Czerwiec 2015 =)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyLewatywa nic strasznego
choć uczucie dziwne.
Tekst położnej " proszę stanąć przy ścianie, złapać barierkę i wypiąć tyłek " no sposób opadania był w lekko krępującej atmosferze.
A i pewnie moje wpisy bedą pisane wolniej i z błędami ( sory ) ale babsko wkucie założyła w prawej dłoni. No ciekawe jak mam sie zająć dzieckiem. Czyż nie mogła w zgięciu łokciowym. Na wszytkie prośby odpowiada" NIE " To ta sama zmęczona pracą starucha.Sista lubi tę wiadomość
-
Dzień dobry Wszystkim, musiałam wstać tak wcześnie, bo bolą mnie plecy- mam na dzisiaj mnóstwo planów i nie wiem, jak to wszystko przetrwam taka niewyspana, ale co tam...nigdy bym nie przypuszczała, że nie chodząc do pracy również można miec mało czasu i cały dzień wypełniony zadaniami
Wszystkim oczekującym życzę bezproblemowego rozwiązania, a rozpakowanym i rozmyślającym "jak wychować dziecię" polecam ten tekst:
My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.
Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.
Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.
Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.
Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.
W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.
Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.
Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.
Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.
Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.
Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.
Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.
W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.
Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.
Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.
A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!"Ekkaja, Nieukowa, Katha81, Z., FEX, Marcia86, BrumBrumek, sss, .aś., dorcia8919, Scintilla, gosi_a, Finezja, Aneta87, Inesicia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyViola wielkie gratulacje:) Joasia, ja na jej wieczne "nie" pewnie bym warknela ze albo wkuwa sie tam gdzie mozna sie wkuc i manewrowac reka albo niech spada. I przypomnialabym jej prawa pacjeta oraz info ze ona jest tam dla mnie, a nie ja dla niej. Nie znosze takiej postawy jak u tego babura. W koncu nie prosisz o masaz tajski;))))) Kciuki zacisniete za coreczke i Ciebie
Joasia:), Sista, Rozalia, dorcia8919 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCaneCorso rewela, to wlasnie moje dziecinstwo z lat 80-tych. Cudowne podsumowanie:)))) tez chcialabym dac choc troche tej wolnosci mojemu dziecku: lizanie podlogi, nuzanie sie w piaskownicy, zero czapki i rekawic, jedna bajka i duzo czasu "na polu"
Hmmmm, tylko z kim?
)))))
CaneCorso, Sista, sss, Scintilla lubią tę wiadomość
-
Wiem Dongina, też marzę o tym, żeby dać córce możliwość poznawania niesterylnego i nieupiększonego świata, grania w prawdziwej trawce a nie przed kompem itp. A z innej beczki: u nas się mówi "na dworze"
Ja jestem fanką Andrzeja Sikorowskiego i jego muzyki, na koncercie, na którym byłam rok temu albo dwa powiedział, że ułożył na temat swojego miasta piękny dwuwiersz i wyrecytował:
"Ja tam lubię moje miasto Kraków, zawsze innym je stawiam za wzór, zawsze będę wychodził na pole, niech se inni wychodzą na dwór"Scintilla, gosi_a lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNo prosze jaki madry bard;) U nas mowilo sie i tak i tak : pole, dwor, jak kto tam chcial:) Fakt jest bezsporny, ze nasze dziecinstwo bylo 100% beztroskie, beznakazowo-zakazowe ( straszenie sadami, regulacjami, opieka spoleczna i odebraniem praw rodzicielskich). Trzeba bylo lyknac pare zasad pozycia we wspolnocie, szanowac bezwglednie starszych i organizowac sobie czas z dala od rodzicow. Dzis odwrotnie: milion zajec takich i owakich, tysiace papierow do podpisania ze druga osoba bierze prawna odpowiedzialnosc za zdrowie i zycie mojego dziecka na 45 minutowych zajeciach pod okiem kamer i za wysokim ogrodzeniem. Brrrr koszmarne czasy:)
CaneCorso lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnySpoko na oddziale poporodowym poprosze o przekłucie. Moje warknięcie na babola obróciło sie przeciwko mnie. Warknełam o lewatywę ze to jak skazaniec pod ścianą, to w zamian wenflon w prawej dłoni . Poszła już bo skończyła zmianę
!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 czerwca 2015, 07:13
Sista, dorcia8919 lubią tę wiadomość
-
Ciocie Zosia - córcia Inesici przyszła na świat dzisiaj o 1.30:) 2900g i 51 cm szczęścia - 10 pkt. Urodzona w ekspresowym tempie bez znieczulenia, bez oxy i bez nacięcia ani pęknięcia Bożeny.
Inesicia nic tylko Tobie rodzić :* Gratulacje raz jeszcze i milion buziaków dla córeczki :*
_______________________________________________________________________________
Brumbrumek - do BOJU mamuśka! Hania niech się ewakuuje bo potem czas na dwóch super przystojniakówno, a że to dżentelmeni to proszę nie dajcie im czekać
Joasiu - kciuki zaciśnietę - nawet nie wiesz jak Ci ZAZDROSZCZĘ spotkania z Juleczką :* mój jak mówiłam zrobi mi prezent chyba na swoje 18ste urodzinyalbo będę tak z nim chodzić na zawsze - typowy synuś mamusi
przyspawał mi się chyba do macicy -.-
Ja dzisiaj idę na KTG i też zaczynam weekend pełną parą
Gosiu- jak tam u Was? Bóle miesiączkowe przeszły?Humor lepszy?
