Ciężarówki Rocznik'89 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Aporpo rożków to podobno trochę też bez sensu kupowac. Podobno bardzo łatwo i ładnie mozna zrobic rozek z kocyka i dziecko wcale go nie rozkopuje... Hmm, ja sie zastanawiam nad kombinezonikiem. Poród wypada mi na 18 marca...takie przedwiośnie, na dwoje babka wrozyla. moze byc calkiem cieplo, ale równie dobrze moze byc mroz.
-
O, gdzie świnka?
Ja dlatego planuję zaczekać z takimi bardzo sezonowymi zakupami do ostatniej chwili. Będę rodzić w lutym, niby zima, ale pierwsze spacery są dopiero po 2-3 tygodniach. Może być mróz i śnieg do połowy kwietnia, a może być 5 stopni od początku marca. Poczekamy, zobaczymy. -
Arien, ja to bym i tak wolała rożek bo jednak jest sztywniejszy od kocyka i takiego delikatnego noworodka łatwiej jest w nim nosić. Ale to wiadomo tylko na pierwszy czas. Jesli chodzi o kombinezon to mysle ze jak najbardziej warto sie zaopatrzyć moze w taki cieńszy z misia albo z polaru. Musze rzucić okiem jeszcze na te otulacze jak to wygląda.
Ja juz wstępna listę wyprawkowa mam zrobioną, ale bez ubranek. To wyjdzie W "praniu" co i ile kupie, a co dostanę.
Zjadłam swoją zupę marchewkową z pulpetami ale byla pychota! Teraz leżę i odpoczywam bo po wczorajszym dniu jestem wypruta.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 sierpnia 2015, 16:07
-
Wrzuciłam Ci na marcówki przepis na wołowinę. Wrzucam i tu:
Ja na wołowinę nie mam ochoty, a przed ciążą bardzo lubiłam. Mój ulubiony przepis na zdrowe i pożywne jedzonko jest taki:
Ok 40-60 dag chudego udźca wołowego trzeba pokroić w kostkę ok. 3cm. Podsmażyć na oliwie z dość dużą ilością suszonej papryki. Ja mieszam ostrą i słodką. Gdy mięso jest zrumienione trzeba je zalać wodą, tak żeby przykryła całe mięsko, dodać liść laurowy, ziele angielskie, pieprz ziarnisty i trochę majeranku. Przykryć i dusić do miękkości na małym ogniu, im dłużej, tym lepiej. Mniej więcej po 40-60 minutach posolić do smaku.
I teraz tak, opcja prostsza jest taka, że gdy mięso jest miękkie dodajemy pokrojone w kawałki: cebulę, paprykę, pieczarki i jeśli lubisz ogórka kiszonego lub konserwowego, pogotować 10 minut i podawać z kaszą.
Opcja bardziej skomplikowana, ale zdrowsza i warta zachodu jest taka, że w garnuszku gotujemy pół szklanki zielonej soczewicy w posolonej wodzie. Ona potrzebuje około 20 minut. Zależy jaką się kupi. Na drugiej patelni cebulę, paprykę, pieczarki i cukinię, wszystko pokrojone w kostkę lub w paseczki się podsmaża kilka minut, dodaje soczewicę i czerwoną fasolę (małą puszkę lub 1/3 dużej), puszkę pomidorów w kostce i wszystko razem chwilę się dusi. Gdy i mięso i warzywa są miękkie sosy się łączy i podaje z kaszą. Ja najbardziej lubię pęczak.
To danie ma taki plus, że można część mięsnego sosu zagęścić, część wymieszać z warzywami i strączkami, a część warzyw podać z ryżem i ma się trzy różne obiady . No i oczywiście można pół zamrozić na później i zjeść w chwili zmęczenia lub słabości do wołowiny -
Kwiatuszku, ale jestes bezwzględna ze zadajesz mężowi takie pytania! W ogóle nie myśl nawet i tym!!!
