Ciężarne '86
-
WIADOMOŚĆ
-
Eklerka wrote:Ja właśnie rozważam zakup, ale naczytałam się i teraz nie wiem czy bawełniana, czy może elastyczna...
Ida, kiedy zaczęłaś nosić Frania w chuście?
Jeśli planujesz nosić dłużej, to zalecana jest chusta bawełniana, więcej wytrzyma. -
Dzien dobry
Melduje,ze mamy dzis zdjety gips i zalozone te butki z szyna nie bede kmentowc b moj mozg tego nie ogarnia jak trzeba na chama dziecku wsdzic nozke i scisnac zeby dobrze weszla. Wogole trzeba sie wszystkiego od nowa nauczyc jak funkcjonowac z tym w co ubierac bo t nie takie proste zdjac pol biedy ale pozniej zalozyc jak placze i obie nozki unieruchomine. Dopiero polodnie a ja juz mam dosc dnia jestem tak umordowana -
Ewik z biegiem czasu bedzie łatwiej. I Ty i Maluch sie przyzwyczaicie i juz nie bedzie tak strasznie.
Dziewczyny czy chodziliście do szkoły rodzenia? Jezeli tak, to czy Wam sie to przydało? Czy były to szkoły przy szpitalu z oglądaniem oddziału itp. Czy jakies prywatne poza szpitalem? -
rah wrote:Ewik z biegiem czasu bedzie łatwiej. I Ty i Maluch sie przyzwyczaicie i juz nie bedzie tak strasznie.
Dziewczyny czy chodziliście do szkoły rodzenia? Jezeli tak, to czy Wam sie to przydało? Czy były to szkoły przy szpitalu z oglądaniem oddziału itp. Czy jakies prywatne poza szpitalem?mimo to każdemu polecam, wiele się można dowiedzieć. Szczególnie faceci wiele wynoszą, bo wiadomo, że kobiety są bardziej z tematami dzieci obyte. Poza tym my mieliśmy też ćwiczenia gimnastyczne przygotowujące do porodu, które bardzo mnie relaksowały kiedy już ciąża była "ciężka".Ponadto dowiedzieliśmy się jak kąpać i pielęgnować dziecko. Jak z dietą, były omawiane jakieś poważniejsze komplikacje, zarówno w czasie porodu, jak i po nim. Było wiele o laktacji i jak karmić. Powiem szczerze że szkoła rodzenia to jedno z bardziej pozytywnych doświadczeń w moim życiu. Moim i męża, bo on też to potwierdza.
Tylko trzeba trafić na naprawę dobrą szkołę. Wiem że istnieją takie które omawiają niektóre tematy po łebkach. Nasza sr trwała 1,5 miesiąca, zajęcia 3 razy w tygodniu po dwie godziny, czyli bardzo dużo. Ale naprawdę było warto. Nawet do dziś wspominamy to z mężem, albo robimy coś przy Franku tak jak nauczyliśmy się tego na sr.rah lubi tę wiadomość
-
A, nasza sr była przy szpitalu. Prowadziły ją położne, z którymi później można było się spotkać podczas porodu. Poznałam kilku lekarzy, którzy mieli z nami wykłady. Teraz dzięki temu korzystam z ich opieki, bo sprawdziłam ich wcześniej. My mieliśmy wycieczkę do szpitala. Później dzięki temu nie było już tak strasznie na oddziale.
Kolejnym plusem są znajomości które można zawrzeć na zajęciach. Na pewno później, już po narodzinach przyda się jakaś młoda matka, z którą będziemy miały kontakt. -
U nas jest wlasnie taka przy szpitalu i mysle, ze mogłoby mi to pomoc "obyć się" ze szpitalem. Bo dostaje rewolucji żołądkowych widząc szpital
Zajęcia raz w tygodniu+ pierwsza sobota miesiąca, około 2,5 miesiąca, chyba 13 spotkań. Godzina zajęć, godz ćwiczeń. Ale nie wiem czy w ogole bede mogła brać w nich udziała o ćwiczeniach to moge zapomnieć...wiec sie waham co z ta szkoła.
-
Ja nie chodziłam i szczerze mówiąc nie sądzę żebym coś straciła
Rodziłam przez cc, więc te wszystkie ćwiczenia i pozycje mogłabym sobie w tyłek wsadzić, a nawet gdybym rodziła naturalnie, to miałam już próbkę tego ile z tych nauk by się przydało (np. w moim szpitalu nie ma mowy o wybieraniu sobie pozycji, znieczuleniu czy choćby gazie rozweselającym).
O laktacji sporo naczytałam się przed porodem, a przydało mi się to? Najpierw mimo ściskania cyca przez lekarzy i położne płynęła kropelka mleka, potem dostałam lek, przy którym nie wolno karmić, a jak już Mały dopadł cyca, nie dojadał a mnie cycki krwawiły i w sumie się poddałam
Wycieczka do szpitala też była mi zbędna, bo w ciąży zdążyłam się już należeć w kilku szpitalach, no ale ja i tak rodziłam pod okiem mamy (nawet była wtedy na sali podczas cesarki), więc to w ogóle inna para kaloszy
Opiekę nad Malcem (mam na myśli kąpiel, ubieranie, zmiana pieluchy) miałam już okazję testować gdy zajmowałam się siostrzenicą...
