Grudniowe Mamuśki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Cześć
Znowu kilka dni mnie nie było i znowu kilkadziesiąt stron X) Przejrzałam tylko poprzednią, przepraszam, na więcej nie mam ani siły ani czasu.
Marimiko, co ty za bzdurki pleciesz? Chodź no tu, druga ciężarówka cię uściska *ścisk* Chyba tego ci trzeba, prawda? Mnie od tygodnia mąż ignorował, nic, tylko jeść spać i komputer, to mu się wczoraj wyżaliłam i troszkę jest lepiej. Normalnie mi to nie przeszkadzało, mam swoje sprawy. To chyba ta pogoda w połączeniu z hormonami na nas działają.
Widzę, że było o puchnięciu. Ja też ostatnio puchnę, zwłaszcza w upał. W ciągu nocy mi to schodzi. Na ślubie to był jakiś koszmar. Miałam sandały na wysokim obcasie i zadnych butów na zmianę (pogratulować inteligencji) i po godzinie już umierałam w tych butach. Obrączka, pierwszy raz wlożona, nie chciała zejść aż do wieczora. Nie noszę jej, choćbym chciała, bo się boję, że kiedyś po prostu nie zejdzie. Buty zdjęłam zaraz po toaście w sali i zakładałam je tylko do toalety. W sali było ze 30 stopni, koszmar. Pod koniec obiadu sukienka zaczęła mnie cisnąć pod pachami, tak spuchłam. Nie ma to, jak pięknie wyglądać na własnym ślubie, hahaha ;P
Dzisiaj, dla odmiany, deszcz pada i jest tak sennie. Zrobiłam właśnie pełen gar fasolki po bretońsku na weekend i zbieram się, żeby wyjść z psem. Ochoty nie ma.
Kiara, jak się czujesz? Przygody ze szpitalem zakończone na ten moment? -
Hej dziewczyny
Jak zwykle naskrobałyście masę stron! Nie dam rady Was teraz nadrobić, może później...
Byłam rano robić krzywą cukrową i wynik już był lepszy niż ten ostatni - po 2 godzinach po obciążeniu - 135 jednostek. Mieści się niby w normie, zobaczymy co gin na to powie. Dobrze, że wzięłam ze sobą książkę, przeczytałam pół siedzą w poczekalni
W nagrodę po badaniu kupiłam sobie małego lodaJejciu dwa tygodnie nie jadłam nic kompletnie słodkiego i ten lód smakował mi jak nigdy wcześniej
Teraz już szykuję się na wizytę, mam na 14:20. Trzymajcie kciuki, żeby było wszystko dobrze z Maluchem i żeby pessar dobrze siedział oraz stan szyjki był zadowalający.
Odezwę się po powrocie.Kinga.k, Furia, Kiara, kaarolaa lubią tę wiadomość
-
Jak tak czytam jakie macie problemy w ciazy to sie zastanawiam czy ja w ogole w niej jestem? Ja czuje sie rewelacyjnie! Nic mnie nie boli, nie puchne, nie musze lezec, nie odwiedzam szpitali ani IP, z moja szyjka i cala reszta jest ok
Poniekad zazdroszcze wam tego L4, bo ja mam jeszcze miesiac "urlopu" i do szkoly... i musze w niej siedziec codziennie po 8 godz az do grudnia ;/ mam nadzieje ze wytrzymam
-
Uffffff o losie ulga, prezent dla mlodego doszedl ! A juz sie balam
CIekawe czy ja tu dostane te platy ryzowe i sos do sajgonek, musze poszukac, bo marki tao tao tu nie maa szkoda bo uwielbialam robic prazynki krewetkowe - tu mozna juz gtowe kupic, ale to nie to samo
A sajgonki jadlam ostatnio hmmmm w 1 polowie 2010 roku
a zawsze.
Ja dzis zrobilam spaghetti z pomidorkow, z mielona wolowinka - mniam mniam
Aaa i mialam szyjkie mierzona - 5,4cm czyli jak labedzia szyja
Bogusiar80, Paula84, Qrczak lubią tę wiadomość
-
Furia super, ze prezencik doszedl
ja spagethi mialam wczoraj, dzis pulpeciki robie. A szyjke to rzeczywiscie jak labedz masz
Ja nie wiem jaka mam. Dzis bolalo mnie podbrzusze. A teraz brzydko mowiac cos mnie ciagnie w cipce. Nawet nie wiem jak to opisac wrrrFuria, Bajka lubią tę wiadomość
-
Paula84 wrote:inka jak robisz sajgonki, bo ja robiłam raz i to był jeden wielki sajgon w kuchni, a sajgonki nie wiem co przypominały??
Moje pierwsze sajgonki to tez był kompletny sajgon
Ale akurat w kucharzeniu jestem strasznie uparta, bo "mi nie wyjdzie ?!"
Papier ryzowy (polecam tao tao), niby kazdy wyglada tak samo, ale wiem juz, ze nie kazdy jest taki sam.
Olej do smażenia.
