśnie Mamusie wasi mężczyźni byli z Wami w trakcie porodu?
/QUOTE]
U mnie nie będzie, chłopak nie może patrzeć na krew, powiedział że jakby wszedł to więcej bałaganu by na robił, a po za tym my nie jesteśmy małżeństwem lecz parą, i nie chcemy brać ślubu (długa historia) ze mną będzie moja mama która jest położną, w razie czego i tak ona będzie podejmować decyzje w kwestii mego życia, wg naszego prawa. -
Jejku Lady ale pesymizmem powialo, jakie decyzje w kwesti zycia?! Nasze porody beda szybkie, latwe i bezproblemowe! Trzeba sobie powtarzac jak mantre juz od poczatku
A fajnie ze bedziesz miec przy sobie mame polozna bo bedzie wiedziala co sie dzieje i bedzie "pilnowala" ekipy.gosia86 lubi tę wiadomość
-
hej, ja nadal w dwupaku
na wizyte wchodze sama na badanie, a na usg doktor prosi meza z poczekalni, na pierwszych wizytach czekal w aucie poptrzebowal czasu, zeby sie oswoic, przy porodzie ma mi niby towarzyszyc, ale jak trzeba bedzie to kaze mu czekac w poczekalnigosia86 lubi tę wiadomość
-
Lady Savage wrote:nie było moim zamiarem wywołać pesymiz, chciałam tylko wyjaśnić dlaczego będzie moja mama a nie mój facet
No to dobrze, juz myslalam ze tak pesymistycznie o porodzie myslisz
Szpilka widzisz, dnie mijaja i dalej nie rodzisz. Jeszcze dotrzymasz do terminu jak ja Jeszcze przenosisz i bedziesz sie wkurzac ze czemu synek nie wylaziszpilka lubi tę wiadomość
-
Gosia, to nie było w żłobku, tylko w przedszkolu
Ja zawsze wchodzę razem z mężem. U mojego gina taka praktyka jest zupełnie normalna. W poczekalni jest tyle samo facetów, jak kobiet i pary zawsze wchodzą razem. Nikogo to nie dziwi, nikt się nie krępuje. No bo czym? Wstydzić się własnej żony, dziecka? Ja tego nie czaję -
Ja również chodzę z Małżem na wizyty jakoś praktykujemy tak od samego początku nawet ze mną chodził na monitoringi kiedy się staraliśmy, nie widzimy w tym nic niestosownego czy nienormalnego.
My dzisiaj mamy wizytę wieczorkiem troszkę mam stres ale będzie dobrze po południu odbieram wyniki i się modle żeby nie było bakterii w moczu bo już coś dalej czuje od wczoraj mimo że biorę urosept itp. -
Anielle wrote:No to dobrze, juz myslalam ze tak pesymistycznie o porodzie myslisz
Szpilka widzisz, dnie mijaja i dalej nie rodzisz. Jeszcze dotrzymasz do terminu jak ja Jeszcze przenosisz i bedziesz sie wkurzac ze czemu synek nie wylazi
Nie nie wrecz przeciwnie, nie mogę się doczekać, mój facet twierdzi że jak urodzę to nie będę chciała mieć wiecej dzieci, bo poród taaaki straszny, a ja wcale tak nie uważam, w ogole chciałabym urodzić w wodzie, ale w Polsce jest to mało osiągalne ;/ -
Oj i widzicie z tym wpuszczaniem męża do gabinetu bywa różnie... U ginekolożki, do której chodzę prywatnie... zero problemu. Wręcz nalega żeby7 ojciec dziecka był obecny przy badaniu. U ginekologa na NFZ tego się nie praktykuje i gdy poszłam w 10 tc na badanie, lekarz wyprosił męża z gabinetu tłumacząc, że on będzie się czuł nieswojo i nie chce oberwać w twarz za to, że grzebie tam gdzie nie trzeba, a podobno zdarzały mu się takie przypadki. Nalegałam, ale nic to nie dało
Ja zastanawiam się co robić. Mam do wyboru szpital, w którym pracowała moja mama (położna) przez prawie 30 lat, więc cały personel i lekarze są mi znani przynajmniej z widzenia czy słyszenia, albo szpital w Zabrzu, w którym teraz mieszkam, gdzie można skorzystać z porodu w wodzie (a taki od zawsze mi się marzył)... I bądź tu człowieku mądrym
Co do obecności męża przy porodzie, ja mojego nie będę zmuszać. Z początku bardzo tego chciałam, ale widząc jak on reaguje na widok igły, wenflonu czy widoku krwiaka na ręce po pobraniu krwi, wolę mu tego oszczędzić i nie musieć się potem zastanawiać w trakcie porodu czy mam się skupić na rodzeniu czy na mdlejącym mężu Ustaliliśmy, że będzie przy mnie dopóki akcja porodowa nie rozpocznie się na dobre, a jak już tak się stanie, to przeczeka resztę czasu na korytarzuWiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 11:11
-
Anielle wrote:A na dlugo wychodzisz z takim Maluszkiem? I przy jakiej pogodzie dzisiaj na przyklad? I co ile karmisz? Dzisiaj mialam o karmieniu piersia na SR to pytam
Pierwszy spacer byl jak Borys mial 7 dni i trwal 15 minut, bylo -2, slonecznie i bezwietrznie. Nie werandowalam go wczesniej, pediatra przy wypisywaniu nas ze szpitala mowila ze mozemy spacerowac od razu, oby tylko unikac zatloczonych miejsc. Pozniej juz spacery co 2 dni po 20, 30 i teraz ostatnie juz po 40 minut. Wczoraj btlo slonecznie i 3 stopnie, troche jednak wialo i czuc bylo wilgoc w powietrzu, ale Maly ma cieplutki kombinezon, podniesiona budke w gondoli i oslonke wiec pewnie nawet nic nie poczul. Jak wkladam reke pod budke to czuje tam cieplo, nie wychladza sie. Na spacerach glownie spi Dzis jest piekna pogoda i mnie az korci zeby wyjsc, ale obiecalam mezowi ze dzis juz nie dzwigam, zlosci sie ze nie uwazam na siebie a mam zalozone szwy. Poza tym w poniedzialek ide na egzamin z francuskiego i czas sie pouczyc. Zamiast tego jak Maluch spi to ja siedze na forum ehh..