Scintilla - kochana wierzę, że czas Ci szybko mija i w końcu podejmą jakąś konkretną decyzję :*
BUZIAKIWiadomość wyedytowana przez autora: 3 czerwca 2015, 07:52
Z., karolina0522, Ania1704, Ekkaja, Katha81, CaneCorso, Alorrene13, Sista, BrumBrumek, Nieukowa, Rozalia, sss, Scintilla, dorcia8919, gosi_a, zyrcia, niusiaa5, Finezja lubią tę wiadomość
-
Viola gratulacje
to mala zrobila co chciala, na przekor sie chciala urodzic wczesniej
Ale juz mamy mnostwo maluszkow, az trudno uwierzyc ze to dopiero dzis 3 czerwca
Moje plany dzis spalily na panewce. Mial przyjechac koles montowac rolety u mlodego w sypialni. Bedzie we wtorek, jakas smieszna wymowka rzucil, wiec moze sie okazac ze znowu rozpierdziel remontowy nastanie jak bedzie malenstwo... No ale rolety sa potrzebne, co by pozniej choc o troche snu powalczyc przez zaciemnienie
CaneCorso fajny tekst. Niestety dzis to juz nie wroci, za wiele z tych rzeczy pogotpwoe opiekuncze moze zrobic wjazd na chate. Wiwat nowoczesnosc!Sista, BrumBrumek lubią tę wiadomość
-
Viola wrote:Joasiu, ja juz jestem po wszystkim. Moja córcia spłatała nam figla i rozbila bank tzn.jednym mocnym kopniakiem rozwalila pecherz płodowy i wody chlusnęly mi przed 19. No i szybka akcja, ściąganie pessara i o 20.13 na świecie pojawiła sie Kornelka, 3570 kg, 54 cm. Brakło 12 godzin do planowanej cesarki.
Violu gratulacje !!! Jaka silna DziewczynaAz sie poryczalama ze wzruszenia
No i najszybszy porod, 1,13h od odejścia wód. Kornelii spieszyło sie na pełnię
Duzo zdrowia dla Was Dziewczynki i szybkiego powrotu do domu!!!
-
nick nieaktualnyJejku ile malcow juz mamy:) Pragniemy fotek;) Joasiu jak juz bedziesz na silach wrzuc prosze fotke malutkiej bo bardzo mnie interesuje czy zdjecie usg faitycznie oddaje fizjonomie naszych szkrabow w realu. Ja mam takie zblizenia buzi malej jak ty. Bede wdzieczna, bo ja dzis wizytuje u ginki a moja ma termin na koniec czerwca.
-
Iniesica - A nie mówiłam
Jest Zosieńka na świecie, księżycowa Królewna
Gratulacje Mamusiu !!! Expresowy porod, to teraz zycze ekspresowego dojścia do siebie i powrotu do domu !!! Ogromne uściski
No i znowu płacze ze wzruszeniaCiekawe czy bede płakać jak mi pokażą Olgę nad parawanem
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 czerwca 2015, 08:06
dorcia8919, Inesicia lubią tę wiadomość
-
lilly78 wrote:Violu ogromne gratulacje!
Joasiu to przygotowania trwaja ponad 2 godziny?masakra. Ja bym zwariowala. I ja nie mialam lewatywy a wklucie w kregoslup mniej boli niz zwykle pobranie krwi!
Ja juz bylam rano pod peysznicem. Rana ciagnie ale dostalam cos przeciwbolowego. Mlodego mi przywiezli i poki co ladnie spia na dworze tropiki. Dobrze ze mam tu klime
Za dzisiejsze porody kciuki!!
Lily a kiedy miałaś pionizacje? Jestes juz na normalnej sali, czy pooperacyjnej? Jakie przeciwbólowe Ci dają, uśmierza ból, czy tylko lagodzi? Kiedy jest Twoje planowane wyjście do domu? U nas tyle pytań, bo CC za tydzien
-
nick nieaktualny
-
Ja jak wchodzę tu to nie mogę uwierzyć ze tyle już urodziło i codziennie pewnie będą jakieś nowe wieści o porodach. Ja miałam termin na dziś a Antek w nocy skończy 3 tygodnie. Za tydzień nie będzie już noworodkiem.
Trzymajcie sie tam dziewczynySista, Z., Nieukowa, dorcia8919 lubią tę wiadomość
[/url]
-
Teraz to hurtowo idą te porody
Inesicia gratulacje,super że taki bezproblemowy poród!! Trzymajcie się
Joasiu kciukam za Ciebie,powodzenia!!
Miłego dnia dziewczyny,u nas mega upał się zapowiada. A ja przez tą alergie nawet nigdzie wyjść nie mogęInesicia lubi tę wiadomość
(*)18.02.17 (13tc) Nasz Synek