Farsz -baza:
mieso mielone (dowolne)
taka sama ilosc ugotowanego i dobrze odcedzonego makaronu sojowego (najlepiej od rana zeby nie byl wodnisty)
starta duza marchewka
dwie pokrojone w kostke i zeszklone na oleju sezamowym cebule
dwa duze ząbki czosnku potraktowane razem z cebulką
Dodatkowo mozna wciepnąc co kto lubi ja czasem dodaje troche czerwonej fasoli z puszki, papryke drobniutko pokrojone, pieczarki starte na tarce. Na prawde wg gustu.
Co do przypraw z racji wczorajszych zakupow dodalam sos czrny chili tao tao, sos pomidorowy slodko kwasny tao tao i sos sojowy oraz sol i pieprz, ale jak nie mam wszystkich sosow to daje sos sojowy, sol, pieprz, czosnek w proszku, papryke w proszku, ciutke imbiru (ale ociupinke!)
Przygotowac sajgonki przynajmniej godzine przed smazeniem.
Na duzy talerz lub np patelnie do nalesnikow (jak ja to robie) nalac letniej wody. Każdy plat ciasta zanurzyc, policzyc do 3, wyciagnac, niech chwile "odkapie woda". Polozyc na drewnianą deske. Plat po wyciagnieciu z wody nie moze byc w 100% mieciutki, niech zmieknie dopiero po polozeniu na deske, jak za mocno nasiaknie wodą to sie tak "rozciapcia", ze ceizko go bedzie skrecic.
Dużą łyżke farszu polozyc na wysokokosci 1/3 od gory i tak uformowac "batonik" aby po brzegach zostalo ok 3 cm płata. Boki nalozyc na farsz, starając sie aby reszta ciasta sie nie zawijała, zakladamy górę płata i tu nalezy jak najstaranniej wycisnąć nadmiar powietrza z farszu, formując jednocześnie ładne ruloniki. Zwijac do konca, ale tak by to ciastlo zawsze w miare prosto okalało całą sajgonke. Nie wiem jak to wytlumaczyc[płat z dolnej partii lubi się zawijąc do środka, a nie powinien za bardzo].
Tak zawiniete sajgonki pozostawic na suchej desce przynajmniej godzinę.
Olej (glebokie smazenie) nagrzac do takiej temperatury by sajgonka wyplywała z dna po kilku sekundach, ale nie moze byc za gorący, bo trzeba pamietac, ze w srodku jest surowe mieso i musi ono zdazyc sie dogotowac.
Zeby sie sajgonki nie posklejały to po wrzuceniu pierwszej czekam ok minuty, wrzucam drugą i trochę te pierwszą juz podpieczoną odganiam od tej drugiej. Sajgonki mają tendencje do przyklejania sie do siebie. W zal. od wielkosci naczynia wrzucamy taką ilość aby mogly swobodnie plywac.
To czego nauczylam sie na błedach w kwestii sajgonek:
Muszą przeschnąć zanim sie je wrzuci na olej, dosc suche wydaja si ejuz po kilku minutach, ale ja przezornie czekam, bo widzialam co sie dzieje, gdy są niedoschniete
Warto przy początkowym owijaniu farszu pamietac, bylo jak najmniej powietrza w srodku. Banki powietrza przy smazeniu potrafia pęknąć i olej buzuje, sajgonka jest dobra do jedzenia, ale juz taka popekana nie wygląda wysmienicie i lapie wtedy wiecej oleju.
Lepiej poswiecic pierwszą sajgonke na wybadanie temperatury niz zmarnowac kilka wrzucając na oślep.
Do sajgonek na prawde mozna dodac wszystko, ale pamietając, ze rzeczy mokre jak np pieczarki trzeba odparowac aby nie puscily za duzo waody, istnieje wtedy niebezpieczenstwo, ze platy bedą bąblowac w oleju i nie beda wyglądac dobrze.
Ukladajac sajgonki na desce uwazac by sie nie skleily !
Dodatki wg gustu, ja do bazy nawet potrafilam dodac kapusty kiszonej jak mialam taką ochote
Zaraz wkleje fotke zrulowanych, ale jeszcze nie usmazonych sajgonek, czesc zjedlismy z synem, reszta czeka
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 lipca 2014, 14:25
goto4, Bajka lubią tę wiadomość
-
inka84 wrote:
I dosmazone 3 sztuki dla syna. Zdjecie niedbałe bo na szybko.
Sos: ocet, woda, cukier, papryka chili, dla zabarwienia ciutka tao tao pomidorowego, ale jak nie mam do nie dodaje.
jakie piękne on wyszły, moje wyglądały tak, że jeść się odechciewałoi po tym co piszesz już wiem, że moje załapały powietrze, bo sie bomble porobiły i zaczeły się rozwijać na dodatek. Czy po usmażeniu papier powinien być chrupiący, bo mi taki wyszedł właśnie, czy za mocno mi sie przysmażyły??
-
Powinny byc lekko chrupiace, ale nawet mi nie zawsze wychodza chrupkie na calej dlugosci
Dzis wyszly te 3 od lewej dosc blade i sa chrupiace tylko po bokach.
