Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
A jeszcze się Wam pochwale, że udało mi się zrealizowac mój cel z początku marca. Wróciłam do wagi sprzed ciazy, mieszcze się we wszystkie pracowe ubrania, mam płaski brzuch i nawet jakieś mieśnie brzucha mi wyszły. Generalnie w diecie niewiele zmieniłam (nawet raz na tydzień jadłam słodycze i niezdrowe rzeczy), raz w tygodniu chdziałam na intensywny fitness 45 min. Plus korzystałam z aplikacji na telefon z androidem 'ABS challenge'. 30 dniowe wyzwanie na brzuch (ok 10 min dziennie). Baaaardzo fajna sprawa
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 marca 2018, 22:36
.kropka., Szaron lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Hej Mamuski i jak po Świetach? U nas dramat, ledwo wyszliśmy z 3dniowki (która u nas trwała 6 dni) to przerzygalismy cała Wielka Sobotę (na żółtko jaja przepiorczego też alergia), a teraz gluty do pasa i rzężenie jak traktor... Buuuu!Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*) -
U nas tez słabo... jutro miałam wrócić do pracy, a dziś niania zrezygnowała... na szybko ogarnęlismy teściowa ale nie może przychodzić codziennie a poza tym Zuzia nie jest przyzwyczajona zostawać z nią sama.wiec na razie wzięłam urlop i w tym tygodniu przyzwyczajamy zuze do teściowej a jednocześnie szukając niani... tragedia z tymi ludźmi. ..
-
AgaSy, oj biedactwa. Współczuję, przytulam i zdrówka życzę. Idzie piękna pogoda, wiosna, to może pokończą się te katary na dłuuugo.
Rusałka, no masakra. Nie można mieć za grosz zaufania do ludzi. Widać jakaś mało odpowiedzialna kobiety, to może i lepiej, że zrezygnowała. Jeszcze traficie na fajną nianię.
U nas święta nawet miło. Jazdę autem odwalaliśmy za każdym razem po uspieniu Karola, żeby sobie i jemu nerwów nie szarpać, czyli luli, luli, jak dziecko zasnęło, to do fotelika i jazda. A u dziadków i jednych i drugich zachowywał się przyzwoicie. Oczywiście noszenie, noszenie i jeszcze raz noszenie ale to żadna nowość. Jesteśmy już przyzwyczajeni, ale dla niektórych gości było to wielkie przeżycie a teściowa przyznała, że dopiero teraz widzi, jak to naprawdę wygląda no i chyba jest szansa, że jednak przejdziemy etap razkowania, bo wczoraj właśnie u teściowej udało się Karolowi zrobić cztery kroczki na raka. Dzisiaj znów jeździ na brzuchu ale może jeszcze sobie przypomni...Rusałka06 lubi tę wiadomość
Marijanu -
U nas tez masakra. Wlasciwie to nie mielismy w tym roku Swiat. Maly dostal goraczki w sobote i goraczkowal baardzo wysoko az do dzisiejszej nocy. Zadnych innych objawow tylko jakby mi dziecko podmienili-mniej sie smieje, placze bidulek i przelewa sie przez rece, tak mu ten cholerny wirus dal popalic;( takze cale Swieta w domu. Zal mi bo zeszloroczne spedzilam na patologii ciazy.
Rusalka, wspolczuje. Nie wyobrazam sobie jak mozna cos takiego zrobic. Przeciez tu chodzi o dziecko!! Noz sie w kieszeni otwiera...Rusałka06 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWspółczuję dziewczyny, u nas na szczęście święta bez większych "atrakcji". Pochwaliliśmy się przy okazji drugą ciążą, więc było dużo radości
Nasza też cały czas brzuchem froteruje podłogę czasami podniesie się na czworaki ale i tak idzie dalej ślizgiem. Od kilku dni sama siada niestety często traci równowagę i leci do tyłu na głowę... Też tak macie? Patrzeć nie mogę jak obija głowę, ale nie zawsze zdążę zareagować -
nick nieaktualnyO z tym wściekaniem to nasza złośnica też potrafi wygina się w tył i robi się sztywna jakby kij połknęła... Już mi nie raz na rękach tak zrobiła, teraz już wiemy że ma takie dzikie pomysły, ale przy pierwszych razach mało co by mi z rąk wypadła... Ogólnie to bardzo charakterna ta nasza córka
Mam nadzieję, że ogarnie szybko sztukę upadania, bo mamy twarde płytki na podłodze i mimo, że ma dużą matę z puzzli to wywalić trzeba się zawsze poza nią a później płacz i lament -
U nas również pokazuje charakterek od małego... Z jednej strony myślę zawsze że chyba wolę takie dzieci niż te spokojne i ciche, ale np. po wyczynach dnia dzisiejszego jestem totalnie skonana.
Też staralam się ją od początku uczyc że absolutnie nie wolno rzucać się tak do tyłu bo tak jak piszesz póki jest to dywan czy piankowa mata to jeszcze ok ale w mieszkaniu króluje podłoga a w kuchni płytki... Ostro reaguje na jakiekolwiek próby takich zachowań.
Jeszcze teść podniósł mi ciśnienie wpychając jej do buzi sernik choć doskonale wie że kategorycznie sprzeciwiamy się dawaniu córce czegokolwiek słodkiego... No ale on musi zawsze pokazać że rządzi.
