Ciężarne '86
-
WIADOMOŚĆ
-
Wykres... sama nie wiem co myśleć. Może Wy doradzicie coś mądrego.
17dc miałam skok temperatury. Wczoraj 27dc temp nadal podwyższona, a po południu rozpoczął się nowy cykl. Spadek temp odnotowałam dopiero dzisiaj.
10 dni drugiej fazy cyklu to chyba za krótko... przy pierwszych staraniach to było 13 dni.... coś czuję, że nie tak łatwo będzie mi zajść w tą drugą ciążę. Co myślicie?
We wtorek mam wizytę, bo mam sprawdzić czy zniknął ten pęcherzyk na prawym jajniku.
Jutro Miśka rozpoczyna życie przedszkolaka, a jakby zmian było mało to szykujemy dla niej nowy pokoik Oczywiście cały czas mówi, że chce różowy, ale skończy się na różowych dodatkach i musi na to przystać -
Kora ja ostatni cykl miałam dokładnie taki sam. Przeważnie owulacja była 14,15 dc a teraz była (o ile wogole ) w 17dc cykl jak nigdy 32 dni i temperatura ciągle się utrzymywała na poziomie 37 st. I z taką temp.dostałam okres.
10 dni to faktycznie za krótko jak na 2 fazę cyklu ale tn trzeba brać pod uwagę ze u Ciebie po poronieniu może być gospodarka hormonalna zachwiana jeszcze i trzeba się obserwować. Zobaczysz jak będzie wyglądał następny cykl.
Ja zakupiłam testy owulacyjne będę się obserwować we wrześniu ginekolog ale pewnie bez duphastonu się nie obejdzie bo nie pasują mi te temp. w drugiej fazie i wogole się nawarstwilo więcej spraw zdrowotnych.
-
Kora jak Miśka w nowym przedszkolu?
U nas dzisiaj pierwszy dzień i jestem bardzo dumna bo miał być do 12 ale panie zakazały się pokazywać wcześniej niż o 14 obyło się bez płaczu tylko nie spał i nic nie zjadł ale myślę że z dnia na dzień będzie dużo lepiej dla niego to tez duża rewolucja i powiem szczerze nie wiem kto rano bardziej przeżywał chyba ja matka. Jak wróciłam do domu nie mogłam się odnaleźć było tak cicho i żeby czymś zająć ręce to zaczęłam generalne porządki. -
U nas pierwszy dzień bardzo dobrze (była już w piątek). Nie miała żadnych oporów, żeby pobiec na salę, wyszła uśmiechnięta... ale w piątek wieczorem zaczęła mi gorączkować. Jakiś wirus... nie ma antybiotyku, ale z każdym dniem widać, że jest coraz lepiej. Myślę, że w środę/czwartek wróci do przedszkola, choć już w niedzielę była bardzo zawiedziona, że nie może iść. Wczoraj miałam pierwsze zebranie - tych zgód, oświadczeń i wszystkiego było tyle, że całość trwała prawie 2,5h! Wróciłam zmęczona na maksa.
Dzisiaj idę na wizytę. Zobaczymy co powie moja lekarka nt tej fazy lutealnej, czy ten pęcherzyk się wchłonął i czy faktycznie od przyszłego cyklu możemy zacząć działać. Zrobiłam sobie TSH tak z ciekawości i mam 1,56, więc chyba nie najgorzej. Też jej pokażę wynik.
Remont trwa nadal, choć została już kosmetyka - żyrandol, kupić i wstawić meble, jakieś ostatnie poprawki malarskie... już nie mogę się doczekać końca, bo teraz to nie wiem w co ręce włożyć!
-
Pani doktor powiedziała, że tamten pęcherzyk znikł, wszystko wygląda w porządku. Ponieważ to 7dc to nie ma jeszcze pęcherzyka dominującego. Ta krótka faza lutealna może być jak najbardziej związana z tym, że to dopiero drugi cykl po poronieniu, ale na wszelki wypadek w 21-22 dniu cyklu mam zrobić progesteron i dać znać jaki wynik. Wtedy zobaczymy czy wszystko ok czy jednak może trzeba wspomóc tą drugą fazę cyklu. Tak czy tak po kolejnej miesiączce możemy rozpocząć starania i jak tylko dojdzie do zatrzymania miesiączki to od razu mam robić betę i progesteron, żeby od początku wszystko monitorować.
