Ciężarne '86
-
WIADOMOŚĆ
-
Szpilka ogólnie dobrze bo moja Olivia jest wózkowa więc siedzi grzecznie, a w razie awarii ratuje sie bajka w telefonie zdarzało się raz czy dwa że nie dała mi poćwiczyć w ogóle bo chciała byc na raczkach lub sie bawić.
Tak szczerze to ciężko by Ci było z dwójką dzieci. No chyba, że Pawełek umie się zająć jakoś sam np ulubiona zabawka lub posłusznie chodził by przy nodze.
Nas nocnik parzy i to strasznie. Najgorsze jest to, że sama ściąga sobie pieluche i lata topless i sika gdzie popadnie co jej w ogóle nie przeszkadza.
Ale za to ruszyliśmy z mówieniem. Nadaje jak szalona. Jeszcze kaleczy wyrazy, skraca sobie i nie łączy ale dogadać sie idzie
No i jeszcze Wam powiem, ze dalej karmię małą. Za cholerę nie umiem jej odstawić. Nie wiemy jak sie do tego zabrac. Próbowaliśmy juz z 1000razy i zawsze serce nam miekknie. -
Agatka moja ciotka karmiła do 2,5 lat ale opowiadała, że musiała drastycznie odstawić bo nie było innej możliwości. Mała traktowała cyca jak najlepszą zabawkę pocieszenie i było coraz gorzej bo dziecko już w wieku 2 lat było rozgadane i kumate i wołała cały czas ze chce cyca i pchała się do bluzki.
-
Cześć dziewczyny. Dzisiaj jestem pierwszy raz w pracy po 1,5 miesięcznej przerwie. Niestety muszę wracać do tego co się wydarzyło, bo część osób nie wiedziała, że poroniłam... trochę mi przez to smutno, ale z drugiej strony spotkało mnie taki miłe powitanie ze strony koleżanek i kolegów, że jakoś mi lżej na duchu.
Urlop również był udany, choć wkurza mnie ignorancja Węgrów względem nauki języka angielskiego. Posługują się tylko węgierskim i czasem niemieckim i to też w różnym zakresie. Na szczęście jakoś udało nam się zamówić obiad, kupić pamiątki. Michalina bardzo zadowolona - zachwycona kąpielą w Balatonie Całkiem nieźle radziła sobie pływając w kółku.
Ja plamiłam dokładni 2 tygodnie - po 2 dniach przestałam, a potem po generalnych porządkach znowu się zaczęło. Temperatura na razie nie rośnie, więc cykl będzie albo bezowulacyjny, albo jeszcze nie minęło wystarczająco dużo czasu. Jutro mam wizytę u ginekologa, bo miałam ponad 30 dni L-4 i musi mi wystawić zaświadczenie, że mogę wrócić do pracy. Może przy okazji mi "tam" zajrzy i będę wiedzieć czy wszystko idzie w dobrym kierunku. Muszę jeszcze odebrać wynik z histopatologii i wypis ze szpitala. -
Kora fajnie, że się odezwałaś. Ja już się doczekać nie mogę urlopu chociaż teraz upały a później pewnie kicha z pogoda ale co tam grunt to pozytywne nastawienie.
Co do plamienia to myślę, że to jeszcze wszystko się reguluje w organizmie i cykle wrócą do normy. Ale jak tylko masz okazję to niech lekarz sprawdzi. Ja właśnie też się wybieram tylko badania musze zrobić bo swiruje mi tarczyca konkretnie mimo leków. Normalnie człowiek płaci podatki a wszystkie badania trzeba prywatnie. -
dziewczyny po dwóch dniach beta mi urosła do 89,1. TSH mi wywaliło do 2,97. Musze zwiększyć dawkę do 75 euthyroxu. Dzisiaj mam też endokrynologa. progesteron mam 34,82.