Wybrałam jej to z buzi co do okruszka i w przyplywie wściekłości ostentacyjnie wysyłałam na podłogę
Tak, jestem najgorszaWiadomość wyedytowana przez autora: 3 kwietnia 2018, 19:13
Szaron, .kropka. lubią tę wiadomość
-
Uff to my właśnie wróciliśmy ze świąt i ledwo co rozpakowałam podstawowe rzeczy i padłam. Było nawet miło (lepiej niż myślałam), ale nie obyło się bez lekkich foszków prababci (teściówki nawet nie), że Alkowi nie daję jej mega słonego, esencjonalnego jedzenia składającego się tylko z czerwonego mięsa i tłuszczu. Bez kitu. Stół wielkanocny składał się galaret z ozorów, pasztetów, klopsów i tak dalej. Warzywa tylko w wersji głęboko smażonej czy duszonej w maśle. Ogólnie żywiłam się ciastem (też nie za dobrze) i rzeżuchą postawioną w formie ozdóbki Dziecku nie dałam nic, dobrze że wzięłam swoją zupę, poszarpane mięso z indyka, jakąś marchew w słoiczku.
Serio, jak patrzę na gotowanie tzw starszego pokolenia to aż mi cholesterol dęba w żyłach staje
Co do wywrotek to już nawet nie próbuję ich kontrolować, bo się żywcem nie da... Alek zapiep**a po całym mieszkaniu w takim tempie, że kosmos. Wywraca się coraz rzadziej, ale ma jeszcze kilka małych siniaków na czole. Postanowiłam nie kokosić się z nim, tylko uczynić dom jak najbezpieczniejszym dla niego, a jeśli się wywróci raz czy drugi, to trzeci raz będzie bardziej uważny w np. rzucaniu się szczupakiem przed siebie na podłogę. I wiecie co? To zdaje egzamin. Ostrożnie już siada, wystawia ręce, asekuruje się. A ja nie lecę na każde jego stęknięcie czy wywrotkę, bo wtedy zaczyna zawodzić jakby umierał z boleści - a gdy mnie nie widzi to "otrzepuje się" i leci dalej bez jednego stęknięciaWiadomość wyedytowana przez autora: 3 kwietnia 2018, 19:39
Nika8686, .kropka. lubią tę wiadomość
-
Wiecie co, nie wiem czy coś się ze mną nie dzieje, ale tracę cierpliwość. Zaczyna się we mnie gotować. Muszę ostatnie pokłady samokontroli wykorzystać na to, żeby nie wybuchnąć, przy kolejnym prężeniu się w spazmach podczas zmiany pieluchy, przy dwudziestym wstaniu do pionu podczas jednego usypiania (pada z nóg, oczy zamknięte prawie, ale wstać trzeba), przy nieustającym miauczeniu ewidentnie wymuszonym (poznaję co jest miauczeniem pt. głód, spać, boli, przytul, a co jest próbą zwrócenia uwagi).
Nie jestem chyba typem matki-anioła, matki-konia pociągowego, po prostu momentami mi para uszami idzie.
I boję się, że zaraz krzyknę, warknę, albo nie daj Bóg szarpnę. A to przecież tylko małe dziecko. Muszę wrócić do pracy i to szybko, bo "urlop" macierzyński zaczyna mi mieszać w głowie -
Szaron doskonale Cie rozumiem. U mnie jeszcze dochodzi zwyczajne znudzenie siedzeniem w domu. Może to głupio brzmi bo dzieje się dużo i na pewno nie ma to nic wspólnego z leżeniem i nuda ale po prostu nie nadaje się do siedzenia w domu. Nie chce mi się już wymyślać zabaw, nie chce mi się szykować jedzenia i sprzątać pięćdziesiąt razy na dzień. No po prostu mecze się jak zwierze zamknięte w klatce. I chociaż mega radość mi sprawia jak widzę jak zuzka się rozwija, jak się cieszy to mimo to dla własnej psychiki muszę coś ruszyć w moim życiu. Myślałam ze będę tęsknić za Zuzia jak wyjdę na więcej niz dwie godziny ale wczoraj w ramach adaptacji Zuzi z babcia wyszlam o 11 i wróciłam o 16 i do wieczora zajmowałam się Zuzia ze zdwojona energia i chęcią. Zobaczymy jak będzie jak wrócę na 8 godzin do pracy a plan jest żebym wróciła od przyszłego tygodnia bo teraz ciągnę już normalny urlop... ale nie wiem jak to będzie bo teściowa nie może codziennie przychodzić a trochę nam zajmie szukanie nowej niani... przeciez nie wezmę pierwszej z brzegu...
Ale pozytyw jest taki ze dziś miałam iść do pracy a zamiast tego siedzę na ławce w słońcu, pije sok a zaraz idę na basen i to się nazywa prawdziwy urlopSzaron lubi tę wiadomość
-
Szaron przybij piątkę...
U mnie jeszcze dochodzą wieczne kombinacje z jedzeniem, do picia nie jestem w ogóle w stanie jej zmusić.
Ostatnio pediatra mi powiedział że powrót do pracy robi bardzo dobrze miłości macierzyńskiej choć prawdę mówiąc póki co nie wyobrażam sobie tegoSzaron lubi tę wiadomość