Co do karmienia piersia to karmie "na zadanie", srednio co 2h-3h. Zawsze tylko z jednej piersi. Pokarmu mam duzo, a Maly super ssie. Dzis mialam wizyte poloznej srodowiskowej i go zwazyla, przybral kolejne 300g w tydzien a to duzo. Tak mi sie wydawalo ze za duzo je, bo policzki ma jak z budyniu Musze go troche przystopowac i przetrzymywac dluzej z karmieniem bo za szybko przybiera. Mam nadzieje ze mi sie uda.
Co do Mezow w gabinetach, to w moim szpitalu zawsze widuje pary w poczekalni i nie ma zadnego problemu aby partner byl przy badaniu. Jest to zupelnie normalne i zaden lekarz nie odmawia. Moj Maz byl przy calym porodzie i dziekuje mu za to do dzis a on mimo ze wczesniej twierdzil ze chyba nie chce tego wszystkiego ogladac, a na pewno finalu, tak dzis nie wyobraza sobie ze mogloby go tam zabraknac. Co do postrzegania mnie po porodzie to kocha mnie jeszcze bardziej i tylko pyta kiedy juz bedziemy mogli sie znowu zblizyc Trzeba po prostu zrozumiec, ze tak to natura wymyslila i nie ma z tym nic obrzydliwego, a wrecz przeciwnie, wspanialego, bo przeciez uczestniczymy w narodzinach wlasnego dziecka
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 12:07
szpilka lubi tę wiadomość
-
Eklerko - ja jeszcze nie rodziłam i powinnam nie wiedzieć, jak to wszystko wygląda, ale jestem pewna, że jak mąż będzie już z Tobą na porodówce, to zostanie do końca Tak jak mówi Martyna. Mój też na początku, jak jeszcze nie byłam w ciąży, twierdził, że to nie dla niego, a w ogóle pobieranie krwi zawsze kończy się u niego zasłabnięciem, on nawet nie może mówić i słuchać o zastrzykach, a nawet o chorobach! Postanowiłam dlatego go nie zmuszać, ale wiedziałam i widziałam po jego zaangażowaniu, że na pewno przy porodzie będzie. No i sam mnie o tym zapewnił. Nie wyobrażam sobie inaczej. przecież to nic zdrożnego, tam będą działy się ważniejsze rzeczy niż zamartwianie się o pobieranie krwi czy widok welflonu. Na pewno faceci nie na tym skupiają się podczas porodu. Oglądałam "Porody" i raczej żaden facet nie wodził oczami za kroczem żony czy nie słabł na widok kroplówki. To po prostu nie ten czas, bo jest coś ważniejszego. Może w innej szpitalnej sytuacji tak, ale nie podczas porodu własnego, wyczekanego dziecka Tak myślę
Przyznam - z całym szacunkiem Eklerko, ale nie rozumiem kobiet, które chcą uchronić własnych mężów przed tym strasznym i okropnym widokiem krwi. Ja zupełnie nie postrzegam tego w ten sposób. No nie można traktować facetów jak male dzieci i chronić ich przed czymś tak naprawdę wymyślonym i przerysowanym. Zawsze zastanawiam się wtedy co ma powiedzieć kobieta rodząca? Kto ją uchroni przed tym wszystkim, co tam przejdzie i zobaczy a przede wszystkim będzie czuć? -
Dla mnie ogromnym przeżyciem i przełomem było gdy po zabiegu łyżeczkowania mąż zaprowadził mnie pod prysznic cała zakrwawioną i tak sobie teraz myślę że jeśli to nie pogorszyło naszych relacji to przecież poród jeśli chodzi o ilość krwi pewnie nie będzie dużo gorszy
No ale mimo wszystko w szpitalu być musi choćby na korytarzu a jeśli się zdecydujemy na wspólny poród to mimo wszystko tylko przy głowie mojej