Ciężarne '86
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej dziewczyny, milo czytac ze Wam juz tez do porodu coraz blizej i ze sie przygotowujecie na powaznie. Niesamowite jak ten czas leci, ja co dopiero narzekalam ze nic sie nie dzieje i czekalam a tu moja coreczka ma juz 11 dni i jest z kazdym dniem cudowniejsza o ile wogole sie da
W skrocie u mnie porod akurat bardzo spoko przebiegl bo mialam znieczulenie. Skurcze w koncu dostalam jakims cudem boskim o 6 rano samoistnie, ale bardzo nieregularne i lekkie. Jak o 9 przyjechalismy do szpitala bo tak bylismy umowieni to mnie podpieli pod ktg i skurcze juz byly coraz silniejsze ale jeszcze do wytrzymania. Rozwarcie bylo juz na 3 palce wiec mowia ze super, akcja sama sie rozpoczela, bedziemy rodzic. Przewiezli mnie na sale porodowa, i juz kolo 11 polozna sie mnie pyta czy chce juz znieczulenie. Ja mowie ze napewno bede chciala, ale ze jeszcze mnie nie boli tak strasznie, mozna wytrzymac, wiec moze pozniej. A ona na to ze skoro i tak bede chciala pozniej to nie ma co czekac, beda mogli przynajmniej przebic pecherz plodowy zeby przyspieszyc akcje a tak to bez znieczulenia to najwyzej moge na pilce poskakac albo sobie pochodzic zeby przyspieszyc. No to mowie zeby mnie juz kluli i w ten sposob bolu juz prawie nie czulam az do szycia. Tylko skurcze sie oslabily troche i tak powolutku do pelnego rozwarcia dochodzilam. Jak juz bylo rozwarcie to znowu ponad godzine czekali zeby dziecko sobie samo ladnie zeszlo i zeby powolutku mi sie skora ponaciagala bo oni tu strasznie chca uniknac nacinania. W koncu przyszla polozna i zarzadzila ze bedziemy juz przec. I nawet tych skurczy partych nie czulam, musieli mi mowic kiedy przec, moze dlatego mi to tak opornie szlo. Po pol godzinie polozna stwierdzila ze musi zawolac lekarza bo dziecku bedzie trzeba pomoc wyjsc, mam za mocne miesnie zeby ona sie mogla przecisnac. Lekarz kazal przec i tez mowi ze trzeba ta przyssawke uzyc (nie wiem jak to sie nazywa) i wtedy sie zaczelam naprawde bac ze ja nie dam rady. Przyssawka sobie nie poradzil i mowi ze bedziemy kleszcze potrzebowali, wtedy to juz sie na bardzo wystraszylam i tylko mezowi powtarzalam ze sie boje. Dobrze ze obok byl, bez niego to bym chyba tam ze strachu umarla. No i w koncu ja wyciagneli i bez naciecia sie tez nie obeszlo.
A jak juz mi ja dali to piersi to bylo cudowne, takie mokre malutkie cialko no i przedewszystkim swiadomosc ze z nia wszystko dobrze i ze juz po.
Tylko bidusia przez ta przyssawke miala slad na glowce i ja skaleczyli az, tak ja wymeczyli tym porodem.
W skrocie, maz byl przy mnei caly czas, widzial wszystko co sie dzialo i nie ruszylo go to ani troche. Ja mysle ze to jest tak wyjatkowa sytuacja ze wtedy sie nei mysli o tym ze jakas krew, ze cos widac, dzieje sie cos duzo wazniejszego i mi tam bylo wszystko jedno juz co widzi moj maz. Lacznie z tym ze dopiero pare dni pozniej powiedzial mi jakiej wielkosci byly te kleszcze, przerazajace...
Minus znieczulenia byl taki ze trzeba caly czas lezec i przynajmniej ja bylam podpieta pod kilka kabelkow, plus kroplowka, plus ktg wiec sie nie moglam ruszyc ani troche a akcja trwala od mniej wiecej 10 rano do 20 zanim sie ze wszystkim uwineli wiec troche nudno tak byc uziemnionym. No ale bez bolu wiec wole dlugo, nudno i bez bolu niz szybko i bolesnie.
Wklucie znieczulenia nei bolalo, ale jak dla mnie bylo bardzo nieprzyjemne i dziwne i troche przerazajace. Jednak jesli bede miala to szczescie rodzic drugi raz to biore znieczulenie bez zastanowienia, podziwiam wszystkie kobiety ktore urodzily bez, szacunek wielki bo to nie jest prosta sprawa.
