Grudzień 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
Wczoraj byłam w szpitalu na kroplówce dostałam aż dwie i za dwa dni mam znowu przyjechać, mam dość odwodniony organizm przez mdłości i wymioty. Myślałam że będzie już lepiej i masz wstaje dziś z bólem pleców już dzwoniłam do kiropraktora(nie wiem jak po polsku się nazywa taki lekarz) zaraz mam wizytę, mam nadzieję że mi pomoże bo nie mogę się ruszacCzekamy na Ciebie coreczko
Kiry AA
MTHFR hetero
PAI-4 homo
Celiakia
Słaba morfologia nasienia
5 👼
1👦 Jaś ♥️
Leki:clexane 04,acard 150mg,metyle,luteina, duphostan -
Tak jak Inga napisała, każdy poród ma plusy i minusy. I każda kobieta inaczej to znosi i dochodzi do siebie. Jeszcze dodam, że inaczej (przy najmniej u mnie było) po sn z nacieciem krocza a inaczej bez nacięcia. Jest wtedy ból, sa szwy, chodzić ciężko, usiąść też. I siła rzeczy jest większe ryzyko nadkazenia rany niz przy cc.
olciaa lubi tę wiadomość
-
Uważam, ze wszystko zależy od organizmu. Ja rodziłam SN ponad 16h przez co córka miała zapalenie płuc. Zostałam nacięta. Wszyscy mówią ze nacięcie nie boli, a mi przysporzyło dodatkowego cierpienia...nie dość ze ból spowodowany porodem to zaczęło mnie wszystko piec i potwornie bolec. Później tak bolała mnie ta rana po nacięciu, ze nie mogłam leżeć, siedzieć, stać nie mówiąc już by chodzić. A chodzić musiałam do córki, która leżała na innym oddziale. Niby oddział na rym samym pietrze, a szlam pierwszy raz podtrzymywana przez męża i trzymając się ściany.
Leżały ze mną młode dziewczyny to normalnie funkcjonowały. Ta która sama pękła, siedziała po turecku i karmiła dziecko 😮.
Później przenieśli nas na neonatologie to byłam z młodziutka dziewczyna po cesarce. Funkcjonowała normalnie, mówiła ze nic nie boli...a ja nadal cierpiałam.
Może mnie jakoś zle nacieli? Może jestem bardziej delikatna i mniej odporna na ból? Ale pomimo tego, ze rodziłam tak długo, nacięcie mnie bolało to nie chce mieć cesarki na żądanie.
Co ciekawe rok wcześniej miałam laparoskopię i bardzo szybko doszłam do siebie. Rany w brzuchu w ogóle mnie nie bolały.Jagodzianka19 lubi tę wiadomość
-
kingus0x wrote:Jestem zadowolona, konkretny, dokładny i profesjonalny. Zawsze dostępny czy to pod telefonem czy mailowo więc jest ok. A twoj?
Jak na razie to oddalam myśl o porodzie najdalej jak się da.. -
nick nieaktualnyAnuśla wrote:U mnie w rodzinie i wszystkie znajome chwala cesarke. Porody naturalne wśród najblizszego otoczenia były traumatyczne. Myślę, że każda kobieta sama intuicyjnie czuje co jest dla niej lepsze. Natomiast z tego co mi dziewczyny mówiły, to pierwsza doba po cesarce jest ciężka, ale potem już ok. Cesarka to operacja i wiadomo, że boli, bo blizna itd, ale z drugiej strony przy porodzie naturalnym nacinaja krocze, więc też jest ból po. Nie slyszalam nigdy o komplikacjach po cesarce, a po porodzie naturalnym tak. Cesarka generalnie jest bezpieczniejsza dla dziecka. Ale ilu ludzi, tyle opinii.
Betti37 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnySłuchajcie, czytałam niedawno książkę "Położna z Auschwitz". Kobiety w obozie były wycieńczone, głodne i wychudzone. Rodziły na nieczynnym piecu przykrytym tylko kocem, który był cały zawszony. Gdy jedna rodziła, druga musiała kijem odganiać szczury, by nie gryzły, bo wyczuwały krew. Położną była Stanisława Leszczyńska i żadna położnica ani żadne dziecko nie umarło przy porodzie. Nie polecam tej książki kobietom w ciąży. Ale patrząc przez pryzmat tamtych wydarzen, to jeśli one dały radę urodzić, to i ja dam radę urodzić naturalnie. 😊
Jagodzianka19, olciaa, Trzecia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJagodzianka19 wrote:Edyciak kupiłam i przeczytałam tuż przed zajściem w ciążę 😉 mnie najbardziej przeraziły te eksperymenty na dzieciach...
