Grudniowe mamusie 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyPchelkaa wrote:Przez ciaze chyba kazde malzenstwo przechodzi jakis kryzys, zwlaszcza gdy do tego dochodza jakis inne obowiazki typu remont wykanczanie mieszkania/budowa, u Nas rowniez sa spiecia. Od kiedy jestem w ciazy od razu lamentuje podczas klotni, ze maz mnie nie kocha, ze nie robi dla mnie tego co chce itp, pozniej jak przemysle na spokojnie co i jak to zdaje sobie sprawe ze to wyglada troche inaczej.
A u Was o co poszlo? Wyzal sie , bedzie Ci lepiej:-) -
nick nieaktualnyJa byłam wczoraj na wynikach, glukoza chyba dobrze 74-111-77, hemoglobina znowu podskoczyła mi do góry z 12,6 do 13,2, nie ma porównania wyniki sprzed ciąży to około 10. Cały czas konsekwentnie stosuje pokrzywę, do jogurtów i naturalnych płatków zbożowych dodaję amarantus ekspandowany, sok z buraków i sok z cytryny, na ten moment od miesiąca odstawiłam żelazo w tabletkach, myslałam, że wynik może spaść, ale chciałam spróbować a tu taka niespodzianka
kupiłam już farbę do łóżeczka, może na weekend pomaluję to w przyszłym tyg dam znać jak wyszło, dziś prowadzę swojego 4,5latka na pierwsze zajęcia taneczne
wszyscy wkoło tylko powtarzają że ma takie ruchy że szkoda by było zmarnować, jak usłyszy muzykę to zaraz tańczy
zobaczymy czy mu się spodoba czy wygra zawstydzenie
Mama-julka, Madzisek, kwiatakacji, Marta0912 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyTo i ja się wygadam
....Ja do tej pory nie mogłam narzekać, ale odkąd jestem na L4, czyli od 1,5 tygodnia to mój mąż zachowuje się jakbym była na urlopie wypoczynkowym nie będąc w ciąży. Samopoczucie ogólnie jest nawet dobre, nie mam mdłości, ale tak jak większosć z Was zaczynam szybciej się męczyć, po 2h chodzenia po sklepach bolą już mnie plecy i wiem że to nie tylko od moich nabranych 12kg ale też od tego że kiedyś pracowałam fizycznie i to intensywnie i już wcześniej miałam problemy z plecami, więc ten ból jest chwilami naprawdę uciążliwy i dotkliwy. Do tego miałam skręcone kiedyś kostki i teraz są one wrażliwe na zmianę pogody, plus doliczyć opuchliznę i ciężar jaki dźwigają to wieczorami wręcz mam problemy z zaśnięciem bo bolą mnie i kręcą. I właśnie dopóki mu nie narzekałam to było super, był nawet bardziej wyrozumiały niż teraz. Nie narzekam mu codziennie, wręcz staram się wogóle tego nie robić chyba że sam zauważy że coś mi dolega to mu powiem i co wczoraj usłyszałam: że powinnam mniej jeść to wtedy nie będą mnie kostki bolały ;/ no żesz kurwa jak mnie tym zirytował!! Do tego jak mu ostatnio powiedziałam że mam problem bo wszystkie buty są na mnie za małe to zamiast zrozumieć że to jest przez ciążę to ten mi wytykał że mam tyle par butów a żadne mi nie pasują, że już coś wymyślam, że jakoś inne nie mają takich problemów i skoro te buty są nie dobre to po co mam je trzymać, lepiej się ich pozbyć bo w szafce miejsce zajmują. Kurwa ze złości aż się poryczałam bo dureń nie rozumie że to wcale nie jest przyjemne!! Dla mnie to nie problem iść kupić nowe buty żeby mieć w czym chodzić ( co zresztą zrobiłam) ale jakbym tak sobie zachciała wszystko wymienić to by chyba białej gorączki dostał, a po ciąży znowu bym se wymieniła bo przecież stopa wróci do poprzedniego rozmiaru. No głupota jak cholera, ale im bardziej zaawansowana ta ciąża tym bardziej odnoszę wrażenie że dla mojego męża to nic się w sumie przecież nie zmieniło. Ciąża to ciąża i na końcu powinnam czuć się tak jak na początku. Nawet brzuch w dole zaczyna mnie coraz bardziej pobolewać czego wcześniej nie miałam i nie mam zamiaru ryzykować więc sobie odpoczywam póki jest w pracy. Oczywiście obiad codziennie przygotowany, zakupy porobione ale on i tak sugeruje mi że nic nie robię. Wczoraj go tak opierdoliłam i powiedziałam co mnie boli w jego zachowaniu że zobaczymy czy da to jakieś efekty. Nie wiem skąd to się w nim zmieniło. Jeszcze niedawno miał całkiem inne nastawienie. Cieszę się każdą chwilą ciąży, teraz kiedy czuję Franka coraz mocniej i częściej to już wogóle wynagradza mi to każdy ból, czy wstawanie w nocy co 2h do toalety, ale po takich jego głupich tekstach na chwilę oddałabym mu brzuch żeby poczuł jak to jest...tylko faceci się nie nadają do roli ciężarówek, zaraz byłoby jęczenie co nie miara....ehh dobrze że choć słoneczko świeci za oknem i nie ma upałów, poprawia mi to nastrój.
