Ciężarówki Rocznik'89 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
arien wrote:, czasem sobie powymyślam trochę problemów od tego nic nie robienia i tak czas leci
A ja Wam powiem, ze mi z ciążowych zakazów brakuje jedynie wina. Nigdy nie jadłam tatara, serów pleśniowych czy sushi.
Madzia, gratuluje udanej wizyty. A ile mala wazy? -
Jak tam Ada, obijasz się?
Ktoś wie co się dzieje z Patrycją?
Też tak czasem mam, że sam widok teściowej mnie wkurw...czasem nawet sama myśl o niej Czasem tak sobie myślę, że to może też zależy trochę od naszego nastawienia...no ale z drugiej strony te kobity przechodzą same siebie niejednokrotnie! I się jeszcze czasem zastanawiam jak to jest, że nasi mężowie tacy fajni są choć wyfrunęli spod takich niefajnych skrzydeł
A ja mam dziś libację alkoholową w domu ten przyjaciel do męża przychodzi. Zobaczymy jacy grzeczni będą
-
Kasia, a jak diabetolog?
Ja przyznam sie bez bicia ze wyszłam z domu i poszłam na druga stronę ulicy czyli jakies 30metrow do teściowej na herbatę no nie idzie tak leżeć ciągle.
ja nie mam problemu z teściową, zreszta nie raz pisałam. Ba! Nie raz wkurzy ale ogólnie lubimy sie i tak sama z siebie poszłam do niej na herbatkę i plotkiWiadomość wyedytowana przez autora: 29 stycznia 2016, 19:55
-
Ada, po dupie dostaniesz, chcesz? Za to łażenie!
U diabetologa ok, w końcu się (tfu tfu) unormowało, dostałam zalecenia co robić po porodzie i kontrolna wizyta dopiero za 3 tygodnie
W ogóle jestem w szoku bo przez ostatnie 3 tygodnie w ogóle nie przytyłam...dziwne to.
-
Hej, jestem, jestem, czytam nieustannie, ale nie miałam weny na pisanie. Jakoś miałam od soboty do wtorku gorszy czas, a od wtorku zajmowałam się domem u rodziców, bo pojechali w góry, a tam zasięg słaby i bardziej skupiałam się na nieustannym odświeżaniu strony niż na pisaniu co u mnie
No to teraz się rozpiszę... U mnie w kratkę, jak pamiętacie miałam zaplanowany intensywny weekend i niby starałam się go dostosować do ciąży, ale jednak forma już nie ta. W piątek byliśmy w teatrze i na kolacji i było bardzo fajnie i sympatycznie, ale wróciłam totalnie padnięta. W sobotę natomiast wyciągnęłam męża do lasu na spacer, w drodze powrotnej poszliśmy na herbatkę z goździkami do pobliskiej knajpy, potem wróciliśmy do domu i pojechałam na obiad z koleżanką, a na koniec dnia spotkałam się znów z mężem u znajomych na urodzinach kolegi. Niby nie siedzieliśmy długo, przed północą byliśmy już w domu, ale tak mi ten dzień dał w kość, że się prawie popłakałam. Brzuch zaczął mnie boleć, miałam wrażenie, że Franek dołem zaraz wyskoczy, a wszystkie stawy w nogach tak nawalały, że do toalety chodziłam zgięta w pół trzymając się ścian. Po tej sobocie prawie całą niedzielę i poniedziałek przeleżałam w łóżku z myślą, że mam dość, a w nocy nie mogłam spać, choć w dzień nie drzemałam. No ale niedługo remont, więc we wtorek zaplanowałam zakupy farb itp. i badania moczu, ale jak wstałam to okazało się, że strasznie kręci mi się w głowie i to co zaplanowałam na godzinę rozwlekło się na cały dzień.
Na szczęście na tym zła passa się skończyła i od środy jest ok, co prawda bardzo boli mnie przepona i do tego doszedł taki ból od prawego pośladka przez całą nogę (pojawia się głównie jak siądę na kibelku), no ale to jest do przeżycia. Wczoraj zrobiłam sobie małe domowe spa, wzięłam się za depilację, zrobiłam pedicure i manicure i od razu mi lepiej Jeszcze w przyszłym tygodniu muszę fryzjera odwiedzić. A dziś byłam na wizycie, ogólnie wszystko ok, na szyjkę mój gin powiedział "Wydaję mi się, że powinna wytrzymać", co nie satysfakcjonuje mnie w pełni, no ale trudno. GBS mamy pobrać dopiero w skończonym 37 tygodniu, więc jeszcze chwila.
