Grudniowe mamusie 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Jejku współczuję wam z tymi mężami:( aneczka- a może u ciebie hormony też tak działają ciągle?
U nas odpukac wszystko jest ok,wiadomo jakieś drobne napinki ale staramy się dużo czasu sobie poświęcać i jest ok. Mój mąż też bardzo przeżywa teraz moja ciążę. Martwi sie o mnie. Każe mi odpoczywać. -
u nas po staremu, poczytuje Was, ale nie mam kiedy pisać, bo Antek się zrobił dosłownie naręczny, wszędzie dobrze byle nie dalej niż 0,5 cm od twarzy mamy
także ręce odpadają, wieczorami padam na twarz.
Aneczka doskonale rozumiem problemy z mężem, też osttanio kłócimy się czesto a wszystko ze zmęczenia braku snu, odpoczynku i czasu dla siebie i na rozmowy. ale owczoraj jakiś progres był i jest ok puki co. dacie rade. to przejściowe.
Inso mam nadzieje, że wszystko dobrze, czekamy tu na wieście!
iNso87 lubi tę wiadomość
-
Animka..to chyba mojemu mężowi hormony szaleją..W żaden sposób nie idzie się dogadać. Ja tylko zapytałam czy nie lepiej przełożyć te urodziny. A ten się wkurzył..że on to ma raz w życiu 30 urodziny i że mu bronie.. W ostatnim czasie jestem wyjątkowo spokojna.. chciałam dojść do porozumienia Ale z nim się nie da.
-
Dziewczyny ja niedawno też miałam takie przeboje z mężem. Chyba coś tam nawet wspominałam. Raz chciałam się poskarżyć, napisałam długiego posta i mi skasowało. Widocznie miałam tego nie mówić. Normalnie się odzywaliśmy z 2 dzień w tygodniu. Teraz jest lepiej. A najlepiej nam się "godzi" na obcym gruncie. Na imprezie czy coś wtedy zaczynamy rozmawiać i jako tako idzie.
Ale teraz już jest dobrze. U nas główna przyczyną jest stres i nerwy. Często przez dzieci. Bo krzyczą bo niedobre. I wtedy jeden krzyczy drugi broni, albo na odwrót i się obrażamy wtedy na siebie.
-
Inso, Dusia jest piekna! I kawal kobitki z niej! Gratulacje!!!
Ja z mezem sie wlasnie pogodzilamOgolnie dogadujemy sie calkiem fajnie, klocimy rzadko, ale ostatnio bylo naprawde grubo i ani ja, ani on nie chcielismy odpuscic.
Edit: nie ide jeszcze spac, poczekam na Twoj wpis Inso skoro wlasnie piszeszWiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 23:56
iNso87, justyna14 lubią tę wiadomość
-
Przyjechalismy na ktg, tam oczywiscie 3 moze skurcze 100 sie zapisaly...wiedzialam,ze tak bedzie bo szly mi z krzyza a te slabo sie zapisuja ponoc.. na szczescie na dyzurze tu byl moj gin prowadzacy
spojrzal na ktg i zapytal na kiedy bylismy umowieni na cc? Jak powiedzialam,ze na jutro na 14 to pomyslal chwile i powiedzial,ze nie ma co mnie odsylac do domu bo skoro mowie,ze sa skurcze i mnie boli to bedziemy ciac dzis
Matko co za radosc mialam! Wstalam z ktg i z zapisem poszlam z Malzem do obok budynku,gdzie sie rodzi. Tam zaprowadzili mnie do sali "przejsciowej", dali koszule jednorazowa i kapcioszki jednorazowe. Polozylam sie na lozku,podpieli mnie znowu pod ktg. I zaczal sie szal skurczy,lezalam tym razem na plecach nie na boku. No i zaczynamy,wywiad,papiery do uzupelnienia, tu anestazjolog na romoze krotka, tu pediatra, potem gin na chwile.. w miedzyczasie kroplowka,potem antybiotyk. Pobrali mi tez jeszcze raz gbs ale nie wiem jaki wynik.. Tu podpisy to szczepionka, to sluch to cos tam jeszcze. Ciezko bylo sie skupic,bo dosc silne skurcze sie zaczely a Lida szalala tam z zachwytu,ze wychodzi