O ile porod byl w super warunkach o tyle na opieke poporodowa juz narzekalam bardzo. Mialam coprawda swoj pokoj z lazienka, jedzenie bylo calkiem dobre ale to co najwazniejsze dla mlodej, poczatkujacej mamy czyli porada kogos cierpliwego i spokojne wytlumaczenie co sie teraz bedzie dzialo i jak - brak. Widac bylo po nich ze bardzo rutynowo podchodza, o wszystko sie trzeba bylo dopytywac. Zazdroszcze Martynie ze miala taki super start z karmieniem. Mysmy juz w szpitalu zle zaczeli i problemy sie do teraz ciagna. Moja coreczka nie ma sily zeby sie wystarczajaco najesc z piersi i troche pociumka i odrzuca bo zmeczona. W efekcie wogole nie przybierala na wadze, caly czas spadala. Dopiero wczoraj juz lekarz nakazal dokarmianie, wiec sie dokarmiamy mm i widac poprawe. Ale mialam ochote rzucic to cale karmienie piersia juz kilka razy, wymeczylysmy sie strasznie. Narazie musimy dokarmiac wiec nie wiem czy uda nam sie wrocic tylko do piersi, ale trudno. Juz sie tym nie zadreczam.
Ach, sie wygadalam. Dziekuje za wszystkie kciuki i zycze Wam takiego porodu jaki mialam, bylo naprawde spoko. Ide wobaczyc co tam u mojej Malenkiej, zaraz sie bedziemy musialy na jedzonko wybudzac
gosia86, Ewik, Ida, Martynaaa lubią tę wiadomość
-
Anielle - fajnie, że nie miałaś takiego strasznego tego porodu. Ze znieczuleniem fajna sprawa, bo nie boli oczywiście. Ale mnie trochę stopuje to, że hamuje akcję, że później można nie czuć już tych skurczy jak trzeba przeć. No i to vacuum czy kleszcze, u nas to zło konieczne. Ponoć wiele nieciekawych historii się z tym wiąże. Ale jak widać - nie zawsze, jak w Waszym przypadku
Co do karmienia piersią, to chodziłaś na SR, prawda? Mówiono o tym w ogóle? U nas dość wyczerpująco ten temat został poruszany, więc w teorii jestem dobra, zobaczymy jak będzie w praktyce
A gdzie pozostałe nasze mamusie - Kora, szpilka, Martyna. I betinki daaaaawno nie było... -
Anielle dziękujęmy za opis )
u nas rozpoczęty 38tydzień! aa! to już niedługo
czyli jednak donosiłam ciążę (wg belly już donoszona), a nie tak jak mnie straszono, że już bez małego nie wyjdę
juhuuu
teraz tylko mam zakaz rodzenia między 1 a 16lutym ze względu na wypłatę z pracy hehehe a tak serio to czuję, że coś 10.02 może się zacząć dziaćEwik, Eklerka, Anielle lubią tę wiadomość
Malutek i jego czkawka na ktg: http://youtu.be/dH-ur0Zs7yE
Wituś urodzony w 41tc 3560g 54cm
34tc 4d - 2400g; 30tc 4d - 1950g; 20tc 4d - 400g
-
Wlasnie wiekszosc sie slyszy ze znieczulenie hamuje w jakims stopniu akcje ale nie jest to tez chyb regula bo kazda kobieta jest inna inaczej znosi caly porod itp. Moje kolezanki sie wypowiadaly ze nie wyobrazaja sobie porodu bez znieczulenia i praktycznie rzadna z nich nie rodzila dluzej niz 3,4 godz. Jedna nawet pobila rekord i wszystko sie zakonczylo w 1,5 godz.
Mnie osobiscie w PR przeraza ze mozna sie nameczyc a i tak moze sie skonczyc CC -
Ewik - no nie jest to reguła, ale tak często bywa. Twoje koleżanki miały szczęście że tak szybko im poszło, każda rodziła pierwszy raz? Nam na SR mówią, by nastawić się nawet na kilkanaście godzin, bo zazwyczaj u pierworódek tak bywa. Oczywiście zdarza się i krócej, ale ja nastawiam się na długo. Miło się rozczaruję jak będzie krócej
Nigdy nie przewidzimy jak poród będzie postępował. Tak jak mówisz Ewik - namęczysz się, a później cc. A później będziesz się z kolei męczyć po niej... -
Ida wszystkie pierworodki. Jedna juz calkiem przeszla sama siebie bo jak cos sie zczelo dziac spokojnie wyczekala w domu, sama pojechala do szpitala samochodem jak juz miala silne skurcze, miala rodzic z Mezem ale stwierdzila ze jednak tak bedzie lepiej i jak przeszla przyjecie na IP na porodowke i za 1,5 godz. Urodzila. Liczba skurczy partych 2. Chyba kazda z nas by sobie zyczyla tkiego porodu.