Poza tym u nas o tyle średnio, że mój mąż ma nieciekawą sytuację w pracy, co chwila coś się tam wali, zmieniają im grafiki, dorzucają nocki, a równocześnie co chwila zmieniają zasady i wychodzi na to, że znów w tym miesiącu mój mąż nie zobaczy nawet złotówki z wypracowanej premii, choć to byłaby druga podstawa. Przez to chodzi bardzo wkurzony i atmosfera jest słaba, mi jest go żal, a on się stresuje (myślę, że i pracą, i zbliżającym się porodem, i egzaminem na prawo jazdy, który ma w przyszłym tygodniu) przez co ma problemy ze snem od kilku tygodni. Dziś miał wstać do pracy o 5.30, ale dopiero o 5 zasnął, więc wziął urlop na żądanie, żeby choć trochę odsapnąć. No a teraz pojechał na jazdy, a potem na spotkanie ze znajomymi z byłej pracy. Jutro natomiast ma wielkie męskie spotkanie i zapewne picie na umór. Umówiliśmy się, że to jego weekend i robi co chce, ale potem musi przystopować z imprezowanie, no więc jutro ma już pępkowe z całą swoją męską ekipą
Wyczyściłam porządnie i skręciłam wózek, więc wrzucę Wam zdjęcie na FB, gorzej z fotelikiem, miał być do końca stycznia, baza już przyszła, a fotelika jeszcze nie ma, no ale jeszcze kilka tygodni zostało.
Kasia, pisałaś ostatnio, że my już wszystkie mamy gotowe pokoiki, a u Was z remontem cienko. No więc nasz remont, o którym pisałam Wam jakiś czas temu zacznie się w poniedziałek i mam wrażenie, że to już na ostatnią chwilę. Ile się nerwów najadłam ustalając robotników to moje. Dopiero dziś udało się ich potwierdzić, a już od wtorku mamy wszystkie meble poprzesuwane i rzeczy w pudłach. Remont potrwa pewnie tydzień, a potem sprzątanie, szykowanie kącika Frania w naszej sypialni, zwożenie całej wyprawki od moich rodziców i akurat będzie ciąża donoszona. Może Wy też się wyrobicie.
Rzeczywiście jak tak zerknąć na pierwszą stronę to szykuje nam się maraton porodów.
Ciekawe swoją drogą jak tam u Moniki. Nic dziwnego, że nie ma czasu do nas zajrzeć, ale zastanawiam się jak sobie dają radę.
No i Aga się mało odzywa, pewnie dyżury ją pochłaniają, a potem odsypia.
Pola, ja też jestem pod wrażeniem, jak Twoja ciąża szybko leci , wiem, że niby moja leci tak samo szybko, ale w przypadku dziewczyn, które są kilka tygodni wstecz ode mnie jakoś ten czas zdaje się szybciej lecieć. Fajnie, że zwalniacie już pokój dla malutkiej , jaki teraz jest plan gry? Co będziecie tam robić?
Madzia, dużo sesji Ci zostało? Przypomnij mi proszę, bo nie pamiętam, drugim semestrze bierzesz dziekankę czy planujesz łączyć studia z macierzyństwem już od początku?
Dorotko, cóż ta teściowa znów odwaliła, poza samym faktem, że jest?
Ewelina, sery pasteryzowane można wcinać, a z tego co się orientuję wszystkie sery dopuszczone do sprzedaży w Polsce są serami pasteryzowanymi, może jakiś domowo robiony oscypek nie jest pasteryzowany, ale to co na sklepowej półce, to jest bezpieczne. Jak tam poszukiwania pracy u teścia?
Ada, odpoczywaj, wiem, że lekko nie jest, bo sama miałam więcej leżeć, a latam jak kot z pęcherzem, no ale choć na te 1,5 tygodnia przystopuj , a potem to pewnie i z seksem będzie można zaszaleć
Kasiu, a u Was teraz post totalny do ciąży donoszonej czy możecie sobie pozwolić na jakieś lekkie działanie? I jak tam Twoje cukry? Tomek to rzeczywiście wie co dobre, no ale jak ma takie apartamenty, to nie ma co się dziwić, że się na pupie rozsiadł -
Pola 89 wrote:Ada, przyznaj się, że lubisz klapsy i specjalnie się naraziłaś Kasi, żeby ze dwa dostać Kurczę... mi chyba brak klapsów
No dobra! Rozgryzłaś mnie
Patrycja ojj intensywny miałaś tamten weekend. Jeszcze teraz ten remont wiec ciężko będzie odpocząć. Powodzenia dla męża na egzaminie niech sie wyszaleje w weekend i odstresuje. I trzymam kciuki żeby sytuacja w pracy sie ustabilizowała. -
Patrycja, w pokoju dla Julki ściany były malowane w styczniu, więc to już odchodzi, na pewno na pierwszy rzut pójdą panele. I w sumie to z takich typowo remontowych spraw jedyna. A dalej pomału będzie trzeba wstawiać meble. Jak już staną wszystkie meble, jakie mamy w planie to pozostanie wypełnianie przestrzeni wózkiem i innymi akcesoriami Nie mogę się już doczekać efektu końcowego!