hahaha Aha no i najlepsze..cewnik wrrrrrr;/ smialam sie bo jak zalozyla mi to odrazu sie zlalam w niego;p mialam takie dziwne wrazenie,ze cos leci ale hmmm..? Czy aby napewno? Patrze podaje mi torebeczke i o! Siusiu
Wstalam z tego lozka i zaprowadzila mnie polozna na sale operacyjna. Tam wskoczylam na lozku,nogi po turecku zrobilam a anestazjolog bawil sie przy kregoslupide
ogolenie mlode i mile towarzystwo sie zrobilo
wklul mnie 2 badz 3 razy,juz nie pamietam. Polozylam sie szybko i do roboty, punkt 17 zaczeli mnie ciac
caly czas na zegarek patrzylam. 17:05 slysze Mala
potem mi Ja tylko pokazali i smyrneli przy buzi lokami. Zaniesli obok do sali. Wyjmowanie lozyska,czyszczenie i szycie itp. Zajelo jakos 25min. Ale z kazda minuta robilo mi sie jakos slabo i niedobrze. Zaczal sie bol glowy i ucisk na klatke piersiowa. Dopiero jak przywiezli mnie na sale,polezalam 10min to przeszlo jak reka odjal.
Wracajac jeszcze na sale operacyjna, jak zaczeli wyciagac Mala, to odrazu tak lekko mi sie zrobilo na poczatku!o boshe jak bylo dobrze hehehehe. Po operacji przezucili mnie na drugie lozko i zawiezli do Malej a tam byl moj Malz juz zadowolony. Chwila rozmowy i "wglad" na Mala:D ah! Juz mi Jej brakuje
i zawiezli mnie na sale. Malz zostal jeszcze z Dusia,bo musiala sie troche ogrzac. Maja taka procedure,ze dzieci po cc sie grzeja. Po ok. Pol h od przywiezienia na sale zaczelam sie martwic co sie dzieje,ze ani Malej ani Malza? Wezwalam polozna i wyjasnilam mi,ze jakis tam czas Mala musi sie grzac a Malz bacznie pilnuje Jej hehee. Ale poszla i zawolala Go. Przyszedl i jeszcze we dwojke posiedzielismy z 15min zanim przyjechala.
Sala ogolnie 2 osobowa,jest ze mna Sasiadka tez po cc ale Ona jutro wychodzi takze jest juz po pionizacji. Mala przystawialam do cycka ale tak niewygodnie,ze az beznadziejnie bylo
trudno bylo Jej zlapac jak ja musialam lezec na plecach.. Malz poszedl przed 20. Mala mi plakala ale Sasiadka podawala mi Ja do piersi
sympatyczna dziewczyna sie trafila. Potem przyszla polozna i mi Ja nakarmila butla mm. Wsunela wsio! Odlozyla Ja i poszla. My w temat z Sasiadka a tu 15min nie minelo...Dusia w ryk i szuka hahahaha Glodomor! Przyszla polozna. Pomogla przystawic mi do piersi,chwile polezala i zabrala dzieci "do zlobka" na noc
Ja czuje sie swietnie jak leze. Nogami ruszam. O 22 podnosilam dupsko,zeby podklad mi polozna zmienila.
Czuje w miejscu wklucia w krzyzu tylko taka kulke jakby ktos mi wlozyl.
Ogolnie jest przyjemnie,zeby nie ten piekarnik w pokoju....masakra. nie dam rady przez to zasnac. AHA! I najlepsze. Swedzi mnie cala skora twarzy i ogolnie wszedzie! Pierwszy raz cos takiego mam. Okazuje sie,ze oni dali mi tez morfine i to jest skutek uboczny. Zadrapie sie do ranai to najgorzej dziadostwo na twarzy swedzi
Jutro rano pionizacja i prysznicsabinaaa, justyna14 lubią tę wiadomość