Darowałam sobie sr głównie dlatego, że i tak miałam rodzić w innym mieście (inny personel, szpital, zasady) i musiałabym jeździć sama, bo mąż pracuje na zmiany
A co do położnych środowiskowych, moją bym dała na odstrzał. Nie dość, że przyszła do nas dopiero jak Mały skończył miesiąc (???), to jeszcze w ogóle go nie obejrzała, nie sprawdziła przyrostu wagi, nawet palcem go nie dotknęła a leżał akurat w samej pieluszce na przewijaku bo mu zmieniałam ubranko... Cała ta wizyta polegała na tym, że przyszła, kuknęła do niego i poprosiła o jego książeczkę zdrowia, a na odchodne pierniczyła coś o tym jakie to szczepienia są genialne i że mam się z nim pojawić w przychodni -
Rah ja chodziłam ale u nas to była raczej prowizorka i nic ciekawego z tych zajęć nie wyniosłam bardziej było to nastwione na wyciąganie kasy za obecność partnera (bo za faceta trzeba było płacić 25 zl za zajęcia)
Zajęcia na temat porodu tak mnie zestresowały że chciałam rodzić przez cc. Na dodatek prowadząca bardzo narzekała na mój wybór szpitala i wprowadziła mi tylko mętlik do głowy
Ale myślę że w Twoim wypadku raczej w grę będzie wchodzić opcja położnej która Cie odwiedza
Ewik a długo te szyny musicie używać? Życzę Ci abyście łagodnie to przeszli i szybko zapomnieli o tym :*
Eklerka to miałaś patronaż że hej, u mnie była już dwa razy ale wizyta max 10 minut i szału specjalnie nie ma
-
Gosiu jak Polusia? Docieracie się bez przeszkod?
Niestety te butki laczone szyna az do ukonczenia roczku jak zacznie chodzic. Na razie obmyslamy z mama w co go ubierac i jak przerabic ubranka zebym nie musiala sciagac tego wszystkiego bo zaloyc u takiego malucha butki skorzane niewygodne i zlaczyc je metalowa szyna jest dla jednej osoby niewykonalne w pojedynke wiec stroic sie bedziemy pozniej. Jutro zapisuje malca na rehabilitcje ze skierowania na nfz i dodatkowo bedzie jeszcze prywatnie mial w domku. -
Najlepsze do ubrania to chyba byloby cos na zasadzie spiworka takiego jak są do spania one są rozpinane z boku i na górze na zatrzaski ale jak będą upały to będzie gorzej
Oj Ewik tak bardzo Ci współczuję
My jakoś się ogarniamy poza problemem brzuszkowym (jak puszcza bąki lub robi kupkę to jest trochę płaczu) narzekać nie możemykarmimy się cycem od samego początku
-
Gosiu właśnie o tym samym pomyślałam
tylko śpiworki będziemy zakładać do spania. A jak będą upały jestem już zaopatrzona w różnego rodzaju rampersy i body albo zwykła koszulka z krótkim rękawkiem i spodenki bo to przynajmniej dam rade zalożyć bez większych ekscesów i moich i maluszka.
Gosiu a stosujecie coś na wzdęcia,żeby jej brzuszek nie bolał? u nas się sprawdzał infacol i bąki były konkretne. -
Próbuje kropelki Sab simplex ale na razie daje jej dwa razy dziennie i dopiero od wczoraj wiec nie wiem czy działają
Ogólnie to ciągle coś najpierw odparzona dupka, teraz ropieje oczko, to te bączki męczą to jakas wysypka na buzi już nawet nie chce myśleć co może być jeszcze -
nick nieaktualnyCześć dziewczyny:) widze, ze wiekszosc mego rocznika to doświadczone mamy, wiec warto poczytac cenne informacje:)
Ja narazie jestem w oczekiwaniu na swoje pierwsze maleństwo, termin mam na 22.12:)Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 maja 2015, 13:21
Ewik, agatka196, rah lubią tę wiadomość
-
Megi, witamy
Dziewczyny, z jakiego powodu dziecko może być non stop niespokojne?
Kolki wykluczone (pruka bez problemu, używałam już nawet rurek windi z ciekawości, ale się nie odgazowywał, brzuszek codziennie masuję po kilka razy), sucha pielucha, cisza w mieszkaniu więc to nie jest nadmiar bodźców, nie ma gorączki, nie jest mu za ciepło (temperatura na karku odpowiednia), bujam, noszę po mieszkaniu i wisi ciągle na rękach a jest jeden wielki pisk... Skok rozwojowy?
Wychodzę już z siebie, bo o zjedzeniu śniadania o normalnej porze mogę pomarzyć... W dodatku od tego ciągłego płaczu zaczął mu się uwypuklać pępek -
Eklerka wrote:Megi, witamy
Dziewczyny, z jakiego powodu dziecko może być non stop niespokojne?
Kolki wykluczone (pruka bez problemu, używałam już nawet rurek windi z ciekawości, ale się nie odgazowywał, brzuszek codziennie masuję po kilka razy), sucha pielucha, cisza w mieszkaniu więc to nie jest nadmiar bodźców, nie ma gorączki, nie jest mu za ciepło (temperatura na karku odpowiednia), bujam, noszę po mieszkaniu i wisi ciągle na rękach a jest jeden wielki pisk... Skok rozwojowy?
Wychodzę już z siebie, bo o zjedzeniu śniadania o normalnej porze mogę pomarzyć... W dodatku od tego ciągłego płaczu zaczął mu się uwypuklać pępek