Sajgonki sie rozwijają tez wtedy ja ta dalsza czesc plata, w ktora owija sie farsz sie poskreca i pozawija. Im lepiej wszystkie wartswy do siebie przylegaja bez zawiniec, zalaman i baniek powietrza miedzy nimi tym wieksze szanse na sukces
Obecnie sajgonki robie w niecala godzine (pomijajac czas ich przesychania). Niewarto sie zniechecac. Mnie przerazily za pierwszym razem te wielkie bąble, przyklejanie do siebie, okropny wygląd po usmazeniu, ale sie nie dalam i idzie coraz lepiejWiadomość wyedytowana przez autora: 25 lipca 2014, 14:39
Furia, Bajka lubią tę wiadomość
-
Witam grudniowe mamusie
Na opuchnięte nogi mogę polecić spray Acerin Cool Fresh jak pracowałam na nocki w pracy, praca siedząca po 12h to opuchnięte nogi były moim koszmarem. Nawet teraz w te upały używam go i przynosi ulgę. Można również użyć go na dłonie.
W miesięczniku M jak mama ostatnio czytałam artykuł "Ulga dla nóg" polecają tam rajstopy i podkolanówki uciskowe. Kapsułki RuscoVen poprawiające mikrokrążenie z wyłącznie naturalnymi ekstraktami z korzenia ruszczyka oraz liści wąkrotki, oczaru wirginijskiego i winorośli.
Zdjęcie art. http://fotoo.pl/show.php?img=848199_dscf1732-1.jpg.html
Jako już bardziej doświadczone chciałabym zapytać o to jaki detektor tętna płodu polecacie ? W miarę przystępny cenowo. Będę wdzięczna za odpowiedź -
Ja też mam chodzące L4. Pamiętacie jak kiedyś się martwiłam, że mam L4 wypisane na adres zameldowania (3km różnicy)? Koleżanki mi powiedziały, że one też tak miały, z tą różnicą, że na 200-300 km
Wszyscy tak straszą tymi kontrolami, Kiarapisała o innym wątku, w którym 80% dziewczyn miało kontrolę, a wszystkie moje koleżanki patrzą na mnie jak na kosmitkę, że się przejmowałam
No fakt, ich setki kilometrów robią większe wrażenie hehe
idę odgrzać zupkę jarzynową wczorajszą, a później zrobię sobie jakieś warzywa na patelnię z ryżem na szybko
-
sara ja mam taki: http://allegro.pl/detektor-tetna-plodu-angelsounds-do-brzucha-ktg-i4429402213.html
Uzywam od 12 tc. Na początku musialam okolo minuty szukac bo maleństwo maciupkie bylo, ale teraz to od razu znajduje. NIGDY nie zdarzylo sie abym nie znalazla tetna, dlatego polecam, bo nie naje sie czlowiek strachu przy nimFuria lubi tę wiadomość
-
Ja też mam chodzące l4, teraz byłam cztery dni u mamusi i nawet zus mi przez myśl nie przeszedł
Kiara nie wiem czy oglądałeś ale ja polecam homeland, mój mąż house of cards i Lubie tez chociaż po jakimś czasie mnie znudził mentalista.
inka mój mąż by lubił te sajgonki, nawet myślałam że podejrze przepis ale przyznam się że jeszcze nie doczytalam bo chyba i tak bym się nie zabrałazapowiada się skomplikowanie
Furia niezła masz ta szyjkę, ja w 18t miałam 4 cm.
inka84, Kiara lubią tę wiadomość
-
Pamiętacie jak parę dni temu zastanawiałam się kiedy powiedzieć szefowej, że od października idę na L4?
Oto mail, który poszedł od niej do mojego zespołu:
"W związku z nieobecnością Ity w grudniu br. (może tylko przez część grudnia a może nawet przed grudniem) proszę o zaplanowanie przez Was urlopów w taki sposób, aby 60 % przysługującego na bieżący rok urlopu wykorzystać do końca listopada 2014 r. Oczywiście będzie możliwe wzięcie urlopu w grudniu br. ale krótkotrwałego 2-3 dni.
Mam nadzieję, że moja prośba spotka się z Waszym zrozumieniem."
Aaaa.... w jakim świecie żyje ta kobieta?! "może tylko przez część grudnia"?! Przecież wie na kiedy ja mam datę wyznaczoną. Na prawdę myśli, że będę zaciskała nogi dopóki projektów nie skończymy?... (?!?!?!?!)
goto4 lubi tę wiadomość
-
eforts bo przepis napisany tak, by uniknąc błedow, ktore potrafią nieźle odstraszyc od robienia sajgonek
Ale tak na prawde zrobienie sajgonek to: makaron, mieso, starta marchewke, zeszklona cebule z czosnkiem, jajkiem i przyprawami wyrobic, zawinąć w papier ryzowy i usmazyc na glebokim oleju
Przepis mój długi bo technicznie skrupulatnie opisuje, ale jak sie raz zrobi to sie pierwsze lody przelamuje bo to szybkie danie, tylko trzeba przestrzegac kilku zasad przy ich skrecaniu.
Która mi plecy wymasuje?Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 lipca 2014, 15:28
eforts lubi tę wiadomość