Czerwcowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
Mi się dziś po raz pierwszy w ciazy snil szpital i poród. Ze przyjechaliśmy i wszystko stanęło, rozwarcie 0 i polozna się czepiała, czemu dzwoniliśmy w ogóle. A potem mi dala coś na rozluźnienie i mi wody odeszły xd
Nie, nie posikałam łóżka xd ale sen z gatunku stresujących.
Ide dospać.
Ps. Też mam takie myślenie, że sobie nie poradzę. Z porodem, dzieckiem itd. No ale już za późno na myślenie, musimy spróbować. Plus wiem, że będę mieć super wsparcie, damy radę.Kaktusowa lubi tę wiadomość
-
Ja Wam powiem, że rzuciłam wczoraj okiem na promkè Neno z okazji dnia matki na mediaexpert. Ceny super, na przykład laktator Neno Perfetto za 225zl to naprawdę dobra cena. Kupiłam nianię elektroniczną.
A poza tym na mamie ginekolog czytałam wczoraj, że po powrocie ze szpitala albo wszystko do prania na 90 stopni albo w ogóle wziąć byle co i potem wyrzucić. I tak się zastanawiam jak to rozegrać bo kocyk i ręcznik zapakowałam byle jaki, ale już swoje koszulę i ciuszki dla bobasa takie ładne. Nie wiem kiedy ostatni raz prałam coś na 90 stopni -
Dziewczyny a tyjecie jeszcze na tym etapie ciąży? Ja od 1,5 może 2 msc nic. Trochę mnie to zastanawia bo właśnie myślałam że na końcówce tyje się najbardziej.
Hormony szaleją teraz Wam dziewczyny i jak urodzicie to wiedzcie że sobie poradzicie jak będziecie miały to cudo w rękach ❤️
Teraz ma być trochę ciepła więc trzymajcie się bo wiem że dużo z Was ma problemy z puchnięciem. -
Andzia polubiłam za to, że to tylko sen i finalnie na całe szczęście się nie posikałaś 🤭
Co do rzeczy szpitalnych to skoro u nas przebierają dzieciaczki w ciuchy szpitalne codziennie i nic sie im nie dzieje to chyba z tym praniem w 90 stopniach to przesada.. ale nie wiem sama
Ja w sumie przystopowałam z tyciem, mam na liczniku 8 kg więcej od początku ciąży, ale i tak mam wrażenie, że brzuch to mi sporo urósł od ostatnich 2 tygodni.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja, 07:37
Andzia2519, Coffeebreak lubią tę wiadomość
-
Kasia1988 wrote:Dziewczyny a tyjecie jeszcze na tym etapie ciąży? Ja od 1,5 może 2 msc nic. Trochę mnie to zastanawia bo właśnie myślałam że na końcówce tyje się najbardziej.
Hormony szaleją teraz Wam dziewczyny i jak urodzicie to wiedzcie że sobie poradzicie jak będziecie miały to cudo w rękach ❤️
Teraz ma być trochę ciepła więc trzymajcie się bo wiem że dużo z Was ma problemy z puchnięciem.
Moja waga już stoi w miejscu od około miesiąca, od początku mam +14 kg -
Kaktusowa wrote:Andzia polubiłam za to, że to tylko sen i finalnie na całe szczęście się nie posikałaś 🤭
Co do rzeczy szpitalnych to skoro u nas przebierają dzieciaczki w ciuchy szpitalne codziennie i nic sie im nie dzieje to chyba z tym praniem w 90 stopniach to przesada.. ale nie wiem sama
Ja w sumie przystopowałam z tyciem, mam na liczniku 8 kg więcej od początku ciąży, ale i tak mam wrażenie, że brzuch to mi sporo urósł od ostatnich 2 tygodni.
Co do prania, sądzę podobnie. Wszystkie rzeczy mam nowe. Jak wrócę, po prostu wypiorę. Nie będę szaleć z 90 stopniami.
Odnośnie obaw, też je mam. Nadal nie wiem, jak urodzę. Wisi nade mną widmo wywoływania porodu naturalnego w okolicach 38 tyg. albo cesarka w 40 tyg. W każdym momencie dzidziuś może też sam zechcieć "wyjść" na świat. Do szpitala mam daleko. Targają mną myśli, że może nie być miejsc. Że mnie nie przyjmą. Że będzie bardzo, bardzo boleć. Że w połogu mogę być pocięta, jak dzika kaczka. Że nie będę mieć siły.
Z drugiej strony nie obawiam się bardzo wychowania, choć wszystko będzie dla mnie nowe. Może nie będę działać perfekcyjnie i poradnikowo, ale będę kochać... bardzo, bardzo. Już kocham.
U mnie ok. + 14 kg, choć od kilku dni nie stawałam na wadze. Ostatnio mam dużą ochotę na słodycze. Niestety.
Wczoraj wieczorem bolał mnie brzuch. Przespałam się, wykąpałam. Przeszło. Potem poszłam spać dalej. Każdy ból wzbudza niepokój.