Ida lubi tę wiadomość
-
Czuję się wywołana do tablicy czytam was ale czasem rąk brak do pisania.
Anielle, cieszę się że i Twój poród nie był tym z kategorii straszakow do opowiadania młodym mamom Mój też zakończył się nacięciem i proznociagiem, ale Mały nie miał żadnych śladów po nim. U mnie jeśli licząc od przyjęcia do szpitala, poród trwał 7 godzin, a od momentu pojawienia się pierwszych skurczów 19godzin. Miałam podawana oksytocyne i rodzilam ze znieczuleniem ale nie mogę wypowiadać się na temat zwalniania akcji porodowej przez znieczulenie ponieważ oksytocyna stymulowala skurcze. W moim przypadku wszyscy byli zdziwieni że poród postępuje tak szybko. Ja ze znieczuleniem lezalam krócej niż Anielle, bo 3,5h. Mogłabym rozwiązywać krzyżówki, tak mi było dobrze Skurcze parte czułam bo znieczulenie już odchodzilo, ale w momencie parcia nie czułam bólu, tylko ulgę
Anielle, szkoda że nie wyszło od początku z kp. Ja cały czas jestem wdzięczna ppolozym z porodowki.
LadyMK, ach, teraz Ty!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2015, 12:20
Ida lubi tę wiadomość
-
zyje, ale jak wiekszośc mamusiek na czytanie jakos czas sie znajdzie przed snem czy jak maz pieluchy przebiera, ale z pisaniem gorzej
co do porodu to chyba pobiłam wszystkie zaraz Wam przekleję wpis z pamietnika
maly raz lepiej raz gorzej w szpitalu duzo sie dzialo ale na ten wpis musicie troche poczekac
generalnie wyszlismy tylko z zoltaczka za to po tygodniu
ostatnio sie prezył i plakal (za krotko na kolki, ale gazy z pewnoscia) -
No i zabieram się wreszcie za opis porodu
W sobote poznym wieczorem ok 23-24 zaczął boleć mnie krzyż i brzuch tak miesiączkowo, ale cały czas, czyli dokładnie tak samo jak przez wiele wieczorów w ciąży
tego dnia rozebrałam choinkę i zaczęłam sprzatac liczac, że zdążę ze wszystkim do 25 więc bóle wszelaie nie zdziwily mnie jakos bardzo, jednak do terminu tydzień, więc gdzieś z tylu głowy myśl, że może to TO
postanowiłam obserwować, w nocy spałam dość dobrze, wstawałam tylko na siku, krzyż i brzuch dalej bolały jednostajnie
o 8 sie obudziłam i poczułam pierwszy skurcz nastepny za jakies 15 minut, kolejny za 7 raczej nie za dlugie i nieregularne, przed 9 poszlam siku a ta przy podcieraniu zabarwiony śluz, więc stwierdziłam, ze trzeba budzić męża, pojedziemy kontrolnie ze wzgledu na krew, ale raczej falszywy alarm
wstałam zjadłam sniadanie, próbowałam obsłużyć ten głupi stoper w moim tel i zapisywac to na kartce, poszłam pod prysznic jakies pol godziny mi to zajeło w trakcie 3 skurcze raczej lekkie, wysuszyłam wlosy, zaczełam dopakowywac ostatnie 5 rzeczy z listy leżącej na torbie, mąż miał tylko umyć mi przygotowany wczesniej talerz do szpitala, bo z niego jadł dzień wczesniej paskuda i przynieśc swoje klapki, bo na liscie szpitalnej było wygodne obuwie dla męża
wychodzę z łazienki a mężu co robi?