-
nick nieaktualnydorcia ja w ogóle odnoszę wrażenie że mój mąż się niczym nie interesuje... wszystko kupuję ja, wybieram ja, ja się martwię czy ze wszystkim zdążymy... jak mu powiedziałam o tym że mi przykro z tego powodu to stwierdził że on się nie zna na ubrankach i innych takich. I takie gadanie...
wiem że jest mega szczęśliwy że będzie ojcem i w dodatku upragnionego syna, ale denerwuje mnie to że nie wie ile czasu, myślenia i wysiłku mnie to wszystko kosztuje...
-
Pchelkaa wrote:Przez ciaze chyba kazde malzenstwo przechodzi jakis kryzys, zwlaszcza gdy do tego dochodza jakis inne obowiazki typu remont wykanczanie mieszkania/budowa, u Nas rowniez sa spiecia. Od kiedy jestem w ciazy od razu lamentuje podczas klotni, ze maz mnie nie kocha, ze nie robi dla mnie tego co chce itp, pozniej jak przemysle na spokojnie co i jak to zdaje sobie sprawe ze to wyglada troche inaczej.
A u Was o co poszlo? Wyzal sie , bedzie Ci lepiej:-)7w3d 💔 -
nick nieaktualnypati_zuzia wrote:Temat szczepien to temat rzeka,kazda mama zrobi jak uwaza I nie ma co przekonywac do swoich racji,bo wiadomo jak to moze sie skonczyc
ja czasem zaluje,ze sie zaglebiam w jakis temat bo czym bardziej draze tym wiekszy metlik w glowie.
najwazniejsze,aby nasze dzieci byly zdrowe. A tak a propo,ja mam kuzynke z lekkim autyzmem,ma juz 31 lat,szczerze nie wiem po czym wystapil,bo jej rodzice bardzo dlugo ukrywali ten fakt przed rodzina. No ale to inne czasy inne myslenie.
Ja tam nikogo nie namawiam do niczego, tam jest napisane o szczepieniach za i przeciw. Kto chce to się zagłębi w temat.
Dla mnie szczepienia to rosyjska ruletka. Szczepić na pewno będę. Przy pierwszym synie nie byłam taka sceptyczna, ale byłam młoda i głupiaTeraz pod chodzę do tego: wierzę że będzie wszystko dobrze
MeGi2986, gosia mmr lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymegi ja jestem na zwolnieniu od samego początku. O ile na początku czułam się zmęczona, ciągle spałam, ale ciężar ani nacisk na pęcherz nie umożliwiał mi codziennych obowiązków to było to samo- że nie posprzątane, albo nie ugotowane albo inne. Teraz za to staram się ogarniać mieszkanie jak mogę, ale czasem mi już ciężko wieszać wysoko pranie czy wkładać talerze do szafki na górze. Widzi że mnie boli, ale mi nnie pomoże dopóki się nie odezwę. Ja mówię otwarcie że nogi mi puchną i w buty się ledwo mieszczę, albo że muszę iść kupić dresy bo w nic nie wchodzę (pokazując mu się w spodniach z tyłkiem na wierzchu). I może chciałby powiedzieć żebym mniej jadła czy coś, ale tego nie zrobi bo wie że awantura byłaby straszna...
I on akurat nie, ale naokoło słyszę że to co ciąża, że przecież tyle miesięcy siedząc w domu to tylko się wypocznie i w ogóle co to poród... (od facetów oczywiście) a wtedy nóż mi się w kieszeni otwiera! -
ZieloneOliwki wrote:dorcia ja w ogóle odnoszę wrażenie że mój mąż się niczym nie interesuje... wszystko kupuję ja, wybieram ja, ja się martwię czy ze wszystkim zdążymy... jak mu powiedziałam o tym że mi przykro z tego powodu to stwierdził że on się nie zna na ubrankach i innych takich. I takie gadanie...
wiem że jest mega szczęśliwy że będzie ojcem i w dodatku upragnionego syna, ale denerwuje mnie to że nie wie ile czasu, myślenia i wysiłku mnie to wszystko kosztuje...
serio mam dość. w domu też w codziennych obowiązkach nie pomaga, ja sprzątam, gotuje, prasuje, zmywam, zajmuje się Olkiem, do tej pory sama go kąpie a waży już 11 kg . Brzuch często mnie boli ale co z tego. zero zainteresowania, na usg połówkowym nie był. Generalnie chyba ma wszystko w nosie, liczy się on. Wczoraj mu obiad w wc spuściłam
pierdole to wszystko już. Palcem nie kiwne dla niego.