O rany teraz zastanawiam się czy to dobry przyrost bo tyko dwa razy . Było 40 w sobotę. Większości dziewczynom rośnie chyba troszkę więcej. Jestem 14 dzień po owu. -
Ewik - masz rację. Ja w pierwszej ciąży nie robiłam bety i byłam spokojna. W drugiej lekarz kazał zrobić i kosztowało mnie to bardzo dużo stresu. Jak znowu uda mi się zajść w ciążę to zrobię wszystko, żeby nie badać bety tylko spokojnie czekać na rozwój wypadków.
-
Ja zrobiłam tez za namową lekarza i wiadomo wszystko nowe to się świruje, zresztą tak na prawdę to ciąża jest tak nieprzewidywalnym stanem i na każdym etapie może się coś dziać niestety. Tyle dobrze,ze w drugiej może jest o tyle łatwiej, że umiemy rozpoznać pewne rzeczy czy jest ok czy nie.
-
Jestem po wizycie.
Moje ciało powoli wraca do siebie. Endometrium ma już 5 mm. Na prawym jajniku mam duży pęcherzyk. Może to być wynik "ciążowych" zawirowań lub organizm przygotowywał się do owulacji, ale jednak się nie udało i nie pękł. Tak czy tak do 2 tygodni powinnam dostać miesiączkę, a po wrześniowym okresie mam się pokazać, żebyśmy sprawdziły czy ten pęcherzyk się wchłonął. Od października znowu będziemy mogli próbować.
Wczoraj odebrałam wypis i wyniki ze szpitala. Dzień przed przyjęciem do szpitala beta była 38 tyś, a po niecałych 24 godzinach już tylko 26 tyś. Imponujący spadek. To tak "informacyjnie".
Dzisiaj byłam też na badaniach kontrolnych i generalnie jestem dopuszczona do pracy. Cóż... życie musi biec dalej. Mam nadzieję, że czas do kolejnych starań zleci tak samo szybko jak ten ostatni miesiąc. -
Kora dobrze, że nie ma organizm większych zawirowań a czas na pewno zleci ja czekam właśnie na owulację ale coś czuje ze dalej mi wszystko świruje i chyba powinnam brać duphaston tak mi wychodzi z temp. w 2 fazie cyklu ale to już we wrześniu wszystko się dowiem na wizycie. Powiem Wam, że wcale się mniej nie nakręcam niż w pierwszych staraniach, bo jakoś nie uważamy od 5 miesięcy i nic się nie dzieje wiec takie moje przypuszczenia ze coś jest w badaniach tak jak poprzednio ale teraz czekam na wakacje i tylko na to czekam.
-
No i stało się. Dzisiaj przyszła pierwsza miesiączka po łyżeczkowaniu (po 4 tygodniach od zabiegu). Od wczoraj pobolewał mnie brzuch, ale tak naprawdę sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Zaczęło się "z grubej rury" bez zbędnego plamienia poprzedzającego. Może ten duphaston i luteina wyregulowały mi to i owo. Zobaczymy jak będzie wyglądał ten pierwszy okres. Zaczynam sumienne mierzenie temperatury.
-
Kora to dobrze, że przyszedł okres. Niech się wszystko reguluje.
U mnie 18 dc i owulacji nie było jeszcze i nie wiem o co chodzi bo moja tempera tura tez szaleje góry i doliny na wykresie juz w zasadzie zawsze miałam między 14 a 15 dc owulację a teraz wogole jakoś od 4 czy 5 cykli cyrki na wykresie jakoś wogole wyniki mi szaleją i śluzu tez nie mam dalej się trzeba będzie zaopatrzyć w len, pokrzywę, testy owulacyjne i duphaston
-
Dwa pierwsze dni "obfite" jak nie wiem. Moja fizjologia mnie zaskakuje. Teraz już o niebo lepiej. Zaczęłam mierzyć temp, ale nie wiem na ile to miarodajne, jak Miśka budzi się w nocy i muszę do niej wstać.... czy taki pomiar po np. 2 godzinach jest miarodajny? Zobaczymy. Mam nadzieję, że szybko wróci mi płodność i szybko będę się cieszyć dwoma kreseczkami!
-
Kora mi wszyscy zawsze mówili, że trzeba po minimum 3 godz. snu i o tej samej godzinie i chyba coś w tym jest bo teraz mierze o 5 i te wykresy są do bani temperatura skacze góra dół itp. A jak mierzyłam o 7 jak był mniejszy to zupełnie były inne i wogole organizm jakoś inaczej reagował.