-
Chodziłam do szkoły rodzenia i tam skutecznie odradzali CC na życzenie. Mówili ze bardzo często zdarzają się komplikacje i między innymi przecięcie pęcherza moczowego. Gdyby mojej kuzynce ordynator podczas CC nie przeciął pęcherza to bym pomyślała ze specjalnie nas straszą.
-
Edyciak wrote:Właśnie też ją skończyłam czytać tuż przed zajściem w ciążę. 😁 Początkowo, mimo że jest bardzo wciągająca, musiałam czytać ją na raty, bo była dla mnie zbyt okrutna. Wolę gdy autor pozostawia czytelnikowi jakąś nutkę niepewności, czy dana historia tak się potoczyła.. ale nie gadajmy o tym. 😉 Chodziło mi o to, że ja patrzę na poród przez pryzmat choćby doświadczeń tych kobiet i wtedy wydaje mi się on łatwiejszy. 😉
Edyciak lubi tę wiadomość
-
Przy cc mogą przeciąć pęcherz a po porodzie naturalnym już zawsze możesz mieć nietrzymanie moczu... Jasne że można rodzic nawet 24h ale ja uważam, że jest to po prostu nie ludzkie aby kobiety w XXIw tak cierpiały Ale temat rzeka i każda będzie miała swoje odmienne zdanie 😊
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 maja 2020, 13:04
Jeżowa, Anuśla, Savana lubią tę wiadomość
-
Ja pierwszego synka urodziłam sn 9,5 h po odejściu wód. Od wejścia na salę porodową to było 7,5 h. W rękę dostałam dwie kroplówki z oxytocyną, w kręgosłup znieczulenie i nie było tak źle Miałam nacięte krocze, ale nic mnie nie bolało i nie mam żadnego dyskomfortu, sikam normalnie. Po dwóch godzinach od porodu byłam już na nogach, choć czułam się lekko osłabiona.
Ja bym się bała cesarki, bo to jednak operacja, rozcinanie tylu warstw brzucha. A sn to sama natura, nasze matki i babcie tak rodziły, kiedyś nie było znieczulenia. Teraz to pełen komfort
I polecam wziąć sobie indywidualną położna do porodu. Znajomość z lekarzem nic nie daje, bo to położne przyjmują do porodu. A taka indywidualna położna zaklepie Ci miejsce na porodówce i zaopiekuje się Tobą troskliwieBetti37 lubi tę wiadomość
-
Edyciak wrote:Absolutnie nie zgodzę się z tym, że cesarka jest bezpieczniejsza dla dziecka. Nic, co fizjologiczne nigdy nie będzie niebezpieczne.
Ps. Nie za bardzo rozumiem co masz na myśli piszac, ze nic co fizjologiczne nie jest niebezpiecZne. Jeśli myślisz, że poród naturalny nie jest niebezpieczny to jesteś w wielkim błędzie. Każdy poród niesie ryzyko.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 maja 2020, 14:29
Savana lubi tę wiadomość
3,5 roku starań. Niepłodność idiopatyczna.
4 x IUI
Podwyższone antyTG i prolaktyna. Wysokie NK z krwi: 29.5%. Mutacje PAI-1 4G homo,MTHFR_1298A-C i 677C-T hetero, zaniżone bialko s 60%. Kir BX - brak 3 najważniejszych kirow implantacyjnych.
Styczeń 2020 - ivf w Artvimed. Uzyskano 3 Blastocysty.
ET Blastki 5.1.1. (z wlewem z accofilu): 😞
28.02 - histeroskopia. Nie ma ecoli, nk maciczne w normie.
27.03 -FET Blastki 4.1.1.(atosiban+embrioglue)
7dpt beta 39.46 😄
9dpt beta 164
11dpt beta 484
14dpt beta 2566
24dpt - mamy Serduszko!
Czekamy na Córeczkę😄
09.12.2020 - nasza Miłość jest na świecie😍
"Nie bój się, tylko wierz." -
calathea wrote:Ja miałam z Łabiakiem traumatyczne przeżycie na SORze ginekologicznym w Koperniku. Jak potem czytałam komentarze, jakim jest świetnym lekarzem, to byłam w szoku. Roniłam moją pierwszą ciążę - biochemiczna, a on twierdził, że całą tę ciążę sobie wymyśliłam i odpisywał sobie na prywatne maile, widziałam ekran jego komputera...