zamiata igły z choinki
stwierdziłam,że to jak na filmach z gorącą wodą i ręcznikami jak jakaś kobieta nagle rodzi w domu i nawet nie komentowalam
szybko wsunełam jeszcze kanapke z dzemem pomaranczowym, bo przeciez porod trwa wieeeele godzin i zaczeło mne bolec troche mocniej i troche czesciej, ale ze to ostatni etap wychodzenia z domu to zakładanie ciążowych rurek i inne takie atrakcje pochoneły moja uwage
bylo kilka chwil po 11
w aucie znow mialam czas liczyc skurcze w spokoju , na skurczach oddychałam już jak na filmach
a skurcze co 2-3 minuty, pomyslalam no to pieknie (babcia co dzwoniła to mnie straszyła, że nie zdążę do szpitala)mam jakies 25 km z domu pod szpital
powiedziałam mężowi, że to nie falszywy alarm i chyba jednak rodze a skurcze mu troche naciagnelam, żeby nie szalał za kierownicą, powiedziałam, że nastepnym razem wyjeżdżamy jak tylko zaczną bolec mnie plecy
przed 12 bylismy na sorze
na wejsciu powitali mnie radośnie ratownicy medyczni ruch chorych zerowy i od razu zarcik, że pani ze wzdeciem przyjechała, ja usmiechnieta odpowiedziałam, że rzeczywiście za dużo zjadłam, wypełniełam jakies papiery i skurcze odpuściły, nawet powiedziałam pani w rejestracji, że to jednak prawda, że po przyjezdzie do szpitala skurcze moga sie wyciszyć
pan napakowany sanitariusz/pielegniarz zaprowadził nas do tajnej windy, ktora prowadzi tylko na porodówke i do kostnicy, po czym powiedział, że musi wrocić do rejestracji, żeby mu drzwi otworzyli, bo zapomniał zadzwonic i ze ma nadzieję, że na korytarzu nie urodzę
ja na to, że spróbuje sie powstrzymac, ale nic nie obiecuje
pojechalismy na pietro tam byl pokoj badan i meza wyprosili, podłaczyli ktg, nie wiem na jakim poziomie byly skurcze, ale zaczynały bardzo bolec
na wstepie powiedzialam o dodatnim gbs i szczepionce, a potem sie zaczeła najbardziej wq..jąca część, czyli 5 osob zadających dokladnie te same pytania w różnym czasie i ja zwijajaca sie na skurczach podpieta pod ktg, starałam sie nie byc ciezarna ktora wyzywa się na innych, ale jak po raz kolejny słyszałam pytanie o kod pocztowy to musiałam se juz gryżć w język
po ktg lekarz zrobil usg i bbadanie na fotelu
i teraz hit boli bardzo a on mi mowi, że rozwarcie na 2 palce, dopiero jedna trzecia porodu, dostane na razie łóżko na patologii i żebym dużo chodziła, żeby ułatwić poród (jak usłyszałam, że to dopiero 1/3 myslalam, że sie rozpłacze), a najpierw zalecenie prysznica i bliskiego spotkania z czopkiem
prysznic cudowna sprawa troszkę ulzył w cierpieniu, mąż juz był ze mna i podawał mi wszystko co potrezbne, potem toaleta czyli trauma nr 2 brak papieru toaletowego, a moj byl w drugiej torbie w aucie, bo ja wiem ze w szpitalu na oddzialach nie ma, ale na porodowce !!!!! (na szczescie leżała tam lignina
podkładka higieniczna na toalete się wrecz rozpuściła, bo byłam cała mokra od potu, było mi niedobrze, bolało coraz gorzej, meżu chciał przytulić a ja nie chciałam, żeby mnie w ogole dotykał powiedzialam, że żadnych więcej dzieci, po toalecie drugi prysznic i tam musiałam już naprawde głośno jęczeć, bo przyszła połozna i kazała mi iść spoerotem do drugiego pomieszczenia na fotel do badań a ja goła sie wycieram i mówię, że muszę się ubrać w koszulę a ona że bez ubierania
badanie i decyzja ze jednak nie na patologie ale na porodowke, bylam jeszcze pewna, że pokaża mi łóżko a ja sobie pokucam bo tak było mi lepiej (teraz mysle ze zaczely mi sie skurcze parte)poskacze na pilce a mezu pomasuje plecy i bedzie trzymal za reke