Czy Wy też boicie się trochę wychodzić same na dalsze trasy? Ostatnio szłam do babci na cmentarz, mało uczęszczaną drogą i targały mną sprzeczne emocje i myśli, że przecież mogą mi np. odpłynąć wody. Bezpieczniej byłoby iść z kimś. Z drugiej strony trudno mi wysiedzieć w domu. Praktycznie codziennie zaliczam spacer.
-
Ja już na dalsze trasy nie wybieram się sama. Zajęcia logopedyczne i terapie SI młodszego syna przejęli mąż i moja mama. Ale to tylko jeszcze miesiąc. Córka ma fizjoterapię dwa razy w miesiącu i tu też mąż z nią jeździ.
Ja to się boję, że poród zacznie się gdy mój mąż będzie w pracy. Niestety charakter jego pracy wyklucza możliwość wcześniejszego zwolnienia się. Przy drugim porodzie śmialiśmy się, że będzie córeczka tatusia, bo mąż wrócił z pracy o 1 w nocy, a 10 minut później odeszły mi wody. Przy trzecim syn postanowił wyjść akurat w wolny weekend.IssGreen lubi tę wiadomość
01.2007🩵
09.2014🩷
04.2017🩵
06.2024🩷 -
Statystycznie biologicznie rodzimy, jak czujemy się bezpiecznie, czyli jak mamy kogoś do pomocy, będzie git.
Co do spacerów, to sama jeżdżę na ćwiczenia i do lekarzy, fizjo mam za miastem, jeżdżę autobusem, luz. Ale jakbym miała sama iść na jakieś zadupie, to bym nie poszła
Pierwsze pranie ciuchów dziecięcych puściłam na 60 stopni z parą i inne cuda. Swoje normalnie na 40, bez jaj, tylko w proszku tym dla niemowląt. Za ładne te koszule z Dolce SonnoIssGreen, Kfiatuszek666 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ja też nie prałam i nie będę prać rzeczy w 90 stopniach, uprałam w 60 i starczy.
U mnie mąż pracuje jakieś pół godz drogi autobusem od domu i może w każdej chwili się zwolnić, ale jakby mu akurat jeden autobus uciekł, to kolejny ma za 20 min, a to mocno wydłuży czas powrotu, dlatego umówiliśmy się ze będzie 3 dni pracować zdalnie i tylko 2 z biura. Niby mógłby jeździć do biura samochodem, ale u niego jest zawsze problem z parkowaniem, więc szybciej wychodzi mu dojazd autobusem, tylko powrót autem by był szybszy i bezpieczniejszy, więc jeszcze pomyślimy.
A dziewczyny które się boją że ich mężowie nie zdążą/nie będą na miejscu- zawsze są taksówki, moja koleżanka jechała normalnie sama na porodówkę taksówką i tylko jej rodzice potem torby dowieźli (sama wzięła tylko małą torbę na ramię z najpotrzebniejszymi rzeczami), więc spokojnie dacie w razie czego radę, w domu rodzić nie będziecię 😁IssGreen lubi tę wiadomość
-
Kokosankaa wrote:Ja też nie prałam i nie będę prać rzeczy w 90 stopniach, uprałam w 60 i starczy.
U mnie mąż pracuje jakieś pół godz drogi autobusem od domu i może w każdej chwili się zwolnić, ale jakby mu akurat jeden autobus uciekł, to kolejny ma za 20 min, a to mocno wydłuży czas powrotu, dlatego umówiliśmy się ze będzie 3 dni pracować zdalnie i tylko 2 z biura. Niby mógłby jeździć do biura samochodem, ale u niego jest zawsze problem z parkowaniem, więc szybciej wychodzi mu dojazd autobusem, tylko powrót autem by był szybszy i bezpieczniejszy, więc jeszcze pomyślimy.
A dziewczyny które się boją że ich mężowie nie zdążą/nie będą na miejscu- zawsze są taksówki, moja koleżanka jechała normalnie sama na porodówkę taksówką i tylko jej rodzice potem torby dowieźli (sama wzięła tylko małą torbę na ramię z najpotrzebniejszymi rzeczami), więc spokojnie dacie w razie czego radę, w domu rodzić nie będziecię 😁Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja, 09:32
-
nick nieaktualny
-
Coffeebreak wrote:A widzisz u mnie w mieście nie ma taxi. Ubiera ani takich też. Autobusów miejskich zresztą też nie ma a PKS 2-3 na dzień .Albo masz auto albo zostaje ci rower. Tak się kończy prywatyzacja usług publicznych.