-
ja na tygodniu wstaję o 5.20, bo na 7 idę do pracy. Ale w weekend bywa różnie. Na tygodniu zresztą też - czasem Miśka nie wstanie w nocy w ogóle, a czasem tak jak dzisiaj po 4 przytupta. Muszę ją wtedy odprowadzić do siebie i kładę się dalej spać czasem zahaczając o wc.
-
uuuu - zapalenia pęcherza były moją zmorą w ciąży. Teraz też się zdarzają, ale nie tak często na szczęście.
Pierwszy okres dość obfity. Niby już 6 dzień i powinno być same plamienie, ale czasem zdarzy się jeszcze krew. Pewnie te pierwsze cykle będą inne niż standardowo. -
Kora ja gdy mierzylam tempe starajac sie o Pawla mialam budzic osobno nastawiony na 4 na mierzenie, bo kazdego dnia mialam inaczej do pracy. W weekend tez wtedy mierzylam zaznaczalam i szlam spac, jesli obudzilo mnie sikanie to mierzylam zapisywalam godzine szlam siku i normalnie mierzylam o tej godzinie co powinnam. Jezeli juz nie zasnelam mialam chociaz pomiar ten ze wstawania i przeliczalam go tym dziwnym sposonem z dodawaniem i odejmowaniem stopni. Tera juz nie pamietam dokladnie. Wiem ze to zmniejsAlo wiarygodnosc wykresu, ale mi. Sie zgadzalo ze sluzem czy innymi objawami choc zawsze mialam z tyłu głowy ze wykres nie jest na 100 procent ok. No ale co zrobic jak sie wstalo. Sprobuj pomierzyc zobaczysz czy jakos sie ten wykres z czymkolwiek pokrywa
Kor_a lubi tę wiadomość
-
Kora, kochana, już niedługo znów zobaczysz dwie kreseczki! ja w to mocno wierzę
Moja koleżanka z pracy w lipcu poroniła, a w październiku była ponownie w ciąży. Ja zaszłam w ciąże miesiąc po niej
Co do drugiej ciąży/dziecka u mnie wiele sprzeczności Chce drugie dziecko, ale nie wyobrażam sobie bycia sama z dwójką małych dzieci, wynoszenia ich na 4-te piętro, kombinowanie z chowaniem wózka, to w aucie, to wynoszenie do domu lub zostawianie w piwnicy. Poza tym boje się teraz ciąży skoro nikt mi nie pomaga przy dziecku. Boje się, że mogłabym poronić od znoszenia/wynoszenia dziecka i zakupów. Moja koleżanka ciut ponad rok po pierwszej cc zaszła w kolejną ciąże (planowaną), ale ma problemy. Szyjka sie jej skraca, brzuch boli i twardnieje, ale może liczyć na pomoc mamy i teściowej w opiece nad pierwszym dzieckiem. (a ja nie mam na kogo, wątpie żeby teściowa poszła na emeryture żeby zajac sie małą jakbym ja była w drugiej ciąży i musiała dużo leżeć, skoro teraz nie poszła żebym ja mogła wrócić do pracy) No i mąż wraca po 17 z pracy i ma wolne weekendy. A mojego wiecznie nie ma. A jak jest, to czasami myślę, że lepiej żeby go nie było, bo bez niego szybciej wszystko zrobię i bez tylu nerwów. A jak jest, to wszystko muszę mu tłumaczyć, pokazywać, powtarzać po kilka razy. Poza tym chciałabym zacząć starania żeby sprawdzić czy tym razem uda się nam zajść w ciąży bez pomocy lekarza, tych wszystkich badan i iui. Kolejna sprawa to kwestia porodu. Z jednej strony po cc chciałabym spróbować naturalnego porodu, ale się boje. Kolejnej cc też się boje. Eh... Nie ma wyjścia, muszę Karole "odchować" i wtedy myśleć o kolejnym dziecku.Kor_a lubi tę wiadomość