-
Kochane u nas tez przedszkolne poczatki. Rozpoczecie bylo w pn ale Pawel w nocy z pt na sb wymiotowal wiec go puscilam dopiero w srode. Stresowal sie jak szlismy bylo widac po oczach, ale zostal a jak pp niego pojechałam to nawet nie zauwazyl ze juz jestem. W czwartek juz radosnie sie wspinal po schodach do dzieci. Niestety juz w czwartek wieczorem byl lekki katar w nocy juz dramat z oddychaniem wiec na razie siedzi w domu. Tym razem Gabi tez zalapala. Mi sie skonczyla umowa i mam do jutra resztke macierzynskiego z zus a potem i ide sie rejestrowac jako bezrobotna. Bylam raz na rozmowie do firmy, ale rekrutacja jeszcze trwa wg informacji zwrotnej. Do szkoly na razie nie chce bo nie bede miec co zrobic z dziecmi w te wszystkie rady, zebrania i inne cuda no i nie wiem jak mialabym ogarniac papiery i sprawdzanie testow jak nie mam chwili zeby w spokoju kompa wlaczyc. Pawel co chwile wtedy robi dziwne rzeczy z laptopem uzywajac wymyslnych skrotow klawiszowych
-
No u nas też katar się pojawił juz w nocy coś mi się nie podobało no i masz jutro go nie puszcze bo i tak mogłyby panie go odesłać do domu bo wiadomo może dzieci zarazić kichaniem i lejącym katarem. Trochę mi szkoda bo popłakuje jak go zostawiamy i juz w piątek było lepiej a tu masz ci los i dalej będzie gorzej od początku zaczynać.
-
Dziewczyny głowa do góry - takie przeziębienia są normalne na początku żłobka przedszkola. Tłumaczył nam to jeden z lekarzy, do którego trafiliśmy kiedyś z Miśką. Dzieci spotykają się z obcymi bakteriami, wirusami (nie z tymi, które są we własnym domu) i chorują, ale dzięki temu ich układ odpornościowy uczy się nowych zagrożeń i jest coraz silniejszy. Można wspomóc takiego dziciaczka - my braliśmy doustne szczepienie bronchovaxom, a oprócz tego zawsze podaję Miśce tran cytrynowy Molers baby (naprawdę nie czuć tranem - próbowałam) i często podaje jej probiotyk, bo wierzę, że odporność bierze się z jelit.
-
Kora też dajemy ten tran bo wydaje się najlepszy z tych co używaliśmy do tej pory. Probiotyk zapodaje regularnie i coś w tym jest bo widzę, że się tak nie męczy i krócej to trwa wszystko. Nam jeszcze jedna pani homeopatka poleciła kąpiele z solą epsom ja jeszcze nie próbowałam ale moja ciotka robiła córce i infekcje inaczej przebiegają (łagodniej).
-
U mnie Michalina złapała rotawirusa (tak zakładam, bo miały go inne dzieci w przedszkolu). Ograniczyło się to u nas do dwóch wymiotów, podwyższonej gorączki i braku apetytu jednego dnia. Naprawdę mam wrażenie, że to moje dziecię ma lepszą odporność niż rodzice
-
jestem w czasie okołoowulacyjnym (dzisiaj prawdopodobnie mam szczyt śluzu, więc jutro pewnie podskoczy mi temperatura). Powinnam się czuć jak milion dolarów, a czuję się co najwyżej na pół centa. Mam znacznie obniżenie nastroju, jestem cały czas wkurzona. Ma tak któraś z Was? Czy nie powinnam teraz tryskać energią i wyglądać dobrze jak nigdy??
-
Kora ja mam zupełnie podobnie od pewnego czasu nie wiem czemu bo wcześniej to bym męża atakowała bo miałam taką ochotę na zbliżenia a teraz to szkoda gadać coś we mnie buzuje i mam ochtę komuś przyłożyć.
Szpilka jest jeszcze taki tran w tabletkach dla dorosłych albo w żelkach.
My jednak siedzimy jeszcze czwartek i piątek w domu niech całkiem się wykuruje bo 2 dni już żadna różnica bo i tak byłby płacz i później znów 2 dni wolnego bo weekend.
-
Kochane dzieki, ale kapsulki rozpadajace sie w zoladku i powodujace mdlosci caly dzien tez kiedys mialam i chyba nie mam ochoty probowac
Teraz patrze, ze nie zdazylam mysli rozwinac jak ppsta pisalam. Mama od dziecka rozne trany mi probowala dawac. Ostatnio kupowała rozne smakowe. Ja od dziecka mam cos z wechem i zoladkiem. Nie tylko tran jest problemem. Ryby jem i nie mam takich dolegliwości a tran to masakra te w kapsułkach po kilku minutach od polkniecia pekaja mi w zoladku i calodzinne mdlosci odbijanie murowane tak samo kapsulki z dha wiec w ciazy nie bralam jadlam za to wiecej ryb morskich. Ten w trany w syropach tez na poczatku czuje smak cytrynowy a potem mekaWiadomość wyedytowana przez autora: 14 września 2017, 13:36
-
nick nieaktualny