3,5 roku starań. Niepłodność idiopatyczna.
4 x IUI
Podwyższone antyTG i prolaktyna. Wysokie NK z krwi: 29.5%. Mutacje PAI-1 4G homo,MTHFR_1298A-C i 677C-T hetero, zaniżone bialko s 60%. Kir BX - brak 3 najważniejszych kirow implantacyjnych.
Styczeń 2020 - ivf w Artvimed. Uzyskano 3 Blastocysty.
ET Blastki 5.1.1. (z wlewem z accofilu): 😞
28.02 - histeroskopia. Nie ma ecoli, nk maciczne w normie.
27.03 -FET Blastki 4.1.1.(atosiban+embrioglue)
7dpt beta 39.46 😄
9dpt beta 164
11dpt beta 484
14dpt beta 2566
24dpt - mamy Serduszko!
Czekamy na Córeczkę😄
09.12.2020 - nasza Miłość jest na świecie😍
"Nie bój się, tylko wierz." -
Jeżeli chodzi o ZZO - bo była mowa o znieczuleniu - to dla mnie wspaniały „wynalazek” ludzkości i baaardzo polecam 😁 Przy pierwszym dziecku trochę się zastanawiałam czy warto, chciałam bohatersko rodzić bez znieczulenia, o jaka ja głupia byłam 😂 Jak przyszło co do czego to błagałam o ZZO.
Magdoczka lubi tę wiadomość
Pierwsze dziecko - córka - sierpień 2018
Druga ciąża - 24.03 (11 dpo) beta 45, przewidywany TP 3.12.2020 -
Przytulanka wrote:Powiem Ci szczerze, że w pierwszej chwili w której usłyszałam że to mogą być trojaczki załamałam się. Jak my sobie damy radę, później szok minął i zaczęliśmy się cieszyć. Troszkę się nam życie poprzewraca do góry nogami, ale jesteśmy do nowej roli pozytywnie nastawieni. Najważniejsze, żeby urodziły się całe i zdrowe.
Przytulanka lubi tę wiadomość
Czas szybko leci... trzeba życie chwytać całymi garściami
-
Hej. Mam nadzieję dołączyć do Was na dłużej. Po ostatnim "falstarcie" (poronienie) jakoś tak wstrzymywałam się zapisywaniem do jakichś grup czy for, ale...Podczytuję Was, więc uczciwie by było też napisać coś o sobie.
W lipcu kończę 40 lat. Miałam rodzić w czerwcu, no ale niestety...Mam 2 córeczki- Zuza lat 10 i Gabi 20 mcy. To jest moja 4 ciąża. Oby tym razem ze szczęśliwym finałem. Byłam już na usg tydzień temu, to był 6 + 4 tc. Było serduszko i na ten moment wszystko ok. W tej poronionej ciąży nie zgadzał się wiek z terminu miesiączki i z usg, a nie było opcji przesunięcia owulacji...Po 4 dniach plamienie i niestety, brak akcji serca...Zabieg. Najprawdopodobniej wada genetyczna. Od stycznia ponowne starania (strata w listopadzie), pod okiem lekarza i na stymulacji bo mam jeden niedrożny jajowod i owu zazwyczaj tylko po jego stronie. Po lekach pęcherzyki były w obu jajnikach. Teraz nie wiem jak było, bo leki wzięłam w sumie na własną rękę, bez monitoringu bo wiadomo jak to teraz z wizytami- akurat wtedy zamknęli klinikę. Biorę acard i luteinę i to chyba po niej mam takie mdłości (wysoki progesteron), bo we wcześniejszych ciążach zero objawów, poza brakiem miesiączki i zgagą od 2 trymestru aż do porodu. Karmię jeszcze piersią mojego ssaka, ale mam już dość, tylko nie tak łatwo odstawić. W piątek mam wizytę u mojego gina prowadzącego, bo wcześniej byłam w klinice u lekarza u którego miałam zabieg i u którego chcę rodzić (prywatna klinika ginekologiczna). Pozdrawiam Was ciepło. Muszę trochę nadrobić posty, bo tak z doskoku czytałam. Trzymam kciuki za wizyty.Glonojadek, gucha lubią tę wiadomość