panie znow wypelnialy jakies papiery, bylam jedyna rodzacauslszalam jak cos mowily ze jest 14.03, pytaly mnie jak długo juz mam takie bolesne skurcze a ja niestety calkiem straciłam poczucie czasu od kiedy zaczeli ktg
maz byl ze mna ale siedzial na krzesle byly 4 polozne i lekarz, choc on przyszedł nieco pozniej kazaly mi przec a ja ciagle robiłam to jakoś zle , podnosiłam tylek i w ogole zero komunikacji miedzy moim mozgiem, bo slyszalam co mi kaza robic a dlna połową ciała, ktora sobie zyla wlasnym zyciem
malemu zanikało tetno na ktg i nie zawsze wracalo na głebokim wdechu, w radio leciała adele someone like you, dało mi to chwilę skupienia przez sekunde oddychałam przepoponą jak trzeba, co w normalnej sytuacji robie na zawołanie, bo jestem wyjcem czyli uwielbiam spiewac wszystkie adele, whitney czy inne mariah carey
mialam straszne wyrzuty sumienia , ze szkodze dziecku, bo zamiast przec i pomoc u wyjsc to go jeszcze przyduszam a tam tetno zanika, to był najstraszniejszy moment, słyszałam, że po jakiegos lekarza dzwonili (myslalam ze na oiom po anestezjologa do cc), ale po neonatologa
głowka raz calkiem prawie juz wyszła, maz ja widział i ja tez
przyszła neonatolog, wyprosili męża wyjęli vacuum i chyba wtedy moj mozg zrobil co trzeba z resztą ciała bo wreszcie urodziłam małego zapłakał, był siny, meza ominelo przecinanie pepowiny, dobrze oddychał wiec go dostałam na kilka sekund na brzuch i zabrali
urodzilam łożysko widziałam je nawet, oszczedze szczegółow, ale zwierzęce wyglada podobnie (kilka kocich porodów odebranych)
potem mnie zszyli i zapytalam tylko czy bardzo popękałam, a pani na to, ze mnie nacieli i uwierzcie ze sie ucieszyłam, bo po piatkowym sexiku z mezem, po dluzszej przerwie zastanawialam sie jak mi ta wielka glowa przejdzie przez ten mały otwor co zmalał z braku uzywania
w ktoryms momencie dostalam kroplowke z oxy i bylo zamieszanie bo przy 4 poloznych kazda myslala, ze ktos mi założył wenflon
generalnie panie polozne robily wszystko, żebym urodziła choc w ogole nie wspolpracowalam a uwerzcie, ze naprawde slyszałam i rozumialam kazde polecenie probowalam wykonywac i nie wychodziło
zawiezli mne do kacika noworodka/sali obserwacyjnej eżuś z synusiem juz ta byli dostawili mi dziecko do piersi, sine mial juz tylko czółko
te skurcze na łóżku bolały bardzo ale znosnie gorzej bylo pod prysznicem
stwierdziłam,że jednak Pawełek ma szanse na jakies rodzenstwo
a najbardziej bolaly mnie plecy
maly dostal 8/9/9/10 pkt apgar na wypisie jest ilosc chyba usredniona 9/10
maly owieniety byl pepowina
ps urodziłam o 14.42 czyli 40 minut na porodówce
Ida, Martynaaa, Eklerka lubią tę wiadomość
-
nie uważam, żebym była dzielna, dzielne to są te kobiety, które rodzą kilkanaście/ kilkadziesiąt godzin, bo mnie bolało, bałam się jak tetno zanikało, ale mialam jeszcze siłę a jak się ma silne bóle tak długo jak czasem się czyta, to jest dopiero wyzwanie
-
Szpileczko, jesteś dzielna najbardziej podoba mi się zdanie ze Pawełek ma szansę na rodzeństwo
Memu Boryskowi też zanikalo tętno, jak byłam podłączona pod ktg, mówiono że najprawdopodobniej cc, ale na szczęście wszystko wróciło do normy po podau oksy. -
Martynaaa wrote:Szpileczko, jesteś dzielna najbardziej podoba mi się zdanie ze Pawełek ma szansę na rodzeństwo
Memu Boryskowi też zanikalo tętno, jak byłam podłączona pod ktg, mówiono że najprawdopodobniej cc, ale na szczęście wszystko wróciło do normy po podau oksy. -
Kurcze Szpilka, Twoj porodu faktycznie barwniejszy, dobrze sie wszystko dobrze skonczylo. A uzywali tego wacuma czy tak sie go wystraszylas ze urodzilas przed uzyciem? I podziwiam Cie, wogole podziwiam wszystkie kobiety ktore rodza bez znieczulenia.