Przykro mi, że się tak umęczyłaś w weekend, ale dobrze, że już jest lepiej no i, że wizyta w porządku. A mężowi dobrze zrobi, jak się odstresuje z kolegami, skoro ma taki ciężki okres.
-
Pozniej albo jutro spokojniej Was nadrobie, teraz tylko powierzchownie poczytalam. Pozale sie sie tylko.
Moja tesciowa ogolnie mnie wkurzala, po pierwsze jak przyszla to akurat wzielam Julke taką zaspaną a ta znowu na caly glos do niej gadala zamiast cicho aby mogla sie robudzic, gada do niej tak jak dzieci mowia jak jeszcze dobrze nie umieja mowic np nie DZIEWCZYNKA a DZIWCYNKA. Kurde niech mala osluchuje sie z normalnymi slowami a nie jakimis glupimi zdrobnieniami. Co jeszcze? Np dawalam mezowi Jule aby ja potrzymal to ta zamiast odsunac sie to zlapala ja od tylu pod pachy i tak jakby ze mna mu ja podala. Maz cos mowi ze Jula bystra i inteligentna po mnie (no coz, z grzecznosci nie zaprzecze ) a ona od razu ze przeciez on (moj maz) tez jest bystry, wszedzie go bylo pelno i inteligentny bo przeciez robili kiedys badania na inteligencje i bardzo dobrze wyszly. Dalam jej butle, odbijam ją a ta z komentarzem tak jakby do Juli "noo wreszcie sobie zjadlam" a ja mowie do niej "jakie wreszcie? Przeciez normalnie jesc dostaje". Przyniosla mezowi urwana strone z gazety o tym, ze powinno sie jesc wolno aby nie tyc (maz ma nadwage)... spojrzalam na nia i powiedzialam ze im obydwojgu takie rady sie przydadza. A apogeum moich nerowow bylo w momencie kiedy zapytala "to nie masz juz kontaktu z aśką?" (to moja byla przyjaciolka, kiedys wpadla, pomagalam jej troche, duzo sie razem obijalysmy) ja do niej "a jakie to ma znaczenie?" a ona do mnie ze tyle ja jej pomoglam wiec ona teraz powinna mi pomoc. Wkurzylam sie i krotko i na temat jej odp. "nie oczekuje pomocy od nikogo". I tyle. Oczywiscie przezywala ze Jula tak glowke podnosi do siadania i zebysmy jej tak nie sadzali a ja do niej "przeciez nie przywiąże małej". I komentarz jak mala lezala na przewijaku (a ona sie z nia bawila) "polozyli cie tak i zostawili, tak?"... doslownie jakbysmy wlasne dziecko na pastwe losu zostawili na tym przewijaku. I przygadywala sie gadala z jakas babka i ze opiekuje sie ona dzieckiem i dostaje za to 700zl pensji. Chyba mysli ze dostanie kase jak bedzie z mala zostawala. Sama sie oferowala ze bedzie nam pomagac jak ja wroce do pracy wiec niech spada, grosza nie dostanie nawet.
Przepraszam ze tak tylko o tym ale buzuje we mnie ta dzisiejsza wizytacja -
Mam na imie Mariola:) moje mdlosci sa uciazliwe na tyle, ze jak poszlam z mezem na kolacje to juz mi sie w glowie krecilo bo za dlugo czekania, sa dwie teorie: albo bobas bedzie glodomorem albo mniej optymistyczna mam cos nie tak z cukrem, ide na badania w poniedzialek.
Tesciowe to rzeczywiscie temat rzeka, ale szczerze mowiac to moja jest najlepsza na swiecie, nie wtraca sie, slucha mnie, pomaga tylko jesli poprosze, nie wpada niezapowiedziana, moze dlatego, ze jej tesciowa z kolei jest utrapieniem!
Widze, ze jestem tu najmlodsza ciazowo o ile dobrze zauwazylam:)
Ciesze sie, ze mam gdzie sie wygadac bo w mojej okolicy to teraz jestem jedyna zafasolkowana i pusto i glucho ze wsparciem kolezanek, kazda biega do swoich juz odrosnietych pociech:)
-
Mariola wydaje mi sie ze krecenie w glowie to normalne jak czujesz glod podczas ciazy. Nie mozna doprowadzac do takiego duzego glodu, wystarzyloby gdybys zjadla jakiegos sucharka, biszkopta czy cokolwiek aby bylo cos na zoladku
Ale badania zrobic mozesz, nie zaszkodzi.