7w3d 💔 -
nick nieaktualny
-
Mama-julka wrote:Ja tam nikogo nie namawiam do niczego, tam jest napisane o szczepieniach za i przeciw. Kto chce to się zagłębi w temat.
Dla mnie szczepienia to rosyjska ruletka. Szczepić na pewno będę. Przy pierwszym synie nie byłam taka sceptyczna, ale byłam młoda i głupiaTeraz pod chodzę do tego: wierzę że będzie wszystko dobrze
Mama-julka lubi tę wiadomość
7w3d 💔 -
ZieloneOliwki wrote:justyna a rozmawialiście? może on jest zmęczony nową sytuacją? w końcu dwójka dzieci w takim wieku to już nie w kij dmuchał
taaaak, skąd ja to znam... mi też mówi- wybierz bo ja się nie znam ;o7w3d 💔 -
nick nieaktualnyZieloneOliwki ja do tej pory cały czas pracowałam praktycznie, byłam chyba 2 tyg na zwolnieniu w lipcu bo miałam złe wyniki i musiałam się podleczyć oraz stosować maść co w pracy nie było możliwe, po czym wróciłam z powrotem. Prawda jest taka że to on mnie namówił na te zwolnienie, bo ja to chętnie bym poszła popracowała jeszcze. Choć teraz siedząc w domu i widząc swoje dolegliwości uważam że to była słuszna decyzja z L4. I wydaje mi się, że mój mąż chyba wychodzi z założenia że ja jestem w domu żeby sobie poleniuchować od tak, ponudzić się itd, a nie dlatego że zaczynam mieć dolegliwości ciążowe i przeszkadzałyby mi one w pracy.
Justyna14 podziwiam Cię za Twoją zawziętość i że sobie tak świetnie dajesz radę jeszcze z Olkiem. Ale chyba rozmowa jest potrzebna bo albo jest się mężem i ojcem albo kawalerem. -
nick nieaktualnyJustyna14, ZieloneOliwki to mnie pocieszyłyście, ja tez kompletuje sama wyprawkę, jak listonosz coś przyniesie to popatrzy powie no ładne, ładne i tyle, powtarza to samo, że ja się lepiej znam, a on wogóle, nie powiem zajmuje się Synkiem, gdy jest wieczorami w domu to kapie, czyta przed snem itp, opowiada że niedługo będziemy już we czwórkę, ale ja tez potrzebuję uwagi, jak wczoraj powiedziałam, że idę na glukozę, to wystraszony powiedział, chyba nie muszę tam z Tobą siedzieć 2 godziny... i powiedziałam żeby sobie jechał do domu, jakbym te badania robiła dla swojej przyjemności
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyjustyna- jedno, ale drugie w drodze, o to mi chodziło
megi- ja się tak czułam na początku, też mi się wydawało że on odbiera to tak jakbym urlopowała. A ja byłam na zwolnieniu w I trym. z powodu bóli brzucha i tak już zostało ze względu na pracę fizyczną.
dorcia- mój to nawet nie patrzy, póki mu nie pokażę i nie powiem "no zobacz, ładne?" on nawet nie wie co już mamy a co nie, czasem spojrzy na listę na lodówce jak ostatnio i zapytał " a co to jest ceratka do łóżeczka?" albo "co to pajacyk?"
akurat jesli o badania chodzi to był ze mną na obu usg i raz na wizytę ze mną pojechał bo były wtedy straszne upały a ja je źle znosiłam. Teraz wie że na glukozę musi iść ze mną i akurat w tym temacie nie dyskutuje.
Ja mam 3/4 ciuszków z lumpeksucieszy mnie bardzo jak kupię coś fajnego za grosze. Aaa no i też mąż się dziwi że tyle pieniędzy wydaję... to mu powiedziałam że jakby się zainteresował choć trochę ile co kosztuje to by nie gadał i że powinien być dumny że potrafię znaleźć fajne ciuszki za grosze a nie że idę do galerii i jedne śpiochy za 30zł kupuję. Też się już nie odzywa w tym temacie;)
Mama-julka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziewczyny i co Wam tu mądrego powiedzieć
Jakbym widziała i słyszała mojego męża! No co - faceci.
Mój też nade mną już tak nie skacze jak jeszcze miesiąc temu. Powtarzam mu jak mantrę,że nerwy mi i dziecku nie są potrzebne, a on jak na złość drąży. Kiedyś taki nie był i odpuszczał. A ja jestem z tych co muszą mieć ostatnie słowo
Co do kupna/powieszenia, itp. czegokolwiek to wg niego też się lepiej znam. Pytam bo chcę znać jego zdanie, ale M mam urządzone przynajmniej po swojemu
Justyna14 super akcja z tym obiadem. Jak jestem wkurzona od rana to obiadu mu wcale nie robię, a co.
Dorciamw udanych łowów -
nick nieaktualny