Swoją drogą moja koleżanka urodziła sama w domu w Krakowie bo nie zdążyła dojechać i mąż nie przebił się przez korki na czas. Tyle szczęścia że w Krakowie mają karetke porodową to do niej przyjechała. Zdążyli na parte - pierwszy poród. W każdym innym wypadku odmówiono by wysłania zwykłej karetki do fizjologicznego porodu
Jej historia jest na insta ujastka jakby ktoś chciał poczytać
Coś w tym jest! Moja koleżanka w listopadzie, też urodziła w domu, bo karetka się nie śpieszyła, właśnie dlatego ,że poród fizjologiczny. Ale ona miała poród expresowy ,wszystko trwało, może z 15 minut, jej mąż odebrał poród.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja, 09:37
IssGreen lubi tę wiadomość
-
Oj no jak nie ma taksówek to inna sprawa, to trzeba mieć może jakiegoś sąsiada dogadanego. Ja pisałam o taksówce, bo ta moja koleżanka tak pojechała i wszyscy to strasznie przeżywali, że jak to sama taksówka do porodu, no ale jakoś dojechać musiała, a karetek w takich sytuacjach nie wysyłają. Proste rozwiązanie, ale czasem się o nim zapomina 😊
A co do wagi, to u mnie już +8kg, z czego ja jestem jedna z puchnących osób, więc nie wiem ile z tego teraz to zatrzymana woda, jeszcze wczoraj wieczorem zjadłam chipsy i jeszcze bardziej mi się chciało pić 🙈 -
Dołączałam do teamu martwiącego się, codziennie mam myśli po co mi tak naprawdę ta ciąża, przecież sobie nie poradzę 🙈
Do tego mąż mnie ostatnio denerwuje jak chyba nigdy w życiu. Wczoraj podzielił się historią z pracy jak to go wyśmiali, że zapowiedział 2 tygodnie urlopu po urodzeniu dziecka - przecież noworodek to je i śpi i potrzebuje tylko matki, więc po co mu te wolne? Jakoś na początku ciąży rozmawialiśmy o miesiącu wolnego, a potem pracy zdalnej przez jakiś czas, a tu jak przychodzi co do czego to tańczy tak jak my koledzy zagrają.👧❤️ 19.06.24 -
Jakbym miała rodzić w ciągu dnia to do szpitala jechałabym chyba z 50 minut bo takie są korki 😅 wieczorem to już tylko 12 minut😅 Dzisiaj mam moją gin o 18 to jadę z rodzicami jako pasażer, ale tylko dlatego, że wracamy potem wieczorem do rodzinnego domu i mama się boi, że byłabym w trasie 4h i 160 km i to przesada w 36 tygodniu😅. No ale przykładowo jak mąż wróci z delegacji w poniedziałek to odbieram go z lotniska już sama, więc będę miała do przejechania 80km od rodziców na lotnisko, ale póki co dobrze mi się jeździ i mam dobrą koncentrację. Potem od razu do naszego mieszkania, to akurat mamy blisko z lotniska i już siedzę na tyłku i czekam na poród 😁
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja, 10:11
Coffeebreak lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ja też się martwię. Boję się przede wszystkim tego, że nie będę potrafiła robić podstawowych rzeczy, że nie będę wiedziała jak podnieść, jak wykąpać, żeby nie słyszał nas cały blok itp. Mój mąż cały czas uspokaja mnie, że przecież damy sobie radę, byliśmy w szkole rodzenia, mamy położną, internet, będzie dobrze. Boję się też tego, że ludzie na mnie wsiądą ze swoimi radami, bo to się dzieje od samego początku, o czym już kiedyś Wam opowiadałam. Nie chcę tego, chce sama „rozpracowac” noworodka, ogarnąć co i jak, nauczyć się.
Do szpitala mam akurat 1km i męża w domu 24/7, więc tego się nie obawiam akurat, jedno zmartwienie mniej.
Przytyłam 14 kg i od miesiąca ta waga stoi w miejscu. Jem tyle samo, ile jadłam wcześniej, gdy tyłam. Jeśli mam ochotę na słodycze - to sobie na nie pozwalam. Jeśli mam ochotę na colę, to ją pije. Już mi tak ciężko, że nie będę sobie odmawiać jeszcze takich rzeczy 😆
A z pozostaniem męża w domu, Kati, to współczuję takiego gadania kolegów. Często się z tym spotykam, że „koledzy z pracy wiedzą najlepiej”, bo dziewczyny opisują, że mężowie nagle nie chcą zostać w domu, nagle nie chcą być przy porodzie itp. Porozmawiaj z nim, powiedz mu, że to TY go będziesz potrzebować najbardziej. Noworodkiem się zajmiesz, ale ktoś musi zająć się Tobą.. Uf, jak dobrze, że mój pracuje sam dla siebie, nikt mu nie gada takich bzdur.Kaatii lubi tę wiadomość
-
A co do podróżowania samodzielnie czy nawet z mężem, to wczoraj wybieraliśmy się do Lidla, ale przez te moje skurcze zostałam w domu. Nie wiem, chyba już odpuszczę jakiekolwiek wycieczki. Na spacer nie jestem w stanie iść, po prostu tak mi dokucza spojenie. Zostało mi siedzenie w domu.