Mama-julka wrote:
Też tak robiłam jak syn miał pół roku. Wydaje się drastyczne, ale skuteczne. Nie ma co odpuszczać.
Może żeby poszło szybciej siadnij koło łóżeczka i potrzymaj za rękę to się uspokoi.
To się nie wydaje - to jest drastyczne. Już któryś raz czytam na tym forum o wypłakiwaniu dzieci, o wymuszaniu, o rozpuszczaniu itp. Dotychczas sie nie odzywałam, ale tym razem postanowiłam sie wypowiedzieć, bo jest tu wiele dziewczyn, które mamami zostaną po raz pierwszy, więc może warto, żeby poznały też inny punkt widzenia.
Poczytajcie sobie trochę o kortyzolu, który się wydziela podczas takiego tresowania, o tym jak dziecko od "nowości" uczy sie, że nie może polegac na rodzicach, że kiedy jest mu źle, kiedy ma potrzebę bliskości, nikt mu nie pomoże. Wczujcie się trochę w położenie takiego dziecka...Dlaczego dorośli, którzy sami przeważnie wolą spać z kimś, tak uparcie twierdzą, że noworodek, czy małe dziecko MUSI spać samo?
I żeby nie było: też przed pierwszym porodem nie wyobrażałam sobie spania z dzieckiem. Bałam się, że je zgnieciemy

, jednak już pierwszej nocy, którą córka w całości spędziła "na cycu" wiedziałam, że nie da się zgnieść dziecka. Córka spała z nami prawie półtora roku i oboje to uwielbialiśmy - ta buziunia tuż przy twarzy zaraz po przebudzeniu

Po tym czasie odstawiłam ją od piersi w nocy (bezboleśnie, przy ogromnym udziale męża) i wtedy też stwierdziliśmy, że zobaczymy, czy będzie chciała spać sama. Chciała

Pewnie, że dzieci są różne i nie każde zechce spać samo w tym akurat wieku, ale wierzcie mi, że raczej żadne nie bedzie się upierać przy spaniu ze starymi do 18-ki:) Po co się szarpać? Wstawać 500 razy w nocy? Słuchać rozpaczliwego płaczu dziecka? jego podstawowe potrzeby pozostawiać niezaspokojone? W imię czego? Bo tak? Bo dzieciak ma spać sam? Bo nie będzie gówniarz mną rządził?
Dla mnie spanie z dzieckiem miało same zalety: córka szczęśliwa, nie płakała, jadła przez sen, ja nie musiałam wstawać, instalować monitorów oddechu (tak na marginesie: nie wiem, czy wiecie, ale współspanie ZNACZNIE zmniejsza ryzyko śmierci łóżeczkowej)...Same plusy

Każda z Was postapi wedle uznania, ale chyba naprawdę warto to przemyśleć i zapoznać się z różnymi filozofiami.
Mnie po prostu smuci trochę to, że wiele osób trzęsie się nad zarodkiem, w ciąży przejmuje się najdrobniejszą pierdołą, a potem, kiedy dziecko już jest na świecie, słyszy się o wymuszaniu, uwiązaniu itp. Tak wiele czasu poświęca się wyprawce, pokoikowi..., a na zgłębianie wiedzy na temat choćby karmienia piersią czasu brak. Jeszcze raz powtórzę: nikogo nie oskarżam i nie oceniam: ja też taka byłam

Chodzi mi o to, że jeśli ktoś decyduje się tresować dziecko, to ok, ale niech to będzie decyzja świadoma, podjęta po zapoznaniu się z różnymi "opcjami".
No i jeszcze jedno MUSZĘ napisać: małe dzieci nie wymuszają - one po prostu nie mają innego sposobu na powiedzenie, że im źle, że czegoś potrzebują, niż płacz.
Pewnie, że są różne sytuacje...czasem rodzice rzeczywiście nie mogą np. dziecka nosić (z przyczyn zdrowotnych), ale wierzcie mi, że prawie każdy tego rodzaju problem da się rozwiązać inaczej niż poprzez tresurę, tylko przeważnie jest to bardziej pracochłonne niż metody drastyczne i dlatego mniej popularne.