Ja bym sie nie zdecydowała na usuniecie ciąży i dlatego też badania prenatalne nie są mi potrzebne. Nie twierdze ze one są tylko po to, żebyście mnie dobrze zrozumiały. A nawet jezeli zrobiłabym badania prenatalne i byloby podwyższone ryzyko to na amniopunkcje tez nie miałabym odwagi. I tak bede wiedziała jak będzie cos nie tak bo to widac na normalnych usg. Sama jestem ciekawa jak będzie wyglądała ta mija następna wizyta czy faktycznie doktorek sie przyłożyWiadomość wyedytowana przez autora: 5 sierpnia 2015, 16:10
-
Robaczku no to teraz szefowa pewnie faktycznie coś podjerzewa. Do piątku niedaleko, w końcu będziesz to mieć za soba. Pomysł z szyciem trafiony, też się nad tym zaastanawiam tylko tak strasznie mi się nie chceeeee Maszynę ma moja mama, moja się popsuła, ale zawsze mogę pożyczyć
Dorotko ale myśli chodzą Ci po głowie... co mąż powiedział? W sumie było nie bylo warto przedyskutować taki temat
Co do prenatalnych to my też byśmy się nie zdecydowali na usunięcie, ale wolałabym mieć czas na przygotowanie się psychiczne. Jedynie ne wiem co bym zrobiła w sytuacji kiedy dziecko urodziłoby się nieuleczalnie chore ze znikomą szansą na przeżycie13.02.2015 - Aniołek (7tc)
21.01.2016 - P.
24.04.2017 - M.
-
A ja wcale nie wiem jaka bylaby nasza decyzja...jestem tylko czlowiekiem, w dodatku raczej dosc slabym i po prostu nie wiem. Ale nie chce teraz tego nawet rozkminiac. Nie biorę tego pod uwagę.
Robaczek, i to na patelni caly czas trzymasz? Nie przywiera Ci? Pewnie co jakis czas podlewasz wodą?
-
Nawet nie podlewam, tylko raz na jakiś czas zamieszam. Zależy na której patelni robię, jak na teflonowej to nie przywiera, a jak w takim rondlu ze stali nierdzewnej to się zdarza, ale do niego większa porcja wchodzi .
Ja też nie wiem co bym zrobiła, ale nie wykluczam żadnej opcji, choć przy poważnych wadach czy świadomości cierpienia dziecka nie wykluczałabym przerwania ciąży. Mam pewne przemyślenia, ale mam nadzieję, że nie będę musiała ich weryfikować w rzeczywistości. Ma być dobrze i już. -
Monia w sumie drugi raz zadaam mu to pytanie, kiedys staneło na niczym a teraz od razu odpowiedział, ze wybrałby mnie. Na dziecko zawsze byłaby druga szansa a gdyby mnie zabrakło to nie mialby a sam by nie podołał wychowaniu dziecka. Oczywiście kocha Julkę bardzo mocno ale jednak taka by decyzja zapadła. Ja na miejscu faceta-ojca zrobiłabym tak samo. Pewnie psychika by mi siadła ale bez względu na wybór bołoby ciężko sie ogarnąć po takiej traumie.
U mnie grzmi. Trzymajcie kciuki aby cos z tego było, chociaż troszke deszczyku.
A ja w miedzy czasie robienia wszystkiego i niczego prasuje ciuszki malej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 sierpnia 2015, 17:07
-
Ja jestem z Łodzi i tu skwar straszny i ani jednej chmury. Dziewczyny, tak sie najadlam że pękam. Straszliwa ochota mnie naszla na mięso a ponieważ jestem leniwa to poszlam do sklepu i kupiłam devolaye. Dwa. Okazaly się meeega zajebiste, pyszniutkie - miałam taką nadzieję, bo tanie nie były Zjadłam oba plus pól kilo zielonej fasolki do tego. Jestem bardzo usatysfakcjonowana, ale ledwo oddycham
monika_89 lubi tę wiadomość