No wlasnie z tym znieczuleniem to jest tak ze ja nie czulam skurczy partych, ale za to na szkole rodzenia dobrze nas nauczyli jak przec i poprostu parlam wtedy kiedy mi polozna kazala. Podobno parlam bardzo dobrze a dziecko nie moglo wylezc bo mialam za silne miesnie krocza, nawet sie mnie pytaly babki czy jakis sport uprawiam.
Osobiscie czytajac opis Szpilki i teog jak ja bolaly skurcze to ja juz wole rodzic powoli i krzyzowke sobie rozwiazac albo ksiazke poczytac w trakcie bo dokladnie jak Matyna pisze, taki luzik byl na tym znieczuleniu. A polozna mowila mi kiedy przec i wtedy poprostu parlam. Z racji tego ze nie czulam bolu bylam bardziej skupiona i wspolpracowalam z ekipa wiec nie wydaje mi sie zeby to byl jakis straszny minus znieczulenia.
No i zapomnialam napisac ze jak mi juz to znieczulenie zalozyli to podlaczyli tez oxy na przyspieszenie akcji. I sama nie wiem czy to spowolnilo akcje czy nie, wedlug poloznej jak na pierworodke to tempo mialam bardzo normalne, ani szybko ani wolno, poprostu przecietnie tak sie rodzi. Przed porodem tez tak nam mowili na SR i czytalam tez w roznych ksiazkach ze srednio rozwarcie postepuje cm na godzine i u mnie tak mniej wiecej bylo. Ale tez duzo sie osluchalam historii gdzie rozwarcie postepowalo duzo, duzo szybciej.
No wlasnie w Polsce te proznociagi i kleszcze bardzo sie zle kojarza, jak tylko lekarza uslyszalam ze bedzie tego uzywal to naprawde bardzo sie wystraszylam bo mi przez glowe przebiegly naraz wszystkie straszne historie ktore slyszalam z tym zwiazane. Lacznie z tym ze moja tesciowa jednego syna tak rodzila i pozniej maluszek zmarl w szpitalu bo mial jakies problemy z oddychaniem i wogole byl slabiutki. Wiec uwierzcie, bylam przerazona ze beda tego na mnie uzywac.
No ale tetno Malej bylo caly czas dobre, ufam ze wiedzieli co robia.
Wogole to maja tutja jakas dziwna polityke, za wszelka cene chca "chronic krocze" i naciecie uwazaja za zlo konieczne, w Polsce jest na odwrot. Szczerze to jakbym miala wybor to by mnie mogli odrazu ciac a nie tak dziecko meczyc. Zreszta ciecie szybko sie goi, juz prawie zapomnialam o nim.
Ida, ja w teorii z kp tez myslalam ze jestem dobra, duzo o tym czytalam, na szkole rodzenia tez o tym bylo. Ale w praktyce wogole mi sie to nie sprawdzilo. Teoretycznie dziecku na poczatku wystarczy tylko ta odrobinka siary ktora jest a jak nawal pokarmu nadejdzie to wtedy juz cale karmienie rusza z kopyta. Problem u mnie polegal na tym ze moja coreczka poczula glod na cos mocniejszego duzo szybciej wiec juz drugiej nocy prosilam o pomoc i zaproponowali dokarmienie, trzeciej nocy tez musialam ich prosic i dopiero czwartego dnia rano pojawil sie u mnie pokarm i wtedy juz jakos poszlo. Tylko jak juz wrocilismy do domu to moja Mala miala nadal za malo sily zeby sie najesc z cyca przez to ze juz dwa dni byla na glodzie i bardzo szybko sie meczyla i nie pila. Wiec byla caly czas glodna biedna. Jejku dopiero teraz widze ze ona sie prawie odwodnila, no ale wlasnie nikt mnie na nakierowal przy wyjsciu ze szpitala i nie powiedzial na co uwazac. Wogole to sobie mam za zle ze tak sie na to kp nastawilam wylacznie i przez to chyba nie zauwazylam wczesniej ze jej trzeba wspomaganie. Bylam przekonana ze z kp nam sie uda i ze to bedzie naturalne i strasznie emocjonalnie przezylam ze sa problemy i ze mozliwe ze nie bede karmic. -
No to sprobuje dodac zdjecie mojej Krolewny
http://zapodaj.net/a8538b129cfdf.jpg.html
Jestem antytalent jesli chodzi o dodawanie zdjec na forum a nie mam czasu juz szukac jak to sie dodaje wiec mam nadzieje ze link wystarczy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2015, 15:54
gosia86, Martynaaa lubią tę wiadomość